Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
1103 1119
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar Koszowy
+5 / 15

@lelek2 A co ma do tego wiedza? No takie realia są i już, wszędzie wokoło. Jak mogę, jeżdżę rowerem, ale nie przez cały rok i nie w każde miejsce się da i nie przy każdej okazji. Więc nawet jak jadę rowerem, to auto gdzieś stoi. Po prostu jest Deficyt miejsc do legalnego parkowania. Hulajnoga jeszcze gorzej niż rower, więc niestety to nie jest zamiennik.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2021 o 19:06

L lelek2
0 / 18

@Koszowy jak wiedziałeś że nie ma miejsca do parkowania a miałeś samochód to wiedziałeś ze nie będziesz miał gdzie parkować, to teraz pretensje tylko do siebie miej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
+5 / 13

@lelek2 Pewnie tak, powinienem był wyemigrować z tego kraju, a zostałem, też sobie to zarzucam czasami. Ale może zostałem, bo poza Przemądrzałymi Z Demotów, to całkiem fajny kraj i całkiem sensowni ludzie i te rady po prostu mam gdzieś?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pasqdnik82
-1 / 9

@Koszowy Nie wiem gdzie mieszkasz, że komunikacja miejska jeździ tylko w dni nauki szkolnej i w soboty a w niektóre dni już nie jeżdżą... No owszem w sobotę połączeń jest mniej.. w niedzielę/święta jeszcze mniej ale są.. na popularnych liniach nawet nie tak rzadko... maksymalnie co 30-40 minut można złapać jakiś autobus. Są też linie które w taki dni kursują co godzinę.. albo nawet co ponad godzinę... ale jednak kursują. Dawno komunikacją nie jeździłem.. kiedyś często i wieloma liniami.. nie kojarzę by jakaś linia w Lublinie np w dni świąteczne nie kursowała w ogóle.. (mogła się zmienić, ale jak mówiłem, dawno nie korzystałem)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mietek_obszczymur
-1 / 5

@Koszowy no dobrze, brak komunikacji zbiorowej to jest jakiś argument, ale... identyczne problemy występują też np. w "luźnym centrum" Warszawy (Mokotów, Wola) - pomimo, że jest dobra komunikacja miejsca (z metrem włącznie), to szrotami jest zastawiony każdy skrawek wolnego miejsca. Tam gdzie są parkometry jest w miarę normalnie, ale tuż za ich strefą jest koszmar - pozastawiane bramy, skrzyżowania czy łuki tak, że czymś większym niż osobówka nie sposób przejechać. Jakby mogli to by i na dachach stawali... Do kompletu można jeszcze dodać do tego delikwentów "ja tylko na chwilę" na awaryjnych oraz "święte krowy" kurierów. Jak więc takie coś wytłumaczyć..?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+6 / 10

Dalej istnieje takie durne przekonanie, że samochód to jednak luksus i większość ludzi go nie ma. Przepisy też często nie są życiowe. W mojej dawnej pracy machnęli budynek na 2000 pracowników, parking miał 400 miejsc. Firma technologiczna, większość pracowników dosyć młodych, którzy często dopiero szukali sobie lokum, zakładali rodziny. Gdzie kupowali mieszkania i domy? Garstka kupowała jakieś klitki 20-30 metrów w mieście, zasadnicza większość na przedmieściach pub poza miastem. Wielu też było przyjezdnych. W praktyce przynajmniej połowa pracowników dojeżdżała i nijak nie mieli alternatywy. No ale miejsca nie ma. Obok były dwa parkingi płatne, które miesięcznie kosztowały 20-30% pensji większości z nich. Siłą rzeczy parkowali gdzie się dało. Przez jakiś czas było trochę miejsc na sąsiednim osiedlu. Ma to sens, mieszkańcy rano jechali do pracy, a miejsca zajmowali pracownicy biurowców. Wieczorem znowu zmiana. No ale spółdzielnie pozamykały się szlabanami, dzikie parkingi ogrodzono i posiano trawę. Najbliższy dziki parking był jakieś 20 minut od biurowca, a normalnego parkingu nie było poza tymi płatnymi. No a kto normalny zakładając rodzinę i często biorąc mieszkanie w kredycie chce jeszcze oddawać tyle kasy na parking? Firma to olała, bo ludzie i tak potrzebują pracy, miasto też ma to gdzieś i długo samochodami było obstawione dosłownie wszystko. Mandat raz na miesiąc był też dużo tańszy od parkingu, a poświęcenie dodatkowych 40h miesięcznie na dojazd komunikacją miejską to jakaś kpina.
Problem jest dużo większy niż niewychowani kierowcy. Kiedyś na PWr wszystko było obstawione, samochody gdzie popadnie, każda luka na chodniku. Uczelnia wybudowała parking piętrowy i wiecie co? Ludzie przestali zastawiać chodniki, bo wygodniej zawsze wjechać na ten duży parking, zaparkować w chwilę i dojść tą minutę niż szukać codziennie dziur. Tylko ktoś musi o tym pomyśleć i zamiast zabraniać parkowania trzeba dać alternatywy. Zakazy nie sprawią, że ludzie zaczną się teleportować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar egoiste
-2 / 4

@ZONTAR Ale co to znaczy "trzeba dać alternatywę"? To jest czysta postawa roszczeniowa - ja chcę poruszać się samochodem to mi zorganizujcie miejsce parkingowe. W Polsce nie istnieje przekonanie że samochód to luksus, tylko, że to jakieś minimum, że każdy musi go mieć - w Polsce jest więcej samochód niż w bogatszych krajach europejskich, w przeliczeniu na mieszkańca. Tam ludzie nie mają problemu z dojeżdżaniem do pracy metrem czy autobusem.

Nowe parkingu nie rozwiążą problemu bo zachęcą jedynie kolejne osoby do poruszania się samochodem i koło się zamyka. Tak samo jest z nowymi drogami i korkami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R revenge_of_nerds
-3 / 3

@Koszowy parkujesz przed swoim domem nielegalnie bo nie masz parkingu? To co to za dom jest, że nie ma garażu? Ani chociaż miejsca na podwórku? Bo jaśniepan musi mieć ogródek, a samochód to sobie może zajmować publiczną przestrzeń jeszcze w nie wyznaczonym do tego miejscu?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R revenge_of_nerds
-2 / 4

@ZONTAR istnieje durne przekonanie, że do pracy trzeba dojeżdżać autem. Ciekawe ilu z tych 2000 pracowników mogłoby spokojnie dojeżdżać zbiorkomem albo rowerem. To że jest mało kursów i brak lepszych połączeń wynika z małej liczby pasażerów. Koło się zamyka. Jakby nie mogli parkować nielegalnie bo prawo byłoby skutecznie egzekwowane to problem dojazdu bez auta by się rozwiązał bo zaczęli by dojeżdżać autobusem. Najpierw 3x dłużej niż wcześniej autem. Potem znacznie szybciej bo korpo miałoby presję na dogadanie się z MPK w sprawie optymalizacji kursów i trasy autobusu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
U konto usunięte
0 / 2

@lelek2 jak sąsiedzi mają po cztery auta i wszystkie muszą być zaparkowane jak najbliżej przed oknem

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 2

@mietek_obszczymur
> pomimo, że jest dobra komunikacja miejsca (z metrem włącznie), to szrotami jest zastawiony każdy skrawek wolnego miejsca.

Bo generalnie jest za mało miejsc parkingowych. A bez auta tak czy siak ciężko, nawet jak masz fajną komunikację. Mój kolega mieszka przy przystanku tramwaju i pracuje przy przystanku tramwaju, więc do pracy akurat dojeżdża z pełnym luksusem banką, ale ma nowo narodzone córeczki, z których jedna wymaga rehabilitacji i też kupił auto, bo np. już na rehabilitację z noworodkami ciężko.

Myślę, że trzeba zaakceptować to, że komunikacja miejska w PL jest kiepska, a nawet jak jest, to nie każdy rzuci auto od razu. A z miejscami do parkowania kiepsko. Choć ostatnio lepiej, bo się budują parkingi. I to jest właściwy kierunek. Po pierwsze – wynoszenie centrów handlu i przemysłu poza centra miast, a po drugie – budowa parkingów. Niestety wciąż z tym kiepsko.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@egoiste
> Ale co to znaczy "trzeba dać alternatywę"?
Budując osiedla, biurowce i strefy handlowe przeznaczasz teren i budujesz parkingi aby ludzie wiedzieli dokładnie gdzie stanąć i jak dotrzeć na miejsce. Teraz zamiast tego buduje się co popadnie i niech się dzieje wola nieba, ludzie coś ogarną. Jakimś cudem galerie handlowe nie mają tego problemu. A wiesz czemu? Bo im zależy, żeby klient wygodnie przyjechał, zostawił samochód i wydał u nich kasę. No ale do urzędu czy do pracy nie jeździsz dla przyjemności, więc radź sobie sam.

@revenge_of_nerds No to teraz wytęż mózgownicę. Dlaczego wspomniałem o tym, że większość ludzi jest młoda, mieszka na przedmieściach i poza miastem? Przychodzi ci coś do głowy?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R revenge_of_nerds
-1 / 1

@ZONTAR tak, poszli na łatwiznę, pokupowali te patodeweloperki w zabudowie łanowej i teraz cierpią. Też byłem nie dawno młody. Miałem kilkanaście ofert takich domków na przedmieściach. Wszystkie poszły w kosz, bo po to się mieszka w mieście żeby mieć wszędzie blisko. Tak, zaczęło się od klitki, ale potem było większe. Idąc świat trzeba myśleć, trzeba umieć się zaadoptować do lokalnych warunków, umieć wykorzystać zasoby jakie są dostępne. A nie że jaśniepan wchodzi w dorosłe życie i wszyscy mają mu pod nos wszystko podstawiać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@revenge_of_nerds Czyli rozwiązaniem jest męczyć się w klitce i płacić krocie za życie w centrum miasta. Faktycznie dużo lepsze rozwiązanie niż zapewnić rozsądny dojazd. Ciesz się, że masa ludzi nie poszła tą droga, bo dalej byś mieszkał w 25m kawalerce jak wszyscy by podbijali ceny. Miasto nie jest z gumy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maja123456
-1 / 3

@Koszowy Przede wszystkim wine ponosi w wiekszosci patodeweloperka, bo obecnie w wiekszosci nowo wybudowanych osiedli, nie do kazdego mieszkania jest przypisane miejsce parkingowe, slowem jest wiecej mieszkan niz miejsc parkingowych, a teraz niech do was ktos przyjedzie w gosci i nie ma gdzie zaparkowac. Druga rzecz, ze ludzie majacy samochod, kupuja takie mieszkanie bez miejsca parkingowego, czy wynajmuja. Tego nie rozumiem. Ten proceder skonczylby sie, gdyby ludzie nie godziliby sie na bylejakosc, bo wtedy mieszkania bez miejsca parkingowego, stalyby puste.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@Maja123456 Ty i kilka osób w tym wątku występuje z pozycji Lorda Kruszwila i Ma Wybór. Ale większość ludzi nie ma wyboru. Tak jest i już. Ja całe życie mieszkam na osiedlach budowanych około roku 1984. Wtedy na auto się czekało kilkanaście lat. Nie budowano z myślą, że każda rodzina, a co dopiero każdy członek rodziny, będzie miał auto. Jakbym miał wybór, to bym kupił dom na wsi, z ogromnym terenem (zresztą do tego dążę, to mój cel zawodowy), ale nie mam i mieszkam gdzie mieszkam, podobnie jak setki moich sąsiadów. I setki aut nie mają gdzie parkować legalnie, więc parkują jak parkują.

I tak, wszyscy powinni się obrazić (choć w sumie nie wiadomo na kogo, bo mieszkania są własnościowe) i wyprowadzić do miejsca z parkingami. Ale to utopia. Ani nie znajdą bezsamochodowych kupców na te mieszkania, ani nie znajdą lepszych parkingowo miejsc, bo jak sama piszesz, nowe budowanie wcale nie jest inne niż z 1984. Nadal nie planuje się żadnej infrastruktury. Nie tylko parkingów. To już za PRL bywało lepiej, bo na osiedlu czasami planowano sklepiki, poczty itp. Szału nie było, ale teraz nawet tego nie ma. Wstawia się blok-blombę w miejscu, w którym ledwie mieści się blok-plomba, daje się kilka miejsc parkingowch + ogrodzenie i szlaban, żeby przypadkiem na nich nie stanął ktoś niepowołany i już.

Taki @lelek2 czy @revenge_of_nerds tak samo nie rozumieją, że nawet jeśli Oni są tak Cudowni, że dali radę inaczej, to nadal nie zmienia, że wszyscy nie dadzą rady tak. Ten problem, jest na poziomie społecznym i jeżeli ta czy inna osoba pokaże → a mi się udało, to nadal problem nie zniknie, bo w jej miejsce wskoczą inne osoby.

Żeby to zadziałało tak, jak piszecie, to całe społeczeństwo by tak musiało.

Współpracowałem kiedyś ze szkołą, której nauczyciele w sposób nieprawidłowy parkowali za dnia, a wieczorem w ten sam nieprawidłowy sposób parkowali okoliczni mieszkańcy. I straż czasami chodziła, pouczała, ale w potem odpuścili. No bo nie ma, no nie ma parkingów. Pojedyncza osoba jeszcze powie, że jak dobrze poszuka, to np. 15 minut piechotą i coś znajdzie. Ale to POJEDYNCZA. Jeżeli wszyscy pracownicy szkoły pewnego dnia powiedzią: Od dzisiaj parkujemy tylko 100% zgodnie z przepisami, to te pojedyncze miejsca, oddalone o kilkanaście minut piechotą, znikną, bo są pojedyncze.

I tak, można idealistycznie ogłosić bunt. Nauczyciele zwolnią się z pracy, mieszkańcy okolicznych kamienic wyprowadzą pod most, przyjedzie telewizja i pokaże zbuntowanych bezdomnych i bezrobotnych i co? Dalej jajco! Bo kto i gdzie ma dla nich parking zbudować?

No i chyba żadne z Was nie wierzy, że taki bunt nastąpi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maja123456
0 / 2

@Koszowy Przeciez ja pisalam o nowych osiedlach. Obecnie ludzie maja wybor. Nowych mieszkan jest o ch*ja i to w kazdym miescie. Natomiast te stare osiedla zwykle mialy dobra infrastrukture - poczta, skley osiedlowe, potem zostaly tak zbudowane male markety itd itd. Miejsc parkingowych bylo faktycznie malo, masz oczywiscie racje, bo nie spodziewano sie takiej ilosci samochodow. Jesli u Ciebie nie ma miejsc, to moze zglos to spoldzielni. Moze jest szansa, zeby kawalek jakiegos trawnika zagospodarowac na osiedlu jako dodatkowy parking? Na osiedlu moich rodzicow tak zrobiono, tez osiedle z lat 80tych.Na tych starych osiedlach jest zwykle sporo zieleni i przestrzeni i mozna ta przestrzen plastycznie zmieniac.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@Maja123456
>Przeciez ja pisalam o nowych osiedlach. Obecnie ludzie maja wybor. Nowych mieszkan jest o ch*ja i to w kazdym miescie.

No to chyba gdzie indziej. Owszem, powstają nowe, ale jako plomby w lukach. U nas dobudowano kilka, a może nawet kilkanaście bloków w miejscach, gdzie kiedyś były obszary zielone. Ale to tylko zwiększa liczbę aut.


>Obecnie ludzie maja wybor. Nowych mieszkan jest o ch*ja

Dziwi mnie też zdanie, bo przecież nie jest. Ceny mieszkań są już kosmicznie wysokie, a nadal jest po kilku kandydatów na jedno ogłoszenie. Moje poprzednie mieszkanie sprzedałem w 3 dni wywieszając ogłoszenie na balkonie. Natychmiast miałem kilka telefonów od ludzi, którzy od miesięcy szukają i Nie Ma Panie, Nie Ma.

>Moze jest szansa, zeby kawalek jakiegos trawnika zagospodarowac na osiedlu jako dodatkowy parking?

Były takie plany, ale czy to dobre rozwiązanie, żeby zabetonowanym zabrać jeszcze te resztki zieleni?

