Wątpię, żeby to była jedynie sprawa rodzaju filmu, bo jednak rolę w przyciąganiu uwagi ma samo zainteresowanie się tematem. Często oglądając jakiś, względnie popularny film, zatrzymuję go, sprawdzam inne strony, ogólnie nie mogę się na nim skupić, co świadczy że taki film już prawdopodobnie mnie nie zainteresuje dalej. Z drugiej strony trafiają się filmiki czysto naukowe, które oglądam z pełnym skupieniem.
Taka mowa ciała - młody się zmusza, żeby matmę w zasadzie przeczekać. Na filmie jest w zasadzie skupiony i wyluzowany. To interesująca go "bajka" w odróżnieniu od matmy.
Mowa ciała nie zawsze daje pełen obraz. W liceum miałem kolegę, który na matematyce i fizyce kręcił podobne piruety, a był gigant, jakich mało w życiu później spotkałem.
Wydaje mi się, że może chodzić o to samo. Mówisz, że kolega był dobry, A był zmuszony siedzieć na lekcji i wysłuchać jak nauczyciel musi trzeci raz tłumaczyć prostą dla niego rzecz, po prostu przy 30 osobowej klasie o zróżnicowanym poziomie nie da się poprowadzić lekcji by było dobrze dla wszystkich
Sama prawda, nauka to wysiłek. Wysiłek jak sama nazwa wskazuje nie sprawia przyjemności i ciało reaguje nerwowo. Potrzeba dużo pracy, dużo wysiłku żeby się nauczyć matematyki.
Żeby obejrzeć gwiezdne wojny nie potrzeba żadnego wysiłku, a tym bardziej intelektualnego. I nie żebym miał cokolwiek przeciwko GW :)
Zawsze byłem ciekaw co ogląda matematyka. Nie miałem pojęcia, że matematyka cokolwiek ogląda. A matematyka vs Star Wars, to już w ogóle nie wiem, co może oglądać.
Wątpię, żeby to była jedynie sprawa rodzaju filmu, bo jednak rolę w przyciąganiu uwagi ma samo zainteresowanie się tematem. Często oglądając jakiś, względnie popularny film, zatrzymuję go, sprawdzam inne strony, ogólnie nie mogę się na nim skupić, co świadczy że taki film już prawdopodobnie mnie nie zainteresuje dalej. Z drugiej strony trafiają się filmiki czysto naukowe, które oglądam z pełnym skupieniem.
Taka mowa ciała - młody się zmusza, żeby matmę w zasadzie przeczekać. Na filmie jest w zasadzie skupiony i wyluzowany. To interesująca go "bajka" w odróżnieniu od matmy.
Mowa ciała nie zawsze daje pełen obraz. W liceum miałem kolegę, który na matematyce i fizyce kręcił podobne piruety, a był gigant, jakich mało w życiu później spotkałem.
Wydaje mi się, że może chodzić o to samo. Mówisz, że kolega był dobry, A był zmuszony siedzieć na lekcji i wysłuchać jak nauczyciel musi trzeci raz tłumaczyć prostą dla niego rzecz, po prostu przy 30 osobowej klasie o zróżnicowanym poziomie nie da się poprowadzić lekcji by było dobrze dla wszystkich
Apotem ADHD i inne bzdety. A on po prostu leń.
Sama prawda, nauka to wysiłek. Wysiłek jak sama nazwa wskazuje nie sprawia przyjemności i ciało reaguje nerwowo. Potrzeba dużo pracy, dużo wysiłku żeby się nauczyć matematyki.
Żeby obejrzeć gwiezdne wojny nie potrzeba żadnego wysiłku, a tym bardziej intelektualnego. I nie żebym miał cokolwiek przeciwko GW :)
Zawsze byłem ciekaw co ogląda matematyka. Nie miałem pojęcia, że matematyka cokolwiek ogląda. A matematyka vs Star Wars, to już w ogóle nie wiem, co może oglądać.