Ta instytucja powinna upaść jak najprędzej dla dobra narodu polskiego! O zgrozo są tacy, i to nie mało, którzy twierdzą, że kościół stoi na straży dobra Polski.
Tym, którzy się zastanawiają o co może tu chodzić, służę wyjaśnieniem: kardynał Wyszyński brzydził się konfidentami i wielokrotnie wyrażał ubolewanie nad tym, że wielu księży to kapusie Służby Bezpieczeństwa zwerbowani szantażem. A czym byli szantażowani przez bezpiekę? Ano dowodami pedofilskiej działalności księży. O tym kardynał Wyszyński również pisał. Co ciekawe, cenzura PRL przepuszczała wypowiedzi kardynała na ten temat wychodząc z założenia, że jakkolwiek potępianie donosicielstwa na rzecz bezpieki nie jest zbyt wygodne dla PRL, to warto nawet takim kosztem uświadomić ludziom, że sam prymas Polski dostrzega w polskim kościele zboczeńców i konfidentów. To prawdziwy chichot historii. Za czasów PRL nie było wolności, była państwowa cenzura, ale o zboczeńcach w sutannach i ich kontaktach z bezpieką można było pisać (pisała o tym np. Trybuna Ludu - szczególnie w czasach już po śmierci prymasa). A dzisiaj podobno mamy demokrację i wolność słowa, tymczasem pisać o tym nie wolno.
Wydane już tomy "Pro Memoria" są dostępne w internecie. Niektóre nawet w "tanich książkach"
https://www.taniaksiazka.pl/pro-memoria-tom-5-1958-stefan-wyszynski-p-1165989.html
Wcale mnie nie dziwi, że wydawnictwo się nie spieszy, skoro zainteresowanie czytelników jest tak małe.
Ta instytucja powinna upaść jak najprędzej dla dobra narodu polskiego! O zgrozo są tacy, i to nie mało, którzy twierdzą, że kościół stoi na straży dobra Polski.
Tym, którzy się zastanawiają o co może tu chodzić, służę wyjaśnieniem: kardynał Wyszyński brzydził się konfidentami i wielokrotnie wyrażał ubolewanie nad tym, że wielu księży to kapusie Służby Bezpieczeństwa zwerbowani szantażem. A czym byli szantażowani przez bezpiekę? Ano dowodami pedofilskiej działalności księży. O tym kardynał Wyszyński również pisał. Co ciekawe, cenzura PRL przepuszczała wypowiedzi kardynała na ten temat wychodząc z założenia, że jakkolwiek potępianie donosicielstwa na rzecz bezpieki nie jest zbyt wygodne dla PRL, to warto nawet takim kosztem uświadomić ludziom, że sam prymas Polski dostrzega w polskim kościele zboczeńców i konfidentów. To prawdziwy chichot historii. Za czasów PRL nie było wolności, była państwowa cenzura, ale o zboczeńcach w sutannach i ich kontaktach z bezpieką można było pisać (pisała o tym np. Trybuna Ludu - szczególnie w czasach już po śmierci prymasa). A dzisiaj podobno mamy demokrację i wolność słowa, tymczasem pisać o tym nie wolno.