Jadłem kiedyś w wodzie. Nie w jakiejś super wymyślnej restauracji ale paprykarz szczeciński z chlebem na kole ratunkowym na jeziorach, w czasach kiedy żeglarstwo było dostępne dla biednych studentów. Było strasznie gorąco, woda była czysta więc tak sobie wymyśliliśmy. Ale było na tyle niewygodnie, że tylko raz.
Jadłem kiedyś w wodzie. Nie w jakiejś super wymyślnej restauracji ale paprykarz szczeciński z chlebem na kole ratunkowym na jeziorach, w czasach kiedy żeglarstwo było dostępne dla biednych studentów. Było strasznie gorąco, woda była czysta więc tak sobie wymyśliliśmy. Ale było na tyle niewygodnie, że tylko raz.