Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar ZIWK
+12 / 16

A czy nie wynika to z porąbanego polskiego prawa, które zmusza i pracodawcę i pracownika do "kombinowania"?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
+2 / 2

@ZIWK
poniekąd tak. Jak się okazało ze można przerzucić koszta na pracownika nastąpił wysyp umów cywlinoprawnych typu umowa o dzieło czy umowa zlecenie, czy wręcz zmuszanie pracownika do założenia własnej działalności i podpisywanie z jednoosobową firma umowy B2B.
Dziwnym trafem taki model umów na zachodzi odnosi się tylko do małej grupy twe wolnych zawodów z wysoko płacami wymagających talentu. I tego typu umowy mają sportowcy, menadżerowie, artyści,pisarze, aktorzy, muzycy, dziennikarze, fotografowie czy ostatnio programiści. A dzieje się tak ze w tych zawodach dostaje się profit od zysku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@killerxcartoon Bo na zachodzie zazwyczaj nie ma tak skrajnej różnicy w opodatkowaniu umów. I pracodawca nie przerzuca kosztów na pracownika. Przecież nikt nie decyduje się na takie umowy dla straty. Policz sobie ile wynoszą wszystkie składki i podatki od umowy o pracę. Prawie 30% pensji zjada sam ZUS, do tego jeszcze liniowy NFZ, PIT i różne składki. Nie ważne, czy to jest koszt pracodawcy, czy pracownika. Wszystko jest kosztem zatrudnienia. Na B2B masz tylko dochodowy i zwykle stałą stawkę na ubezpieczenia. Wielu pracodawców na tym nawet nie zyskuje i po prostu oferuje to samo pracownikowi w dwóch formach. Wydamy X, a już sam wybierz sobie formę zatrudnienia. VAT też się nie liczy, przecież go odpiszą od podatku, więc to dla nich nie jest dodatkowy koszt. Patologia polega na tym, że różnica jest tak duża. Gdyby była mowa o skromnych kwotach, to nikt by się w to nie bawił. Tu masz coś rzędu 1200zł na kontrakcie lub 5+ tysięcy na UOP. Wolisz przeznaczyć różnicę na ZUS, czy jednak zainwestować po swojemu?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
0 / 0

@ZONTAR
Bo tam rzad nie wprowadził tak skrajnie korzystnego rozwiązania dla pracodawców by dało się tak wypychać pracowników na umowy cywilno prawne i na tym zarabiać więcej..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@killerxcartoon W jakim Ty świecie żyjesz? To rozwiązaniem jest stosowanie takich barier prawnych aby ludzie nie mogli podejmować żadnego wyboru? Świetny pomysł! Teraz tylko dowalić 80% podatku od UOP i niech się dzieje wola nieba. Wszystko dla komfortu pracownika! Co tam, zabierzmy 100% kasy z UOP, mieszkanie i jedzenie dostanie z MOPSu, ubrania z PCK. Przecież będzie nas stać jak tyle zabierzemy!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
0 / 0

@ZONTAR
Czyli chcesz pozbyć się systemu ubezpieczeń emerytalnych , by ludzie nie mieli oszczedności na starość i jak skończą swoje życie zawodowe głodowali i żebrali na ulicy?
Chcesz pozbyć się ubezpieczeń zdrowotnych by ludzie jak zachorują bankrutowali z powodów kosztu leczenia albo umierali bo ich nie stać na to by się leczyć by żebrali kalecy o jedzenie.

Che by zawsze stawka i opodatkowanie osoby wykonującej prace było takie same bez względu na system zatrudnienia. To właśnie zrobienie patologio z samozatrudnieniem niszczy nasz system ZUS i NFZ.
Prowadzisz działalność gospodarczą. dwa nipy , dwa konta. jeden firmy i działalności drugi prywatny przelewy z firmowego na prywtny to wypłata. I powinna być tak samo obciążana jak przy zatrudnieniu na umowę o prace. Skończą się cwaniacy i debile.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@killerxcartoon A co, wolny rynek został już zakazany, że bez państwowego nie będzie nic? Kiedy to przywrócono komunizm? Teraz właśnie mamy jakąś durną patologię. Z jednej strony płacisz grubą kasę na ZUS "aby mieć na starość", z drugiej strony bierzesz kredyty i płacisz grube odsetki aby mieć gdzie żyć. Jak myślisz, kapitalizacja odsetek jest wyższa czy niższa od waloryzacji emerytur? Teraz to wygląda tak, jakbyś brał kredyt aby wpłacić pieniądze na lokatę. Nikt by tego nie robił gdyby nie to, że wpłacanie na tą lokatę jest obowiązkowe. No i do tego stopień zwrotu jest nieznany i ciągle zmieniany, więc płacisz za coś i nie wiesz, ile faktycznie będziesz miał. Jesteś zdany na państwo. Możesz mieć jedynie pewność, że im więcej wpłacasz, tym gorzej na tym wyjdziesz.
Chcesz znowu skomplikować system i myślisz, że będzie lepiej? I co, teraz zatrudnisz kolejnych kilku urzędników sprawdzających, czy kawę z ekspresu firmowego piję pracując, czy nie? No bo przecież pijąc z niego kawę po pracy powinienem zapłacić inny podatek niż wliczając to jako koszta mojej pracy! Dzięki takim działaniom mamy jeden sztab urzędników do egzekwowania takiego prawa i drugi sztab specjalistów od dostosowywania wszystkiego do tego prawa.
Prawo powinno być tak zrobione, aby przeciętny człowiek prowadząc prostą działalność nie potrzebował ani księgowego, ani prawnika. To powinno być proste i klarowne dla każdego, a już tym bardziej nie powinno być jakiejkolwiek możliwości optymalizacji podatkowej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+7 / 11

G....uzik prawda. Dla wielkich firm pracownik jest takim "zasobem", że poprzenosili produkcję do tanich krajów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Banasik
0 / 2

@Laviol . Tam też są pracownicy i też stanowią cenny zasób. Tyle że tamte zasoby mają lepszy stosunek efektu do kosztu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+2 / 2

@Banasik, dlaczego ludzie zapominają, że to człowiek jest podmiotem gospodarki, której zadaniem jest zaspokojenie potrzeb człowieka? Że rynek to naczynia połączone i że każdy z nas żyje lokalnie, a nie globalnie?
Pracownik potrzebuje pracy od pracodawcy, ale pracodawca bez pracownika niczego nie wyprodukuje. Producent jest też jednocześnie konsumentem. To są te naczynia połączone. A ponieważ żyjemy lokalnie, to człowiek potrzebuje pracy tam, gdzie mieszka.
W momencie, gdy produkcja dla potanienia produktu zostaje przeniesiona do tanich krajów, owe naczynia połączone zostają rozerwane. Tak samo obieg pieniądza na rynku lokalnym. Co prawda pracodawca ma pracowników, i to tańszych, ale poprzedni pracownik zostaje pozbawiony pracy. Staje się słabym konsumentem, bo co z tego, że produkt jest tani, jak go na niego nie stać?
Tani produkt został uczyniony podmiotem gospodarki, a człowiek jego podmiotem. Zyskały tylko wielkie firmy, zwykły człowiek traci. To proces, który postępuje stopniowo, od dziesięcioleci. Między innymi jest odpowiedzialny za coraz większe rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństw, ubożenie klasy średniej i wiele innych zjawisk. Ma to ścisły związek z rozwojem technologii (szybki transport i komunikacja) i doprowadził do zamiany kapitalizmu na korpo socjalizm.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Banasik
0 / 2

@Laviol . Sam wybierasz pracę gdzie możesz więcej zarobić i towar za który mniej zapłacisz, a od przedsiębiorców oczekujesz że będą brali pod uwagę jakiekolwiek kryteria inne niż zysk?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+1 / 1

@Banasik, ale wiesz, że to czego ludzie chcą, co jest dla nich dobre i jakie są konsekwencje ich chciejstw to są różne rzeczy?
Polecam film "Tanio, taniej, najtaniej. Kto da mniej?" https://www.youtube.com/watch?v=pxVJCaVr18w
Mam nadzieję, że to Ci pomoże zrozumieć o czym mówię.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Laviol Jak to Yaron Brook mawia, gospodarka to nie jest gra o sumie zerowej. Masz tu prosty przykład. Potrzebujemy jabłek i komputerów. Nasz sąsiad też potrzebuje jabłek i komputerów. Ja będę robił komputery. Chcesz robić jabłka i kupować moje komputery, czy jednak robić komputery na eksport i importować jabłka? Jakby sąsiad mógł zaspokoić swoje potrzeby, to by też robił komputery i by nie był tak tani. On jednak nie potrafi, więc chętnie kupić od nas. To co? Korzystasz z jego taniej pracy i zajmujesz się czymś bardziej dochodowym? Czy może chcesz robić jedno i drugie jednocześnie na dwie zmiany?
Najniższa cena pracy jest tam, gdzie produktywność jest niższa. Chiny swego czasu nie produkowały tak dużo wartościowych rzeczy, ich praca była mało warta. Chętnie kupowali nasze, drogie rzeczy, a sami byli w stanie robić nasze produkty tylko dlatego, że im pokazywaliśmy. Dlaczego Polska nie ma dalej energetyki jądrowej? Bo nie potrafimy. Będziemy więc składać baterie czy robić spinki do włosów płacąc jednocześnie innym za technologię nuklearną. Wyjdą na tym lepiej, niż robiąc prymitywne rzeczy u siebie. Dokładnie w ten sam sposób kupujesz warzywa w warzywniaku zamiast zostawić kapitał w domu i sobie własne uprawiać. Ktoś inny robi to taniej, a Ty w tym czasie zajmujesz się czyms bardziej dochodowym. To działa identycznie w skali makro i mikro. Wybieram sobie bardziej wartościowe zajęcia, a te mniej wartościowe deleguję. Moja decyzja zależy od ceny. Jak w godzinę zarobię więcej niż kosztuje obiad, to po co mam sam poświęcać na to godzinę? Każda gospodarka dochodzi do takiego poziomu, w którym część pracy nie ma dla niej sensu. Gdyby ludzie w kraju chcieli pracować za tak samo niskie stawki, to byśmy nie przenosili produkcji do Malezji. Chętnych jest jednak mało, większość znalazła bardziej dochodowe zajęcia i to logiczne, że oddelegujemy to, na czym można najwięcej oszczędzić. Nie wezmę bezpłatnego urlopu aby sobie ogródek posprzątać. Za moją stawkę dzienną mogę zatrudnić do tego dwóch Meksykanów i jeszcze drugie tyle mi zostanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
0 / 0

@ZONTAR, gospodarka czy cena produktu nie istnieją w oderwaniu od innych dziedzin naszego życia, bo one są ze sobą powiązane. Niska cena, tzw. przewaga komparatywna czy inna jedna rzecz/cecha nie może być jedynym wykładnikiem działania, a jednak ogromna część ludzi właśnie tak patrzy. A potem mamy takie działania jakie podejmuje PiS - ludzie nie mają pieniędzy, to rozwiązaniem problemu jest dawanie ludziom pieniędzy, pomijając wszelkie skutki takiego działania.
I tak np. co z tego, że sam produkt z taniego kraju ma niską cenę, skoro środowisko jest zanieczyszczone dalekim transportem za co płacimy własnym zdrowiem czyli wydajemy więcej na leczenie, utrata miejsc pracy skutkuje podnoszeniem podatków na wydatki socjalne czy wydatki związane z ochroną środowiska, budowę infrastruktury komunikacyjnej itp. To wszystko należy doliczyć do ceny owego produktu i przestaje on być taki tani. Jakoś ludzie tego nie widzą, tak samo jak tego, że żywność nie jest taka tania jak się wydaje, bo poza tym co płacimy w kasie, to resztę dopłacamy w postaci podatków idących na dopłaty dla rolnictwa.
Niższa płaca a tanich krajach wynika nie tylko z niższej produktywności, ale często też z cieplejszego klimatu i niskich kosztów życia w porównaniu z życiem w np. naszym klimacie. Tam się bogacą po przeniesieniu produkcji (vide Chiny), a my biedniejemy, bo pracę tracimy. Przy tak różnych kosztach życia nigdy nie będziemy konkurencyjni chyba, że będziemy faktycznie pracować za miskę ryżu. Jak chcesz żyć nie mając pracy? Dlaczego nikt nam nie pokazuje tego, a tylko reklamuje, że dzięki produkcji w tanich krajach będziemy mieć tanie produkty? Tak pytam retorycznie.
Przestań powtarzać jak mantrę przewaga komparatywna czy co tam innego korporacje nam powbijały do głowy, tylko zacznij sam szukać skutków konkretnych działań. Część dotyczących przeniesienia produkcji to Chin i innych tanich krajów już wymieniłam, ale jest ich więcej. Umiałbyś je wskazać? Bo ja owszem i wiem, że w związku z tym nic dobrego nas nie czeka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Laviol Akurat daleki transport ma najmniejszy wpływ na lokalne zanieczyszczenia. Więcej się nawdychasz spalin z maszyn rolniczych niż z ciężarówki, która dowozi towary z sąsiedniego kraju. Widziałaś piękne niebo w wielu miastach w Chinach? Chcesz to do nas sprowadzić aby zmniejszyć emisje transportu morskiego? Czy sądzisz, że zastosowanie drogich procesów produkcyjnych aby przynajmniej zbliżyć się do tego samego zanieczyszczenia lokalnego i podniesienie kosztów produkcji kilkukrotnie nie wpłynie negatywnie na jakość życia?
Dlaczego dopłaty do rolnictwa są obciażeniem? Przecież połowa produktów w sklepach pochodzi z innych krajów. To właśnie dopłaty istnieją po to, aby naszym rolnikom opłacało się produkować rzeczy konkurując z tym tanim importem. Gdyby im płacić tyle samo, ile faktycznie jesteśmy skłonni zapłacić za te produkty, to już dawno by poszli z torbami lub poszli w zupełnie innym kierunku.
W jaki sposób biedniejemy, skoro korzystamy z produktów tańszych w wytworzeniu niż w innym kraju? Będziemy bogatsi jak wydamy dwa razy tyle na produkt, ale zapłacimy za niego na lokalnym rynku? Dzięki temu ceny wzrosną i może ktoś będzie miał pracę, ale jednocześnie koszta życia wzrosną mu jeszcze bardziej. Tego chcemy? Dlaczego mamy się zajmować czymś, co jest u nas utrudnione ze względu na warunki, skoro możemy importować to taniej i zająć się czymś innym? No a jak nic u nas się nie opłaca, to po co tu siedzimy? Wynieśmy się tam, gdzie się opłaci.
Zobacz sobie na Alaskę. Da się tam coś uprawiać? Opłaca się coś tam produkować? Na północy praktycznie nic się nie produkuje, a ceny towarów są kosmiczne, bo trzeba je importować z południa. Co więcej, towary albo latają samolotem, albo trzeba czekać na lato aby jakiś statek mógł dopłynąć. Kupujesz samochód czy koparkę? To poczekasz sobie rok bo musi jeszcze dopłynąć, a do tego lód musi najpierw stopnieć. Ludzie żyją tam tylko i wyłącznie ze względu na zasoby naturalne i zajmują się tylko i wyłącznie tym. Oczywiście są jakieś tam szkoły, bary, sklepy i wszystko, co jest potrzebne do życia, ale pensje są też znacznie wyższe ze względu na bardzo wysokie koszta życia. Nikt tam się nie będzie bawił w "uprawiajmy własne ważywa aby mniej pieniędzy wydawać poza lokalnym rynkiem". Jesteś tam tylko dlatego, że jest tam bardzo dobra robota i nawet drogi import produktów jest lepszy od marnowania czasu w takich warunkach. Oczywiście jak się opłaci, to robi się lokalnie. Przy takich cenach i czasie oczekiwania bardzo opłaca się fabrykować własne części. Komuś zepsuła się ciężarówka? Zrobię część na tokarce i zgarnę za to sporo kasy, bo import jest bardzo drogi. Klientowi i tak się opłaci, bo ta ciężarówka daje mu duże zarobki i więcej by go kosztował import części niż zamówienie zrobienia takiej w warsztacie o bardzo wysokich kosztach produkcji. No ale wszystko opiera się o jedną rzecz - ludzie zajmują się najbardziej dochodowymi rzeczami, a całą resztę importują.
Nie wiem, co tu sobie z przewagą komparatywną ubzdurałaś. To produkcja w Polsce jest tańsza niż w Chinach, że chcesz stosować tą teorię?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Laviol
Pozwól, że objaśnię mechanizm działania przewagi komparatywnej i dlaczego nie ma tu żadnego znaczenia.
Powiedzmy, że w Polsce jednostka jabłek jest warta 30zł, a jednostka półprzewodników 50zł. W Chinach jednostka jabłek jest warta 60zł, a jednostka półprzewodników 100zł. Od razu widać, że nie opłaca się nam importować produktów, skoro są one droższe w Chinach niż u nas. Jest tu jednak pewien kruczek. Jeżeli zamiast jabłek będę produkować półprzewodniki, sprzedawać je do Chin za 95zł, następnie kupować jabłka za 65zł i importować do kraju, to w ostatecznym rozrachunku wydałem 50zł+65zł, a dostałem 95zł. Wychodzi na to, że mam jabłka za 20zł! I to jest jak najbardziej dobre rozwiązanie gdy mamy możliwość przeniesienia produkcji z jednego sektora do drugiego. Oczywiście jak jest bezrobocie, to możemy zrobić jeszcze lepiej i po prostu produkować więcej i eksportować towary bez importu.
To się jednak nijak ma do obecnej sytuacji bo najzwyczajniej w świecie jest u nas drożej. Mechanizm działania jest zbliżony, ale nie jest identyczny. Możemy produkować kukurydzę za 50zł lub półprzewodniki za 100zł. Inny kraj może produkować kukurydzę za 30zł, ale nie ma technologii produkcji półprzewodników. Oczywiście możemy produkować półprzewodniki i kukurydzę na nasz rynek, ale dużo lepiej wyjdziemy importując kukurydzę i produkując więcej warte półprzewodniki na eksport. Tak to normalnie działa i tak to zawsze działało. Tu nie ma żadnej przewagi komparatywnej. Kukurydza z importu jest po prostu tańsza i nie musisz tej ceny porównywać z czymkolwiek innym aby zrozumieć, że opłaca się importować. To w pierwszym przypadku musisz przeanalizować różnice kosztów produkcji aby określić opłacalność i to jest właśnie określeniem przewagi komparatywnej. Ma to zastosowanie tylko wtedy, gdy przy ograniczonej możliwości produkcji musimy zadecydować, czy produkować na własne porzeby, czy produkować na eksport i coś innego importować. Naturalnie nie będziesz produkować na eksport więcej niż jesteś w stanie wyprodukować chociażby ze względu na dostępność wykwalifikowanej kadry. W ten sposób pewna pula produkcji zostaje w kraju. Dokładnie tak samo nasi sadownicy by mogli zająć się programowaniem i zarabiać znacznie więcej, a jabłka sobie sprowadzimy. Część tak robi, ale w większości nie mają oni odpowiednich kwalifikacji. I tutaj leży największy problem. Gdybyśmy mówili o przewadze komparatywnej, to import z Chin byłby droższy od produkcji krajowej i zwyczajnie byśmy importowali mniej, a nasi prości pracownicy by mieli nadal pracę i zapewniali nam tanie towary. Nie ma tu jednak tego zjawiska, import z Chin jest tańszy i właśnie przez to utrzymywanie naszych pracowników robiących te same produkty jest dla nas większym kosztem. Paradoksalnie to właśnie nasz eksport opiera się o przewagę komparatywną właśnie przez to, że jest u nas drożej niż w wielu krajach. Po co byśmy mieli eksportować coś do Chin skoro u nas jest drożej? No a jak nie będziemy eksportować to nie będzie pracy i masz dokładnie ten sam problem.
Naszym problemem nie jest import tanich produktów, a brak umiejętności wytworzenia tych więcej wartych produktów. Poświęcamy masę pracy na manualną produkcję, proste elementy, proste zadania, nisko płatne kontrakty, ogrom nieopłacalnej produkcji rolnej. Wszystko po to, aby mieć z czego opłacić import wszelakiej elektroniki i zaawansowanych urządzeń, których w kraju nie ma. Gdzie mamy te polskie samochody? Przecież jesteśmy tańsi od zachodu, dlaczego nie potrafimy stworzyć tańszego samochodu we własnym kraju? Mamy prawie 40 milionów ludzi, nawet 1% kupując rodzimy samochód dałoby masę miejsc pracy i zatrzymało masę kapitału w kraju. Ty się tu martwisz importem sera i zabawek? Nie możemy opierać naszej gospodarki na zmuszaniu ludzi do korzystania droższych i mniej opłacalnych wyrobów krajowych. Już był taki system i wiadomo jak się skończył. Gdyby w kraju było lepiej to nikt by nie kupował z importu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Laviol Ty nam proponujesz alternatywę w postaci kołchozów do klepania prostej produkcji dla plebsu, który i tak spowoduje gwałtowny wzrost cen. Ja proponuję produkcję tego, co faktycznie nam się opłaci. Owszem, wymaga to więcej wysiłku i w tym jest właśnie problem. Ludziom się nie chce, szczególnie przy takim należymisięmizmie jaki panuje w tym kraju. Lepiej byśmy wyszli, gdybyśmy stworzyli zwykłe wozidło miejskie pokroju Dacii produkowane w całości w kraju przez naszych inżynierów niż zmuszając ludzi do kupowania bananów z Podlasia za trzykrotność ich ceny.

Wielokrotnie podawałem ten sam przykład - USA. Ceny w stosunku do zarobków są nieporównywalnie niższe, siła nabywcza pieniądza jest bardzo wysoka, a wszystko wynika z bardzo dużej wartości pracy i dużej produktywności. Ludzie nie chcą pracować za grosze, brakuje pracowników do zbierania owoców czy nawet do manualnej pracy, coraz więcej rzeczy się automatyzuje i optymalizuje. Coraz więcej sklepów ma tylko kasy automatyczne, skrzynki na listy są przy ulicach aby listonosz nie musiał wysiadać, śmieciarkę obsluguje jedna osoba zgarniając kosze przy drodze automatycznym ramieniem. Po prostu człowiek jest najdroższym zasobem i naturalnie staramy się robić jak najwięcej przy jak najmniejszym wkładzie pracy. No i naturalnie zostają rzeczy, które nadal wymagają dużo nakładów pracy, a te najlepiej jest właśnie wynosić do krajów, gdzie praca ludzka jest tańsza. Dzięki stopniowemu wzrostowi kompetencji i automatyzacji coraz mniej ludzi podejmuje się tej taniej pracy. O ile niektóre rzeczy są nadal potrzebne i muszą być w miarę przyzwoicie opłacane, o tyle wszystkie niepotrzebne zawody się zwyczajnie wypycha z kraju. Dokładnie z tego samego powodu programiści w Polsce, Rumunii, Słowacji czy Węgrzech mają tyle ofert z krajów zachodnich. Jeśli się da, to podnosi się kompetencje lokalnych pracowników aby robili droższe i bardziej wartościowe rzeczy, a mniej wartą resztę wyrzuca się poza granice krajów. Gdyby ludzie w USA mogli podnieść swoje kompetencje, to czy taki przeciętniak by chętnie nie przygarnął pozycji nawet początkującego programisty? Oczywiście, że by chcieli taką robotę. Brakuje im tylko kompetencji, więc pracodawca stoi przed prostym wyborem. Albo ogranicza produkcję z zasobami lokalnymi podnosząc przy okazji ceny, albo deleguje mniej opłacalne rzeczy poza kraj i sam skupia się na najbardziej opłacalnych rzeczach.

Stosujesz tu taką logikę dobrotliwego wujka. Stworzył stanowisko kierownika regionalnego do spraw utrzymania powierzchni płaskich i zatrudnił siostrzeńca na to stanowisko dając mu wielokrotność stawki normalnego kierownika służb sprzątających. No ale najważniejsze, że kasa zostanie w rodzinie, a siostrzeniec nie musi się edukować i konkurować na rynku pracy, na którym ze swoim wykształceniem by mógł zamiatać jedynie ulice. Czy tędy chcemy iść? Jeśli postęp na rynku międzynarodowym nie będzie nas zachęcał do poprawy, to po co coś poprawiać? Jak nie będziemy importować taniego węgla z Australii czy Rosji to po co coś zmieniać w kopalniach? Dalej na AGH i szkolić kolejne pokolenia przodkowych utrzymując nierentowne kopalnie, naród się dołoży! Rozumiem, że sprzeciwiając się taniemu importowi jesteś też za wspieraniem krajowego górnictwa i pompowaniem kasy z budżetu czy podwyższaniem cen energii aby palić swojskim, drogim węglem. Przecież szkoda by było wyprowadzać taki kapitał z kraju.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar JanMariaWyborow
+4 / 6

Na Zachodzie też bywa tak i tak, duże firmy w czasie kryzysu często pozbywają się ludzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H Hazik
+4 / 6

Jedno słowo KORPORACJE i całe twoje twierdzenie szlak trafił.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nitaki
+7 / 7

Ale to nie jest kwestia zachodu i wschodu, bo na zachodzie też są tacy co uważają pracownika za koszt, bo jest on tym kosztem, pytanie czy się zwraca.

Są pracodawcy co uważają pracowników za koszt, są tacy co za zasób; są pracownicy uważający pracę za coś co chcą, lubią robić, gdzie się spełniają i są tacy co uważają to za przymus, wyzysk, niewolę i wszystko co najgorsze.

Sugerowanie, że na zachodzie jest ogólnie jakoś lepiej jest naiwnością. A wrażenie, że tam się lepiej traktuje ludzi może pochodzić stąd, że my mamy do czynienia z ludźmi mniejszego lub większego sukcesu, którzy są chciani i cenieni na zachodnim (ale na polskim też) rynku. Ale nie mamy styczności z ludźmi przeciętnymi z zachodu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZIWK
+1 / 3

Nie do końca masz rację. Na "mitycznym zachodzie" jednak bardziej szanują człowieka, oceniając go właśnie po jego podejściu do pracy. Nawet nie będąc członkiem sukcesu, tylko zwykłym przykręcaczem śrubek, widzę i lepiej oceniam pracodawców i szefostwo zachodnie, niż polskie. Owszem trafiają się wyjątki, ale pracuje się spokojniej (choć trzeba zap... a nie chować się z komórką) i bardziej przewidywalnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
+1 / 3

Zasobem jest pracownik świadomy swojej roli w firmie, efektywny, potrafiący rozwiązywać problemy na swoim stanowisku pracy, współpracujący z innymi dla dobra firmy.
Dobre wynagrodzenie jest rewanżem ze strony pracodawcy i jednocześnie motywacją do bycia coraz lepszym pracownikiem.
Jak to w niewolnictwie... albo w kapitalizmie. Nie jestem do końca pewien.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
0 / 0

@koszmarek66 No właśnie. Dlatego dostaniesz minusy. Bo u nas pokutuje podejście "mi się należy". Inna sprawa, że przez januszy biznesu, który piłują pracownika do granic możliwości, jedynie klepią po plecach a finansowo opiera się to na najniższej krajowej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomek2891
0 / 0

#Buka1976 Takie traktowanie pracownika to pieśń przeszłości. Teraz jak pracodawca nie chucha i dmucha pracownik odchodzi, fama powoduje że Janusz biznesu staje się szybko Januszem pod pośredniakiem bo o następnego pracownika trudno

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wwer
+2 / 2

Nigdy chyba w korpo nie pracowałeś - tam zobaczysz co znaczy cenny zasób...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar tomekbydgoszcz
+1 / 3

A wymyślił to ktoś kto w życiu nie był pracodawcą, a jedynego pracodawcę jakiego zna to jest jego szef i oczywiście nie przyszło mu, autorowi tego demota, do głowy, że to nie jego szef jest złym szefem tylko on jest złym pracownikiem. :-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jaroslaw1999
+2 / 2

a co ma jedno do drugiego? Zasoby ludzkie to nadal zasoby, a koszty osobowe to nadal koszty. Nie rozumiem porównania tego, czy różnicowania tego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Agnen67
+1 / 1

Zatrudnij się w Amazonie, a zmienisz zdanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar GDK666
0 / 0

to nie wina pracodawcy a systrmu podatkowego i składkowego jaki mamy w tym kraju

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Ashardon
+2 / 2

Niektórzy nadal nie wyrośli jeszcze z mitu o krainie mlekiem i miodem płynącej, jaką jest legendarny "zachód".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Adamowitch94
-1 / 1

Pierdu pierdu dziecka, które nienawidzi pracodawców. Pracownik w ujęciu ekonomicznym zawsze i wszędzie jest kosztem. Jeśli ci to uwłacza, to jedź w Bieszczady.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C czakilb
+1 / 1

ale bzdury. byłeś? widziałeś? od kilkunastu lat pracuje na "zachodzie". wszędzie pracownik jest złem koniecznym. oczywiście są wyjątki, ale nie ma ich zbyt wiele.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

Wiele zależy od pracownika. Miałem sporo współpracowników, którzy coś tam robili, ale nie dodawali zbyt wiele wartości. Gdy tylko projekt się kończył, to zleceniodawca rozwiązywał umowy. Czasem jest jednak odwrotnie i klient tak sobie ceni zaangażowanie i jakość wykonywanej pracy, że zapłaci za przestoje aby tylko nie stracić pracownika. Już miałem tak, że przez kilka miesięcy praktycznie nie było co robić, a i tak odnawiali kontrakt daleko do przodu. Wiedzieli, że jak tylko kolejny projekt ruszy, to mają zaufanych podwykonawców. Jak się z czasem przenosiliśmy, to już nie brali nikogo w zastępstwo, bo umowy utrzymywali tylko dla tych sprawdzonych ludzi. I to samo miało miejsce u tego samego pracodawcy, więc to nie od niego zależy, a właśnie od pracownika. Czy jesteś jednym z wielu zastępowanych trybików, czy faktycznie dodajesz firmie wyjątkowej wartości i jesteś jej atutem?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A konto usunięte
-1 / 1

Mówisz to jako prowadzący działalność gospodarczą rozumiem skoro tak dokładnie znasz temat?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C C1VenomMX321
+1 / 1

Kosztem i złem koniecznym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomek2891
0 / 0

A teraz porównajmy profesjonalizm pracowników po obu stronach granicy (mówię o średniej nie odnosi się to do każdej jednostki)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar stokro5
+2 / 2

Nieee. Przecież okolo świąt/sylwestra prezes mówi "firma to Wy, firma to luuuudzie". Po czym wyplacają po 1000zł a sobie po 2 miliony.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N niobe66
0 / 0

Pańszczyzna wiecznie żywa...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem