Akurat jeśli chodzi o jakieś tam bzdurne pożal się Boże postanowienia noworoczne to nie będę wyrokował, iż większość jest o kant dupy rozbić i nie dotrwa nawet do końca stycznia (chociaż przypuszczam, iż tak właśnie jest) ponieważ zbytnio nie zadaję się z ludźmi więc nie mam skali porównawczej. Jedyne co wiem, ponieważ obserwuję to co roku od lat...chodzi ewenement styczniowej siłowni. Przez pierwsze dwa tygodnie nowego roku po prostu chcą rozszarpać tą siłownię, napjerdalają jak dzikusy jakby miał tam przylecieć jakiś czarodziej, machnąć różdżką i jeb minus 20 kilo! Miną dwa tygodnie i znowu będzie spokój. Tylko systematyczność, codziennie godzina treningu choćby skały srały, wtedy to ma sens.
Jeśli ktoś potrzebuje daty aby rozpocząć coś, to zwykle mu się nie uda. Najlepsze postanowienia są od teraz. Jak chcesz dać sobie jeszcze kilka dni do końca roku, to raczej nie chcesz nic zmienić. Jak chcesz, to nie potrzebujesz ku temu okazji.
Akurat jeśli chodzi o jakieś tam bzdurne pożal się Boże postanowienia noworoczne to nie będę wyrokował, iż większość jest o kant dupy rozbić i nie dotrwa nawet do końca stycznia (chociaż przypuszczam, iż tak właśnie jest) ponieważ zbytnio nie zadaję się z ludźmi więc nie mam skali porównawczej. Jedyne co wiem, ponieważ obserwuję to co roku od lat...chodzi ewenement styczniowej siłowni. Przez pierwsze dwa tygodnie nowego roku po prostu chcą rozszarpać tą siłownię, napjerdalają jak dzikusy jakby miał tam przylecieć jakiś czarodziej, machnąć różdżką i jeb minus 20 kilo! Miną dwa tygodnie i znowu będzie spokój. Tylko systematyczność, codziennie godzina treningu choćby skały srały, wtedy to ma sens.
Jeśli ktoś potrzebuje daty aby rozpocząć coś, to zwykle mu się nie uda. Najlepsze postanowienia są od teraz. Jak chcesz dać sobie jeszcze kilka dni do końca roku, to raczej nie chcesz nic zmienić. Jak chcesz, to nie potrzebujesz ku temu okazji.
Jedno postanowienie, które może uda się wykonać - nie robić żadnego postanowienia.