@koszmarek66 True. Już to widzę, jak to zus kontroluje np. programistę, który w ramach walki z wypaleniem zawodowym pojechał do Chorwacji odpocząć od komputera :D
FAKT: Państwo tym samym nadaje pracobiorcy kolejny przywilej kosztem pracodawcy. Umowa o pracę staje się przez to jeszcze bardziej korzystna dla pracobiorcy i jeszcze bardziej niekorzystna dla pracodawcy.
DRUGI FAKT: Ludzie ze swej natury bardzo niechętnie wchodzą w nierówny, jednostronnie korzystny układ z innymi ludźmi. Jeśli człowiek A na danej transakcji może zyskać 100 punktów, a człowiek B może zyskać ich aż 200, to człowiek A, choć obiektywnie patrząc nadal by zyskał na takiej transakcji, to jednak jej nie zawrze, ponieważ jego relatywna pozycja względem człowieka B się pogorszy. Transakcja musi być równomiernie korzystna dla obu stron, inaczej do niej nie dojdzie (chyba że pod przymusem).
To zjawisko bierze się z tego, że ludzie są zwierzętami hierarchicznymi. W ramach hierarchii walczymy z innymi jej członkami o jak najwyższą pozycję w hierarchii. Jeśli jakaś transakcja sprawia, że moja pozycja w hierarchii społecznej pogarsza się względem twojej pozycji, to ja się na to nie godzę i już - nie może być tak, że ja jestem relatywnie gorszy od ciebie.
Załóżmy, że moja wartość w hierarchii wynosi 1000 punktów, a twoja 900. Zawieramy transakcję, w ramach której ja zyskuję 100 punktów, a ty 250 punktów. Po transakcji ja mam zatem 1100 punktów, a ty 1150. Przed transakcją byłem wyżej od ciebie w hierarchii społecznej o 100 punktów, a teraz jestem niżej o 50. Absolutnie patrząc zyskałem 100 punktów, ale relatywnie patrząc straciłem ich 50. Przemyślawszy sprawę odrzucam propozycję transakcji - tak działają ludzie. Nie zamienię mercedesa na malucha i już!. Proste i prawdziwe.
Umowa o pracę jest transakcją nierównomiernie korzystną - pracobiorca zyskuje więcej niż pracodawca (zwłaszcza gdy jest nim kobieta). Z tego powodu pracodawca woli dawać co najwyżej umowę cywilnoprawną.
Z tego samego powodu coraz mniej mężczyzn nie chce brać ślubu, ponieważ jego ewentualne powikłania (=rozwód) są dla mężczyzny dużo większą katastrofą niż dla kobiety (=transakcja jednostronnie korzystna). Z tego powodu mężczyzna woli dawać kobiecie co najwyżej "umowę cywilnoprawną" (=związek na kocią łapę).
FAKT: generalnie możesz wybrać sobie jaką chcesz umowę lub nie możesz wybrać, bo pracodawca z góry narzuca - zazwyczaj zlecenie, B2B.
DRUGI FAKT: Pracodawca walczy na rynku o nowego pracownika i o to aby go utrzymać, więc daje umowę o pracę w standardzie, bo statystycznie jest warta więcej punktów dla potencjalnego pracownika niż inna umowa :)
od ponad 20 lat jestem specjalistą w pewnej dziedzinie ale i szeregowym pracownikiem w firmie, parokrotnie chciano mnie zrobić kierownikiem, nigdy się nie zgodziłem... głęboko mam statusy i inne pierdoły. Mam na chleb, na utrzymanie rodziny, na małe przyjemności i hobby. Życie jest za krótkie by mnie współpracownicy przestali lubić albo brać udział w wyścigu szczurów... Wolę dojeżdżać rowerem do pracy a mój merc wyjeżdża tylko jak większe zakupy robię
Ciekawi mnie ilu patologicznych pobieraczy 500+ się niedługo zatrudni, żeby za chwilę pójść na L4. Super pomysł, spadnie przecież bezrobocie xD
Pierwsze L4, na którym dla poratowania zdrowia będzie można pojechać na wczasy czy zajmować się jakimś hobby np. remontem mieszkania.
@koszmarek66 True. Już to widzę, jak to zus kontroluje np. programistę, który w ramach walki z wypaleniem zawodowym pojechał do Chorwacji odpocząć od komputera :D
FAKT: Państwo tym samym nadaje pracobiorcy kolejny przywilej kosztem pracodawcy. Umowa o pracę staje się przez to jeszcze bardziej korzystna dla pracobiorcy i jeszcze bardziej niekorzystna dla pracodawcy.
DRUGI FAKT: Ludzie ze swej natury bardzo niechętnie wchodzą w nierówny, jednostronnie korzystny układ z innymi ludźmi. Jeśli człowiek A na danej transakcji może zyskać 100 punktów, a człowiek B może zyskać ich aż 200, to człowiek A, choć obiektywnie patrząc nadal by zyskał na takiej transakcji, to jednak jej nie zawrze, ponieważ jego relatywna pozycja względem człowieka B się pogorszy. Transakcja musi być równomiernie korzystna dla obu stron, inaczej do niej nie dojdzie (chyba że pod przymusem).
To zjawisko bierze się z tego, że ludzie są zwierzętami hierarchicznymi. W ramach hierarchii walczymy z innymi jej członkami o jak najwyższą pozycję w hierarchii. Jeśli jakaś transakcja sprawia, że moja pozycja w hierarchii społecznej pogarsza się względem twojej pozycji, to ja się na to nie godzę i już - nie może być tak, że ja jestem relatywnie gorszy od ciebie.
Załóżmy, że moja wartość w hierarchii wynosi 1000 punktów, a twoja 900. Zawieramy transakcję, w ramach której ja zyskuję 100 punktów, a ty 250 punktów. Po transakcji ja mam zatem 1100 punktów, a ty 1150. Przed transakcją byłem wyżej od ciebie w hierarchii społecznej o 100 punktów, a teraz jestem niżej o 50. Absolutnie patrząc zyskałem 100 punktów, ale relatywnie patrząc straciłem ich 50. Przemyślawszy sprawę odrzucam propozycję transakcji - tak działają ludzie. Nie zamienię mercedesa na malucha i już!. Proste i prawdziwe.
Umowa o pracę jest transakcją nierównomiernie korzystną - pracobiorca zyskuje więcej niż pracodawca (zwłaszcza gdy jest nim kobieta). Z tego powodu pracodawca woli dawać co najwyżej umowę cywilnoprawną.
Z tego samego powodu coraz mniej mężczyzn nie chce brać ślubu, ponieważ jego ewentualne powikłania (=rozwód) są dla mężczyzny dużo większą katastrofą niż dla kobiety (=transakcja jednostronnie korzystna). Z tego powodu mężczyzna woli dawać kobiecie co najwyżej "umowę cywilnoprawną" (=związek na kocią łapę).
@Adamowitch94
FAKT: generalnie możesz wybrać sobie jaką chcesz umowę lub nie możesz wybrać, bo pracodawca z góry narzuca - zazwyczaj zlecenie, B2B.
DRUGI FAKT: Pracodawca walczy na rynku o nowego pracownika i o to aby go utrzymać, więc daje umowę o pracę w standardzie, bo statystycznie jest warta więcej punktów dla potencjalnego pracownika niż inna umowa :)
od ponad 20 lat jestem specjalistą w pewnej dziedzinie ale i szeregowym pracownikiem w firmie, parokrotnie chciano mnie zrobić kierownikiem, nigdy się nie zgodziłem... głęboko mam statusy i inne pierdoły. Mam na chleb, na utrzymanie rodziny, na małe przyjemności i hobby. Życie jest za krótkie by mnie współpracownicy przestali lubić albo brać udział w wyścigu szczurów... Wolę dojeżdżać rowerem do pracy a mój merc wyjeżdża tylko jak większe zakupy robię
Czyli ktoś jest wypalony zawodowo i po kilku dniach niby wróci w Skowronkach jak gdyby nigdy nic? Przecież to jest idiotyczne.
Wypalenie zawodowe nie mija po paru dniach.
Czy to Nishka na tym zdjęciu?
Przywilej dla nielicznych na umowie o pracę. Pracownicy kontraktowi (B2B) mogą sobie być wypaleni ile chcą, ale za własne pieniądze.