Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
P Pasqdnik82
+51 / 61

Niech sobie je co chce, ale od innych ludzi niech się odwali.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar CoGitare
+10 / 26

Myślę że mięso w przyszłości będzie luksusem, a weganizm koniecznością.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agronomista
+30 / 36

@CoGitare Jeśli nie wprowadzą ograniczeń podyktowanych jedynie ideologią to nie będzie. Tradycyjne rolnictwo jest bardziej ekologiczne i mniej zużywa zasoby niż wielkie molochy produkujące soje czy ciecierzyce na humus dla pni Spurek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+4 / 10

@agronomista rolnictwo - jak najbardziej. Przemysłowa hodowla zwierząt - to zdecydowanie nie jest ekologiczne. Chociażby taki Bałtyk pokazuje to wyjątkowo dobitnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+8 / 8

@jaszczurtd Cokolwiek przemysłowego bez wymuszenia odpowiedniego dbania o środowisko jest szkodliwe bo produkuje gigantyczne ilości odpadów, które przerastają normalne mechanizmy środowiskowe.

Ale jak poupychasz odpowiednio gęsto małe rolnictwo, to też lokalnie przeciążysz te mechanizmy. Jedyne, co daje mniejsze rolnictwo, to szanse na lepszy byt zwierząt w hodowli i mniejsze ilości antybiotyków w mięsie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pin54
+2 / 10

@agronomista Wielkie molochy nie produkują soi dla Spurek, bo takiej ilości produkowanej soi ludzkość by nie przeżarła. Soja jest produkowana w głównej mierze na pasze dla bydła. Przeciętny Europejczyk zjada około 5% soi jako zboże, pozostałe 95% zjadane jest "w postaci mięsa". Na dodatek osoby, które jedzą soję raczej wybierają produkty typu "eko", "bez GMO" itp, więc nie są one produkowane przez wielkie koncerny.

Podsumowując, wielkie molochy, produkujące nieekologicznie, produkują soje, żeby można było nieekologicznie produkować mięso.

A kontynuując ten wywód, wydajność "białkowa" z hektara ziemi jest około dziesięciokrotnie wyższa w przypadku soi niż mięsa. Gdybyśmy przestali jeść mięso, wylesianie zostałoby ograniczone o ponad 95%. Na tą chwilę możemy sobie pozwolić na myślenie o "zwalnianiu tempa wylesiania". Przyjdzie takie okres w dziejach ludzkości, że nie będzie co wylesiać, wtedy zostaniemy weganami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M konto usunięte
-1 / 3

@CoGitare Już udało im się stworzyć sztuczne mięso gdzie takiej średniej wielkości stek kosztuje 8 euro. Nikt nie lubi teorii spiskowych, ale obecnie największym rolnikiem świata (chyba) przynajmniej w USA jest Bill Gates który sam przyznał w wywiadzie, że zainwestowałem 3-4 MLD dolarów w sztuczne mięso i w planie ma zarobić na tym 4-5x więcej więc plan już jest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agronomista
+5 / 9

@pin54 To niech sobie weganami będą ludy o niezahamowanym przyroście naturalny. My w Polsce mamy tyle ziemi rolnej, że połowę produkcji wysyłamy na eksport, zwiększyliśmy zalesienie prawie dwukrotnie na przełomie stulecia. Przy naszych tendencjach demograficznych nie musimy z niczego rezygnować. Poza tym soja u nas słabo rośnie. Importujemy ją tylko z powodów czysto kapitalistycznych, bo jest tania. Jednak gdyby jej nie było, to nadal produkowalibyśmy odpowiednią ilość mięsa i nabiału, bez konieczności wylesiania czy jakiegokolwiek pozyskiwania nowych gruntów ornych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Bimbol
+6 / 8

@pin54
Częściowo za wylesianie odpowiada ideologia związana z energią odnawialną. Zakłada się uprawy do produkcji biomasy spalanej później w celu produkcji energii. Nagłośnione 2 lata temu pożary w amazonii, to było wypalanie terenów pod uprawy biomasy eksportowanej później do Europy, żeby ekomatoły mogły się chwali jak to w Europie dbają o środowisko.
I zawsze gdy ideolo zwycięża ze zdrowym rozsądkiem ogólny bilans jest ujemny. Tak samo będzie jeśli idioci i idiotki jak Spurek przeforsują swoje kretyńskie pomysły.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pin54
+2 / 2

@agronomista Możemy myśleć lokalnie. Tutaj. Teraz. Ale wyszliśmy od tego, że kiedyś w przyszłości....

Mamy to szczęście, że świata cywilizowanego ciągle dogonić nie możemy, więc to co nastąpi, po prostu nastąpi u nas trochę później. Soję kupujemy bo jest tania, jak by nie było soi to byśmy używali innych pasz, co podniosłoby ceny mięsa. Wtedy już w ogóle nie mielibyśmy problemów z wylesianiem, bo w tej chwili import mięsa chyba już przewyższa eksport, więc po wzroście cen byśmy sobie po prostu tylko importowali ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pin54
+4 / 4

@Bimbol Nawet nie wiedziałem, że wycina się puszcze pod biopaliwa. Ciekawa sprawa. Czyli miałem jakieś stare dane z tym wylesianiem. Co nie zmienia faktu, że nadal na 1kg miesa potrzeba 10kg soi.