>Na tych starych osiedlach jest zwykle sporo zieleni

No i to jest ostatnia z zalet! Choć trochę natury. Bo nowe to już jest całkowita betonoza :(

>moze zglos to spoldzielni.

Teraz już nie mieszkam na spółdzielczym osiedlu i żeby zbudować parking dla mnie i sąsiadów, musielibyśmy wykupić działkę jakoś na spółkę, a coś nie wierzę, żeby ludzie się na to zdecydowali, bo ledwie wiążą koniec z końcem (to takie osiedle z 1984 roku, złomiarze tu mieszkają itepe). A do tego taka parkingowa działka byłaby daleko od domu, bo pomiędzy blokami nie ma już działek wolnych i noszenie zakupów pewnie im i tak nie pasuje, bo wiekowo jest sporo starych ludzi. Więc niestety wszyscy parkują jak popadnie, na trawie, na chodniku, w obrębie osiedlowego skrzyżowania. Bo nie ma gdzie.

I to nadal nie zmienia faktu, że przecież jadę tym autem Gdzieś. I te miejsca Gdzieś są w centrum miasta. I tam też nie ma jak parkować. Podałem przykład tej szkoły, do której kiedyś dojeżdżałem załatwiać sprawy służbowe. I nawet jeśli ja sobie kupię ranczo i będę miał osobisty parking, to i tak pojadę tym autem do tej przykładowej szkoły i zaparkuję nielegalnie, Bo Nie Ma Gdzie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2021 o 7:33

M Maja123456
+1 / 1

@Koszowy No to nie wiem, z tego co widzialam (ale moze mylne mam wrazenie, bo mieszkalam zawsze w duzych miastach), od dobrych kilku lat jest naprawde mnostwo wybudowanych nowych budynkow mieszkalnych. Masz racje, osiedlami ciezko to nazwac, bo zwykle nie maja infastruktury. Dobrze jesli nowe budynki leżą blisko starego osiedla i ludzie moga korzsytac ze starej inftrastruktury, gorzej jesli na przedmiesciach. Teraz na takiej betonozie mieszkam, ale z wyboru i wynajmuje. W zyciu nie kupilabym mieszkania bez roslinnosci na zewnatrz. Mam taka betonoze za oknem, zero drzew, ze nawet nie wiem czy wiatr wieje i musze wyjsc na balkon zeby sprawdzic;) Ale do rzeczy. Musialam przejrzec ta cala dyskusje, bo juz nie pamietam od czego sie zaczelo i w zasadzie myslimy tak samo. Miejsc nie ma i wracajac do meritum, czyli do demota, to oczywiscie wspolczuje ludziom niepelnosprawnym ze musza mierzyc sie z takimi utrudnieniami, ale wiemy skad te utrudnienia sie biora i wiekszosci nie sa zla wola keirowcow, a brakiem wyjscia.
Dobrej nocy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@Maja123456
> od dobrych kilku lat jest naprawde mnostwo wybudowanych nowych budynkow mieszkalnych

No jest, ale w formie plomb w istniejące osiedla. Przynajmniej u nas. Więc problem parkowania to jedynie powiększa. A że jest tego nie wystarczająco, to nadal kupić mieszkanie to niezła sztuka, a sprzedają się w 5 minut.

>Mam taka betonoze za oknem, zero drzew, ze nawet nie wiem czy wiatr wieje i musze wyjsc na balkon zeby sprawdzic;)

No niestety. Ja bym umarł w takim miejscu, więc od zawsze choć tyle, że miałem PRLowskie osiedla z odrobiną zieleni. Na moim poprzednim zaczęli zieleń zabudowywać blokami-plombami, więc uciekłem. Ale na nowym z parkowaniem wiele lepiej nie jest.

>wiemy skad te utrudnienia sie biora i wiekszosci nie sa zla wola keirowcow

Ano niestety.

>Dobrej nocy.

u mnie już ranek :) Miłego dnia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maja123456
0 / 2

@Koszowy Te PRLowskie osiedla sa najlepsze, bo wlasnie jest tam najwiecej zieleni.
Tez zwariowalabym w takiej betonozie, dlatego wynajmuje poki co i zmieniam mieszkanie co 2 lata, bo nie wiem jeszcze gdzie chce mieszkac na stale.
No nic, powodzenia z parkowaniem, moze cos sie zmieni. Warto miec nadzieje:)
U mnie znow noc;)
Powodzenia!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R revenge_of_nerds
-2 / 2

@Koszowy czego nie rozumiem? Mnie się udało, ale nie dlatego że miałem szczęście czy byłem taki super, tylko dlatego że wiele wysiłku w to włożyłem. I nie szedłem przez życie na pałę tylko opracowałem plan i konsekwentnie go realizowałem. Zajęło mi to 15 lat. Łatwo jest zazdrościć sukcesu, ale ponieść ten wysiłek to... las rąk chętnych.

A ten cały plan nie polegał na tym, żeby osiąść w miejscu gdzie się dobrze dojeżdża samochodem i parkuje ale w miejscu gdzie się dobrze dojeżdża bez samochodu. Sorry, ale samochód w mieście to jest kilka m^2 na parkingu i kilkanaście m^2 na drodze publicznej. Ile kosztuje m^2 gruntu w mieście? Autobus to jest kilkanaście razy mniej przestrzeni na osobę. Pewnie zaraz zacznie się mantra "ale chleb w sklepie to chcesz mieć, a jak ma tam dojechać?". Tak, chcę. Tylko że chleb przywozi jeden dostawczak na 100 mieszkań. A nie 100 samochodów na 100 mieszkań. Samochodoza to ogromne marnotrawstwo przestrzeni i środków. Na zachodzie już dawno to dostrzegli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R revenge_of_nerds
-2 / 2

@ZONTAR rozwiązaniem jest żyć w takim miejscu, gdzie sobie poradzisz bez samochodu bo dojedziesz zbiorkomem lub najlepiej dojdziesz na piechotę bo blisko. Każda godzina w aucie to godzina stracona. Każde auto w mieście to są metry kwadratowe. Miasto jest ciasne. Jak metry kwadratowe nie są zagospodarowane optymalnie, to się robi taka patologia jak tu w tym poście.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@revenge_of_nerds Nie, rozwiązaniem nie jest zagęszczanie zaludnienia miast do oporu aby wszyscy żyli w jednej, wielkiej kupie i nie mogli się nigdzie poza nią przemieszczać. Rozwiązaniem jest nie musieć żyć w wielkim mieście. Jakby teraz wszyscy mieszkańcy podmiejskich wiosek przeprowadzili się do miasta, to byś dopiero zobaczył co to jest ciasnota.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R revenge_of_nerds
-1 / 1

@ZONTAR co Ty człowieku chrzanisz! Po pierwsze mieszkanie nie musi mieć 25 metrów kwadratowych, może mieć 2-4x tyle. Czyli tak jak budowano jeszcze 30 lat temu. Całe 1km^2 wioski upchniesz wtedy w jednym bloku. Kilka takich bloków i nagle się okazuje, że samochód do niczego nie jest potrzebny bo do szkoły masz 300m a nie 3km, bo do sklepu masz 200m a nie 2km, że do pracy masz też pareset metrów albo kilkadziesiąt metrów do przystanku, gdzie bezpośredni zbiorkom masz co 5-10 min. Kursuje często bo ma pasażerów, nie wozi powietrza. Nagle się okazuje, że droga wcale nie musi mieć 4 pasów ruchu dla samochodów, w zupełności wystarczą dwa. Nagle się okazuje, że nie potrzebne są wielkie parkingi, może tam być zieleń, drzewa, miejsca rekreacji. Nagle się okazuje, że w tym miejscu są bardzo dobre warunki do życia, lepsze niż przedmieścia gdzie każdy ma kawałek ogródka odgrodzonego płotem. Nagle się okazuje że w kieszeni więcej hajsu zostaje, bo nie trzeba samochodu utrzymywać, bo ogrzać blok jest taniej na mieszkanie niż dom, bo media jest taniej ciągnąć kilkaset metrów niż wiele kilometrów. I czasu jest więcej bo się nie traci dwóch godzin na przejazd każdego dnia.

