Jeżeli windy są popsute lub zasikane, to jak ma przejść na drugą stronę jezdni? Czasem trudno znaleźć kogoś do pomocy przy znoszeniu i wnoszeniu wózków po schodach. A z okazji budowy wind zlikwidowano podjazdy na schodach. Więc w sumie, czemu nie...
Ale się stało, wielkie mi coś. Piszę to jako zapalony rowerzysta i użytkownik miejskich ścieżek rowerowych. Gdy widzę coś takiego, to... wyprzedzam, jadę dalej i nie analizuję, czy było przejście, winda, chodnik. Nic mnie to nie obchodzi. Jestem również zapalonym narciarzem zjazdowym. Na stoku można spotkać różnych ludzi, poruszających się w przeróżnych kierunkach na różnych wehikułach. Zasada jest prosta - ten, kto jest z tyłu uważa na tych, którzy są z przodu. No i generalnie intuicja. I jest fajnie. Nie wiem, co się stało w ostatnich 2 dekadach, że wszyscy do wszystkich na chodniku mają pretensje. Czy miasta się zbytnio zagęściły? Te niekończące się spory - gdzie rowerzysta może wjechać, gdzie pieszy, gdzie rolkarz, gdzie hulajnogarz. Czy to są takie wielkie problemy? Czy nie może być tak, jak na stoku?
Nie, nie może być. Od tego jest wydzielony pas dla rowerów, żeby rowerzysta nie musiał niczego omijać, wyprzedzać, a jeśli obok jest chodnik, to rowerzyści trąbią za sam fakt, że pieszy jest chamem.
Ale się stało, wielkie mi coś. Piszę to jako zapalony rowerzysta i użytkownik miejskich ścieżek rowerowych. Gdy widzę coś takiego, to... wyprzedzam, jadę dalej i nie analizuję, czy było przejście, winda, chodnik. Nic mnie to nie obchodzi. Jestem również zapalonym narciarzem zjazdowym. Na stoku można spotkać różnych ludzi, poruszających się w przeróżnych kierunkach na różnych wehikułach. Zasada jest prosta - ten, kto jest z tyłu uważa na tych, którzy są z przodu. No i generalnie intuicja. I jest fajnie. Nie wiem, co się stało w ostatnich 2 dekadach, że wszyscy do wszystkich na chodniku mają pretensje. Czy miasta się zbytnio zagęściły? Te niekończące się spory - gdzie rowerzysta może wjechać, gdzie pieszy, gdzie rolkarz, gdzie hulajnogarz. Czy to są takie wielkie problemy? Czy nie może być tak, jak na stoku?
Jeżeli windy są popsute lub zasikane, to jak ma przejść na drugą stronę jezdni? Czasem trudno znaleźć kogoś do pomocy przy znoszeniu i wnoszeniu wózków po schodach. A z okazji budowy wind zlikwidowano podjazdy na schodach. Więc w sumie, czemu nie...
Oprócz windy jest jeszcze podjazd ale idiotka ma wyrąbane lenistwo i głupota wygrywa, woli przeparadowac przez środek skrzyżowania.
Ale się stało, wielkie mi coś. Piszę to jako zapalony rowerzysta i użytkownik miejskich ścieżek rowerowych. Gdy widzę coś takiego, to... wyprzedzam, jadę dalej i nie analizuję, czy było przejście, winda, chodnik. Nic mnie to nie obchodzi. Jestem również zapalonym narciarzem zjazdowym. Na stoku można spotkać różnych ludzi, poruszających się w przeróżnych kierunkach na różnych wehikułach. Zasada jest prosta - ten, kto jest z tyłu uważa na tych, którzy są z przodu. No i generalnie intuicja. I jest fajnie. Nie wiem, co się stało w ostatnich 2 dekadach, że wszyscy do wszystkich na chodniku mają pretensje. Czy miasta się zbytnio zagęściły? Te niekończące się spory - gdzie rowerzysta może wjechać, gdzie pieszy, gdzie rolkarz, gdzie hulajnogarz. Czy to są takie wielkie problemy? Czy nie może być tak, jak na stoku?
Nie, nie może być. Od tego jest wydzielony pas dla rowerów, żeby rowerzysta nie musiał niczego omijać, wyprzedzać, a jeśli obok jest chodnik, to rowerzyści trąbią za sam fakt, że pieszy jest chamem.
Jeszcze gdyby sama szła, to pół biedy, ale dzieciaka szkoda. Jeśli celowo nie zostało wydzielone przejście dla pieszych, to chyba z jakiegoś powodu.
Ale się stało, wielkie mi coś. Piszę to jako zapalony rowerzysta i użytkownik miejskich ścieżek rowerowych. Gdy widzę coś takiego, to... wyprzedzam, jadę dalej i nie analizuję, czy było przejście, winda, chodnik. Nic mnie to nie obchodzi. Jestem również zapalonym narciarzem zjazdowym. Na stoku można spotkać różnych ludzi, poruszających się w przeróżnych kierunkach na różnych wehikułach. Zasada jest prosta - ten, kto jest z tyłu uważa na tych, którzy są z przodu. No i generalnie intuicja. I jest fajnie. Nie wiem, co się stało w ostatnich 2 dekadach, że wszyscy do wszystkich na chodniku mają pretensje. Czy miasta się zbytnio zagęściły? Te niekończące się spory - gdzie rowerzysta może wjechać, gdzie pieszy, gdzie rolkarz, gdzie hulajnogarz. Czy to są takie wielkie problemy? Czy nie może być tak, jak na stoku?
No i co, że to rondo (Kaponiera w Poznaniu) jest zyebane?
@fsubi to rondo jest tak beznadziejne, że chyba gorszego nie ma. A lewoskręt od strony targów za każdym razem mnie przyprawia o palpitacje serca
Skomplikuj ludziom zycie i potem miej pretensje, ze wybieraja najlatwiejsze rozwiazanie.