Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
272 293
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
R ruskm
+30 / 34

Rozróżniasz eksport i import?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pyrkacz
+7 / 9

@ruskm
Dla kogoś może nie ma znaczenia czy wsadzić - czy wyjąć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J Jur4578
0 / 6

@ruskm
Nie rozumie o czym mówi, ważne że czuje się lewicowcem i anty-systemowcem jak Kukiz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E epuzer
-5 / 5

@ruskm
Coraz sympatyczniej na Demotywatorach - a jacy mili i życzliwi ludzie.

Autor ciekawego Demotywatora ewidentnie się pomylił, osoby niemieckojęzyczne od razu zorientowały się z napisu na zdjęciu.

Więc dumni i bystrzy poprawiacze i wy którzy tak elegancko to zaplusowaliście - co proponujecie: nabić na pal czy wyrzucić Autora z Internetu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Hermes_Trismegistos
+4 / 4

@epuzer Autor ewidentnie nie wie, o czym pisze. Proponuję, żeby pisał o tym, na czym się zna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R ruskm
+1 / 1

Nie jestem, niemiecko jezyczny. Z kontekstu wynika czy chodzi o import czy eksport.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar perskieoko
+3 / 11

Oprócz walki z ksenofobią, ta akcja uzmysławia nam jak dużo żywności trzeba przewozić z jednego końca świata na drugi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R konto usunięte
+1 / 15

Ta akcja uzmysłowiła Niemcom jak mało atrakcyjnych towarów powstaje w ich kraju.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar pandoro
-1 / 9

@r212 powiedział kierowca Passerati.. :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+2 / 8

To też pokazuje:
- ile towarów jest sprowadzana co przekłada się na ilość spalanych paliw i produkowanych zanieczyszczeń.
- o ile mniejsze mogłyby być sklepy, ile mniej/sze drogi byłyby potrzebne, a tym samym ile więcej ziemi do uprawy żywności.
Z tą różnorodnością to kit - to pseudoróżnorodność - bo co to za różnorodność jeśli na całym świecie możemy wypić kawę, sok pomarańczowy czy jabłkowy, zjeść tuńczyka albo śledzia.
itd., itd.
Za to za przyjemność jedzenia/picia tych rzeczy płacimy własnym zdrowiem i nie tylko, zatruwamy i niszczymy prawdziwą różnorodność środowiska.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+2 / 2

@Laviol Zasadniczo masz tu dwa powody importu. Albo coś jest tańsze w imporcie, albo coś jest niedostępne w kraju. Ile kawy produkuje się w Polsce? Gdzie mamy postawić granicę między rzeczami wartymi sprowadzania, a zbytnim luksusem, którego należy unikać? Był już system, w którym decydowano co jest wystarczająco przyziemne dla towarzysza, a co powiewa zbytnią ekstrawagancją.
Co do importu ekonomicznego, jest on akurat dobrym rozwiązaniem. Niższa cena to niższy koszt, a koszta ogólnie sprowadzają się do nakładów energii potrzebnych do produkcji. Porównaj sobie takiego Niemca, Polaka i Chińczyka. Który ile konsumuje/emituje i który jest tańszy? Zazwyczaj właśnie ci najtańsi pracownicy żyją najskromniej w rejonach świata, gdzie nie ma luksusów. To jest coś, co często się pomija. Jak do produkcji jakiegoś towaru potrzeba dwa razy tyle ludzi, to jednocześnie jest odpowiedzialny za dwa razy większe emisje tych ludzi. Paradoksalnie człowiek jest beznadziejnym i nieekonomicznym urządzeniem. W najlepszym wypadku mamy sprawność energetyczną silnika spalinowego, ale jeszcze musimy spać, potrzebujemy rozrywki i wielu innych rzeczy.
Czy to tańsza produkcja że względu na warunki (słoneczne kraje i dobre ziemie zamiast nawozów i sztucznych upraw), czy na tanią siłę roboczą (prości ludzie o mniejszych potrzebach), wychodzi to ekologiczniej. Nieekologiczne by było zatrudniać wysokoemisyjnych ludzi do czegoś, co mogą zrobić niskoemisyjni.
Do tego powszechny import i eksport pozwalają nam optymalizować produkcję. Dużo mnie ekologicznie by było utrzymywać małe produkcję rozproszone po świecie. Dzięki centralizacji produkcji można ją poprawić i w ten sposób mamy więcej produktu przy tych samych emisjach. Praktycznie zawsze to małe produkcję są najbrudniejsze, bo inwestycja w poprawę jest nieopłacalna, zbyt mała skala.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar egoiste
+1 / 1

@Laviol A ta dalej z tym agraryzmem.

"- o ile mniejsze mogłyby być sklepy, ile mniej/sze drogi byłyby potrzebne, a tym samym ile więcej ziemi do uprawy żywności."

Tak tak, 52% powierzchni kraju zajmują gospodarstwa rolne, które wytwarzają w sumie 3% PKB, ale zwężmy drogi i pomniejszmy sklepy aby jeszcze trochę tego upchać. To już pachnie czerwonymi khmerami, którzy też chcieli mieć samowystarczalną gospodarkę.

"Z tą różnorodnością to kit - to pseudoróżnorodność - bo co to za różnorodność jeśli na całym świecie możemy wypić kawę, sok pomarańczowy czy jabłkowy, zjeść tuńczyka albo śledzia."

To jest różnorodność - ale oferty, a nie miejsc.

Może tobie wystarcza polski ziemniak i polska wieprzowina, ale ja mam w diecie i ryż i bataty i tuńczyka... Poza tym importuje się nie tylko żywność.

"Za to za przyjemność jedzenia/picia tych rzeczy płacimy własnym zdrowiem i nie tylko, zatruwamy i niszczymy prawdziwą różnorodność środowiska."

A jak rozumiem zaoranie i to dosłowne 164 tys km2 (52% powierzchni kraju) pod uprawy to już nie jest niszczenie środowiska? To jest obojętne?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
0 / 0

@egoiste, jeśli sądzisz, że myślę o agraryzmie, to znaczy, że zupełnie nie rozumiesz o czym mówię.
Mówię m.in. o tym, że straszy się nas tym, że ludzi jest za dużo i grozi nam głód, a jednocześnie zabetonowuje i niszczy coraz większe obszary. Rekultywacja gleby i przywrócenie jej do produkcji rolnej będzie kosztowała majątek, o ile będzie w ogóle możliwa.
Gdzie napisałam, że chcę zaorać pół kraju? Gdybym chciała tak zrobić i wprowadzić rolnictwo zwane konwencjonalnym, to powinnam natychmiast oddać dyplom, a nawet dwa.
Do reszty nawet nie chce mi się odnosić, bo widać jedynie patrzenie na koniuszek własnego nosa, bez przemyślenia konsekwencji we wszystkich dziedzinach naszego życia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
0 / 0

