@ZIWK Wróć do europejskiej rzeczywistości: wykorzystywane do produkcji maszyny powinny mieć certyfikat CE, instalacja do produkcji powinna charakteryzować się wysokim stopniem filtracji szczególnie toksycznych związków (a tych w procesie podgrzewania plastiku do rzeczonych 300-400 stopni wydziela się dość sporo), pracownicy fabryki powinni być wyposażeni w środki ochrony osobistej, samych wymogów BHP będzie pewnie ze 400 (od odpowiedniej klasy wyłączników awaryjnych, norm ppoż. po materiał posadzki - klasa śliskości, palności etc.). Firma powinna mieć stosowne certyfikaty i pozwolenia do składowania swojego niebezpiecznego (w zasadzie teraz w myśl prawa nie ma "bezpiecznych" odpadów) surowca, do tego musi spełnić niezbędne wymagania związane z jego przechowywaniem (ot choćby płyty szczelne, na których się to składuje czy kwestia ich palności lub reaktywności z wodami opadowymi i materiałami, które mogą się w tym składowanym surowcu znaleźć lub wytrącić) etc. Nie mówię o pozwoleniach środowiskowych, corocznych raportach o oddziaływaniu na środowisko, pozwoleniach na emisję przy przemysłowej skali produkcji, planach na wypadek awarii/katastrofy. Na koniec ZUS + US i regularne kontrole sanepidu. No i oczywiście certyfikacja gotowego produktu jako bezpiecznego do obrocie w budownictwie (certyfikat europejski lub od biedy krajowy znak "B").
Inna sprawa jak wytrzymała jest ta "kostka" i czy spełni oczekiwania europejskiego klienta, bo w póki co w Afryce znakomicie sprzedają się stare konstrukcyjnie samochody, jakieś 2 czy 3 generacje starsze od obecnych europejskich, pozbawione wielu systemów bezpieczeństwa czynnego oraz biernego - ot, ludzie tam mają po prostu niższe wymagania, bo wolą produkt tani, a nie są skrępowani tak surowymi wymaganiami co do produktu jak w EU. Mowa niby o chodniku czy podjazdach, ale już nieraz widziałem pług śnieżny na ciężarówce popylający chodnikiem czy ścieżką rowerową... Podejrzewam, że taka kostka po jednym przejeździe nadawałaby się do wymiany.
A teraz wyobraźcie sobie minę premiera Pinokia gdyby się dowiedział że ktoś w Polsce robi takie cuda a nie posiada koncesji ,patentu 100 różnych pozwoleń i nie ma zarejestrowanego wysypiska śmieci (bo jakoś te odpady musi składować) pozdrawiam
Ja myślę że moze być tak, że za ileś tam lat się okaże że pył i kurz z tych cegieł jest rakotworczy. Niemniej, brawo dla dziewczyny za inwencję twórczą.
to ładnie brzmi, ale skoro sprzęt jest amatorski to najpewniej sporo paskudnych substancji jest uwalnianych do atmosfery podczas rozpuszczania plastiku
Wszyscy to chyba widzieli. Oni podobno z tego drogi robią.
U nas to samo robią w MPO z odpadami, spalają w ciepłowni co zostanie na żwir przerabiają i dają do robienia dróg.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
17 listopada 2021 o 22:11
A TY dalej siedzisz i przeglądasz demotywatory..
.
@ZIWK Wróć do europejskiej rzeczywistości: wykorzystywane do produkcji maszyny powinny mieć certyfikat CE, instalacja do produkcji powinna charakteryzować się wysokim stopniem filtracji szczególnie toksycznych związków (a tych w procesie podgrzewania plastiku do rzeczonych 300-400 stopni wydziela się dość sporo), pracownicy fabryki powinni być wyposażeni w środki ochrony osobistej, samych wymogów BHP będzie pewnie ze 400 (od odpowiedniej klasy wyłączników awaryjnych, norm ppoż. po materiał posadzki - klasa śliskości, palności etc.). Firma powinna mieć stosowne certyfikaty i pozwolenia do składowania swojego niebezpiecznego (w zasadzie teraz w myśl prawa nie ma "bezpiecznych" odpadów) surowca, do tego musi spełnić niezbędne wymagania związane z jego przechowywaniem (ot choćby płyty szczelne, na których się to składuje czy kwestia ich palności lub reaktywności z wodami opadowymi i materiałami, które mogą się w tym składowanym surowcu znaleźć lub wytrącić) etc. Nie mówię o pozwoleniach środowiskowych, corocznych raportach o oddziaływaniu na środowisko, pozwoleniach na emisję przy przemysłowej skali produkcji, planach na wypadek awarii/katastrofy. Na koniec ZUS + US i regularne kontrole sanepidu. No i oczywiście certyfikacja gotowego produktu jako bezpiecznego do obrocie w budownictwie (certyfikat europejski lub od biedy krajowy znak "B").
Inna sprawa jak wytrzymała jest ta "kostka" i czy spełni oczekiwania europejskiego klienta, bo w póki co w Afryce znakomicie sprzedają się stare konstrukcyjnie samochody, jakieś 2 czy 3 generacje starsze od obecnych europejskich, pozbawione wielu systemów bezpieczeństwa czynnego oraz biernego - ot, ludzie tam mają po prostu niższe wymagania, bo wolą produkt tani, a nie są skrępowani tak surowymi wymaganiami co do produktu jak w EU. Mowa niby o chodniku czy podjazdach, ale już nieraz widziałem pług śnieżny na ciężarówce popylający chodnikiem czy ścieżką rowerową... Podejrzewam, że taka kostka po jednym przejeździe nadawałaby się do wymiany.
I brawo dla pani.
A teraz wyobraźcie sobie minę premiera Pinokia gdyby się dowiedział że ktoś w Polsce robi takie cuda a nie posiada koncesji ,patentu 100 różnych pozwoleń i nie ma zarejestrowanego wysypiska śmieci (bo jakoś te odpady musi składować) pozdrawiam
@SzamanSlonca
I ZUS! I ZUS!
Ja myślę że moze być tak, że za ileś tam lat się okaże że pył i kurz z tych cegieł jest rakotworczy. Niemniej, brawo dla dziewczyny za inwencję twórczą.
@przechodzien proces produkcji też nie brzmi zbyt zdrowo
@przechodzien Jak to nie jest segregowany plastik to na 100% jest rakotwórczy. Mało rodzajów plastiku jest nierakotwórcze :)
A co się dzieje potem z tym całym plastikiem w tej cegle po kilkunastu latach? Zwłaszcza gdy dom zostaje przeznaczony do rozbiórki.
to ładnie brzmi, ale skoro sprzęt jest amatorski to najpewniej sporo paskudnych substancji jest uwalnianych do atmosfery podczas rozpuszczania plastiku
A ile kosztuje paleta cegieł ze zwykłej, suszonej gliny?
Wszyscy to chyba widzieli. Oni podobno z tego drogi robią.
U nas to samo robią w MPO z odpadami, spalają w ciepłowni co zostanie na żwir przerabiają i dają do robienia dróg.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2021 o 22:11