Samochód w mieście to powinien mieć dostawca towaru do sklepów, serwisanci, którzy muszą dojechać ze sprzętem w miejsce awarii, kurierzy, no i służby oczywiście. A nie każda jedna rodzina, jeszcze po jednym dla męża, żony i dorosłych dzieci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@revenge_of_nerds Skoro to takie proste, to dlaczego w miastach nie buduje się tanich wieżowców z takimi mieszkaniami? Myślisz, że ludzie na złość uciekają do bloków na przedmieściach? Czy może byś chciał wszystkim rozdać po milionie na mieszkanie? Mieszkałem w centrum miasta, miałem 200m do sklepu i wiesz co? Do pracy nadal musiałem dojeżdżać dobre kilka kilometrów przez centrum miasta. Później się przeprowadziłem i miałem bliżej do pracy, a na uczelnię dojeżdżałem naście kilometrów. Nie wiem jak sobie wyobrażasz skondensowanie całej zawartości miasta na takiej przestrzeni. No chyba, że do każdego zakładu pracy będą przypisane lokale i zaraz po odejściu won z miasta i robić miejsce dla nowych pracowników. I tak tego nie zrobisz, bo nikt nowego biurowca nie wybuduje po środku niczego i nikt nie przeprowadzi się tam, gdzie nie ma pracy. Czyli będziemy przyklejać biurowce i zakłady pracy do istniejących miast, a do nich znowu mieszkania. W ten sposób powstają właśnie takie miasta, jakie mamy dziś.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@revenge_of_nerds
Opisujesz nam tu new urbanism. Ruch znany już od dawna i będący w ciągłym ogniu krytyki. Są też ku temu powody. Wszystkie idealistyczne pomysły okazują się zupełnym niewypałem. Wielkie budynki łatwiej utrzymać? To jakaś bajka. Już sam koszt takiej inwestycji jest ogromny. Dostarczenie wody do wysokiej zabudowy wymaga sporo wysiłku, inaczej na górze nie będzie jej wcale, a na dole krany będzie wyrywać. Zasilenie tego też nie jest proste, przecież nie przeciągniesz wysokiego napięcia przez budynek, a niskie napięcie wymaga dużo większej instalacji. Wentylacja? Zapomnij. Żaden wysoki budynek nie ma wentylacji grawitacyjnej, ciągnięcie kominów przez dziesiątki pięter to by było marnotrawstwo. No chyba, że zrobisz jak za komuny. Żadnej klimatyzacji, a co drugi lokal połączony. Sąsiad robi grochówkę? To sobie powąchasz. Drugi sąsiad ma posiedzenie po ostrym kebsie? Dobrze to poczujesz. Tym bardziej, jak sobie zwyrodnialec zamontuje wentylator wpychający to powietrze do komina. Czyli co? Lecimy w rozbudowaną klimatyzację mechaniczną, kolejna duża przestrzeń poświęcona na chłodzenie. A co w razie pożaru? Byle wóz strażacki nic nie zrobi, trzeba zapewnić w każdym budynku masę infrastruktury awaryjnej. Jak coś się stanie, to ludzie będą się zabijać na schodach, więc muszą być wielkie klatki schodowe. Jest cały szereg warunków do spełnienia. Żaden budynek z czasów komuny nie spełnia współczesnych wymogów bezpieczeństwa, a w przypadku renowacji trzeba sporo zainwestować w jego modernizację. Stąd też często się ich nie modernizuje aby nie trzeba było odbierać modernizacji do użytku i spełniać nowych przepisów. To jak jazda starym dieslem. Nie ważne, że spełnia normy E0. Jest stary i może. Wielkie wieżowce powstawały jedynie jako znak bogactwa i luksusu, ale już na całym świecie się od nich odchodzi, bo zwyczajnie się nie opłacają.
To może chociaż te małe odstępy będą dobre? No też nie bardzo. Każdy tego typu eksperyment pokazał, że ludzie może i mają blisko do sklepu czy nawet do pracy, ale okazywało się też, że dużo więcej czasu spędzali na dojazdach do znajomych czy do innych przybytków, których u nich nie było. Oczywiście, można zerwać kontakty z ludźmi, przestać się przemieszczać, żyć z rodziną w jednym bloku całe życie i nie zmieniać pracy na nic, czego by nie było obok. Kto by tam chciał coś zmieniać. To może chociaż powietrze jest lepsze? A gdzie tam. To jest paradoks intensyfikacji. Jak wpakujesz 10 razy tyle ludzi do miasta i dzięki temu zmniejszysz ich emisje nawet o 80%, to i tak będą żyli w dwukrotnie wyższym zanieczyszczeniu. To może poprawi się jakość życia i swoboda? Też nie bardzo, takie inicjatywy zawsze były sterowane centralnie. Nie da się namówić prywatnych inwestorów, aby wciskali się w niesamowicie drogie miejsca, gdy pół kilometra dalej będzie ich to kosztować drobny ułamek tej ceny. Albo więc wprowadzasz ogromne podatki i dotacje aby zagęszczać ludność, albo wprowadzasz przepisy zabraniające urbanizacji terenów podmiejskich aby jedyną opcją było wciśnięcie się do miasta. No a to znowu winduje ceny w mieście w kosmos. I tu dochodzimy do kolejnej wady, kto ma tam mieszkać? Albo brakuje ludzi do wykonywania prostszych prac, albo żyją w mrówkowcach na metrażu takim, że przeciągając się musisz otworzyć drzwi na korytarz. Australia już próbowała, teraz nieduże mieszkanko w centrum kosztuje koło miliona, a za pół miliona możesz kupić coś na przedmieściach. No ale przedmieścia trzeba zlikwidować, nie?
Gdyby to było takie proste i tanie, to każdy deweloper by budował po 40 pięter. Rozejrzyj się. Widzisz jakieś drapacze chmur?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R revenge_of_nerds
-2 / 2

@ZONTAR nie porównuj nowoczesnej patodeweloperki do dobrze rozplanowanego osiedla. Weź sobie np. Nową Hutę w Krakowie. Przez lata wyśmiewana i krytykowana, ale głownie za jakość budynków z wielkiej płyty. Teraz się okazuje, że mieszkańcy mają tam wszędzie blisko, dużo zieleni, świetny dojazd w inne rejony miasta.

Drapacze chmur - to Ty powiedziałeś. Ja ani razu o nich nie wspomniałem. Krytykuj może to co napisałem ja, ani Ty, co? Bo się naprodukowałeś tyle tekstu i co? Blok, który mieści całą wieś 1km^2 jest 4-piętrowy i istnieje naprawdę.

A technologia poszła do przodu i wiele wad tych bloków z wielkiej płyty o których piszesz da się wyeliminować. W ogóle to nie wiem co Ty tutaj wypisujesz, bo sam mieszkam w bloku 4-piętrowym już kilka lat i nigdy nie miałem problemów o których piszesz.

Zanieczyszczenie wynika z emisji, braku zieleni, która ją pochłania i budynków stawianych tak, że blokują przepływ powietrza. Ale planując zabudowę ten ostatni czynnik można uwzględnić i stawiać bloki w taki sposób, żeby nie blokowały prądów powietrznych.

W tej chwili wygląda to tak, że przychodzi deweloper, dostaje zgodę na budowę i buduje. Buduje tak żeby upchnąć jak najwięcej mieszkań, więc jak najgęściej, jak najmniejsze żeby ich jak najwięcej zmieścić i potem jak najwięcej sprzedać. Gówno go obchodzi jak ci mieszkańcy będą tam potem żyć, ważne że hajs się zgadza. Ale to nie ma nic wspólnego dobrym rozplanowaniem przestrzennym, a Ty to bierzesz za przykład i produkujesz stronę A4 krytyki. Tyle, że wszystko to nie na temat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@revenge_of_nerds
"Blok, który mieści całą wieś 1km^2 jest 4-piętrowy i istnieje naprawdę."
Rozumiem, że z tego bloku masz dostęp do wszystkich usług miejskich i całej palety zakładów pracy.,

"sam mieszkam w bloku 4-piętrowym już kilka lat i nigdy nie miałem problemów o których piszesz"
Może dlatego, że piszę o wieżowcach? Byłeś kiedyś w mieście? Uważasz, że zagęszczenie zaludnienia w miastach jest za małe i wystarczy dupnąć kilka 4 piętrowych bloków? Ty myślisz, że ludzie w mieście mieszkają w domkach parterowych? Już teraz masz pełno 10 piętrowców i większych. Skoro chcesz zagęszczać, to chyba trzeba dorzucić więcej pięter, nie?

"Zanieczyszczenie wynika z emisji, braku zieleni, która ją pochłania i budynków stawianych tak, że blokują przepływ powietrza."
Więc chcesz ściągnąć wszystkich do miasta aby zalać resztę zieleni betonem i machnąć tyle zabudować, że wiatr nie będzie miał już jak się tam dostać.

"Buduje tak żeby upchnąć jak najwięcej mieszkań, więc jak najgęściej, jak najmniejsze żeby ich jak najwięcej zmieścić i potem jak najwięcej sprzedać."
I myślisz, że jak teraz wszyscy z wiosek i podmiejskich osiedli przeprowadzą się do centrum aby mieć wszędzie 200m, to będzie luźniej?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R revenge_of_nerds
0 / 0

@ZONTAR tak, wszystkie odległości z tego 4-piątrowego bloku podałem wyżej. To były rzeczywiste dane.

Problem z zagęszczeniem miasta polega na tym że w centrum jest za mało bloków, tylko że na przedmieściach jest za dużo domków jednorodzinnych. To oni przecież dojeżdżają samochodami i korkują centrum. Finalny efekt jest taki, że zamiast jechać 20 min tramwajem, to jedzie 40 min autem.

"Więc chcesz ściągnąć wszystkich do miasta aby zalać resztę zieleni betonem i machnąć tyle zabudować, że wiatr nie będzie miał już jak się tam dostać." - czy mógłbyś odpisywać na to co ja piszę, a nie na to co Ty sobie wymyśliłeś? Weźże se chłopie Google Maps, kliknij na widok satelitarny i zobacz na Nową Hutę w Krakowie. Ile tam jest zieleni!

"I myślisz, że jak teraz wszyscy z wiosek i podmiejskich osiedli przeprowadzą się do centrum aby mieć wszędzie 200m, to będzie luźniej?" - tak, będzie luźniej. Bo nie będzie aut.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@revenge_of_nerds Widziałeś kiedyś duże miasto? Widziałeś kiedyś przedmieścia?
Tu masz Wilanów:
https://i.imgur.com/NGt87OX.png
https://i.imgur.com/OXIUi2u.png
Jednorodzinne jak w mordę strzelił.
To może Jagodno na krawędzi Wrocławia?
https://i.imgur.com/BppwW3Y.png
https://i.imgur.com/Klj1vSf.png
To może Maślice, też na obrzeżu Wrocławia?
https://i.imgur.com/ByBCUDC.png
https://i.imgur.com/SMcrUXP.png
Luksusy jak nie wiem co.

Nowa Huta powiadasz? Jak myślisz, skąd się wzięła nazwa? Może od wielkiej huty, dla której powstały wszystkie zabudowania? I jak myślisz, gdzie pracowała większość ludzi, którzy mieszkali w tych sypialniach? Nie wiem, może na hucie? To są typowe, komunistyczne zabudowania powstające tam, gdzie trzeba sprowadzić lud do pracy w konkretnym zakładzie pracy. To nie powstało aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie i żyć jak jedna, wielka rodzina. To powstało po to, aby sprowadzały się tam rodziny pracowników huty. Tak samo jak cała masa innych miasteczek, które powstawały przy wielkich zakładach. Czasy się jednak trochę zmieniły. Po pierwsze, kobita w domu niekoniecznie siedzi i bawi dzieci, a kobiety raczej nie stanową 50% kadr hut i kopalń, trzeba im dać alternatywę. Po drugie, członkowie rodziny coraz rzadziej idą w ślady rodziców, więc w jednym domu nie bedzie już trzech górników. Chcesz nam powiedzieć, że w zasięgu kilkuset metrów od takiego osiedla masz całą paletę zakładów pracy dla każdego członka społeczeństwa? Twierdzisz, że nie ma tam korków? Wyszukałem pierwszą z brzegu rzecz - jakieś duże kino. Najbliższe dopiero 4 kilometry dalej. Co uwzględniasz w swoim "wszystko"?

"tak, będzie luźniej. Bo nie będzie aut."
No tak. Samochód zajmuje aż 7mkw w mieście. Jak zlikwidujemy wszystkie zakorkowane drogi i zbudujemy 100 metrowe mieszkania, to będzie znacznie luźniej i każdemu będzie się żyło dostatnio. Że też nikt na to nie wpadł. Przecież to żaden problem zamienić parkingi w piękne, zielone blokowiska. Komunikacja miejska i dostawcy będą latać, żeby miejsca na drogi nie marnować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R revenge_of_nerds
0 / 0

@ZONTAR "Chcesz nam powiedzieć, że w zasięgu kilkuset metrów od takiego osiedla masz całą paletę zakładów pracy dla każdego członka społeczeństwa?" - przewiń sobie do mojego komentarza i przeczytaj co napisałem dalej. Bo ja tam napisałem coś więcej o transporcie do pracy.

"No tak. Samochód zajmuje aż 7mkw w mieście. Jak zlikwidujemy wszystkie zakorkowane drogi i zbudujemy 100 metrowe mieszkania, to będzie znacznie luźniej i każdemu będzie się żyło dostatnio." cały czas odpowiadasz sobie, nie mnie. Nigdzie nie napisałem, że trzeba parkingi zmieniać w bloki (tak robią patodeweloperzy żeby wcisnąć kolejny blok w każde możliwe wolne miejsce i skosić hajs ze sprzedaży mieszkań). Dobrze zaplanowane miasto nie polega na tym, żeby nawciskać bloków ile wlezie, tylko żeby były zachowane zdrowe proporcje między zabudową, a terenami zielonymi, terenami rekreacyjnymi.

Tak, dawniej były wielkie fabryki przemysłowe. Teraz są biurowce. Co za różnica kiedy tylu samo pracowników musi dojechać? Dobre planowanie to nie tylko zaplanowanie jednego osiedla ze wszystkimi usługami. To też zaplanowanie stref biurowych, przemysłowych, handlowych w takich sposób, żeby dało się je dobrze skomunikować. Zbiorkomem skomunikować, nie autem bo zbiorkom bierze 10x więcej osób na 1mkw niż auto, dzięki czemu można oszczędzić miejsca na zieleń, nie na wciśnięcie kolejnego bloku tam.

Nowa Huta jest jednym z najlepiej skomunikowanych dzielnic w Krakowie. W wiele rejonów biurowych i przemysłowych dojedzie się bez przesiadki.

Dobra, nawrzucałeś zdjęć. Trzy się wyświetliły, trzy inne nie więc nie wiem co na nich jest. Co my tu widzimy, no bloki. Ale nie domki jednorodzinne, czyli robisz postępy bo jest gęsto. No ale jedźmy dalej, bloki na na peryferiach więc nowe budownictwo. Jest trochę zieleni poza blokami, pytanie czy ten teren zostanie zielony czy zostanie zabudowany? Bo to zielone po pomiędzy blokami to jest jakaś kpina. Ewidentnie wciśnięte byle więcej zabudowy. Widzę 2, w porywach do 3 kondygnacji. Trochę mało, optymalny 4-piętrowiec ma 5 kondygnacji. Można było dać wyżej, za to więcej zieleni pomiędzy. Widzę sklepu, punkty restauracyjne, apteka. A gdzie przychodnia zdrowia? A gdzie szkoła? Są żłobki? Bo jak sam napisałeś "kobita w domu niekoniecznie siedzi i bawi dzieci", więc albo ich nie ma, albo oddaje do żłobka/przedszkola/szkoły. Jest przystanek, jak często coś tam jeździ i w jakie miejsca?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@revenge_of_nerds Jak nie widzisz obrazków, to kliknij sobie w link oryginału pod obrazkiem. Sądząc po nicku powinieneś ogarniać takie rzeczy.

