I nikt, absolutnie nikt, nie mógł pomóc biednemu jeżykowi. Musiała przyjechać straż pożarna. A jak będzie się paliło w wieżowcu, to ludzie wiadrami wodę doniosą... Co za po*bane czasy... Ludzie z każdym gównem muszą dzwonić, nie radzą sobie z łatwymi tematami...
Strażacy z OSP dostają kasę za każdy wyjazd. Jak nie ma żadnego pożaru (ostatnio dużo pada więc o pożar trudno) to trzeba kombinować jak coś zarobić.
I nikt, absolutnie nikt, nie mógł pomóc biednemu jeżykowi. Musiała przyjechać straż pożarna. A jak będzie się paliło w wieżowcu, to ludzie wiadrami wodę doniosą... Co za po*bane czasy... Ludzie z każdym gównem muszą dzwonić, nie radzą sobie z łatwymi tematami...
język chyba zaczął żreć jak był w połowie za płotem, utyło mu się i nie mógł ruszyć dalej