Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
1024 1059
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
M Myslaca_istota
+23 / 33

@MajorKaza Tyle, że onkolog ma za zadanie douczać się, czytać o chorobach i ciągle przebywać z chorymi. Sądzisz, że Jędraszewski czyta psychologiczne książki na temat wychowania, czy otacza się kobietami matkami? Niedawno zwolnił z kurii dwie matki samotnie wychowujące adoptowane dzieci, a zostawił te, które są mężatkami. Na pewno, wie, że samotnie dzieci wychowuje się ciężej?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Ixpire1234
+9 / 11

To się zdziwisz, bo znałam takich, którzy sami przeszli raka albo ktoś bliski z ich rodziny chorował.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maras78
+6 / 10

Analogicznie, jeśli ja miałem raka to znam się na jego leczeniu?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T takj
+3 / 9

@Maras78
Może ekspertem nie będziesz, ale pojęcie o leczeniu będziesz miał wyższe niż większość ludzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P purpla
+5 / 11

@MajorKaza Zła analogia. Poznać trud wychowania dzieci można jedynie przez doświadczenie. Wiedzę na temat wychowania, można zdobyć z książki i nie potrzeba do tego dzieci.
Tak więc nawet najbardziej empatyczny lekarz nie zrozumie w pełni trudu walki z chorobą nowotworową, dopóki sam nie zachoruje. Wiedza na temat leczenia pochodzi z książki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MajorKaza
-1 / 7

@purpla No tak patrząc to nikt mnie nigdy nie zrozumie, bo tylko ja byłem mną. :(

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P purpla
+1 / 3

@MajorKaza I w tym też jest trochę racji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Elathir
+7 / 9

@MajorKaza o ile znam księży czy innych duchownych wykształconych i specjalizujących się w kwestiach rodzinnych (papiery z psychologii choćby) lub też w praktyce pomagających rodzinom, głównie rozbitym (niedaleko mnie KK prowadzi dom samotnej matki) tak w ostatnie co uwierzę to w to, że Jędraszewski jest jedną z tych osób. Prędzej uwierzę, że to ateista, cyniczny manipulant, który pewnie w kurii znalazł się jako donosiciel wkręcony tam przez służby by śledzić swoich poprzedników, komuna upadla ale ambicja i cynizm pozwoliły dopchać się do stołka.

Bo ze słów tego człowieka wiary nie ma w ogóle czuć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D darek286
+1 / 1

I tu pies pogrzebany. Weźmy przykład superniani- pokazywała jak wychować dziecko,a własnego nie potrafiła dopilnować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mieteknapletek
-1 / 1

@MajorKaza
zle porownanie, lepsze porownanie bylo by o byciu chorym na raka, i tutaj wiecej o tym wie ktos kto chorowal na raka a nie ktos kto leczy raka, czy ktos kto o raku czytal co mieli do powiedzenia ludzie ktorzy zyli kilkaset lat temu i nigdy raka nie mieli

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K katem
0 / 0

@darek286 Jej niepowodzenie w wychowaniu dziecka pewnie spowodowane było tym, że nie miała dla niego czasu, bo zajmowała się nagrywaniem kolejnych odcinków, do tego pewnie doszła jeszcze genetyka, i brak sukcesów wychowawczych zapewniony. Zresztą - niektórzy są świetni teoretycznie, innym dają dobre rady, które dają zamierzony skutek, gdy się z nich skorzysta, ale nie potrafią tych samych rad zastosować do siebie. Takie życie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sceptykiem_sie_urodzic
+10 / 22

W mojej skromnej opinii mógłby chyba powiedzieć że wie co znaczy życie w ..... udręce księży pedofilów "prześladowanych" przez "nie katolickie" media za czyny seksualne na dzieciach...... Tak wiele przypadków chyba tuszował.....

.... Nie ma jak widzieć tęczowa zarazę wszędzie tylko nie "w swoim domu Bożym".....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J Johny_J4
-1 / 1

to że tuszował te czyny to jedno, a ile swoich związków za tuszował, dzieci ile ma tego nie powie - może stąd doświadczenie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
+26 / 32

Tego nie wiemy ile dzieci wychował arcybiskup.
Złoty ale może skromny?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+17 / 21

Gdy jeszcze chodziłem do spowiedzi, to było właśnie odklepywanie grzechów. W myśl religii katolickiej nie była to prawdziwa spowiedź, chociaż wtedy nie miałem takiej świadomości. Ale spowiadałem się u księdza inkwizytora, który potrafił dziecko za uszy przytargać do konfesjonału. Darł się na cały kościół i wymieniał grzechy. Wyśmiewał i straszył przy wszystkich. Na religii opowiadał w szczegółach jak jest w piekle. Jak będziemy się przez wieczność palić w ogniu (dosłownie) Jeśli nie wiedział to teraz pewnie wie (zmarł przed laty). . Bałem się u niego spowiadać, kłamałem w czasie spowiedzi. A zmuszał, bo na religii dawał pieczątki. I musowo było chodzić do niego, nie do drugiego księdza.

Później zaś - u innych - miałem wrażenie, że tylko chcą odpukać nieprzyjemny obowiązek. Byle szybciej. Dla mnie też był nieprzyjemny i w jakiś sposób upokarzający. Potem przez długie lata walczyłem z wyrzutami sumienia, że nie czuję potrzeby chodzenia do kościoła. Jakbym był jakiś gorszy od innych. Bo w małym, zamkniętym środowisku jest presja. Trzeba robić jak inni. W wiosce nazywano mnie bezbożnikiem. Wyłamywałem się ze schematów. I trochę odbiegłem od tematu:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+2 / 2

@Rydzykant
A jak masz dojrzeć jak trafiasz jako dziecko na takiego księdza? Dziecko nie rozumie jeszcze wielu spraw, za to ma słuchać, bo trafi do piekła (opisanego w szczegółach). Dzieci płakały jak widziały tego księdza. Z kolei jak byłem starszym dzieciakiem i nastolatkiem to obrzędy i sakramenty - np. msze czy spowiedź wydawały mi się jakąś abstrakcją. Nie trafiało to do mnie. To tak jakbyś nagle trafił do jakieś randomowej sekty czy grupy ekscentrycznych ludzi i obserwował wszystko czując, że nie wiesz, gdzie się znalazłeś. Ewentualnie mogę potraktować to jako elementy polskiej tradycji. Bez obrazy - chciałem ci tylko nakreślić moje wrażenia.

Ja jak coś źle zrobię to żałuję. Jak kogoś skrzywdzę - to żałuję. Rzadko mi się zdarza, że coś złego robię z premedytacją (np. w złości). Staram się zadośćuczynić. Spowiedź nie jest mi do tego potrzebna. Nie potrzebuję czegoś odgórnego, co zmusza mnie do skruchy i wstydu. Wystarczy, żebym mógł patrzeć bez wstydu w lustro. Gdy uwolniłem się z tych okowów wyrzutów sumienia, że nie praktykuję i przestałem przejmować presją innych, kamień spadł mi z serca. Czuję się wolny. I myślę, że wcale nie jestem przez to gorszym człowiekiem. Nie zatarły mi się granice. Nie przesunąłem ich.

Wracając do spowiedzi - nigdy nie trafiał do mnie argument, że spowiadam się przed Bogiem. Bo wtedy ksiądz byłby niepotrzebny. Mógłbym wyspowiadać się w domu, a pokutę zadałbym sobie bardziej srogą. A może to właśnie Bóg zadałby mi taką kierując mną? Jednocześnie skoro modlitwa ma pewną "moc" powinienem naprostować się, zrozumieć co robiłem źle i jak temu zadośćuczynić. Tylko po co mi wtedy konfesjonał?

Natomiast gdybym księdza potraktował jako psychologa w ramach terapii to z kolei mam duże zastrzeżenia do jego kompetencji. Pomijając, że nie jest dla mnie żadnym autorytetem, ma nikłe doświadczenie życiowe. Nie założył rodziny, żyje jak w ochronnej bańce. Jest oderwany od rzeczywistości, bo nie przeżywa problemów normalnych ludzi. Co najwyżej słyszy o nich, a to nie to samo. Nie idzie z dzieckiem do lekarza, nie musi ogarniać domu po 10 godzinach pracy, nie martwi się, że żonę mogą zwolnić z pracy, bo ośmieliła się wziąć zwolnienie lekarskie przy wysokiej gorączce. Nie zawala obowiązków, bo spędza kilka dni z synkiem w szpitalu. Nie martwi się o emeryturę (bo ma zapewnioną). Nie boi się, że podwinie mu się noga, bo jest chroniony, byle był lojalny. Nawet, gdy popełni przestępstwo, sprawy są tuszowane (nie wiem czy zawsze, ale myślę, że co najmniej "zwykle").

Gdybym miał tak traktować księdza to jakbym pytał milionera o to jak przeżyć "do pierwszego".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
+2 / 2

@Rydzykant
mieszasz naukę z wiarą i jednocześnie nie masz pojęcia o pracy psychologa i tego, jak przebiega konsultacja psychologiczna i cały proces "leczenia".

W spowiedzi to na grzeszniku leży 90% odpowiedzialności za powodzenie, bo i rachunek sumienia trzeba zrobić, żałować grzechów i chcieć się poprawić, szczerze wyspowiadać bez ściemy i zatajania i co najlepsze (i pewnie w większości nie jest realizowane) - zadośćuczynić bliźniemu. Ksiądz w zasadzie wysłuchuje grzechów, rozgrzesza i daje pokutę, bez większej filozofii. Gdyby chociaż dopytał, czy zadośćuczyniliśmy bliźniemu, to by się okazało, że mało kogo może rozgrzeszyć (mnie nigdy nikt przez lata nie spytał o to).

Pomijam już sens spowiadania się z "grzechów" powtarzalnych, bo całkowicie zaprzecza to sensowi spowiedzi. Bo jak ma się zdrowy człowiek spowiadać np. z onanizmu, czy seksu przedmałżeńskiego (szczerze, z postanowieniem poprawy), jeśli oczywistym jest, że ten "straszny grzech" popełni ponownie bardzo szybko, więc cała spowiedź jest zwyczajnie nieważna. Nigdy to szczere nie będzie, a ksiądz mając tego świadomość (bo musiałby być idiotą, gdyby jej nie miał) i tak daje rozgrzeszenie (które jest nieważne), przez co sam ośmiesza sens spowiedzi i swoją w niej rolę.
Szczere byłoby powiedzenie, że się onanizuję i że raczej się to nie zmieni, a wtedy ksiądz powinien za Jezusem zadać grzesznikowi pokutę "Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją" - i dopiero jak grzesznik z kikutem przyjdzie, dostałby rozgrzeszenie.

Psycholog natomiast niezależnie od nastawienia pacjenta postępuje proceduralnie i w pierwszej kolejności przeprowadza szczegółowy wywiad, robi testy i nie daje żadnej "porady" po 5 minutach, ani po jednej wizycie (tak jak ksiądz daje rozgrzeszenie) - bo to proces wieloetapowy, skłądający się z wielu wizyt, wracania do pozyskanych informacji i dochodzenia do źródeł postępowania.

To spowiedź właśnie nie ma sensu, jeśli człowiek podchodzi do niej niechętnie. Ale wizyta u psychologa może i często okazuje się owocna, nawet, jeśli człowiek trafił do psychologa nie z własnej inicjatywy.
I tym nauka przewyższa wiarę.

Ale na wszystko są sposoby: ja np. nie muszę się spowiadać, bo 20 lat temu w kościelnej promocji dzięki uczestnictwu w cyklu mszy za papieża uzyskałem glejt na niewyczerpalny odpust całkowity którego warunkiem otrzymania jest zmówienie modlitwy za jp2 w tamtejszym kościele, w którym ten cykl się odbył. Korzystam za każdym razem, jak w tym mieście jestem, bo dlaczego by nie - grzeszki spływają, aureolka się błyszczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
-1 / 3

@falsen
Wiesz o tym, że niektóre osoby zostają zmuszone (przez sad albo rodzinę) do udziału w psychoterapii. Z reguły zajęcia te nic nie dają. Statystyki dotyczące problemów rodzinnych takich osób ewidentnie wskazują na nieskuteczność "wymuszonej terapii". Człowiek musi być gotowy na zmiany, sam ich chcieć, aby pomoc psychoterapeuty była skuteczna. Dokładnie tak samo jest z wiarą i spowiedzią. Pod przymusem, (faktycznym lub wyimaginowanym) człowiek odklepuje listę grzechów, a potem nadal robi co robił. Człowiek któremu "grzechy ciążą" podejmuje wysiłek naprawienia szkód, a po spowiedzi stara się unikać recydywy. Niestety dla większości "niedzielnych katolików" spowiedź to tylko bezrefleksyjna rutyna.

Z całą pewnością psychologii nie wolno mylić z naukami ścisłymi. Bliżej jej do teologii niż do fizyki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
0 / 4

@Rydzykant
"Wiesz o tym, że niektóre osoby zostają zmuszone (przez sad albo rodzinę) do udziału w psychoterapii. Z reguły zajęcia te nic nie dają. - nie ma żadnej reguły, która mówiłaby, że psychoterapia ze skierowania nic nie daje. To twój wymysł.

"Statystyki dotyczące problemów rodzinnych takich osób ewidentnie wskazują na nieskuteczność "wymuszonej terapii" - gubisz wątek. Te osoby kierowane są na terapię w wyniku ich problemów rodzinnych i społecznych, a nie odwrotnie. A terapia to nie jest czarodziejska różdżka jak konfesjonał, że wchodzisz do pudełka - stuk puk 3 minutki - i grzeszki znikają, jak duże by nie były. Terapia dzieje się na prawdę, w sposób stopniowy, a nie na zasadzie "umówmy się, że cię wyleczyłem, a ty udawaj wyleczonego i udawajmy, że nic złego nie zrobiłeś" - jak to ma miejsce przy spowiedzi.

"Człowiek musi być gotowy na zmiany, sam ich chcieć, aby pomoc psychoterapeuty była skuteczna" - wcale nie musi, ta kwestia i jej ustalenie jest przedmiotem pierwszych sesji. Możesz iść ze sprzeciwem i negatywnym nastawieniem, a już pierwsza wizyta zmieni twoje podejście. Tak, lepiej jak jest gotowy i chętny, ale psychologia z założenie nie zajmuje się tylko gotowymi i chętnymi.

"Pod przymusem, (faktycznym lub wyimaginowanym) człowiek odklepuje listę grzechów, a potem nadal robi co robił" - akurat w KK to wszyscy są do spowiedzi przymuszeni, bo spowiedź jest warunkiem do uczestnictwa we wszelkich celebracjach/sakramentach. Więc albo się spowiadasz, albo wysiadka i z tobą się nie bawimy.
Zastanawia mnie jednak, jak to możliwe, że ludzie wierzący grzeszą: jak stoi policjant, pierwszy lepszy którego nie znasz i który max da ci 500 zł mandatu, to wszyscy katolicy zwalniają bez wyjątku. A jak patrzy Bóg, który patrzy cały czas i który może cię spopielić w ułamek sekundy, to jakoś nie wahają się grzeszyć... Albo tacy odważni (ale nie, bo przed policją zwalniają), albo jednak w tego boga nie wierzą i poza kościołem i celebracjami religijnymi traktują go jak cała reszta świata, czyli jako bajeczkę do straszenia dzieci.

"Z całą pewnością psychologii nie wolno mylić z naukami ścisłymi" - nikt tego nie myli. Ale zdajesz sobie sprawę, że poza wąską grupą nauk ścisłych (opartych o matematykę) jest nadal masa innych nauk? I nie działa to tak, że nauki ścisłe są na prawdę, a reszta to jak teologia...

Psychologia jest sklasyfikowana w grupie razem z finansami i ekonomią, samym zakresem zahacza mocno o nauki medyczne, a psychologowie po różnych specjalizacjach choćby psychologii klinicznej/neuropsychologii pracują w służbie zdrowia i leczą ludzi.

Więc nie, do nauk teologicznych psychologii baaardzo daleko, bo ta sztucznie wydzielona grupa "nauk" to jak komiksologia w większej skali. Treścią podpada pod nauki humanistyczne (nauka o religii), a elementy ludzkie związane z wiara ogarnia psychologia właśnie i socjologia, więc to, co w teologii jest naukowego i tak realizują inne dziedziny nauki, które tematem zajmują się w sposób naukowy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J Jaryzel001
+10 / 16

O dzieciach to akurat oni wiedzą dużo a w szczególności o chlopcach

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G GieniaK
+11 / 17

Tusk ma rację. Skupił się co prawda jedynie na poświęceniu dzieciom, a zapomniał o skutkach ubocznych dla zdrowia kobiety w wyniku ciąży i porodu, ale to już coś. A księża też zdają sobie z tego sprawę, z tym, że kobietę traktują jakby było to jej jedyne zadanie na ziemi i głoszą to wszędzie gdzie mogą. W końcu świadoma kobieta może nie być "posłuszna", więc lepiej sprowadzić ją do roli matki jedynie, zakazać edukacji i wmówić jak ważne jest rodzenie cieci dla kościoła i boga. Aż żal patrzeć na to co dzieje się w Polsce z kobietami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar fefefka
+3 / 3

@GieniaK Najpierw widziałam jak z biedą i przeciążeniem pracą borykali się moi rodzice i wujkowie i ciocie. Wszyscy przemęczeni, przepracowani a potem nie mającym siły i chęci by być cierpliwym dla dzieci. Potem widziałam jak to robią osoby w moim wieku. Teraz mam tyle lat, że moi znajomi mają pełnoletnie dzieci. I ja nadal nie chcę mieć dzieci. Moja mama powiedziała mi kiedyś, że żałuje, że miała dzieci tak wcześnie, bo życie jej się skończyło zanim się zaczęło. Teraz kiedy wyprowadziliśmy się wszyscy z domu, moja mama jest wrakiem kobiety. Przed emeryurą, bez szansy na dobre pieniadze, nadal rypie po 12h w służbie zdrowia pomiatana przez pracjentów, rząd, lekarzy i rodziny pacjentów. Ja wciąż słuchałam, że mam urodzić, bo ode mnie mąż odejdzie. A mój mąż uważa, ze też jeszcze nie jest gotowy, bo zwyczajnie jeszcze nie wziął z tego życia tyle, by usiąśc z fajką w fotelu i powiedzieć "teraz to mogę zacząć żyć dla innych". Więc myśli jak ja - ja nadal realizuje siebie. Obecnie mieszkamy w kraju, gdzie kobiety po urodzeniu dzieci nie wracają NIGDY na pełen etat, bo relacja - dom:praca wymaga wypośrodkowania tak, aby sił mentalnych i fizycznych starczyło na oba. Nie można rypać na siłę i nie mieć czasu dla dzieci, ani nie można rzucić pracy i nie mieć co jeść. niestety w Polsce nie da się ściąć godzin i nadal mieć za co żyć. Dlatego do Polski nie wrócę. I najprawdopodobniej nie będę miała dzieci, bo lubię moje życie jakim jest i NIGDY, ale to NIGDY nie marzyłam o posiadaniu dzieci. A takie myśli zaszczepia się już u małych dziewczynek, którym daje się do zabawy bobasy i inne lalki. W nosie mam czy ktoś nazwie mnie millenialsem, samolubną, wygodną czy leniwą. Ja siebie nazywam SZCZĘŚLIWĄ. I tego wszystkim życzę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G GieniaK
0 / 2

@fefefka Piszesz tutaj coś co powinno być wiedzą ogólną dla wszystkich. Wybory takie Twój nie powinny być ani konentowane, ani krytykowane. I cieszy mnie Twoje podejście olewające wszystkich tych, którzy widzą w Tobie jedynie potencjalną matkę.
Ja piszę często o tym jak na prawdę wygląda rodzicielstwo, poród, ciąża i w ogóle jak bardzo kobiety są niedoceniane. Oczywiście dostaje baty, za potencjalną walkę z mężczyznami, tak jakby prawda o tym wszystkim była wymierzona przeciwko nim. Facetów jeszcze można zrozumieć, w końcu "posłuszna" kobieta zajmie się domem, dziećmi i przniesie dobry obiad, a do tego religijna nie odmówi seksu, więc taka postać rzeczy leży w ich interesie, ale nie rozumiem ataku ze strony niektórych kobiet. Traktują siebie jakby zostały stworzone tylko do tego i jeszcze chciałyby zmusić wszystkie inne, aby były takie same jak one. A tu przecież chodzi jedynie o wiedzę i świadome podejmowanie decyjzji, wiedząc jakie są potencjalne skutki i konsekwencje. Na tym skorzystają wszyscy, ale najbardziej dzieci. Świadoma matka, to szczęśliwa matka, a szczęśliwa matka to szczęśliwe dzieci, nigdy odwrotnie.

Ale widzisz, prowadzę dialogi pod pewnym demotem tutaj (podam link na końcu). Jest tam fejkowy, pewnie, wpis z fb. Laska "złapała faceta na dziecko" i oszukała go co do ilości partnerów seksualnych. Hejt jaki się tam wylał na "tą dziewczynę" i na mnie, świadczy o tym, że kobiety są zawsze winne. Nie ma ani jednego wpisu, w którym ktoś zatanowiłby się, że do seksu trzeba dwojga. A odpowiedzialnośc za ciąże, niezależnie jak do niej doszło, ponoszą i kobieta i mężczyzna. Jak masz chwile to poczytaj, cekawi mnie Twoje zdanie.

https://demotywatory.pl/5087409/Dziewczyny-Wstyd-mi-za-Was-widzac-takie-wpisy-na-grupach--%28#comment_12069756-anchor

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rhanai
+10 / 14

Jędraszeewski już dawno zasłużył, żeby go puszczać w paśmie kiepskich kabaretów po 22, a nie traktować na serio, więc nie widzę najmniejszego powodu, by choćby rozważać jego mądrości.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W Wolterianin
-5 / 13

Jakby tusk powiedział mi jak mam na imię i nazwisko to profilaktycznie 3x bym sprawdził dowód.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Myslaca_istota
+11 / 17

@Fragglesik A, żeby wiedział, że byłam udręką. Byłam trzecim - nieplanowanym dzieckiem męża, który przepijał połowę pensji. Mama musiała ciężej i dłużej pracować, żeby wyżywić i wykształcić całą trójkę. Byłam udręką, którą znosiła z miłością i poświęceniem. Teraz ja się nią opiekuję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Fragglesik
-4 / 10

@Myslaca_istota A może to mąż przepijający połowę pensji był udręką? Nie zastanawiałaś się nad tym?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Myslaca_istota
+9 / 11

@Fragglesik Mąż był udręką i dodatkowe, nieplanowane dziecko, które trzeba było wychować. Z tą udręką jest, jak z bólami porodowymi: jedna zaciśnie zęby i urodzi po cichu, a druga się drze wniebogłosy. Ale nic nie zrobisz - ból jest zawsze. Wychowanie dzieci to ciężka i mozolna praca dla obydwojga rodziców. Kiedy spada to na jedną osobę - musi się wykazać wytrzymałością za dwoje. A Jędraszewski nie ma pojęcia ani o rodzeniu, ani o wychowaniu dzieci. Powinien się zająć tym, do czego był kształcony - wiarą i teologią, a nie rodzicielstwem. Ja też widziałam samochód i nawet takiego używam, ale nie wyobrażam sobie, żebym miała dawać rady mechanikowi, jak go ma naprawiać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D Demot249
+7 / 9

Jak żona rodziła to byłem pod drzwiami sali porodowej.

JA WIEM CO TO ZNACZY URODZIĆ !

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F konto usunięte
+5 / 11

Ta osoba, bo nie wiem, czy to mężczyzna, czy kobieta ( chodzi w kiecce ale wygląda jak facet) ma takie pojęcie o rodzinie i życiu kobiet jak świnia o astronomii. Nie obrażam świni!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tmaniek
0 / 6

Pewnie wie wiele o kobietach,bo naiwne gadały podczas spowiedzi,sparaliżowane karą boską.Mężczyźni pewnie też.Ale miał ubaw podczas spowiedzi ten podre.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P piotrusx
+1 / 7

Jędraszewski nie jest kardynałem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M marucha79
+5 / 5

@Sierref To musi być przykre nie znać swojego języka ojczystego na tyle, by zrozumieć sens użytego przez Tuska (nazwiska piszemy wielką literą, nawet jeśli nam się nie podobają ich nosiciele) zwrotu "jakże często". Gdyby tego wyrażenia nie użył, można byłoby uznać wypowiedź za kłamstwo, jednak w takiej formie stwierdzenie jest prawdziwe, bo znaczy tylko tyle, że takie sytuacje się zdarzają, a negować ten fakt może tylko ktoś tak oderwany od rzeczywistości jak biskup.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K KCNO
+3 / 5

Nie potrafię pojąć dlaczego w Polce biskupi są tacy wyszczekani. Zawsze mają najwięcej do powiedzenia w kwestii polityki i życia rodzin, jak nie mają zielonego pojęcia ani o jednym, ani o drugim...
Ten Jędraszewski to już w ogóle się wypowiada jakby był znawcą wszystkiego.
Mam nadzieję, że doczekam w Polsce podejścia do kościoła jakie panuje na zachodzie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T termix369
+3 / 3

Te porównania w komentarzach człowieka wykształconego, po ciężkich studiach, z rozległą wiedzą o ludzkim ciele jakim jest przytaczany onkolog do gościa w sukience który jedyne co potrafi to klepać paciorek. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar andre53
+4 / 4

Ten pajac nie jest i nie będzie kardynałem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I irulax
+3 / 3

Nauka wychowania dzieci "z daleka" to jak nauka miłości z Redt00b-a. Księciunio może mieć dzieci biologicznych i osiemdziesiąt, ale nie wychował żadnego.
Obaj to politycy gadający pod publiczkę.
Nie ma złotego środka, wszystko zależy od rodziców. Czaami wychowanie czworga dzieci to szczęście i spełnienie - czasami wychowanie jednego to udręka. Jeszcze tego brakowało, aby obaj pajace mówili ludziom jak i ile dzieci mają urodzić/wychować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R reevox
-4 / 6

Tusk ty kacie i oprawco! Skazałeś swoją żonę na kilkadziesiąt lat udręki!!! Nie wstyd Ci? No , ale demograficznie to nawet fajnie wyszło...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Awienda
+1 / 7

Majorkaza argument z dupy podobnie jak Twój.......

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pasqdnik82
-2 / 4

Udręka? No cóż.. może i tak a może dla niektórych nie.... jeśli dla niego i jego żony, udręką było wychowywanie dzieci to współczuję tym dzieciom..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kripszt
-1 / 5

Prawdziwy wódz Polski. Zniechęcać naród do robienia dzieci aby było demograficznie jeszcze gorzej

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Leszek70
+2 / 2

Chory kościół chorzy ludzie do chorej instytucji chodzą , średniowiecza nie wyplenisz postępem tylko radykalną kastracją państwa i kościoła choroby typu gangrena tylko w ten sposób uratuje się organizm

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar swietyczlowiek
+1 / 3

JĄdraszewki może w rzeczywistości mieć więcej dzieci niż ktokolwiek ..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar PussyCatKill
+1 / 1

Moja koleżanka też jest specem od dziecko. Nadal nie ma swojego, ale się wymądrza, bo raz na dwa miesiące zabawia swoich bratanków/siostrzenice i robi to aż do półtorej roku!
Czemu specami od dzieci tak rzadko są rodzice? Na 100 specjalistów, dwójka serio daje jakieś rady. Np. słyszałam, że jak powie się dziecku, że zmywanie blatu jest fajne, to dziecko uwierzy i będzie się cieszyć. I to realna rada, bo mi mama kazała myć blat, gdy miałam 6 lat nagle i się wkurzałam, potem powiedziała, że nauczy mnie myć naczynia, bo jestem duża i się jarałam myciem naczyń. Lub nie kazanie dziecku podlewać ogródka jako kary i nie dawać smoczków, bo nie uczą się wtedy mówić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem