Najzabawniejsze jest to, że wyobraźnia i kombinatoryka umysłowa waszych pociech przekracza waszą. A stąd wniosek prosty. Znajdą zawsze obejście waszych sposobów blokowania im dostępu do treści zakazanych dla dzieci. Od najprostszych - typu: pożyczka telefonu w szkole od kolegi, który to aparat nie jest już blokowany. Po bardziej skomplikowane typu skombinowanie sobie własnego telefonu poza wiedzą rodziców (tutaj głównie dzieci w wieku powiedzmy szkoły średniej). Skoro często nie zdajecie sobie sprawy, że już po cichu palą czy też mają swoje drugie połówki to i telefon schowany gdzieś w koncie ujdzie uwadze dorosłych. Też trzeba sobie zdawać sprawę, że z wiekiem blokady muszą być dostosowane odpowiednio. Ktoś kto ma 17 lat i 3 tygodnie - pełne blokady a za tydzień wraz z otrzymaniem dowodu osobistego, nagłe zdejmowanie blokady? Takie działania prowadziłyby tylko do ośmieszenia samych rodziców, często w oczach ich dzieci już wtedy dorosłych, przynajmniej w świetle prawa.
@Lcf82 Kwestia kontrolowania przez rodziców, co robią ich pociechy w sieci nie podlega dyskusji. Fakt, że jest to trudne, więc większość rodziców kładzie na to laskę. Z drugiej strony niektórzy prawo do kontroli doprowadzają do jakiegoś chorego absurdu. Na przykład znajoma moich rodziców wpadła na pomysł, żeby kontrolować swoją córkę (ok. 8-10 lat) za pomocą oprogramowania na telefonie młodej, dzięki czemu ma zdalny dostęp do jego kamery i mikrofonu. Czyli pełna inwigilacja na przerwach w szkole, w czasie wolnym, podczas spotkań z koleżankami. Dramat.
Ja jestem zdania, że polscy politycy powinni zagrać w te gry, żeby na własnym przykładzie się przekonać, czy są szkodliwe społecznie. Jakby co, to chętnie zagram w kalmara z ministrem edukacji.
Może to nauczyciel akademicki? Doktor nauk prawnych?Jak on się nazywał...Czarnek?
a swistak siedzi i zawija w sreberka...
Najzabawniejsze jest to, że wyobraźnia i kombinatoryka umysłowa waszych pociech przekracza waszą. A stąd wniosek prosty. Znajdą zawsze obejście waszych sposobów blokowania im dostępu do treści zakazanych dla dzieci. Od najprostszych - typu: pożyczka telefonu w szkole od kolegi, który to aparat nie jest już blokowany. Po bardziej skomplikowane typu skombinowanie sobie własnego telefonu poza wiedzą rodziców (tutaj głównie dzieci w wieku powiedzmy szkoły średniej). Skoro często nie zdajecie sobie sprawy, że już po cichu palą czy też mają swoje drugie połówki to i telefon schowany gdzieś w koncie ujdzie uwadze dorosłych. Też trzeba sobie zdawać sprawę, że z wiekiem blokady muszą być dostosowane odpowiednio. Ktoś kto ma 17 lat i 3 tygodnie - pełne blokady a za tydzień wraz z otrzymaniem dowodu osobistego, nagłe zdejmowanie blokady? Takie działania prowadziłyby tylko do ośmieszenia samych rodziców, często w oczach ich dzieci już wtedy dorosłych, przynajmniej w świetle prawa.
@Lcf82 Kwestia kontrolowania przez rodziców, co robią ich pociechy w sieci nie podlega dyskusji. Fakt, że jest to trudne, więc większość rodziców kładzie na to laskę. Z drugiej strony niektórzy prawo do kontroli doprowadzają do jakiegoś chorego absurdu. Na przykład znajoma moich rodziców wpadła na pomysł, żeby kontrolować swoją córkę (ok. 8-10 lat) za pomocą oprogramowania na telefonie młodej, dzięki czemu ma zdalny dostęp do jego kamery i mikrofonu. Czyli pełna inwigilacja na przerwach w szkole, w czasie wolnym, podczas spotkań z koleżankami. Dramat.
Ja jestem zdania, że polscy politycy powinni zagrać w te gry, żeby na własnym przykładzie się przekonać, czy są szkodliwe społecznie. Jakby co, to chętnie zagram w kalmara z ministrem edukacji.