Mnie absolutnie takie tropikalne okolice nie pociągają. Dla mnie, woda jak woda. Piach jak piach. Zbędne mi są takie luksusy. Wolę zwykły dom za miastem, z dala od sąsiadów, hałasów i innych utrapień.
Dla mnie, definicją dobrego poranka jest taki, kiedy się mam obudzić, nic mnie nie boli i nie mam żadnych zmartwień. TO jest definicja dobrego (mojego) poranka.
@rafik54321 - "Dla mnie, definicją dobrego poranka jest taki, kiedy się mam obudzić, nic mnie nie boli i nie mam żadnych zmartwień." - znak po prostu, że jesteś mentalnie stary :P
Człowieku, to nie wiek, to przebieg... Jak od dzieciaka nie miało się spokoju nawet do tego aby się położyć spać, to po latach serio się tego potrzebuje
@Lulus to nie tylko sama mentalność, ale i fizyczne zużycie. Jak się w wielu 11 lat przerzucało po 2 tony węgla (a ja jako dzieciak zawsze byłem "z tych mniejszych: jak na swój wiek), to niestety przed 30tką krzyż już łupie ostro :/ .
Definicją zayebystego poranka jest to jak wstajesz, nic Cię nie boli, jesteś zdrowy. Masz kochającą i zdrową rodzinę. I spełnienie życiowe. A nie ustawiany film z jakichś tygodniowych wakacji w jakimś egzotycznym kraju. Zwiedziłem kawał świata. Budziłem się w takich hotelach. Bez zjeżdżalni, ale za oknem miałem piękną turkusową piaszczystą plażę. I wiesz co? Jedyna opcja na jaranie się tym miejscem jest wtedy, kiedy nagrywasz taki ustawiany, wyreżyserowany film i wrzucasz go na instagram, gdzie wszyscy Ci lajkują, jak to masz super w życiu. Mogę się założyć, że wstawili ten film i potem dwa dni odświeżali instagram i się podniecali ile to już spłynęło słodkości pod filmem zamiast zająć się sobą. To był ich cel do szczęścia, a nie samo miejsce. Większość osób nie potrafi po prostu usiąść w takim miejscu o zachodzie słońca i patrzeć w siną dal. Oni muszą uwieczniać, wrzucać, selfie, wrzucać, chwalić się. To im daje szczęście. Potem wracają do kraju pokłóceni, bez perspektyw na normalne szczęśliwe życie, bo żyją w świecie iluzji i to im daje chwilowe uniesienia.
To definicja TWOJEGO dobrego poranka.
Mnie absolutnie takie tropikalne okolice nie pociągają. Dla mnie, woda jak woda. Piach jak piach. Zbędne mi są takie luksusy. Wolę zwykły dom za miastem, z dala od sąsiadów, hałasów i innych utrapień.
Dla mnie, definicją dobrego poranka jest taki, kiedy się mam obudzić, nic mnie nie boli i nie mam żadnych zmartwień. TO jest definicja dobrego (mojego) poranka.
@rafik54321 - "Dla mnie, definicją dobrego poranka jest taki, kiedy się mam obudzić, nic mnie nie boli i nie mam żadnych zmartwień." - znak po prostu, że jesteś mentalnie stary :P
Człowieku, to nie wiek, to przebieg... Jak od dzieciaka nie miało się spokoju nawet do tego aby się położyć spać, to po latach serio się tego potrzebuje
@rafik54321 - dlatego napisałem, że mentalnie jesteś stary :) bo wiek biologiczny, tu nie ma nic do rzeczy.
@Lulus to nie tylko sama mentalność, ale i fizyczne zużycie. Jak się w wielu 11 lat przerzucało po 2 tony węgla (a ja jako dzieciak zawsze byłem "z tych mniejszych: jak na swój wiek), to niestety przed 30tką krzyż już łupie ostro :/ .
jak wstaję to idę do toalety a nie na zjeżdżalnię z wodą, ale to może ja jestem nienormalny
@ubooot I tak wylądowało by w tej wodzie, to po co tam iść.
Bez kota, który przychodzi do łóżka poranek jest снujowy
phi, bez kawy...
Pewnie woda zimna w tym stawie.
@konradstru Dziś za oknem miałem tylko 4 stopnie. Chyba podziękuję. Morsem nie jestem.
Nudy. Trochę piachu i wody.
Myślałem, że zakończy się przebudzeniem w jakiejś melinie i kumplem mówiącym "Seba, obudź się, zesrałeś się!"
Kwestia gustu, ja wpierw wolę umyć zęby.
Niby fajnie, niby pięknie. Widoki, kobieta, pogoda. Jeszcze tylko żeby to był faktycznie poranek. Pozycja słońca niestety wskazuje na co innego.
@Kinjelo Pewnie wieczór i noc też były niczego sobie ;-)
@yarkoos Nie mógłbym się zgodzić bardziej. :)
Ale to kobieta film kręciła...
Definicją zayebystego poranka jest to jak wstajesz, nic Cię nie boli, jesteś zdrowy. Masz kochającą i zdrową rodzinę. I spełnienie życiowe. A nie ustawiany film z jakichś tygodniowych wakacji w jakimś egzotycznym kraju. Zwiedziłem kawał świata. Budziłem się w takich hotelach. Bez zjeżdżalni, ale za oknem miałem piękną turkusową piaszczystą plażę. I wiesz co? Jedyna opcja na jaranie się tym miejscem jest wtedy, kiedy nagrywasz taki ustawiany, wyreżyserowany film i wrzucasz go na instagram, gdzie wszyscy Ci lajkują, jak to masz super w życiu. Mogę się założyć, że wstawili ten film i potem dwa dni odświeżali instagram i się podniecali ile to już spłynęło słodkości pod filmem zamiast zająć się sobą. To był ich cel do szczęścia, a nie samo miejsce. Większość osób nie potrafi po prostu usiąść w takim miejscu o zachodzie słońca i patrzeć w siną dal. Oni muszą uwieczniać, wrzucać, selfie, wrzucać, chwalić się. To im daje szczęście. Potem wracają do kraju pokłóceni, bez perspektyw na normalne szczęśliwe życie, bo żyją w świecie iluzji i to im daje chwilowe uniesienia.
Wygodne lokum jest, woda jest, pogoda jest, fajna laska jest, piękne widoki są. Ale do naprawdę dobrego poranka brakuje mi tu smacznego śniadanka ;)