Ogólnie jestem za tym, żebyśmy jedli mniej mięsa i popieram akcje promujące taki tryb życia. Nie popieram Spurek, ani żadnych innych lewaków, którzy próbują siłą narzucić mi jak mam żyć dla mojego dobra i tak jak Ty uważam, że pomysł zakazu jest kretyński.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daro73
-1 / 3

@pin54 tylko zauważ, że Twoje szacunki dotyczą obecnych czasów, jeśli w ogóle są miarodajne. Gdy takie wariatki i wariaci pokroju umysłowej ameby Spurek, wymuszą światowy weganizm, to dopiero nie będzie lasów, bo lady zamienią się w pola, by wyżywić wszystkich i to jedzenie nie będzie najwyższej jakości. Na szczytach władzy mięso będzie obecne zawsze. Zamiast zostawić wszystko naturalnemu biegów i zachęcać ludzi oraz producentów do ekologicznego chowu zwierząt, to robi się kolejne eksperymenty i gwałci sie prawa człowieka do życia po swojemu a takie lewicowe pomysły zawsze kończą się katastrofą. Pozdrawiam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
+37 / 47

Bo zdrowy układ kostny to luksus ale pani jest za młoda, żeby to zrozumieć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R robroy
+6 / 8

Nazwijmy rzecz po imieniu - to nie kwestia młodości a głupoty. Od żarcia wyłącznie lisci temu biedactwu mózg się zlasował.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Banasik
+11 / 11

@Buka1976 . Zdrowy układ nerwowy (z mózgiem włącznie) to też luksus o którym ta bladawica może tylko pomarzyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I Iiyrryyr3iit
+5 / 19

Jem i będę jadł mięso ale uważam, że ma rację. Za 100 ludzie będą myśleć, że 2021 to ciemne czasy gdy ludzie zabijali by sie najeść.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+4 / 10

@Iiyrryyr3iit Nie ma w tym nic ciemnego. Zabijanie zwierząt, by jeść mięso, jest całkowicie naturalne, jak uprawianie seksu, by mieć dzieci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+6 / 8

@xargs Bambinizm i jego wegańskie rozwinięcie jest totalnie chorobą psychiczną.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B boomfloom
0 / 0

@J_R Ale seks też nie z każdym możesz uprawiać - dzieci i dorośli członkowie rodziny odpadają ze względów etycznych i genetycznych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
0 / 0

@boomfloom Tak samo jak zjadanie ludzi odpada ze względu na choroby prionowe i zjadanie zwierząt domowych ze względów kulturowych.

Brak opisania kompletnego i wyczerpującego zestawu zwierzątek jadalnych i niejadalnych wraz z wyczerpującym uzasadnieniem każdej pozycji uzasadniam brakiem chęci do robienia encyklopedii z internetowego komentarza, wybacz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar AVictor
+8 / 14

Trochę tak jest jak ma się kalafior zamiast mózgu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T ToTutaj
+14 / 14

@AVictor Kalafiora to ty mi nie obrażaj.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
+17 / 19

Czyżby to była z jej strony deklaracja, że usunie sobie gruczoły mlekowe?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+9 / 11

@Adamowitch94 Wyliczenia skąd żeś wziął? Z czterech liter? Krowa je rzeczy, których nie je człowiek. Bez suplementacji nie da się być weganinem. A jak jedziesz na suplementach, to lepiej rób raz miesiącu badania krwi i moczu, bo może się okazać, że któryś element z suplementu się słabo wchłania i za parę miesięcy rozwiną się problemy zdrowotne związane z niedoborem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Adamowitch94
-5 / 7

@J_R Nieprawda. Liczby na razie nie są tak istotne. Najpierw zrozummy zasadę. Eksperyment myślowy. Ważę 80 kg i zjadam dziennie 2000 kcal. Załóżmy, że składam się wyłącznie z tłuszczu (silne zawyżenie). W takim wypadku zawieram w sobie ok. 600 000 kcal (aby spalić jeden kg tłuszczu własnego, trzeba zużyć ok. 7000 kcal). a liczba podzielona przez moje dzienne zużycie daje nam 300 dni. Co to oznacza? Oznacza to, że jeśli trzymasz mnie w klatce z zamiarem zjedzenia mojego ciała, to już po 300-tu dniach na tym tracisz, a im dłużej mnie trzymasz, tym bardziej stratny jesteś. Dlaczego? Otóż właśnie dlatego, że pokarm, który we mnie inwestujesz, nie wraca do ciebie w 100%. Mam 27 lat. Upraszczając zużyłem w ciągu życia ok. 19 710 000 kcal, ale moje ciało może ci dostarczyć tylko 600 000 kcal. Jak widzisz, dla mojego "hodowcy" stanowię ogromną stratę kaloryczną.
To, ile do nas wraca z hodowli zwierząt, jest silne zależne od wielkości danego zwierzęcia i jego długości życia. Najbardziej ekonomiczne pod tym względem są owady. Drób jest względnie ekonomiczny, stąd jego niższa cena. Najmniej ekonomiczne jest bydło, które długo rośnie i potrzebuje bardzo wiele energii, żeby utrzymać swoje funkcje życiowe - stąd wyższa cena wołowiny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2021 o 11:00

avatar Banasik
+4 / 6

@Adamowitch94 . Według ciebie kilogram trawy i kilogram mięsa to taki sam kilogram? Jak daleko zajedziesz samochodem na kilogramie benzyny a jak daleko na kilogramie siana?
A prócz energii pożywienie dostarcza też innych niezbędnych składników, które są przyswajane z mięsa i nabiału a w sałacie ich nie ma.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+4 / 6