@ZONTAR, pominąłeś w swoim myśleniu uwzględnienie skutków we wszystkich dziedzinach naszego życia.
Np. skutkami produkowania w tanich krajach - np. Chiny i art. przemysłowe - są: utrata miejsc pracy, wzrost podatków na cele socjalne, zwiększenie zużycia zasobów i zwiększenie ilości zanieczyszczeń, zwiększenie ilości odpadów (towar tani, ale byle jaki, sezon, dwa i na śmietnik), zwiększenie rozwarstwienia ekonomicznego między krajami i jednostkami, wzrost emigracji zarobkowej, wszystko to przekłada się na życie społeczne i psychikę jednostek oraz zdrowie, które oczywiście tez kosztuje, a ciężko być zdrowym w środowisku, które nas stresuje fizycznie i psychicznie. W ramach bonusu otrzymujemy wzbogacenie się i wzrost znaczenia Chin, których przewodniczący wcale nie ukrywa, ze ich celem jest wprowadzenie komunizmu na całym świecie.
Wmawia nam się, że samochody elektryczne są ekologiczne, bo jest oczywistą bzdurą, ale tak wiele bzdur nam powkładano do głów, że ludzie nawet nie rozumieją co to znaczy ekologiczny i nie rozumieją, gdzie znajdują się prawdziwe rozwiązania naszych problemów. A prawdziwe, ekologiczne rozwiązania to powrót do życia lokalnego. To co powinniśmy zrobić to cofnąć się o kilka kroków i zrezygnować dobrowolnie z pewnych rzeczy. Jeśli sami tego nie zrobimy, to i tak się stanie w związku z ograniczonymi zasobami, zanieczyszczeniem środowiska itd. Tylko, że wtedy to nie będzie przyjemne. Bo ludzie kompletnie zapomnieli, że do życia niezbędna jest nam czysta woda, czyste powietrze i czysta gleb, a nie nowy telefon co 2 lata, sztuczne rzęsy czy paznokcie albo siłownie wyposażone w specjalny sprzęt do ćwiczeń.
Dla każdego kto uczył się ekologii jak nauki jest wyraźnie widoczny absurd systemu, w którym żyjemy, i dokąd nas to zaprowadzi. Cała reszta ma to gdzieś, ważne, że może zjeść tanie banany, nie widząc prawdziwej ceny jaką za to płacimy. A w uproszczeniu, bo do tego tak naprawdę się to sprowadza, za przyjemność picia kawki albo jedzenia bananów płacimy własnym zdrowiem fizycznym i psychicznym.
W ciągu ostatnich 150-200 lat średnia droga żywności ze 150km wydłużyła się do ok. 6 tys. km, jeśli przeliczysz sobie to ilość zużytych zasobów, wyprodukowanych zanieczyszczeń związanych tylko z samym transportem, to zrozumiesz dlaczego nie powinniśmy tego robić. Dodaj do tego transport artykułów przemysłowych oraz produkcję wszystkich środków transportu do tego potrzebnych.
I dodajmy coś o czym się nie mówi w przypadku importu żywności, i nie tylko, a co pokazał lockdown, a potem statek, który utknął w Kanale Sueskim. Samowystarczalność. Zapomnieliśmy jak ona jest ważna i jak bardzo krucha jest stabilizacja. Nasza cywilizacja, globalna i oparta na wysokich technologiach, jest dość krucha. Wystarczy jeden porządny wybuch koronalny Słońca, zostajemy bez prądu i zaczyna się sajgon.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Laviol Otóż tak nie jest, popełniasz tu wiele błędów.
1. "utrata miejsc pracy" - to jest pospolity błąd myślowy. Nam nie zależy na pracy, nam zależy na produkcie. Dalej wielu ludzi myśli o tym, że praca jest dobra. Nie jest, to jej efekty są nam potrzebne. Mogę komuś dać pracę przy pilnowaniu drzwi do mojego domu, nie wytworzy w ten sposób nic wartościowego, czego by czujka za grosze nie zrobiła. To jest marnotrawienie środków. Przenoszenie produkcji do biedniejszych krajów ma całkiem dobry cel ekonomiczny - wynosimy nieopłacalną produkcję tam, gdzie się opłaci. Możesz zastosować tu analogię do uprawiania warzyw na własny użytek. Przecież możesz uprawiać jedzenie na działce, czy jest to równie wartościowa praca, co coś innego, co możesz wykonywać? Dla większości ludzi nie - w tym czasie wykonają więcej wartą pracę i za jej część kupią warzywa, które ktoś masowo produkuje obniżając koszta. Jemu się opłaca uprawa, mi nie.
2. "wzrost podatków na cele socjalne" To już nie jest bezpośredni efekt importu, a efekt polityki socjalnej. Zarówno zapewnianie prymitywnej pracy jak i rozdawnictwo jedynie promują pozostawanie w grupie o najniższych kwalifikacjach i zachęcają ją do rozrostu. No i paradoksalnie to właśnie te grupy najczęściej korzystają z najtańszego produktu importowanego.