Jeśli chodzi o kondygnacje, to jest to ograniczone prawnie. Wydziały zagospodarowania niechętnie przeznaczają nowe tereny pod wysoką zabudowę. Najczęściej jest to kwestia obecności niskiej zabudowy w okolicy. Miałem dokładnie tą samą sytuację. Podmiejska wiocha, kilka poniemieckich domów. Naturalnie obszar z tymi domkami objęty planem zabudowy jednorodzinnej lub niskiej wielorodzinnej obok. Prawo nie zezwala na dupnięcie wieżowca zaraz przy czyimś domku z ogródkiem i to chyba nie jest takie złe. Kupując działkę pod dom czy nawet mieszkanie w niskim bloku nie chcesz, żeby za kilka lat na przeciwko powstał wieżowiec zasłaniający wszystko. Zabudowę się stopniuje na zabudowę niską (do 4 kondygnacji), średnią (9), wysoką (18) i wysokościową (wszystko powyżej), a do tego plany zagospodarowania wymagają dopasowania wysokości do innych zabudowań. No więc masz stare osiedle domków dawnej wioski podmiejskiej, na nim była tylko zabudowa jednorodzinna. Co zbudował deweloper? Co może, wykupił kilka działek, podzielił na mniejsze i postawił szeregówkę dwupoziomową. Zgodnie z prawem w jednorodzinnej zabudowie możesz mieć najwyżej dwa lokale i tak zrobił. Parter dla jednych, piętro z poddaszem dla drugich. Zaraz obok pozwolili na niską zabudowę, ale do wysokości sąsiednich zabudowań, no to zmieściły się 3 kondygnacje. Trochę dalej już szły 4 kondygnacje. No i dalej chcieli zbudować średnią do 9 kondygnacji. I co? Mieszkańcy się nie zgodzili i plan przepadł. Musisz więc odebrać ludziom prawo do takich rzeczy, inaczej większość żyjących w spokojnej okolicy nie zgodzi się na to, aby niedaleko zmieniono plan. No a niestety obecnie większość rejonów podmiejskich ma niską zabudowę w planie, więc dupa. Jak masz limit 4 kondygnacji, to dobry deweloper wciśnie maksymalnie 6. Garaż robisz głęboki aby się nie liczył, cztery normalne kondygnacje i niskie poddasze przypisane do najwyższych lokali aby nie miały osobnych wejść. To największe, co możesz postawić. Jak miejsce lub grunt nie pozwala, to garażu tak nisko nie wkopiesz i zostają 3 pełnoprawne kondygnacje z ewentualnym poddaszem. Tutaj się chyba zgodzimy, że poprawienie przepisów i pozwalanie na wysoką zabudowę przy budowie nowych osiedli będzie każdemu na rękę. Obecny podział administracyjny jest kiepski i mieszkańcy domków mogą decydować o tym, czy pół kilometra dalej może powstać blok. Więcej przestrzeni, więcej mieszkań, większa powierzchnia. Też w tym kontekście wolę duże bloki i dużą przestrzeń niż niskie wypierdy i budynek na przeciwko w zasięgu splunięcia. Jak mieszkać w bloku to już porządnym. Takie 3 piętra to ni to blok, ni to dom. Ani to nie ma dużo powierzchni, ani nie daje swobody jak własny dom. No ale tutaj to kwestia zmiany przepisów, mało komu się ta patodeweloperka podoba, ale prawo tylko na to pozwala.

Nie widzę tu jednak żadnego problemu z domkami jednorodzinnymi, to zupełnie inny rodzaj zabudowy, który powinien mieć miejsce poza obszarami miejskimi. Zajmuje sporo miejsca, ale z założenia ma być daleko od mocno zurbanizowanych terenów, ma dawać więcej swobody kosztem dostępności. Idealne dla ludzi, którzy pracują z domu, mają jakieś biznesy usługowe czy już siedzą sobie na emeryturze i potrzebują tylko osiedlowego sklepu. Raz na kilka miesięcy do Ikei czy do kina dojadą do miasta. Co więcej, przy dobrej komunikacji drogowej mają nawet dostęp do okolicznych biurowców, chociaż to raczej model typowy dla USA. Zmieniasz pracę, przeprowadzasz się.
https://i.imgur.com/yf2S72K.jpg

Do patologii urbanizacyjnej zaliczę to:
https://i.imgur.com/gsvvdRb.jpg
Tak, to są domki. Setki tysięcy domków.
https://i.imgur.com/wIq6qqf.jpg

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2021 o 4:18

avatar ZONTAR
0 / 0


Tak wygląda większość Chicago. Jest ładne, każdy ma swój własny kąt bez tupania sąsiada nad głową, każdy ma jakiś ogródek. Masz nieco więcej wolności niż w bloku, ale niestety kosztem ogromnej przestrzeni i długich dojazdów, bo komunikacja miejska nijak nie ogarnie tego. Ludzie jednak wolą żyć w czymś takim, a nie w blokach. To ludzie wybierają, co dla nich jest fajniejsze i bardziej komfortowe. Tak działa rynek i dopóki ich nie zmusisz do życia w blokach, to większość wybierze sobie domek. To jednak ma miejsce głównie w USA. W Polsce ze względów ekonomicznych większość ludzi nie szuka sobie domku, chcą jakiekolwiek mieszkanie i jak dasz im wieżowiec, to się i tam wprowadzą. W USA jest zupełnie inaczej pod tym względem. Nawet biedota mieszka w domkach w gorszej dzielnicy. To jest dalekie od ideału, ale wpisuje się do charakteru USA, ludzie chcą wolności i posiadanie własnego domu jest jednym z jej wyznaczników. To jednak nie jest problemem tak długo, jak dostęp do wszelkich usług jest dobry. Większość z tych dzielnic jest poprzeplatana sektorami usługowymi, handlowymi i biurowymi, fabryki też się pojawiają. Mimo tak dużej przestrzeni działa to raczej jak połączenie wielu mniejszych miasteczek. A jak chcesz pojechać do innej części to jedziesz na stację i wsiadasz w pociąg, bo nikt zdrowy na umyśle nie jedzie do centrum samochodem. No ale hub przesiadkowy i częste pociągi na to pozwalają. W Polsce robi się hub, który nijak nie jest z niczym połączony, a dojazd tramwajem do centrum trwa wieki, bo zatrzymuje się co chwilę. Pociągi mają sens, komunikacja pośpieszna ma sens, nie zwykła komunikacja z gęstymi przystankami, ona nie nadaje się na dłuższe trasy przez liczbę przystanków i sumaryczny czas dojazdu.
Główna różnica między miastami w Polsce i USA polega na dystrybucji stref. W Polsce jest ich mało i są duże, więc obsługują dużo ludzi. W USA jest ich dużo, są rozsiane po dużym obszarze i dzięki temu zawsze masz niedaleko to, czego potrzebujesz. No ale przez to rozsianie nie ma sensu iść w komunikację miejską, nie pokryjesz tego.

Z Twoich wypowiedzi trudno wywnioskować, czego faktycznie oczekujesz. Chcesz zmieścić więcej ludzi na tej samej przestrzeni i jednocześnie chcesz zachować dużo wolnej przestrzeni. Posługujesz się tu przykładem domków mimo, że praktycznie wszystkie przedmieścia budowane od lat to bloki w niskiej zabudowie do 4 kondygnacji. Czyli w praktyce jest już dokładnie tak, jakbyś tego chciał i różni się jedynie tym, że zabudowa jest gęstsza. No ale nadal piszesz o zwiększaniu zaludnienia w miastach, gdzie jednocześnie jesteś za rozluźnieniem zabudowy. No niby jak? Te przykłady z poprzedniego posta to standardowe dzielnice przedmiejskie, to one są wiecznie zatłoczone i to one mają problem z komunikacją z miastem. Nie leżą w centrum, bo tam już nie ma miejsca. Leżą na krawędzi miasta, a komunikacja miejska nie jest w stanie ich sprawnie obsłużyć.

Podajesz nam tu Nową Hutę jako dobry przykład. Serio? Blisko 10 tysięcy za metr to mieszkania dla ludu? Bez problemu znajdziesz drogie dzielnice w drogich lokalizacjach, co nam to daje? To tylko udowadnia jak drogie są takie lokalizacje. I to nie żadna luksusowa dzielnica, a zwykłe blokowisko w dobrej lokalizacji i bez gęstej zabudowy.
https://gethome.pl/mieszkania/na-sprzedaz/krakow/nowa-huta/
Wiesz, ile to by kosztowało, gdyby było w nowszym standardzie? Pół miliona to byś może dał za kawalerkę. Ludzi nie stać na takie wydatki. Jak kupowałem mieszkanie na świeżo powstającym osiedlu przedmiejskim to kosztowały po 5k/mkw. Obecnie kosztują już 8-9 tysięcy, bo miasto się rozbudowało w tym kierunku. To wszystko w ledwie 8 lat. Ludzi na to nie stać, nie uszczęśliwisz ich na siłę, nie wprowadzisz ustawowo bogactwa. Takie dzielnice są dobrze skomunikowane tylko i wyłącznie przez swoje położenie i mają jedną, wspólną cechę - nie są nowe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

Te dzielnice już dawno obrosły kolejnymi dzielnicami i znajduja się w środku miasta. Dlatego są drogie i dlatego mają coraz lepszą komunikację. No ale przecież nie chcesz wciskać tam na siłę ludzi, tak? Więc nowe osiedla będą powstawać tam, gdzie jest przestrzeń. Gdzie? A chociażby tu (dlaczego demoty blokują linki do map?):
https://goo. gl/maps/DpBBDXZaszsTExhn9

"Tak, dawniej były wielkie fabryki przemysłowe. Teraz są biurowce. Co za różnica"
Różnica jest ogromna. Kiedyś zakłady miały przypisane własne miasta, powstawały w nowym rejonie, miasto powstawało dla nich i każdy pracował dla nich. Nowa Huta to nie wyjątek, w gospodarce centralnie planowanej wymyślono budowę huty i zaprojektowano małe miasteczko, które ma ją obsługiwać. Każdy z mieszkańców wprowadzał się tam aby pracować w hucie lub w usługach obsługujących tą mieścinę.
Biurowce i obecny przemysł nie należą do państwa. Stawiając firmę nie budujesz sobie obok osiedla pracowniczego. Nawet miasto przeznaczając rejony na budynki biurowe i zabudowania mieszkalne ma pod górkę. Kiedyś państwo pakowało kasę w budowę zakładu pracy i osiedla po czym sprowadzało ludzi, to był jeden projekt. Teraz nikt nie otworzy biura w mieście duchów i nikt nie wprowadzi się do miasta duchów. Nie zaludnisz tego miasta naturalnie. Chiny próbowały i im nie wyszło. Mają całą masę miast-duchów, bo ludzie nie chcą być pierwsi. O ile w gospodarce centralnie planowanej możesz to zorganizować, o tyle na wolnym rynku żaden przedsiębiorca nie zainwestuje w biznes tam, gdzie nie ma ani klientów, ani pracowników. To jest ta różnica. Nie możesz sobie po prostu naskrobać nowego miasta na papierze, bo nikt się tam nie wprowadzi. Musisz stworzyć rejon przemysłowy czy biurowy blisko istniejących zabudowań aby ktoś tam chciał coś założyć. Musisz tworzyć strefy mieszkalne obok istniejących usług i miejsc pracy aby ktoś tam chciał mieszkać. Nie jesteś w stanie zaprojektować miasta od zera.
Owszem, giganci mogą. Taki Google może kupić ogromny teren, zbudować swoje biurowce i budynki mieszkalne. Tylko oni mają ogromny kapitał na start i taką renomę, że ludzie się sprowadzą w ich okolice aby tam pracować. Byle Januszex nie. Takie podejście jedynie sprawia, że tylko najwięksi mogą osiągnąć sukces. Czy to państwo, czy to wielka korporacja.

Zgadzam się z tym, że zbiorkom można dobrze zorganizować i się przyda. To jest do poprawy. Pracowałem kiedyś w biurowcu na 2 tysiące pracowników. Tych biurowców było 5 w rzędzie. Nawet przystanek był zaraz przed nim. W czym problem? Pomimo 4 linii na tym przystanku, wszystkie jechały tą samą trasą po tej stronie miasta.
https://i.imgur.com/6u8vYFl.png
Jedyną opcją dojechania tam komunikacją miejską był dojazd do centrum aby z niego wyjechać w prawie tym samym kierunku lub kombinowanie z kilkoma przesiadkami aby dostać się do tej długiej nitki omijając centrum miasta. No ale to jeszcze nie jest duży problem (chociaż dojazd zajmował blisko godzinę zamiast 20 minut). Pracując później w rejonie przemysłowym miałem dwie alternatywne trasy.
https://i.imgur.com/iGYdlyM.png
https://i.imgur.com/4XTy136.png
Obie zajmowały godzinę (nie licząc dojścia do i z przystanku). Jedno z dwoma przesiadkami, drugie jadąc do centrum i przesiadając się w drugą nitkę. Znowu, dojazd samochodem 20 minut. Gdzie jest więc ta przewaga komunikacji miejskiej? Cały ten obszar to głównie 4 piętrowe bloki, a mimo to komunikacja miejska jest raczej najgorszą alternatywą na dojazdy. Skoro teraz to nie działa, to w jaki sposób ma działać po rozluźnieniu zabudowy? Czy zmniejszenie liczby lokali i mieszkańców jakkolwiek sprawi, że zbiorkom stanie się bardziej opłacalny i powstaną nowe połączenia?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0


"A gdzie przychodnia zdrowia? A gdzie szkoła? Są żłobki?"
A widzisz, kto jest odpowiedzialny za opiekę zdrowotną i szkolnictwo? Co prywatne, to się pobudowało, apteki, sklepy i punkty usługowe są. Jedynie państwowe usługi jakoś niechętnie się tam sprowadzają. To jest problem, o którym od początku pisałem. Budując nowe dzielnice należy przede wszystkim zadbać o wyposażenie ich w powszechne usługi i infrastrukturę. To jest nadal rola władz. To one budują drogi, to one zajmują się komunikacją miejską, to one stawiają przychodnie i szkoły. I to właśnie tego nam głównie brakuje w nowych dzielnicach. Co więcej, to władze decydują o sprzedaży gruntów miejskich czy gminnych i władze wydają pozwolenia na budowę. I wiesz co? Z tym też się ociągają. W tym samym rejonie było pełno pustych działek, z czego prawie wszystkie należały do miasta/gminy. Dlaczego ich nie sprzedali? Bo czekali aż powstaną osiedla i wzrośnie wartość gruntów. Ludzie jeździli po 8-10 kilometrów do sklepu budowlanego przez przeszło dekadę zanim pozwolono na budowę sklepu budowlanego w tym rejonie. Grunt pod galerię handlową i supermarket też gmina sprzedała dopiero, jak wartość wzrosła. Szkołę rozbudowano dopiero jak było tam dużo ludzi i dzieciaki musiały jeździć do sąsiednich dzielnic. Przychodni nie ma do tej pory, linia tramwajowa jest tylko na kartce, a hub przesiadkowy i uruchomienie przystanku kolejowego jest w marzeniach. To władze miasta specjalnie wstrzymują się z jakimikolwiek inwestycjami aby wyciągnąć z gruntów tyle kasy, ile się da. A to wszystko kosztem jakości życia i ogromnych korków, bo ludzie muszą dojeżdżać. W kółko ten sam problem. Powstało kilkanaście osiedli, wszystkie po 3-4 kondygnacje. Czy zrobili nową drogę? A gdzie tam, dalej ta sama, stara kostka bez chodnika czy pobocza.
Pytanie tylko, kto ma za to płacić? Przecież władze miejskie nie mają interesu w sprzedaży działek wcześnie po niższych cenach i nie mają interesu w inwestycjach. Głównie przez to jestem zwolennikiem LVT. Podatek od wartości gruntów uzależniony od wartości gruntów w danym rejonie, ich przeznaczenia i powierzchni. Chcesz mieć domek w drogiej i gęsto zaludnionej strefie w mieście? No to płać. To by już rozwiązało część problemu z zajmowaniem dużych powierzchni przez osiedla domków, ogródki działkowe czy chociażby blaszane garaże, które nadal szpecą okolicę i zajmują miejsce. To by też rozwiązało problem pustych działek. Trzymasz działkę czekając na wzrost wartości? W porządku, ale też płać podatki jak każdy inny mieszkaniec. W przeciwieństwie do podatku katastralnego, LVT zachęca do jak najlepszego korzystania z gruntów. Płacisz tyle samo niezależnie od wykorzystania działki. Czy jest pusta, czy masz tam barak, czy willę z basenem - podatek jest od lokalizacji i powierzchni. To by zniechęcało do przetrzymywania gruntów także przez gminy. Przecież po sprzedaży będą ściągać podatek, a będąc właścicielem nieużytków nie mają z tego nic. I to by zachęciło władze do inwestycji jeszcze przed sprzedażą i budową. Wartość będzie wyższa jak już na start zaopatrzą dzielnicę w jakieś szkoły, infrastrukturę, komunikację miejską. Sprzedadzą działki drożej i będą ściągać wyższe podatki, więc mają teraz w tym interes.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0


Problemem nie jest wolny rynek, on działa dokładnie tak, jak powinien. Problemem jest władza, która zwala na wolny rynek to, czym sama powinna się zajmować. Nie będzie korków jak dobrze skomunikujesz dzielnice mieszkalne z rejonem handlowym, usługowym czy przemysłowym. To nie zadanie dla deweloperów, a dla miasta. Patodeweloperka to wyłącznie efekt braku komunikacji, który zmusza ludzi do ciasnej zabudowy. Skoro nie ma dojazdów i usług, to każdy chce być jak najbliżej. Skoro chcą być jak najbliżej, to windują ceny i cisną się. Na wolnym rynku masz prosty wybór. Ciasna zabudowa bliżej miasta lub luźna zabudowa, ale naturalnie dalej od miasta. Od dostępności i infrastruktury zależy to, którą wybierzesz. W USA idą w luźną zabudowę, bo dojazdy i dostępność usług są spoko i idą w komfort. W Polsce idzie się w gęstą zabudowę, bo dostępność i dojazdy są tragiczne. I dokładnie tak samo im bliżej centrów dużych miast w USA, tym bardziej to widać. Im dalej od miasta, tym luźniejsza zabudowa. Nawet kilkupiętrowy townhouse ma sporo zieleni i przestrzeni. Bloki też mają się dobrze i nie ma patodeweloperki, bo nawet w bloku ludzie chcą dobrych warunków i przestrzeni.
https://i.imgur.com/s6BiFmK.jpg

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar perskieoko
+2 / 22

Na chooj mu rozum, jak ma auto.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ludek_z_lasu
0 / 24

Milicja jest zajęta ściganiem babci i ochroną kaczki i co się dziwicie ?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar maggdalena18
-2 / 8

@ludek_z_lasu Milicji już nie ma.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Banasik
+1 / 5

@maggdalena18 . Już jest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DonSalieri
+1 / 9

Plot twist - wszyscy przyjechali na zlot niepełnosprawnych

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pieprzony_Ateista
+8 / 10

@BrickOfTheWall
1. Wtedy kierowcy powinni zostawić przynajmniej 1,5m chodnika dla pieszych.
2. Obok jest nawet przejście dla pieszych, więc problemu nie ma.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar egoiste
+3 / 5

@BrickOfTheWall To że gdzieś jest jakiś zakaz, który nie dotyczy chodnika (czy czegokolwiek innego) nie oznacza automatycznie że parkowanie tam jest legalne. Po prostu ten jeden konkretny zakaz tam nie dotyczy. Ograniczenie jednego zakazu, nie jest zezwoleniem wszędzie poza nim.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pasqdnik82
+2 / 2

@Pieprzony_Ateista 1. przeciętnie ot 1,5m ma taki samochód.. wiec wszyscy musieliby zaparkować na trawniku.... a wtedy mandacik... Jeśli byłby taki znak że parkowanie tylko na chodniku... to nie znaczy że na trawie, nie znaczy że częściowo na chodniku a częściowo na trawie/jezdni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yankers
+1 / 1

@Pasqdnik82 Jak nie jesteś w stanie zaparkować w takiej sytuacji aby pozostawić 1.5m to cóż, nie parkujesz i zgłaszasz do zarządcy drogi że debil ustawiał znak :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar egoiste
0 / 0

@yankers A dlaczego "debil ustawił znak"? Nieobowiązywanie danego zakazu NIE JEST ZEZWOLENIEM. Bo to że zakaz wynikający ze znaku gdzieś nie obowiązuje nie oznacza że wynikający z innych przepisów nagle wyparowuje. I to dotyczy nie tylko parkowania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar egoiste
+6 / 8

To jest obrazek priorytetów - przenajświętsza przepustowość. Skoro parkują nielegalnie to dlaczego na chodniku a nie na jezdni?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@egoiste Bo jak się zatka jezdnia na amen, to ucierpi masa ludzi, w tym może śmiertelnie. A jak się zapcha chodnik na amen, to kilku osobom będzie Mniej Wygodnie. No sorry, ale jak się nie da zrobić 100% dobrze, to pozostają kompromisy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar egoiste
-2 / 2

@Koszowy To nie jest kompromis tylko buractwo najbardziej roszczeniowo nastawionej grupy uczestników ruchu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S SmallPig
+8 / 8

dzwonić po lawetę niech odcholuja auta

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bordouex
0 / 2

@SmallPig Kto ma dzwonić?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pasqdnik82
0 / 0

@bordouex noooo chłopak na wózku ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bordouex
0 / 0

@Pasqdnik82 i ktoś zabierze ten samochód na lawetę?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C cincinmj57
+9 / 11

Też się bardzo często z tym spotykam, tylko że moja córka ma zawsze wsparcie w mojej osobie i skaczemy po krawężnikach ale ciśnienie potrafią podnieść.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D darwin_in
-4 / 10

Przyjechala ameba umyslowa na procesje... w niedziele sklada raczki i gorliwie modli sie do bozi o milosc w poniedzialek ci powie zebys utopila swoje dzieci w beczce tfuu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tomek20202
+6 / 6

Dziwie się, że to pisze ale tylko na psy zadzwonić. Ale by się ucieszyli, na wypłatę by w godzinę zarobili

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yankers
+1 / 1

@Tomek20202 Policja zanim przyjedzie to towarzystwo się rozjedzie. W takiej sytuacji tel do Straży Miejskiej/Wiejskiej/Gminnej, tam stoi 7 albo i 8 samochodów, nie jestem do końca pewny, SM takiemu towarzystwo najpierw robi fotki, wystawia mandaty a potem odholowuje :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B borg8472
-1 / 1

@Tomek20202 Jest coś takiego jak Krajowa Mapa Zagrożeń. Zaznacza się miejsce i problem jaki występuje a Policja przez chyba 3 dni ma sprawdzać czy zgłoszenie jest prawdziwe i działać. A jak to nie przyniesie rezultatu to wysmarowac pismo do wojewódzkiej że nie reagują i ci z góry ich pogonią.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A akam91
+1 / 3

Od razu bym dzwonila

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B buczkog
0 / 0

Tel. na tzw. Straż Miejską i niech ten syf odholują.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Fahrmass
+3 / 5

Tak, kierowcy tylko czekają na to, by utrudnić innym życie. A może by tak w końcu władza zaczęła traktować swoich sponsorów poważnie. Chociażby prosta sprawa: projektujesz drogę, urząd, osiedle - zapewnij parkingi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B buczkog
-1 / 3

Ja mam podobnie przy wejściu do posesji. Zjeby parkują tak że może 0,5m chdnika zostaje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2021 o 23:26

T Tomasz1977
+2 / 4

zauważcie, że obok chodnika jest jeszcze dużo chwastów, czy tam nie można by było zrobić chodnik, a na miejscu obecnego chodnika miejsca parkingowe?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@Tomasz1977 Można by. Ale kto ma to zrobić? Niestety to jest paradoks anty-socjalizmu. Nie chcemy socjalizmu, więc kto ma dbać o prospołeczne działania i za czyje pieniądze?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wandejczyk
0 / 0

Faktycznie. Chłopak powinien zmienić fundację, skoro nie oferuje mu bryki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
U konto usunięte
0 / 0

jest na to rada ale tu nie napiszę i to bardzo skuteczna

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kakabarca
0 / 0

idioci są wszędzie, ludzie rzadko się trafiają

Odpowiedz Komentuj obrazkiem