@Adamowitch94 Człowieku, weź ty się dokształć, nim zaczniesz rozmyślać na jakiś temat czy tematy, bo teraz bredzisz jak dziecko. Tylko u dziecka to zrozumiałe, bo jeszcze się rozwija i potrzebuje czasu, by się z mózgu korzystać nauczyć. Ty już nie masz takiego usprawiedliwienia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pin54
0 / 2

@J_R Nie wiem skąd wziął akurat te wyliczenia, ale w internecie znajdziesz bez problemu takie dające podobny wynik jeżeli tylko spróbujesz się dowiedzieć ile potrzeba soi do wyprodukowania mięsa. Krowy nie są pasane na łąkach, te czasy minęły, nie jedzą już zielonej trawki, a świń nie karmi się obierkami z obiadu. Pasza może być zrobiona z różnych rzeczy, ale jako składnik wysokobiałkowy najczęściej wykorzystywana jest soja. Nawet jeżeli nie jest to soja to muszą być to jakieś zamienniki. Jak by nie patrzeć to do wyprodukowania 1 kg mięsa zużywa się jakieś 10kg soi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Adamowitch94
-3 / 7

@J_R Wyjaśniam jedynie, że do rolnika nie wraca 100% zainwestowanego w krowę pokarmu, lecz mniej. Dużo mniej. Jest to prosty i obiektywny fakt biologiczny. Twój komentarz nie wniósł absolutnie nic w rozmowę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+2 / 4

@Adamowitch94 Twój komentarz nie tyle nie wnosi nic do dyskusji, co świadczy o tym, że nie masz pojęcia o czym mówisz i pleciesz bzdury.

@pin54 No i co z tego, że trzeba tyle soi do wyprodukowania mięsa? Mięso soi nie równe. To nie są nawet równoważne dietetycznie pokarmy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pin54
0 / 2

@J_R Co masz na myśli, że produkty te nie są równoważne i nie są równe? To, że jedno jest rośliną, a drugie zwierzęciem to chyba jest oczywiste więc może pomińmy.
Samo mięso nie jest w stanie być dietą człowieka, jest jedynie jej elementem, tak samo jak soja. Te dwa produkty zestawia się ze sobą ponieważ zawierają najdroższy w produkcji pożywienia "składnik" - białko, zawierają go w bardzo dużych ilościach (wołowina dobrej klasy 22g/100g, soja 16g/100g) i najważniejsze, obie te rzeczy mają kompletny aminogram, czyli zawierają 8 aminokwasów egzogennych, czyli takich, których nasz organizm nie jest sam w stanie zsyntetyzować. Oznacza to tyle, że ani jednego, ani drugiego białka nie trzeba uzupełniać innym białkiem, aby mogło zostać w pełni wykorzystane. Warto byłoby też przeanalizować przyswajalność tych białek. W tym celu można posłużyć się PDCAAS, która ma skalę od 0 do 1, gdzie 1 to białko praktycznie przyswajalne w 100% i jest to np. jajko. Wskaźnik ten dla wołowiny wynosi 0,92 natomiast dla soi 0,91 - praktycznie nie ma różnicy.
To oczywiste, że te dwa produkty żywieniowe nie są zamiennikami 1:1 - nie można z obiadu wyjąć schabowego i nasypać soi, bo ani smak nie ten, ani ilości składników odżywczych już nie takie same. Ale z punktu widzenia odżywiania nie ma najmniejszego problemu, aby białko zwierzęce (z mięsa) zastąpić białkiem roślinnym sojowym. Jedyne co może na tym ucierpieć to podniebienie, ale że to kwestia gustu to też nie ma co o tym dyskutować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+2 / 2

@pin54 Zapytaj się dietetyka. Wyjaśni ci lepiej ode mnie. W dużym skrócie, to są dwa różne pokarmy i nie mogą się nawzajem zastępować. O ile mięsa można jeść mało, o tyle rezygnacja z niego na rzecz produktów roślinnych jest tak trudna, że dla większości będzie się kończyć poważnymi problemami zdrowotnymi wskutek niedoborów różnych substancji (nie samym białkiem i kalorią człowiek żyje). Ale jak chcesz szczegóły - udaj się do specjalisty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Adamowitch94
-3 / 3

@pin54 Dziękuję za merytoryczny wkład w dyskusję. Przywołujesz fakty, liczby i wyjaśnienia dot. żywienia ludzi.

@J_R Z twojej ostatniej wypowiedzi wnioskuję, że uważasz weganizm za technicznie trudny do zrealizowania w prawdziwym życiu. To oczywiście prawda. Łatwiej dostarczyć ciału wszystkiego, czego mu potrzeba, gdy mamy do wyboru 1000 różnych produktów spożywczych niż wtedy, gdy ograniczamy nasz wybór np. do 200, wycinając przy tym całe kategorie niektórych artykułów, tj. mięso, ryby, nabiał. Niedożywienie wśród wegan występuje często, ale nie dlatego, że technicznie nie da się być weganinem, lecz dlatego, że ludziom brakuje wiedzy, co i ile powinni jeść.

Udało mi się rozwiązać ten problem. Jest taki produkt - Huel. Jest to sproszkowana mieszanina 6-ciu różnych produktów pochodzenia roślinnego wzbogacona dodatkowo o kompleksy witaminowe i mineralne. Jedząc WYŁĄCZNIE Huel nie ucierpię na żadne niedobory żywienia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2021 o 13:45

P pin54
-1 / 3

@J_R Ja już się specjalisty pytałem i to nie raz, dlatego się wypowiadam. Nieprzemyślana dieta wege może wiązać się z niedoborami składników odżywczych...tak samo jak nieprzemyślana dieta "mięsna". U wegetarian może się pojawić (u wegan na pewno) niedobór witaminy B12, przy czym szacuje się, że nawet 40% populacji ludzi może mieć braki tej witaminy (nie tylko wegan!). Kiedyś (zanim wpadliśmy na pomysł jedzenia mięsa) czerpaliśmy ją z brudnej wody, albo niemytych owoców itp., dziś lepiej tego nie robić. Poza tym mogą wystąpić braki innych witamin np. D - braki tej witaminy ma 90% Polaków, więc nie jest to coś niebywałego.

Nie strasz ludzi tym wegetarianizmem, bo nie ma to żadnych podstaw. To, że należałoby liznąć trochę wiedzy na temat żywienia przed rezygnacją z mięsa jest tak samo pewne jak to, że 99% populacji powinna zrobić to samo pomimo jedzenia mięsa, bo lekkie braki witamin to najmniejszy problem przy otyłości, cukrzycy, miażdżycy i innych chorobach cywilizacyjnych wynikających głównie ze sposobu odżywiania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agronomista
+1 / 3

@Adamowitch94 Mówisz o czysto przemysłowym pozyskiwaniu mięsa na ogromną skalę. Jednak w bardziej tradycyjnej formie rolnictwa krowy się wypasało na pastwiskach(ziemie nienadające się na grunty orne), nieużytkach, poplonach i wszelkiej maści samosiewach, po plonach głównych. Krowy mają tą zaletę, że trawią pokarmy nieprzyswajalne dla człowieka. Za czasów mojego dziadka karmili je sieczką podobną do obroku dla konia. Mieszaniną pociętej słomy z sianem(z oszczędności by zjadła mniej siana).Ludzie zjadali zboże a zwierzęta resztki z jego produkcji. Teraz pytanie, czy aby ratować planetę musimy zmniejszyć bioróżnorodność. Siać tylko zboże dla węglowodanów i soje dla białka. Czy może jednak to inaczej rozwiązać? Bo się da. Co więcej uważam, że rezygnacja z hodowli to ślepy zaułek. Mogący doprowadzić to ogromnego problemu z bioróżnorodnością i ekosystemem rolniczym, z koniecznością stosowania ogromnych ilości szerokorozumianej chemii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+1 / 3

@pin54 No to skoro się pytałeś, to czemu nie rozumiałeś, że nie są to pokarmy równoważne? Bo się nie pytałeś, tylko chwilkę googlowałeś i teraz jeszcze ściemniasz nie na temat. Jest jeszcze kwestia mikroelementów. Jeden lekarz to podsumował tak, że jeden kotlet w tygodniu załatwia problem suplementacji u wegan (wegetarianie nie muszą suplementować prawidłowej diety w ogóle).

@Adamowitch94 Weganizm uznaję za ekstremalną formę bambinizmu - czyli chorobę psychiczną, gdzie robi się ze zwierzątek obiekt kultu a z człowieka tego złego, co je brutalnie morduje i zjada. Do tego niektórym wariatom przychodzi do głowy znęcanie się nad mięsożernymi zwierzętami domowymi jak np psami i zmuszanie ich do diety wegańskiej. Problemy zdrowotne u większości nieudolnie stosujących taką dietę uznaję za bonus podkreślający, jak poważne schorzenie psychiczne to jest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Adamowitch94
-1 / 3

@J_R Nie, nie celebruję zwierząt. Życie człowieka jest dla mnie ważniejsze niż życie zwierząt. Pomyliłeś mnie z jakimś fanatykiem, który chce zabić rasę ludzką. Patrzę na weganizm pod kątem jego obiektywnych korzyści, np.:
- większa gęstość wartości odżywczych - w przeliczeniu na kalorie dieta roślinna zawiera znacznie więcej fenoli, witam i minerałów
- lekkość posiłków - na diecie wegańskiej nigdy się nie przejadłem i nie poszedłem spać zaraz po jedzeniu ze zmęczenia; tłuszcz zawarty w normalnym pokarmie bardzo obciąża woreczek żółciowy (moja matka np. dostała od tłustej diety okropnych problemów i wycieli jej ów organ)
- sytość pokarmu - dieta roślinna zawiera ogromne ilości błonnika, który sprawia, że nie dopada cię głód i łatwo trzymasz formę
- stan skóry - może to tylko ja tak mam, ale odkąd rzuciłem mleko (dawniej piłem 1 litr mleka dziennie), to moja skóra się wyraźnie poprawiła. Generalnie dieta ma ogromny wpływ na stan skóry.
- mniejsze zużycie wody - hodowla zwierząt zużywa niestety ogromne ilości wody (jedna krowa potrzebuje dziennie ok. 100 litrów wody)
Mięso jest pyszne, ale niestety się nie kalkuluje pod żadnym względem za wyjątkiem wartości smakowych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pin54
+1 / 3

@J_R No i pięknie, jeden kotlet tygodniowo załatwia temat. Problem jest chyba tylko to, że przeciętny Amerykanin zjada dziennie(!) tych kotletów kilka/naście (Polak o 25% mniej).

Dalej nie wiem o co chodzi Ci z tymi pokarmami równoważnymi. To jest jakiś termin naukowy? Zdefiniuj proszę pokarm równoważny i określ jakie to ma znaczenie w tej dyskusji.

Często googlam jak coś piszę, ale nie dlatego, że nie znam tematu, tylko dlatego, że zwykle nie pamiętam dokładnych statystyk, nie jest mi to na co dzień potrzebne, a nie chciałbym wprowadzać w błąd. Nie widzę w tym nic złego, że weryfikuję informacje przed ich publikacją, co więcej, szanuję ludzi, którzy tak robią. Akurat w tym przypadku nie musiałem googlać.

To co miałem napisać to już napisałem. Na koniec przyznałeś, że wegetarianie nie muszą się suplementować co daje potwierdzenie teorii, że soja może śmiało zastąpić mięso. To zamyka dyskusję i myślę, że dało Ci też odpowiedź na temat dlaczego istotny jest fakt, że do wyprodukowania 1kg mięsa potrzeba 10kg soi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+1 / 1

@pin54 Równoważny, czyli taki, który dostarcza zbliżoną wartość odżywczą. Mięso dostarcza nieco inne składniki, jak soja. Możesz porównać zawartość odżywczą i mikroelementy jednego i drugiego.

Tak długo, jak długo nie mylisz wegetarianizmu z weganizmem, to i owszem, można z mięsa zrezygnować, z produktów odzwierzęcych, jak sobie pani Spurek życzy, nie bardzo. Cytując artykuł "jedną z podstawowych różnic między wegetarianizmem a weganizmem jest to, że w diecie wegetariańskiej nie wyklucza się takich produktów jak mleko, jaja, nabiał czy miód". Jest też odmiana wegetarianizmu, które dopuszczają dodatkowo ryby.

To sprawia, że można nie tylko nie jeść mięsa, ale nawet i soi.

@Adamowitch94 Tak długo, jak długo nie zamierzasz mnie przymuszać do weganizmu/wegetarianizmu, tak długo mi nie przeszkadzają twoje wybory dietetyczne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Adamowitch94
-1 / 1

@J_R Nie śmiem nikogo zmuszać do czegokolwiek. Wolność jednostki to najwyższa wartość. Mogę cię jedynie zachęcić do spróbowania diety wegańskiej. Wypróbować nie zaszkodzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pin54
-2 / 2

@J_R Zgodnie z Twoją definicją mięso nie jest produktem równoważnym do soi. No i co? Jakie to ma znaczenie? Żadnego. Nikt jej nie chce stosować w przepisie na krwisty stek jako zamiennik 1:1, wierząc, że skład zostanie ten sam (a może jeszcze konsystencja i smak). Po prostu soja jest bardzo dobrym zamiennikiem mięsa w diecie. W diecie! To znaczy, że można prawidłowo zbilansować dietę (całą dietę) wykorzystując do tego soję ponieważ ma pełny aminogram i dużo białka w stosunku do wagi. Dlatego mówimy tu o soi. Taki aminogram możesz uzyskać także z innych roślin (w skali posiłku), ale będziesz musiał je mieszać np. fasola z ryżem czy makaron z soczewicą, co docelowo i tak będziesz musiał robić, bo debilizmem byłoby jedzenie samej soi dzień w dzień (tak jak i mięsa), tym bardziej, że są potwierdzone badania o negatywnym wpływie nadmiaru fitoestroegenów tego pochodzenia. Procentowy udział białka też ma tu ogromne znaczenie, bo w przypadku większości roślin jego zawartość jest tak niska, że spożywając odpowiednią ilość białka przekroczylibyśmy wielokrotnie zapotrzebowanie kaloryczne organizmu. Jeszcze raz: dlatego piszemy tu o soi, jako o przykładowej roślinie.

Ale clou jest takie, że można żyć, nie jedząc mięsa, być zdrowym (może nawet i zdrowszym), a przy tym oszczędzając zasoby, bo zamiast 1kg mięsa masz 10 kilogramów soi (co daje jakieś 70% ilości białka).

Ps. nawet przez chwilę nie pomyliłem wegatarianizmu z weganizmem. Z produktów odzwierzęcych też można zrezygnować, ale wtedy suplementowanie jest wymagane (dlaczego to już nawet gdzieś tam chyba napisałem), ale to nieistotne nie o tym rozmawiamy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NiceDr3am
0 / 0

@Adamowitch Tak jest! To ludzie są winni temu że nie da się tak łatwo być weganinem, bo brak im na ten temat wiedzy. Więc najlepiej zmuśmy ludzi do myślenia zakazując niewegańskich produktów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kastor86
0 / 0

@pin54 "Problem jest chyba tylko to, że przeciętny Amerykanin zjada dziennie(!) tych kotletów kilka/naście (Polak o 25% mniej)." Kilkanaście kotletów dziennie? Ku..a jak ? A polacy mniej czyli co średnio jemy po 5 kotletów dziennie? Co głupszego w najbliższym czasie nie przeczytam

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Escitalopram
+1 / 1

@pin54 W kontekście stricte zdrowotnym dieta bogata w mięso, szczególnie czerwone (np. wieprzowina, wołowina) i przetworzone (np wędzone, smażone) uważana jest za niekorzystną, ze względu na związany wzrost ryzyka nowotworów złośliwych (np rak jelita grubego, rak trzustki) i chorób układu krążenia (np zawał serca, udar niedokrwienny). Co ciekawe dieta bogata w błonnik zawarty w pokarmach roślinnych w przypadku nowotworów (szczególnie raka jelita grubego) działa protekcyjnie zmniejszając ryzyko ich rozwoju, zmniejsza też ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2 i chorób układu krążenia (po części w związku z wpływem na ryzyko rozwoju cukrzycy, po części ze względu na korzystny wpływ na "LDL cholesterol"). W tym kontekście, już nawet pomijając kwestie środowiskowe, znaczne ograniczenie spożycia mięsa, szczególnie czerwonego i przetworzonego wydaje się rozsądne, niekoniecznie przejście na weganizm (co wydaję mi się krokiem dość radykalnym).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2021 o 0:51

P pin54
0 / 0

@kastor86 Mój błąd, że odniosłem się bezpośrednio do kotletów zamiast napisać ile to jest w jednostce SI - ale skoro odpowiadałem na te kotlety to już tak zostało. Kilkanaście to rzeczywiście za dużo bo chyba aż tak małych kotletów nikt nie robi. U mnie kotlet mielony to jakieś 70g, ale zawiera pewnie z 80% mięsa. Amerykanie jedzą prawie 300g mięsa dziennie, czyli 5-6 kotletów dziennie. Liczby z pamięci, więc jak masz wątpliwości to poszukaj danych, ale raczej się nie pomyliłem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
-1 / 1

@J_R gwoli ścisłości - psy nie są stricte mięsożerne - są wszystkożerne, z zastrzeżeniem że część pokarmów jest dla psów toksyczna (np. czekolada, kakao, winogrona) i trzeba mieć to na uwadze.
Moje psy generalnie jedzą co im się da. Prócz mięsa, i porządnej, mięsnej karmy w puszkach, zajadają się np. papryką, marchewką, jabłkiem, bananem, mango. Często gdy wychodzę z domu, potrafią mi z blatu w kuchni ukraść jakieś owoce i zeżreć. Nieźle jak na mięsożerców.
Mięsożerne są koty, i tutaj trzeba na to zwracać szczególną uwagę, że karmiąc koty czymś co zawiera zbyt dużo roślinnych dodatków, zwyczajnie wyrządza się im krzywdę.

Jeśli masz takie braki w wiedzy w tym przypadku, to automatycznie Twoja wiarygodność spada, przy wypowiadaniu się w takich dyskusjach jak ta. Jeśli już tak zażarcie bronisz diety mięsnej, to podpieraj swoje zdanie argumentami które mają jakieś zakotwiczenie w faktach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
-1 / 3

@jaszczurtd Obawiam się, że aktualnie pies, o ile faktycznie ewoluuje wraz z naszym udomowianiem w kierunku wszystkożerności, to jednak wciąż wykazuje cechy typowego mięsożercy i dietę powinien mieć mięsną. No ale na to potrzeba aż 5 minut z google i pierwszym lepszym artykułem, jak choćby ten: http://www.karmopedia.pl/pies-miesozerca-czy-wszystkozerca/

Tak więc niestety, ale to twoja wiarygodność jest tu wątpliwa. Szczególnie, że szerzysz informacje sprzeczne z aktualną wiedzą, jak typowy wyznawca, czy to antyszczepionkowy, czy to wegański.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
-1 / 1

@J_R niemniej w szkołach weterynaryjnych obecnie uczy się że psy są wszystkożerne, i akurat to dla mnie jest prawdziwym wyznacznikiem, i stanem wiedzy na ten temat, a nie jakieś tam pierwsze lepsze artykuły z internetu. Zbilansowana odpowiednio dieta nie składająca się tylko i wyłącznie z mięsa wpływa również na poprawę wyników badań krwi (morfologia). To są fakty, a nie kwestia opinii czy wiary.
Natomiast w kwestii bycia (czy też nie) wyznawcą czegokolwiek, to jak na razie tylko Twój styl wypowiedzi w tym wątku wykazuje takie cechy. Obstajesz przy tym mięsie jak przy jakiejś religii żołądkowej, i bronisz tego jak prawdy objawionej, nawet gdy inne osoby przytaczają twarde dane. Jak dla mnie szkoda czasu na pisanie czegokolwiek więcej w tym temacie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
-1 / 1

@jaszczurtd No to się szkoły weterynaryjne najwyraźniej przed szereg wyrywają. Są psy, które lepiej tolerują i są psy, które gorzej tolerują składniki roślinne.

Ja nie jestem wyznawcą, ja jem mięso, lubię mięso i będę bronił mojego dostępu do mięsa przed chorymi umysłowo fanatykami. Do tego fakty o diecie wyraźnie pokazują, że o ile można z mięsa zrezygnować, o tyle nie można zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego bez suplementacji. To są fakty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A arokub
+8 / 14

Brak porządnej kiełbachy jak widać niektórym szkodzi na mózg.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T ToTutaj
+1 / 1

@arokub Teraz pytanie, JAKIEJ kiełbachy bardziej brak?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A arokub
-2 / 2

@ToTutaj a to już pozostawiam w sferze domysłów :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T ToTutaj
0 / 0

@arokub
Awww, no uchyl rąbka tajemnicy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A arokub
-2 / 2

@ToTutaj myśliwska, jałowcowa...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R konto usunięte
0 / 2

@Tia0514 Zgadzam się, idą czasy bardzo ciężkie dla ludzi ceniących wolności osobiste. Już tam architekci wielkiego zniewolenia przesuwają kolejne granice dla ciemnych mas. Straszna się nam rysuje przyszłość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Peppone
+4 / 4

Czy ona właśnie publicznie się przyznała, że nie połyka?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dncx
+3 / 3

Człowiek jest zwierzęciem mięsożernym.. Białko zwierzęce jest potrzebne do działania systemu nerwowego i mózgu. Jeśli zastąpią białko zwierzęce takim samym komponentem, który będzie miał taką sam wartość produktu, jak ma białko zwierzęce, wtedy to ma sens. Jedzenie li tylko roślin skończy się tak jak u zwierząt roślinożernych, które musza pożerać ogromne ilość roślin by móc przeżyć. A ja tam wolę być człowiekiem mięsożernym niz królikiem( nie obrażając królika).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pin54
+1 / 1

@dncx To trochę nie tak. Człowiek nie jest mięsożerny tylko wszystkożerny. System nerwowy i mózg nie potrzebuje białka zwierzęcego. Zasadniczo to naszemu organizmowi zwisa jakie jest pochodzenie białka, możemy jeść robaki i będzie równie szczęśliwy jak po steku z kobe, o ile dostarczymy mu 8 aminokwasów egzogennych. Mięso jest najłatwiejszym sposobem, aby uzyskać wszystkie 8 na raz, ale równie dobra jest np. soja, także zawiera wszystkie 8, a mieszając 2-3 różne rośliny ze sobą także bez problemu uzyskasz wszystkie 8. Królikiem nie zostaniesz, bo nie jesteśmy też organizmami typowo roślinożernymi, nie trawimy celulozy.
Ps. mięso dobrej jakości zawiera 20g białka na 100g, soja zawiera 16g. Dziennie potrzebujemy powiedzmy 1g na kg masy ciała, powiedzmy, że 50g będzie z mięsa, a pozostałe 20 i tak będzie roślinne, z chleba ryżu itp. To oznacza, że będziesz musiał dziennie zjeść 250g mięsa lub 310g soi - nie sądzę, żeby 60g pokarmu dziennie robiło Ci różnicę (tym bardziej, że wtedy możesz zjeść mniej ryżu). Poza tym soja zwykle jest produktem przetworzonym w jakiś sposób, np. tempeh także ma około 20g białka na 100g produktu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dncx
-1 / 3

@pin54 Pozwolę się nie zgodzić w pewnych elementach. Człowiek jest mięsożerny, ale ma pewne cechy roślinożernego. Po pierwsze nasz system trawienny nie trawi pokarmów roślinnych jak np krowa. Nie posiadamy kilku przegród w żołądku oraz bakterii, które rozkładają celulozę. Po drugie nasz układ pokarmowy zaczyna sie od jamy ustnej, która nie posiada zębów stricte do miażdzenia roślnin, ale do gryzienia mięsa (kły choć zredukowane, przednie zęby)oraz bakterii zdolncyh wstępnie rozłożyć produkty roślinne. Koty czy psy tez zjadają rośliny, trawy i nie jest to nic nadzwyczajnego. Nasz organizm przede wszystkim radzi sobie z owocami jak już, które sa źródłem mikroelementów i witamin. Co do aminokwasów, to prawda, ale z racji naszego układu przetwarzania pokarmu, krótkich jelit i specyficznej flory bakteryjnej mięso jest łatwiej przyswajalnym produktem niż taka soja. To, ze jest tam ileś mg białka nie oznacza, że nasz organizm jest w stanie go pobrać z rośliny łatwiej niż z mięsa. Soja jest przetworzona, to prawda, ale mięso również. Wysoka temp ułatwia trawienie i jeszcze bardziej można pobrać substancje odżywcze niż z surowego produktu. W przypadku roślin wiele zjada się surowe, co ogranicza wchłanianie. Mięso zaś tylko przetworzone/poddane wysokiej temperaturze. To ułatwia wszelkie przyswajanie. Jesli uda się naukowcom wytworzyć zastępstwo mięsa, to podejrzewam, ze będziemy mogli zrezygnować z zabijania zwierząt hodowlanych. I powoli zmierzamy w tym kierunku. Rośliny sa dobre, ale w przypadku mięsa po prostu jest łatwiej. Jem i jestem zdrowy. Jedząc tylko rośliny musimy jeść ich więcej( nie widzę by ludzie jedli tylko samą soję - urozmaicenie jest wartością samą w sobie) i wszystko liczyć by mieć odpowiednią wartość składników odpowiadająca wartości produktów mięsnych. Dlatego, jak już wspomniałem ważne jest urozmaicenie. Mięso tak, ale nie cały czas. Rośliny - tak, ale nie same.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pin54
0 / 0

@dncx To że jesteśmy wszystkożerni to nie znaczy oczywiście, że dosłownie wszystko. Dobrze sobie radzimy z roślinami, ale nie jesteśmy typowo roślinożerni - nie strawimy np. celulozy, choć nie wydaje mi się w sumie, żeby wszystkie roślinożerne ją trawiły (mogę być w błędzie). Nie jesteśmy jednak też typowymi mięsożernymi - nasz układ pokarmowy jest długi - 12 razy dłuższy niż nasze ciało. Takiej długości układ pokarmowy jest typowy dla roślinożerców i to chyba główna przesłanka żeby nie uważać nas za mięsożernych. Psy jedzą rośliny, ale bardzo słabo sobie z nimi radzą, żeby były dobrze strawione, podaje się im zmiksowane. Ogólnie świetnie sobie radzą zupełnie bez roślin. Nie wiem jak koty, ale podejrzewam, że jest podobnie.
Jeżeli chodzi o przyswajalność białka to jest to oczywiście zbadane i można sobie sprawdzić index PDCAAS - skala jest od 0 do 1, gdzie 1 to pełna przyswajalność i wynik taki osiąga np. jajo kurze. Wołowina ma 0,92 natomiast soja 0,91 (mówimy oczywiście o soi, czyste białko sojowe ma 1) - tak więc praktycznie zero różnicy.
Jeżeli chodzi o ilość spożywanego pokarmu, to przy dużym spożyciu soi różnica naprawdę jest nieznaczna lub nawet jej nie ma. Z roślin wysokobiałkowych jest jeszcze ciecierzyca i soczewica - ta druga po ugotowaniu ma około 10g białka w 100g produktu. To wprawdzie dwa razy mniej niż mięso, ale zawiera także praktycznie idealną ilość węglowodanów więc do posiłku nie trzeba dawać już ryżu czy ziemniaków. Ogólnie docelowo rzeczywiście je się więcej bo człowiek zaczyna zauważać, że te warzywa to ważne są jednak i je więcej warzyw, które prawie nie mają makro składników i nie wpływają na bilans kaloryczny - papryka, ogórek itp. Ogólnie czy dużo jedzenia to dobrze czy źle to zwykle zależy od tego co akurat robisz. Jak chcesz schudnąć to dobrze, jak robisz masę to źle :)
Jeżeli chodzi o liczenie, to liczenie jest ważne na początku, żeby dowiedzieć się jak w ogóle do tego podchodzić. Jak człowiek układa sobie dietę "mięsną" to też wszystko jest liczone i mierzone, zapisywane. Po jakimś czasie przestajesz liczyć, masz nawyki i po prostu jesz.
Ja też lubię mięso i jem mięso, bo tak zostałem wychowany, ale staram się ograniczać, bo wiem, że wcale nie jest potrzebne. Stwierdzenie: rośliny tak, ale nie same to takie "minimum", bo nie da się żyć nie jedząc roślin. Za to da się żyć nie jedząc mięsa.

Tak zupełnie na marginesie, bo to dowód anegdotyczny, czyli żaden :), ale jest sporo sportowców, którzy nie tylko zrezygnowali z mięsa, ale także z pochodnych, np Rich Roll, weganin, który startował w wyścigu EPIC5 (5 x Ironman w ciągu 5 dni) czy Baboumian - strongman. Takich rzeczy nie da się robić kiepsko się odżywiając.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ToXiCNaChI
-1 / 3

To proste jak ludzie nie będą jeść białka zwierzęcego to spadnie im z czasem IQ, a głupim motłochem łatwo się steruje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem