Jak zobaczyłem demota to przypomniała mi się chwila "grozy". Na urodzinach syna organizowanych w domu, było dużo balonów napompowanych helem(balony po imprezie zostały w domu). Po kilku tygodniach jeden jeden z balonów(george z pepy) zaczął tracić hel i rano tak powędrował, że znalazł się na łóżkiem. Obudziła mnie przerażona żona, bo nad naszymi twarzami wisiał george i nas patrzył. Sam się przestraszyłem, bo wyglądało jakby ktoś nad nami stał i się patrzył.
Jak zobaczyłem demota to przypomniała mi się chwila "grozy". Na urodzinach syna organizowanych w domu, było dużo balonów napompowanych helem(balony po imprezie zostały w domu). Po kilku tygodniach jeden jeden z balonów(george z pepy) zaczął tracić hel i rano tak powędrował, że znalazł się na łóżkiem. Obudziła mnie przerażona żona, bo nad naszymi twarzami wisiał george i nas patrzył. Sam się przestraszyłem, bo wyglądało jakby ktoś nad nami stał i się patrzył.
Serio? Masz dmuchaną lamę w salonie? No nie powiem, słitaśnie :)
Mój brat.