Zawsze 1 września cieszę się, że ten koszmarny czas szkoły jest już za mną. Chyba coś jest nie tak, skoro są ludzie, dla których szkoła była (jest) największym złem.
Przede wszystkim szkoła jest zderzeniem światów. Tego utopijnego, wpajanego od dzieciństwa świata sprawiedliwości i uczciwości z rzeczywistością. Im szybciej jako dziecko nauczyłeś się, że świat nie działa idealnie, tym lepiej na tym wyszedłeś. Zamiast zgłaszać czujesz przewinienia, dać po pysku i masz już szacunek. Zamiast starać się o dobre oceny, wybrać interesujące nas dziedziny, a resztę byle jak. Nie przejmować się oceniamy, które i tak nic nie znaczą i są subiektywnie wydawane. Może matura ma sens, ale od zawsze tak było, że najlepsze oceny dostawało się u najmniej wymagających. Dziecko wtedy czuję taka niesprawiedliwość, że od niego się wymaga więcej, dostaje gorsze oceny, a później ktoś im pokazuje jak dobre oceny mają inni i ma brać z nich przykład. Większość problemów dzieci wynika właśnie że zderzenia tych światów. Nie ochroniarz dziecka przed rzeczywistością. Nie pozwalają ulicy uczyć go życia, naucz je wcześniej tak, aby sobie poradziło. Wiele dzieci potrzebuje więcej oparcia w rodzicach, ale boją się, że rodzice je zganią za to, że nie zachowują się jak w utopijnych wizjach.
@Banasik O ile mi wiadomo, to jednak najwięcej zgonów trafia się w domach. Tym niemniej, do szpitala trafiasz, kiedy jesteś już chory lub uległeś wypadkowi. Strażacy też pojawiają się w miejscu pożaru, który wybuchł jakiś czas temu. Pedagodzy, których rolą jest opieka dla młodymi ludźmi, są cały czas na miejscu.
Sam uogólniłem problem, ale Ty uogólniłeś go jeszcze bardziej :-)
@Ashardon . Pedagodzy mają podobnie jak lekarze i strażacy, dziecko trafia do nich już spiedrolone przez rodziców. I co, mają to magicznie naprawić? Zwłaszcza że dziecko jest w dużej grupie, a pedagog ma z nim kontakt przez krótki czas, po którym dziecko wraca do swojego chorego środowiska.
Strażak ma lepszą sytuację, bo ma super wyposażenie oraz bezpieczeństwo prawne. W celu ratowania jednego dobra może poświęcić inne, mniej warte. A nauczyciel warunki materialne ma słabe a do tego mnóstwo ograniczeń i wieczny stres że jak coś się nie spodoba to ma przeciwko sobie rodziców, dyrekcję, kuratora i prokuratora.
@Banasik Oboje dobrze wiemy, że większość nauczycieli pedagogami jest wyłącznie z nazwy. Zgadzam się, że rolą szkoły nie jest wychowywanie dziecka, bo od tego są rodzice. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Tym niemniej, za czasów mojej bytności w szkole pierdylion razy byłem świadkiem, jak dzieciaki znęcały się nad uczniem na szkolnym korytarzu, a nauczyciel był zajęty pitoleniem z innym nauczycielem, choć jego zasranym obowiązkiem było dbanie o bezpieczeństwo dzieciaków na tych kilkudziesięciu metrach kwadratowych.
Dzieci powinny czuć się w szkole bezpiecznie, a tak nie jest.
Zetknięcie z rówieśnikami, agresją i złem. Ja tak wspominam szkołę i cieszę się, że mam to za sobą.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2021 o 15:02
@Ashardon
Zawsze 1 września cieszę się, że ten koszmarny czas szkoły jest już za mną. Chyba coś jest nie tak, skoro są ludzie, dla których szkoła była (jest) największym złem.
@TomekOKM I jest w tym pewien paradoks, bo szkoła jest miejscem, w którym jest najwięcej pedagogów. Każdy może wyciągnąć własne wnioski.
@Ashardon . Najwięcej zgonów jest w szpitalach. Przy większości pożarów kręcą się strażacy. Jakie wnioski?
Przede wszystkim szkoła jest zderzeniem światów. Tego utopijnego, wpajanego od dzieciństwa świata sprawiedliwości i uczciwości z rzeczywistością. Im szybciej jako dziecko nauczyłeś się, że świat nie działa idealnie, tym lepiej na tym wyszedłeś. Zamiast zgłaszać czujesz przewinienia, dać po pysku i masz już szacunek. Zamiast starać się o dobre oceny, wybrać interesujące nas dziedziny, a resztę byle jak. Nie przejmować się oceniamy, które i tak nic nie znaczą i są subiektywnie wydawane. Może matura ma sens, ale od zawsze tak było, że najlepsze oceny dostawało się u najmniej wymagających. Dziecko wtedy czuję taka niesprawiedliwość, że od niego się wymaga więcej, dostaje gorsze oceny, a później ktoś im pokazuje jak dobre oceny mają inni i ma brać z nich przykład. Większość problemów dzieci wynika właśnie że zderzenia tych światów. Nie ochroniarz dziecka przed rzeczywistością. Nie pozwalają ulicy uczyć go życia, naucz je wcześniej tak, aby sobie poradziło. Wiele dzieci potrzebuje więcej oparcia w rodzicach, ale boją się, że rodzice je zganią za to, że nie zachowują się jak w utopijnych wizjach.
@Banasik O ile mi wiadomo, to jednak najwięcej zgonów trafia się w domach. Tym niemniej, do szpitala trafiasz, kiedy jesteś już chory lub uległeś wypadkowi. Strażacy też pojawiają się w miejscu pożaru, który wybuchł jakiś czas temu. Pedagodzy, których rolą jest opieka dla młodymi ludźmi, są cały czas na miejscu.
Sam uogólniłem problem, ale Ty uogólniłeś go jeszcze bardziej :-)
@Ashardon . Pedagodzy mają podobnie jak lekarze i strażacy, dziecko trafia do nich już spiedrolone przez rodziców. I co, mają to magicznie naprawić? Zwłaszcza że dziecko jest w dużej grupie, a pedagog ma z nim kontakt przez krótki czas, po którym dziecko wraca do swojego chorego środowiska.
Strażak ma lepszą sytuację, bo ma super wyposażenie oraz bezpieczeństwo prawne. W celu ratowania jednego dobra może poświęcić inne, mniej warte. A nauczyciel warunki materialne ma słabe a do tego mnóstwo ograniczeń i wieczny stres że jak coś się nie spodoba to ma przeciwko sobie rodziców, dyrekcję, kuratora i prokuratora.
@Banasik Oboje dobrze wiemy, że większość nauczycieli pedagogami jest wyłącznie z nazwy. Zgadzam się, że rolą szkoły nie jest wychowywanie dziecka, bo od tego są rodzice. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Tym niemniej, za czasów mojej bytności w szkole pierdylion razy byłem świadkiem, jak dzieciaki znęcały się nad uczniem na szkolnym korytarzu, a nauczyciel był zajęty pitoleniem z innym nauczycielem, choć jego zasranym obowiązkiem było dbanie o bezpieczeństwo dzieciaków na tych kilkudziesięciu metrach kwadratowych.
Dzieci powinny czuć się w szkole bezpiecznie, a tak nie jest.