3. "zwiększenie zużycia zasobów" O tym już napisałem wcześniej. Cena pospolitego produktu odzwierciedla nakład pracy do jego wytworzenia. Skoro jest tańszy, to koszta były niższe. To chyba oczywiste, że pracownik zarabiający mniej wydaje mniej i konsumuje mniej. To też oczywiste, że w miejscach bardziej dogodnych do produkcji i życia będzie taniej. Dlatego też Alaska importuje większość żywności, nikt nie bawi się w lokalne uprawy w tak ciężkich warunkach skoro taniej jest uprawiać na drugiej stronie kontynentu i przysyłać towar.
4. "zwiększenie rozwarstwienia ekonomicznego między krajami" Znowu pudło. Sprzężenie gospodarek samo z siebie sprawia, że zaczynają one się zbliżać. Tak dzieje się chociażby w Polsce, w której wzrost gospodarczy jest mocno związany z różnicą do Niemiec i innych krajów zachodnich, do których eksportujemy naszą pracę. Już mieliśmy komunę i niezależną gospodarkę, a jakoś wcale nie było lepiej. Za to od otwarcia granic na import/eksport zaczęliśmy gonić zachód. Oni dostali taniego pracownika, my bogatego pracodawcę. Teraz oczywiście mamy coraz więcej i wypadamy coraz drożej, więc i pracodawca patrzy na Ukrainę czy Rumunię jako tańsze odpowiedniki. Życie w Chinach jest też zupełnie inne niż kilka dekad temu z tego samego powodu. Nie przypominam sobie kraju, który by wyszedł dobrze ekonomicznie na zamknięciu swojej gospodarki.
5. "zwiększenie ilości odpadów" To też brzmi kuriozalnie. Skoro zarabiamy kilka razy tyle co jakiś tani robotnik na Filipinach, konsumujemy kilka razy tyle i wydajemy na dużo mniej potrzebne produkty, to w jaki sposób my jesteśmy bardziej eko pracownikiem? To właśnie w tych biedniejszych rejonach wykorzystuje się wszystko, co nadaje się do użytku. To nie my ręcznie rozdzielamy elektronikę i przewijamy silniki elektryczne. Robi to jakiś brudny hindus bez butów, dla którego to jest źródło dochodu. Dla nas to by było warte kawę dziennie, więc my byśmy to wyrzucili.
6. "towar tani, ale byle jaki" Jakość nie ma związku z pochodzeniem. W tym samym kraju i nawet często w tych samych fabrykach powstają markowe produkty i tanie badziewie. Różnią się jedynie jakością (oszczędność na kontroli jakości czy materiałach) i ceną. Klient wybiera co kupuje. Większość markowych produktów powstaje w tych samych krajach, co tani chłam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Laviol
7. "wzrost emigracji zarobkowej" W jaki sposób import/eksport zwiększa emigrację zarobkową? Przecież to są przeciwieństwa. Jakim cudem odebranie komuś możliwoścy pracy dla mnie zza granicy zniechęci go do emigracji? Wręcz przeciwnie, gdybym nie importował produktów od niego, to by nie miał pracy, a ja bym nie miał taniego pracownika, więc by było jeszcze większe parcie na to, aby przyjechał do mnie i robił na miejscu. Jedyna różnica by była w tym, że przenosząc się do mnie ten człowiek z automatu stanie się bardziej emisyjny, zacznie żyć podobnie do mnie, konsumować więcej, wydawać więcej i będzie mniej opłacalny. Dlatego chociażby programiści w Polsce nadal zarabiają mniej niż połowę tego, co ich odpowiednicy na zachodzie. Jest jednak mały popyt na relokacje pracowników skoro można importować efekty ich pracy taniej. Gdyby tak nie było, to większość programistów by wyjechała pracować tam, gdzie jest praca.
8. "wszystko to przekłada się na życie społeczne i psychikę jednostek oraz zdrowie" Czy wszelkie uprawy i tanie produkcje w rodzimym kraju by poprawiły jakość życia? Jak? Jak postawimy typową klepalnię tanich części i podniesiemy ich ceny kilkukrotnie, to ludziom będzie lepiej? Jak zamiast importować kawę zbudujemy zaawansowane szklarnie i zatrudnimy ludzi do jej produkcji to będzie lepiej? Podam Ci lepszy przykład z mojej branży. Wiesz jaka jest najczęściej wypychana praca w IT? Utrzymanie przestarzałego oprogramowania i infrastruktury. Kiedy firma zobligowała się chociażby do 10 lat utrzymania produktu, minęło już 7 lat od zakończenia rozwoju. Jeszcze przez 3 lata trzeba to utrzymywać, robić jakieś drobne poprawki. Pracujesz na truchle sprzed ponad dekady, nie możesz nic poprawić bo ryzyko zbyt duże, siedzisz w tym i klepiesz w starych technologiach coś, co pójdzie niedługo do śmietnika. Praca wyniszczająca i degradująca, nikt tego nie chce robić i dlatego firmy chcą to wypchnąć do podwykonawcy aby im się dobrzy pracownicy nie zwalniali. I to właśnie taką robotę chcesz zatrzymać w kraju aby żyło się lepiej?

To działa dokładnie tak samo w skali mikro, możemy więc stworzyć tu prostą analogię. Jesteś elektronikiem, osobą o wyższych kompetencjach niż przeciętne. Z jednej strony masz prymitywne potrzeby, potrzebujesz wody, potrzebujesz jedzenia. Czy to znaczy, że powinnaś uprawiać pyrki w ogrodzie i nosić wodę z rzeki? Czy delegując tą prostą pracę pogarszasz sytuację? Przecież mogłaś to zrobić sama w domu! No raczej nie. Masz potrzeby na coś wymagającego niższych kompetencji, więc delegujesz to komuś, dla kogo będzie to opłacalne. Może to będzie jakiś prosty rolnik, któremu technologia nie w głowie, a na polu sobie dorobi. Może to będzie jakaś duża firma, która na skali dużo oszczędza i produkuje znacznie więcej niskim nakładem pracy. To jest dokładnie to samo, co import produktów. Nie robię ich sam, bo ktoś inny o niższych kompetencjach zrobi to taniej i mu się bardziej opłaci, a ja mogę się zająć czymś bardziej zaawansowanym. I teraz w drugą stronę. Może i jako elektronik naprawię sobie lodówkę czy komputer, moje kompetencje jednak wykraczają poza wiele moich potrzeb. To co? Najlepiej by było eksportować. Po co marnować mój potencjał? Zaczynam więc wykonywać tą pracę dla innych, bo jest dla mnie opłacalna. Znowu może się okazać, że mnie zatrudnia ktoś o jeszcze wyższych kompetencjach i jemu nie opłaca się robić tak prostych czynności skoro zarządza całym biznesem i po prostu potrzebuje montera elektroniki. A może wykonuję tą pracę dla tych, którzy nie mają do niej kompetencji. Chociażby ten rolnik dający mi jedzenie chciałby mieć telefon, ale sam nijak go nie stworzy. Ja mogę, więc to robię. W skali mikro żyjemy w pewnej symbiozie, wykonujemy dużo niepotrzebnej nam pracy i jednocześnie inni wykonując dużo pracy potrzebnej nam. W skali makro działa to dokładnie tak samo. Jak gospodarka ma więcej kompetentnych pracowników niż potrzebuje, to będzie wykonywać prace dla innych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Laviol Jak ma dużo prostych potrzeb dużo poniżej kompetencji, to będzie importować produkty. Dlatego właśnie programiści tak dobrze zarabiają w Polsce. Jakieś 90-95% programistów w Polsce nie znalazłoby u nas zatrudnienia. Albo by żyli skromnie za niskie pensje, albo by wyjechali zarobkowo. Są jednak w kraju, bo mają kompetencje do wykonywania pracy, która jest potrzebna poza krajem. To nie jest ani złe dla importera, ani dla eksportera. Importer oszczędza delegując pracę, której sam nie może lub nie chce wykonywać, a eksporter zyskuje rynek zbytu na coś, czego sam by nie skonsumował. Gdybyśmy nie importowali samochodów, to Niemcy by stracili rynek zbytu i ostatecznie by nie produkowali tyle samochodów, a my byśmy stracili dostęp do ich samochodów i musieli wrócić do Tarpanów i innych Malczaków, bo nic lepszego nie potrafimy robić. No i jeszcze wielu ludzi by straciło pracę, bo Niemcy delegują do nas produkcję wielu prostszych elementów. Nie będą sprzedawać tylu samochodów, więc nie będą potrzebować tych elementów. Nikt na zamykaniu gospodarek nigdy nie skorzystał dokładnie tak samo, jak nie skorzystasz na unikaniu pracy dla innych i kupowaniu produktów od innych. Wyobraź sobie jak by się żyło, gdyby każdy musiał sam uprawiać swoje jedzenie i mógł wykonywać pracę tylko w obrębie swojego gospodarstwa.

Twoja propozycja jest kuriozalna. Najpierw piszesz o pogorszeniu jakości życia przez globalny rynek, a później jako rozwiązanie proponujesz cofnięcie się w rozwoju. I co? Zanikną telefony, znikną nowoczesne pojazdy, znowu będziemy używać wysokoemisyjnej produkcji, bo wszystko będzie lokalne. Znowu stracimy masę czasu i możliwości, bo produkcja rolna z hektara spadnie, produktywność ludzi spadnie, proste czynności będą wymagały więcej czasu. Gdyby kiedyś było lepiej, to byśmy nie poszli w tym kierunku. Śmiało, zamień komórkę na telefon z tarczą i komputer na encyklopedię. Będziesz bardziej eko. Czy jednak byś chciała aby pomimo cofnięcia się wszystkie nasze osiągnięcia pozostały? To tak nie działa. Jeszcze za komuny klepaliśmy przestarzałe samochody, przez 3 dekady nie udało nam się zrobić nic wartego uwagi. Myślisz, że jakbyśmy teraz byli zdani na siebie, to byśmy stworzyli coś lepszego niż zachód? A gdzie tam, od bidy byśmy klepali tańsze, prymitywne i mniej ekologiczne pojazdy byle było czym towar wozić.
Popatrz sobie na typowe zmiany demografii. Widzisz w nich coś? Ludzie o wysokich kompetencjach i oczekiwaniach naturalnie zmniejszają populację. To jest naturalny proces. Produkują więcej, potrzebują więcej i naturalnie zmniejszają swoją populację dostosowując się do liczby zasobów. A teraz popatrz na ubogie grupy społeczne i całe państwa. Co widzisz? Ogromne przyrosty ludności wśród tych, którzy do życia potrzebują tylko wody i powietrza. Masz tu typowo życzeniowe podejście. Ludzkość zawsze dostosowuje się do dostępnych zasobów. To jest naturalny proces. Wzrost naszej konsumpcji idzie w parze ze spadkiem dzietności i populacja maleje, sumarycznie zostaje to samo. Spadek konsumpcji lub zwiększenie produkcji bez wzrostu konsumpcji skutkuje gwałtownym wzrostem populacji. Dlatego wszelkie kraje gwałtownie rozwijające się lub grupy społeczne sztucznie wspierane programami socjalnymi tak szybko się rozsrastają. Tak, konsumują mniej, więc ich przybywa dostosowując się do liczby zasobów. Tego nie przeskoczysz. Im więcej konsumujemy, tym mniej nas jest. Im mniej konsumujemy, tym więcej nas będzie aż wyczerpią nam się zasoby. Różnica jest tylko w tym, czy będzie nas mało żyjąc na wysokim poziomie, czy dużo żyjąc na niskim poziomie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Laviol
"W ciągu ostatnich 150-200 lat średnia droga żywności ze 150km wydłużyła się do ok. 6 tys. km"
W tym właśnie rzecz. Dzięki rozwojowi ten transport 6 tys km jest teraz bardziej opłacalny niż 150km dawniej. Teraz wrzucasz to na ogromny kontenerowiec, który sobie pyrka po oceanie i trafia do celu. Dawniej tą samą ilość żywności obsługiwały tysiące ludzi, zamiast wielkich ciężarówek, pociągów i kontenerowców były małe pojazdy i furmanki i nawet transport 150km był katorgą. Policz sobie ilu ludzi te 150-200 lat temu potrzeba było do transportu miesięcznego zapasu żywności te 150km, a ile teraz potrzeba do transportu tego samego te 6 tys km. Widzisz różnicę? Teraz na jednostkę żywności wypada nam skromny ułamek wysiłku, jaki kiedyś trzeba było włożyć. Kiedyś nie było bananów i kawy nie dlatego, że ludzie byli eko. Po prostu przewiezienie tego z tak daleka było nieekonomiczne. Ile czasu by trzeba spędzić na wozie, ile paszy pójdzie na to i ile przewieziesz jednorazowo?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar egoiste
0 / 0

@Laviol "Mówię m.in. o tym, że straszy się nas tym, że ludzi jest za dużo i grozi nam głód"

A ja się z tego śmieję. Klub rzymski i inni specjaliści od wymyślania bzdur od dekad straszą ludzi jakimś upadkiem cywilizacji, który to już niebawem ma się ziścić. Bo a to jedzenia zabraknie, a to ropa się skończy... i nic się nie dzieje. Bo to tak nie działa.

"Gdzie napisałam, że chcę zaorać pół kraju?"

Pół kraju to JUŻ JEST zaorane.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R ruskm
+2 / 4

Pomijając oczywisty błąd. Po co każdy kraj ma robić wszystko. Jeżeli kraj jest w stanie dać pełne zatrudnięnie, w bardziej dochodowych dziedzinach niż produkcja żywności, to tylko z tego korzystać. Tak buduję się bogactwo. Jeżeli jeden człowiek jest wstanie importować np zegarki po 10zl i sprzedawać je po 20zl i pogoni ich w miesiącu za 100tys. to na tą marchewkę z importu też styknie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K KENJI512
+4 / 4

1. Chyba chodziło o importowane ;)

2. Chodziło o ksenofobię (strach przed obcymi kulturami), nie rasizm.

3. Błagam, nie używajcie tak pojęcia rasizm gdzie tylko popadnie. Kampania przeciw rasizmowi. Jakiemu rasizmowi. Rasizmu żeście nie widzieli.

4. Jest różnica pomiędzy "wolę swoją kulturę i obyczaje, niż tych wiecznie gadających Włochów" a "Włochy to gorszy naród, spalmy ich". Dziś nie można wyrazić swoich opinii i preferencji, bo to RASIZM. Nie trzeba każdego lubić i kochać. Ogarnijcie się.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
-2 / 8

Szkoda, że polska nie produkuje biedy i bylejakości na kilogramy - byłby to nasz największy produkt eksportowy. Wyobrażam sobie puste miejsce na ten towar przeznaczone w tym markecie :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 sierpnia 2021 o 14:35

M marcinn_
0 / 0

Najpierw doczytaj jaka jest różnica między eksportem a importem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rademenes_82
+1 / 1

Eksport, import, rezurekcja, insurekcja.....Jaka władza, taki naród.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar CoGitare
0 / 0

Za to kiełbasa krakowska była... słyszałem że wykupili na własność jakies 20 lat temu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem