Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
125 144
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
M michalSFS
+2 / 2

Rodzice popełniali z tym duży błąd.
Miałem to, to, to, to i to do zrobienia. Jak zrobiłem za szybko (ale nie byle jak, bo fuszerki już za dziecka nie lubiłem) to dodawali mi kolejne obowiązki. Nadprogramowe. "O, wcześnie się uporałeś to zrób jeszcze to". W tym czasie starsza siostra uczyła się w drugim pokoju, a raczej udawała (bo parę razy przyłapałem ją na przeglądaniu Bravo Girl). Finalnie jako młodszy brat zasuwałem więcej, a stopnie i tak miałem lepsze.

Niestety takie dodawanie zadań, gdy skończyło się już listę, działało demotywująco. W końcu kluczyłem robiąc wolno, bo i tak wiedziałem, że nie będę mógł siąść w spokoju przed kompem. Coś wymyślą, żebym nie mógł oglądać filmu czy pograć. A uj, że sami na dwóch TV oglądali serię polskich seriali obyczajowych.

Ostatecznie buntowałem się, a rodzina traktowała mnie jak lenia i lesera. Tylko siostra była "pracowita". W pewnym momencie sam już myślałem, że jestem leniem. Zdziwiłem się jak poszedłem na studia (dzienne, państwowe, a wcześniej siostra nie dostała się i opłacali ją na prywatnych:) Studiowałem, dorabiałem pracując, działałem w kilku organizacjach studenckich, a i na imprezy czas znalazł się. Po studiach praca sama do mnie przyszła, dosłownie. Wychwycili mnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B BioNano
0 / 0

@michalSFS Czyli twoi rodzice przygotowali cię do życia dorosłego, bo tak właśnie to wygląda.
Ja się tego dopiero nauczyłem w swojej pierwszej pracy, gdy szef wyjeżdżał do koledzy brali gazety albo grali w snake na telefonie, a ja pracowałem. Gdy szef wracał to oni nagle udawali że coś robią a ja stałem jak ta dupa bo już wszystko zrobiłem co do mnie należało no i zbierałem ochrzan że się opier.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
0 / 0

@BioNano
Po roku ktoś tu zajrzał:)

W sumie można tak powiedzieć. Stałem się obrotny, radzę sobie w pracy, w życiu.
Pracowita i starsza siostra częściej potrzebuje pomocy, pomagam jako młodszy brat. Pomogłem ją w przebranżowieniu, spędziłem masę godzin, aby nauczyć ją tego czego nauczyłem się jako samouk. Bez zwykłego "dziękuję". A i tak ma trochę żalu, że w sprawach zawodowych ułożyło mi się lepiej.

A że mieszka w domu po rodzicach, nie musiała brać kredytu, pierwszą pracę załatwiła jej mam, nie wspomina.

Faktycznie w twojej pracy potrzeba "polityki pracy". U mnie nie. Jestem na swoim. Im więcej zrobię, tym więcej zarobię. Działam w sposób, jaki lubię.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Ashardon
0 / 2

To straszne, że za dach nad głową, żarcie, ubrania, opłacone rachunki i jakiś grosz w portfelu, trzeba jeszcze pomagać tym cholernym staruchom... Koszmar.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P paulinajajestem
+2 / 2

Dlaczego ludzie myślą że jesli sami zdecydowali się na dziecko to mogą je później wykorzystywać do prac na które sami nie mają ochoty? Rozumiem że należy je przygotować do dorosłości i obowiązków ale odpoczyniek i "nicnierobienie" też jest ważne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+1 / 1

@Ashardon
Problemem nie są obowiązki tylko nadmiar obowiązków.
Nie miałem problemu z tym, że pomagałem w domu, ogarniałem swój pokój (to oczywistość), robiłem zakupy, pomagałem na działce, rąbałem drewno, nosiłem ciężary, od wiosny do jesieni czasami pomagałem w szkole, latem codziennie lub prawie codziennie pracowałem od rana do jakiejś 17.00. Brałem to jako pewnik - że tak po prostu trzeba.

Problemem było to, że gdy już spełniłem listę zadań, dostawałem nowe. Bo jak to, żebym nic nie robił.
Problemem było to, że siostra starsza o 5 lat nie robiła połowy tego co ja, ją uważali za pracowitą, a mnie za lenia. Przez to, że czasami buntowałem się, że np. po całodniowym zbiorze owoców czy cięciu, wieczorem jeszcze sadzę warzywa. W tym czasie siostra (już prawie dorosła) miała za zadanie zrobić obiad. Robiła - najczęściej makaron z serem białym. Z tym, że oba składniki trzeba je było przynieść ze sklepu. 20 lat minęło, a ja ciągle nie lubię jeść tego g....

Jej pomogli z pracą, po ślubie przez kilka lat mieszkała z nimi nie dokładając się. Ja radziłem sobie sam. Teraz często ta pomoc przerzucona jest na mnie. Też dużo pomogłem jej z pracą, pomogłem przekwalifikować się. Nawet nie usłyszałem dziękuję. Wręcz nie uważa tego za pomoc, bo teściowie dają jej kasę i to oni są tymi dobrymi.

Ogólnie rodzice dużo dali nam obojgu, ale akurat o to mam do nich trochę żalu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Ashardon
0 / 0

@paulinajajestem A kto tu mówi o wykorzystywaniu? Konieczność posprzątania własnego pokoju, to wykorzystywanie?
Przecież tu nie chodzi o to, żeby z dzieciaka zrobić niewolnika do "prac niechcianych". "Nicnierobienie" jest ważne i pożądane, ale nie, jeżeli stanowi 90% "aktywności" dziecka.
Jeżeli raz w tygodniu - z reguły bywała to sobota - pomagało się rodzicom w obowiązkach domowych, to nikomu korona z głowy nie spadała.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem