Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
624 642
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
T tenqoba
+13 / 15

ok, tylko jak odstawić tę szklankę?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomkosz
+4 / 4

@tenqoba joga, medytacja, dlugi spacer, plywanie na basenie, dobry film, impreza, sex, dluga goraca kapiel... lapiesz idee?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
+1 / 5

@tomkosz Jeśli nie myślisz o problemie to nie znaczy, że on zniknie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomkosz
+3 / 3

@Buka1976 jesli odstawisz szklanke nie spowoduje to ze ona zniknie, ale reka ci odpocznie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tenqoba
0 / 0

@tomkosz łapię...próbuję, ale niestety szklanka dalej ciąży...coraz bardziej. i jak napisał Buka1976, problem nie znika. ale może to kwestia czasu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
+7 / 17

Dobre rady cioci Kloci. Jak ktoś ma stres bo ktoś mu bliski choruje na na przykład raka to co tam, Uśmiechnij się! Odrzuć stresy!
Don't warry, be happy - jak śpiewał kiedyś Bobby McFerrin. Głupek jest zawsze uśmiechnięty i szczęśliwy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B boomfloom
+2 / 4

@jeszczeNieZajety Tu nie chodzi o udawanie, że nic się nie dzieje. Ale nadchodzi moment, że np wychodzisz z hospicjum, wiesz, że mama jest pod dobrą opieką i wtedy jest właśnie czas zaopiekować się sobą. Nam pomagało wracanie spacerem do domu i koncentrowanie się na przyrodzie. Nawet chwila spędzona na ławce w celu posłuchania śpiewu ptaków byla odskocznią od okropnej rzeczywistości. A po powrocie do domu pomagała nam rutyna - pranie trzeba wstawić, kolację przygotować, gary umyć. Więc łapaliśmy się tej namiastki normalności i koncentrowaliśmy się na tym.

Mądry też może być uśmiechnięty i szczęśliwy, bo wie jak mało jest pod jego kontrolą. A skoro coś nie jest pod moją kontrolą, to nie ma sensu się tym przejmować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+5 / 11

Jakie to piękne, proste i jednocześnie tak oderwane od rzeczywistości...

Ludzie się stresują nie dlatego że chcą się stresować, że chcą myśleć o problemach, a dlatego że je MAJĄ!
Ludzie są beztroscy do póki wszystko gra. Problem się zaczyna kiedy np budżet przestaje się domykać, kiedy szef dosłownie odreagowuje swój własny stres na pracownikach, kiedy człowiek ma zbyt wiele zadań na raz.

W naszym przykładzie ze szklanką, to pod ręką tego profesora, powinien być rozżarzony węgiel. Jak opuścisz rękę, to się poparzysz. WTEDY dopiero mamy adekwatną sytuację stresową.
Bo tym właśnie jest stres, kiedy masz masę zadań do wykonania i popełnienie błędy nie wchodzi w grę.

Bo jak sobie ten profesor wyobraża?
Jesteś w pracy, roboty do wykonania w pytę, pracownik zaczyna się przemęczać, szef popędza, a ty jako pracownik mówisz "zestresowałem się, muszę zrobić sobie 15min przerwy na relaks"? Serio. Za taki numer można być pewnym że zostanie się min opierniczonym z góry na dół. Tak to działa w praktyce.
Albo że co, np kasjerka w hipermarkecie zamyka sobie kasę na 20min bo musi się zrelaksować :/ . Przecież ludzie by ją za to zjedli żywcem XD.

Te wszystkie rady są takie niby super, ale mają prawo działać wyłącznie w przyjaznych okolicznościach, w wyrozumiałości i zrozumieniu. Tylko że w takich kręgach, takie sztuczki nie są wcale potrzebne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H konto usunięte
+1 / 1

@rafik54321 Dokładnie, problem w tym, że większość profesorów z kaczego kupra, intelektualistów tudzież innych pozytywnie myślących przemądrzalców pochodzi z "dobrego domu" i przez całe studia, prócz nauki, balowali bo rodzice mieli jak na ich potrzeby, nieograniczone środku którymi się z nimi dzielili, do tego wszyscy byli zdrowi zarówno fizycznie jak i psychicznie a bogactwo, zdrowie i szczęście towarzyszyło im od kilku pokoleń. Potem się mądrzą, że biedny człowiek źle wygląda i powinien iść do sklepu i kupić sobie porządne ubranie bo to "niemodne" albo "do ciebie nie pasuje". Albo gdaczą głupoty, że "zrób sobie urlop, odpocznij, wyjedź gdzieś, ja na przykład wyjechałem ostatnio do Kenii i było cudownie, wróciłem rześki i wypoczęty". Ciekawe geniuszu, jak ja mam wyjechać do Kenii przy najniższej krajowej, gdzie 3/4 wypłaty idzie na mieszkanie a reszta na żywność a szef ani myśli mi dać urlopu, a kiedy musi to daje urlop tak rozdzielony w ciągu roku jakbym miał co najwyżej parę dodatkowych weekendów.

Potem się jeszcze banan do mnie dowala, że kupiłem komputer dla gier a nie do rozwoju i ćwiczeni programowania. Noż w mordę, jakby nie gry, filmy, książki, okultyzm czy Wing Chun to bym chyba już dawno popełnił samobójstwo bo przyjemności wyzwalają w mózgu dopaminę. Czyli banan z jednej strony każe mi iść na urlop do Kenii bo jego stać i nie może sobie wyobrazić, że mnie nie, a z drugiej uważa, że jako biedak nie mam prawa do relaksu. Potem przyłaź do pracy, do drugiego, takiego samego banana i rób bo 12 godzin dziennie za najniższą krajową i "uśmiechaj się do klientów, musisz być uśmiechnięty, klienci to lubią", ciekawe jak, geniuszu, mam być uśmiechnięty jak nie mam życia i żyję po to byś ty mógł jeździć Lamborghini, pracować po 3 godziny dziennie, dwa razy w tygodniu i wyjeżdżać na Florydę żeby żeglować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+1 / 1

Dla takich bananowych ludzi mam wyzwanie.

Niech przez np pół roku, spróbują pracować za najniższą krajową, wynająć sobie jakieś lokum i przetrwać za te pieniądze.
Niech jeździ autobusem, niech się stołuje w biedrze itp. Zobaczymy czy wytrzyma. Może i wytrzyma, ale jestem przekonany że w tym czasie wcale mu tak wesoło nie będzie.

Znowu do relaksu nie trzeba taczki pieniędzy. Można się zrelaksować tanio. Gorzej jest z czasem. Bo np nie trzeba urządzać np sylwestra w apartamencie. Można w mieszkaniu. Nie trzeba urządzać wielkiego przyjęcia ogrodowego - można urządzić zwykłego grilla. Nie trzeba jechać na karaiby, można jechać nad pobliskie jezioro.
Jednak niezbędny jest czas i tego nie przeskoczymy.
Bo żeby np sobie pojechać na ryby, to trzeba sobie praktycznie pół weekendu zarezerwować. Bo raz że trzeba się wcześnie zerwać z wyra, a dwa że potem trzeba to odespać XD.
Jako weekend liczę tutaj pół soboty (bo oczywiście pracująca) oraz niedzielę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+2 / 2

@rafik54321 "Ludzie się stresują nie dlatego że chcą się stresować, że chcą myśleć o problemach, a dlatego że je MAJĄ!"
Moim zdaniem nie masz racji. To znaczy zgadzam się, że ludzie nie stresują się dlatego, że chcą się stresować, itd. Ludzie stresują się bo fokusują się na problemach, myślą o nich, żyją nimi. W tej samej sytuacji dwie różne osoby będą wykazywały inny poziom stresu, zdradzasz się z Tym? - Sytuacja identyczna a sposób przeżywania różny.

Dwa przykłady z mojej pracy.
"Ludzie są beztroscy do póki wszystko gra [...] kiedy szef dosłownie odreagowuje swój własny stres na pracownikach..."
Kilka lat temu zszedłem piętro niżej na kawę (piętro niżej jest firmowy ekspres). Tam też urzędowała śp. dyrektorka. Trafiłem na jej zły humor, a że byłem pod ręką dostałem mocny ochrzan. Wyszedł za mną na korytarz kolega, chciał mnie pocieszyć. Zagadał, co ja teraz zrobię? Ja mu na to, że kawę bo po to zszedłem. Jego zdziwienie mistrzostwo świata.

Druga sytuacja.
Dwa tygodnie temu koleżanka po raz pierwszy prowadziła webinar. Zawaliła jedną drobną rzecz. Nie pojawiała się na początku aby przedstawić prelegentów z powodów problemów technicznych. No to oni sami zaczęli szkolenie. Szkolenie się udało. Uczestnicy nawet nie wiedzieli, że ktoś inny ma się pojawić i rozpocząć ten webinar. Dziewczyna tak to przeżywała, tak się stresowała, że godzinę d... mi tym truła. Nie wytrzymałem po tym czasie, wziąłem laptopa i wyszedłem z naszego pokoju bo nie mogłem z nią wytrzymać. Ja na jej miejscu zachowałbym się zupełnie inaczej. Także kiedyś pierwszy raz prowadziłem webinar, także coś tam zawaliłem... i życie toczyło się dalej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2021 o 18:32

avatar kiraftw
+1 / 1

@rafik54321 +1 są ludzie dla których największym problemem jest gdzie pojadą na wakacje i są ludzie, którzy pracują za psie pieniądze i jakiekolwiek wakacje to nieosiągalne marzenie i żyją bez żadnych perspektyw.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@RomekC "W tej samej sytuacji dwie różne osoby będą wykazywały inny poziom stresu, zdradzasz się z Tym? - Sytuacja identyczna a sposób przeżywania różny." - aby takie określenia stawiać, musiałbyś dwie różne osoby, poddać dokładnie tej samej sytuacji i na dodatek te dwie osoby musiałyby mieć identyczną przeszłość. Wtedy różnice w odczuwanym stresie nie byłyby znaczące.

Ludzie stresują się dlatego, że mają problemy z którymi nie są w stanie sobie łatwo poradzić.
Przykład. Pralka przecieka podczas wypompowywania wody. Dla mnie to prosta usterka. Łatwo ją naprawię. Sparciał wąż, to wymienię go za parę złotych i sprawa załatwiona. Mnie to nie stresuje bo mogę sobie z tym łatwo poradzić.
Dla jakiejś biednej emerytki to już jest duży stres, bo dla niej to koszt wezwania fachowca.
Więc nie chodzi o to czy ktoś myśli o danym problemie czy nie, tylko o tym jak duży subiektywnie jest to problem.

Twój przykład z dyrektorką jest średnio trafiony. Bo to nie twoje piętro. Ona nie latała za tobą. To była jednorazowa sytuacja. Takie rzeczy łatwo ignorować. Ja mówię o stresach narzuconych w sposób ciągły.
Ja miałem takiego szefa który się na mnie wydzierał, bo odreagowywał własny stres. Kiedyś podsłuchałem jak gadał z (chyba) synem. Potulny baranek, takim mięciutkim głosikiem gadał. A na mnie darł japę dzień w dzień, w końcu sam na niego wydzierałem japę, że dzieciaka przed sobą nie ma i ma zamknąć pysk (a gościu 2 razy starszy ode mnie XD).
Wiesz, jak przez pół roku, codziennie słyszysz krzyk na siebie, to można się zestresować :/ . Debil.

"Dziewczyna tak to przeżywała, tak się stresowała, że godzinę d... mi tym truła." - a mogłeś sprawę załatwić prościej. Było minęło, nic się nie stało, teraz skup się na tym co dalej...

Mylisz 2 rzeczy. Doraźne "przeciążenie" sytuacyjne z długotrwałym stresem.

@kiraftw to chyba najgorsza sytuacja. Gdy sobie wypruwasz żyły, zapierniczasz jak osioł i ledwo wiążesz koniec z końcem... Bo z różnych względów nie możesz zarabiać więcej... No ale bananowym ludziom tego nie przetłumaczysz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B boomfloom
+2 / 2

@rafik54321 W democie chodzi o to, że jak już ta kasjerka wróci do domu, to powinna przestać myśleć o tym, że nie dostała przerwy, że Grażynka była bardzo nieuprzejma, że szef jest nierozsądny, że ktoś źle złożył zamówienie i brakuje mąki. Że jak jest w domu, to wtedy jest czas na relaks zamiast użalania się jaki to świat jest zły i niesprawiedliwy. Koniec pracy = czas odstawić szklankę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@boomfloom tylko że ta kasjerka, jak już wróci do domu to ma inne stresy. Zakupy, rachunki, lekcje dzieciaków, posprzątać dom, zrobić obiad... Po pracy dowalają cię stresy dnia codziennego.

I właśnie o to chodzi, że w domu NIE MA czasu na relaks. Nie ma relaksu ani w pracy, ani po pracy. Dopiero w weekendy bywa nieco więcej luzu. A potem ludzie zdziwieni że tak duża część narodu ma problem z alkoholem.

Koniec pracy - odstawiasz szklankę, parzysz rękę o rozgrzany węgiel... Zamiana jednej szklanki na drugą bez odkładania. Tak wygląda to w praktyce.

Bo powiedzmy prawdę w dziób. W rodzinie tylko jeden rodzic powinien pracować i jego praca powinna wystarczać do funkcjonowania rodziny + jeszcze coś zostać "na górkę". Wtedy, dopiero wtedy, reguła "szklanki" ma prawo działać.

Jednak jeśli nie zarabiasz gruuubo powyżej średniej krajowej, to niestety nie ma szans na taki stan rzeczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B boomfloom
0 / 2

A dlaczego podstawowe obowiązki domowe przerastają naszą kasjerkę? Może powinna zainwestować kilka godzin i zastanowić się nad swoim życiem. Jeśli uda jej sie zachować otwarty umysł i uwierzyć, że można żyć lepiej i że zmiana nastawienia jej w tym pomoże, to nie będzie musiała prosić o podwyżkę.
Nawet jakby zarabiała nagle dziesięć razy więcej to bez zmiany nastawienia po prostu zamieniłaby jedne zmartwienia na drugie: inflacja jej zżera pieniądze na koncie, nie da się znaleźć dobrej sprzątaczki, znowu wykupili wszystkie torebki dizajnerskie i co ona ma teraz zrobić przecież zeszłoroczna to obciach, itp.

Zrobienie obiadu czy pościelenie łóżka, to nie jest stres. Relaks nie musi oznaczać leżenia do góry brzuchem. Alkohol to stres, bo zmusza organizm do wydzielania hormonów i neuroprzekaźników odpowiedzialnych za stres, pobudzenie i lęk, więc to jest po prostu dolewanie oliwy do ognia. Na dodatek, regularne spożycie prowadzi do niekorzystnych zmian: gorsza koncentracja i pamięć, mniej energi i ciepliwości, pogorszenie nastroju, uogólnione lęki, itd.

My chyba mamy zupełnie inny światopogląd, więc się nie dogadamy w paru komentarzach. Ale jeśli jesteś zainteresowany lepszym życiem, to polecam zagłębić się w stoicyzm, teorię przepływu Csíkszentmihályi'ego i uważność (mindfulness). Czysty zysk.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@rafik54321 "...aby takie określenia stawiać, musiałbyś dwie różne osoby, poddać dokładnie tej samej sytuacji i na dodatek te dwie osoby musiałyby mieć identyczną przeszłość."
Czyli przeszłość także decyduje o sposobie przeżywania danej sytuacji, prawda?
To co dziś robię będzie jutro przeszłością. Zatem mam wpływ dzisiaj jak w przyszłości będę przeżywał sytuacje, prawda?

"Ludzie stresują się dlatego, że mają problemy z którymi nie są w stanie sobie łatwo poradzić."
Jasne. Tylko ten stres jest różny. Nie ma prostej zależności pomiędzy sytuacją nas przerastającą a poziomem stresu.

"Przykład. Pralka przecieka..."
Weźmy kilak emerytek. Czy każda z nich tak samo będzie się stresowała? Niektóre bardziej ze względu na sytuacje z którą nie umieją sobie poradzić sama. Niektóre mniej bo, np. będą szukały pomocy u sąsiada, krewnego czy innej emerytki która ma zaradnie dzieci.

"Więc nie chodzi o to czy ktoś myśli o danym problemie czy nie, tylko o tym jak duży subiektywnie jest to problem."
Bingo! Słowo "subiektywnie" jest tu kluczem.

"Twój przykład z dyrektorką jest średnio trafiony..."
Dlaczego nietrafiony? Sądzisz, że każdy inny pracownik zachowałby się tak spokojnie jak ja tylko dlatego, że pracuje na innym piętrze? Mój kolega miał inne zdanie. A znał bardzo dobrze tę panią.

"To była jednorazowa sytuacja. Takie rzeczy łatwo ignorować. Ja mówię o stresach narzuconych w sposób ciągły."
Jeśli można różnie podchodzić do jednorazowych sytuacji to można i różnie podchodzić do tych stresujących w sposób ciągły.

"Wiesz, jak przez pół roku, codziennie słyszysz krzyk na siebie, to można się zestresować..."
Oczywiście, że można. Ja twierdzę jedynie, że różni ludzie różnie się stresują taką samą sytuacją.

"...a mogłeś sprawę załatwić prościej. Było minęło, nic się nie stało, teraz skup się na tym co dalej..."
Jaki Ty jesteś genialny. Dziewczyna nakręcona od godziny gada w kółko o tym samym a Ty masz tak proste rozwiązanie – powiedzieć "było minęło". Zdarzyło Ci się kiedyś odnieść skutek tak prostym posunięciem?
Wiele lat temu miałem złamaną nogę (2 tygodnie po operacji). Żona w 6-tym miesiącu ciąży prowadziła auto. Mieliśmy stłuczkę. Była tak zestresowana, że nie mogła prowadzić. I ja, głupi, nie wpadłem wtedy na pomysł aby jej powiedzieć "Było minęło, nic się nie stało, teraz skup się jeździe."

"...tylko że ta kasjerka, jak już wróci do domu to ma inne stresy. Zakupy, rachunki, lekcje dzieciaków, posprzątać dom, zrobić obiad... Po pracy dowalają cię stresy dnia codziennego."
To bardzo ważne! Dlaczego podchodzisz do obowiązków domowych jako czynników stresu? Dlaczego nie napisałeś:
"tylko że ta kasjerka, jak już wróci do domu to ma inne obowiązki. Zakupy, rachunki, lekcje dzieciaków, posprzątać dom, zrobić obiad... Po pracy robi rzeczy które ją odstresowują"?
Nie żartuję. Raz, czasem dwa razy na tydzień gotuję obiad. Prawie codziennie pomagam córkom w matematyce, chemii, fizyce i niemieckim. Robię w weekend zakupy. I wiesz co? Te obowiązki nie stresują mnie. Niektóre wręcz lubię. Zwłaszcza uczenie dzieci. Po pierwsze, lubię uczyć. Po drugie, to okazja aby spędzać więcej czasu z córkami. Po trzecie, to daje mi poczucie, że jestem dla nich "wielki" bo potrafię więcej i dzielę się tym.

"I właśnie o to chodzi, że w domu NIE MA czasu na relaks..."
Ludzie w domu bawią się z dziećmi, oglądają telewizję, serfują po intrenecie, czytają książki, oglądają mecze, itd. To wszystko jest relaksem. Gdzie Ty żyjesz jeśli nie znasz nikogo kto takie rzeczy robi?

"Bo powiedzmy prawdę w dziób. W rodzinie tylko jeden rodzic powinien pracować i jego praca powinna wystarczać do funkcjonowania rodziny + jeszcze coś zostać "na górkę". Wtedy, dopiero wtedy, reguła "szklanki" ma prawo działać."
Moi rodzice oboje pracowali. Do tego wychowali piątkę dzieci. Sorry ale nie mam wspomnień tego czasu jako stresującego. Nie twierdzę, że nie było pojedynczych incydentów. Ale nie o tym mówimy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2021 o 23:59

avatar rafik54321
0 / 0

@boomfloom @RomekC miałem wam dłużej odpisać, ale wiecie co - to nie ma sensu. Macie zbyt udane życie. Żeby zrozumieć co mam na myśli. I cieszcie się, bo wielu ludzi miało dużo mniej farta w życiu... Niby mamy wpływ na nasze czyny, ale wyłącznie w obrębie ram, które narzuci nam los.
Jak się urodzisz w patorodzinie, to nie masz na nią wpływu jako dziecko. Nic nie możesz zrobić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+1 / 1

@rafik54321 "Jak się urodzisz w patorodzinie, to nie masz na nią wpływu jako dziecko. Nic nie możesz zrobić."
Oczywiście. Tylko ile jest tych patologicznych rodzin? 10%? 20% Więcej?
Przecież nie każda kasjerka pochodzi z patologicznej rodziny. A Ty opisujesz jej sytuację i to co robi po powrocie z pracy jakby to była norma.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B boomfloom
+1 / 1

@rafik54321 Ale w końcu osiągasz dorosłość, zdobywasz niezależność i możesz robić co chcesz. Możesz szukać pomocy, możesz się położyć i czekać na śmierć. My wszyscy mamy szczęście że nie urodziliśmy się w trakcie wojny, że nie ma głodu, itd.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@RomekC skrajnie patologicznych rodzin w Polsce, strzelam ze swoich obserwacji to będzie 25%. Dysfunkcyjnych, kolejne 25%.

A dodaj do tego inne stresowe sytuacje, które nie są rodziną patologiczną. Choćby przewlekła choroba kogoś z rodziny (typu np porażenie mózgowe), albo utrata dziecka.
W Polsce jest stanowczo zbyt duże tempo życia aby takie bananowe rady miały rację bytu.

I wciąż nie widzisz tego co próbuję ci uświadomić. Domowe obowiązki, to też obowiązki. Sprzątaczce, płacą za sprzątanie w pracy. A czym się różni sprzątanie w pracy od sprzątania w domu? Niczym - te same czynności. Uważasz że w takim przypadku sprzątaczce nie można płacić, bo przecież to samo robi w domu? Bezsens.

Wszystko co robisz, a nie sprawia ci to przyjemności, nie jest relaksem. Zrozum to. To że pewne rzeczy TRZEBA zrobić, nie oznacza to że nie wykluczają one relaksu, bo właśnie to robią. Nie sprawia ci to przyjemności, musisz to wykonać, tracisz czas. Proste.

To już relaksem może być chociażby majsterkowanie. Bo choć niektórzy płacą za takie usługi, to ty robisz to dla przyjemności, a nie pieniędzy. TO jest ta różnica.
A dla większości, obowiązki domowe nie są szczytem przyjemności.

@boomfloom to inaczej, bo widzę że zbyt subtelnie to opisałem.
"Ale w końcu, weteranie wojenny bez nogi i ręki, kończy się twoja wojna, kończy się twoja służba i możesz robić co chcesz, więc idź na wspinaczkę wysokogórską".
Musisz zrozumieć, że tego typu rodziny okaleczają człowieka DOŻYWOTNIO! Na nic tu pomoce psychiatrów. Oni w najlepszym razie, przyuczą cię funkcjonować, tak jak kalekę bez nogi uczy się chodzić o kulach.

"My wszyscy mamy szczęście że nie urodziliśmy się w trakcie wojny, że nie ma głodu, itd." - czasem się zastanawiam czy w przypadku wojny bym się lepiej nie odnalazł. Człowiek wiedziałby co robić. Nie żebym wojny chciał - mi to wszystko jedno. Jednak wiem że innym nie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@rafik54321 "I wciąż nie widzisz tego co próbuję ci uświadomić..."
Tak jak i Ty nie widzisz tego co próbuję Ci uświadomić. Że Twojej nastawienie do tego co robisz jest ważniejsze od samej czynności, od sytuacji. Obowiązki domowe - sprzątanie, gotowanie, zakupy, dzieci, itd. Są obowiązkami ale to nie znaczy, że wykonywanie ich ma być stresujące. Do moich obowiązków należy sprzątanie łazienki, zakupy w sobotę, nauczanie dzieci, gotowanie obiadu, itd. Nie wszystkie z nich sprawiają mi przyjemność. Ale mnie nie stresują. Potrafisz to zrozumieć?

"Wszystko co robisz, a nie sprawia ci to przyjemności, nie jest relaksem..."
Ale nie musi być stresem. Na tracę czas długo czekają przed mięsnym. Nie stresuję się, nie denerwuję się. Biorę MP3 i słuchał jakiejś powieści.

"...czasem się zastanawiam czy w przypadku wojny bym się lepiej nie odnalazł. Człowiek wiedziałby co robić..."
Tutaj to dajesz nieźle popalić. Biedną kasjerkę skazujesz na stres w pracy a po pracy na stres wywołany przez "Zakupy, rachunki, lekcje dzieciaków, posprzątać dom, zrobić obiad". Ale siebie widzisz mniej zestresowanego w czasie wojny. Wybacz ale moim zdaniem wojna gdy straciłem kogoś bliskiego lub mogę w każdej chwili stracić jest o wiele bardziej stresujący niż paca na kasie, "Zakupy, rachunki, lekcje dzieciaków, posprzątać dom, zrobić obiad".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
0 / 2

Tako rzecze kolejny wioskowy Coelho

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M marcinn_
0 / 0

Gramów !

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Tomektywator
+1 / 1

łatwo powiedzieć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kanapekr
0 / 0

"pamiętaj aby odstawić szklankę" nom super. Brakuje jako puenty "idź pobiegać"

also: 20 gramów a nie gram

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W konto usunięte
+1 / 1

ze tez nigdy o tym nie pomyslalam...
po co leczyc wszystkich ludzi z depresja czy nerwica, wystarczy im opowiedziec ów wykład i gotowe, po prostu nie myślcie o problemach, uśmiechnijcie sie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar egoiste
0 / 0

Jaki psycholog i studentom jakiej uczelni? To przecież nie jest żaden wykład, tylko kolejna patetyczna przypowieść wymyślona przez kogoś z nudów, w nocy na kiblu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem