Zauważyłam ciekawą rzecz u katolików: gdy w niedzielę zejdę sobie do swojej siłowni poćwiczyć, to jest to wg. nich relaks, dbanie o siebie (nawet, gdy ćwiczę hantlami).
Kiedy natomiast wykonam jakąkolwiek podobną czynność, wymagającą tego samego wysiłku, ale już poza siłownią, np wytrzepię sobie dywan, albo wyplewię grządki (co jest akurat bardziej relaksujące) to nagle wszystkim odwala, że pracuje w dzień święty .... (Już nawet pomine, że to nie ich sprawa)
Znam wielu katolików, którzy pracują w niedzielę, ale może o co w tym chodzi i jak być powinno (niekoniecznie jest):
- Zakaz pracy w niedzielę polega na zaprzestaniu obowiązków koniecznych. Jest to przeżytek, ale był bardzo długo użyteczny i stanowił rodzaj prawa pracy (wolne święta, prawo do odpoczynku etc.)
- Żydzi mają zasadę np. że w czasie Paschy nie mogą zrobić więcej niż chyba 7000 kroków. W katolicyzmie takich restrykcji nie ma. Ma to być wolny czas, który masz spożytkować na odpoczynek I POŚWIĘCIĆ GO BOGU. Czynności jakie wykonujesz nie są ważne i tutaj może przykład. Jeżeli myjesz okna w niedzielę i sprawia ci to przyjemność, to nie jest to praca. Jeżeli myjesz okna w niedzielę, bo są brudne i trzeba je umyć, to jest to praca i rodzaj grzechu.
- Ostatnie zdanie "to nie ich sprawa". Według ich religii (mojej też) to poniekąd jest nasza sprawa. Tak samo jak Jehowi chodzą po domach, tak chrześcijanie mają nawracać ludzi, ale jak powiesz im, że nie chcesz żeby cię nawracali, to nie powinni tego robić zgodnie z religią, w przeciwieństwie do islamu, który nakazuje niewiernych nawracać również przy użyciu siły.
@Zima223 Albo ja nie do końca rozumiem albo jednak niedokładnie napisałeś. Otóż właśnie prace konieczne można wykonywać w niedzielę. Należy powstrzymać się od tych, które można wykonać w inny dzień.
Generalnie niepracowanie w niedzielę nie jest tylko celem (odpoczynek) ale również środkiem aby "dzień święty święcić" czyli mieć choćby czas na uczestnictwo we mszy św.
Miałem kiedyś urządzony warsztat w stodole na wsi. Jeździłem tam z kumplem w wolnym czasie pobawić się przy różnych projektach, remontowaliśmy i przebudowywali sny wtedy ciężarówkę na kampera na różne festiwale. No i trzeba było się pilnować, bo jak wolny dzień był świętem, to na wsi było by wielkie oburzenie, że tu pracujo. No ale jak faktycznie pracuję w niedzielę, to nie ma problemu, bo biura nie widać.
Tak, prace konieczne trzeba wykonywać, bo są konieczne, ale jest to mimo wszystko pewnego rodzaju wyjątek, a nie zasada. Co do dzień święty świecić, to nawet drukowanymi literami napisałem, że poświęcić ten czas Bogu.
Wszyscy tu o pracy w niedzielę, a demot jest o czymś innym: że dla pisarza to leżenie i myślenie to właśnie była jego praca, a machanie łopatą nie należało do jego zawodowych czy domowych obowiązków, robił to, żeby się odprężyć po żmudnej pracy umysłowej
Zauważyłam ciekawą rzecz u katolików: gdy w niedzielę zejdę sobie do swojej siłowni poćwiczyć, to jest to wg. nich relaks, dbanie o siebie (nawet, gdy ćwiczę hantlami).
Kiedy natomiast wykonam jakąkolwiek podobną czynność, wymagającą tego samego wysiłku, ale już poza siłownią, np wytrzepię sobie dywan, albo wyplewię grządki (co jest akurat bardziej relaksujące) to nagle wszystkim odwala, że pracuje w dzień święty .... (Już nawet pomine, że to nie ich sprawa)
Znam wielu katolików, którzy pracują w niedzielę, ale może o co w tym chodzi i jak być powinno (niekoniecznie jest):
- Zakaz pracy w niedzielę polega na zaprzestaniu obowiązków koniecznych. Jest to przeżytek, ale był bardzo długo użyteczny i stanowił rodzaj prawa pracy (wolne święta, prawo do odpoczynku etc.)
- Żydzi mają zasadę np. że w czasie Paschy nie mogą zrobić więcej niż chyba 7000 kroków. W katolicyzmie takich restrykcji nie ma. Ma to być wolny czas, który masz spożytkować na odpoczynek I POŚWIĘCIĆ GO BOGU. Czynności jakie wykonujesz nie są ważne i tutaj może przykład. Jeżeli myjesz okna w niedzielę i sprawia ci to przyjemność, to nie jest to praca. Jeżeli myjesz okna w niedzielę, bo są brudne i trzeba je umyć, to jest to praca i rodzaj grzechu.
- Ostatnie zdanie "to nie ich sprawa". Według ich religii (mojej też) to poniekąd jest nasza sprawa. Tak samo jak Jehowi chodzą po domach, tak chrześcijanie mają nawracać ludzi, ale jak powiesz im, że nie chcesz żeby cię nawracali, to nie powinni tego robić zgodnie z religią, w przeciwieństwie do islamu, który nakazuje niewiernych nawracać również przy użyciu siły.
@Zima223 Albo ja nie do końca rozumiem albo jednak niedokładnie napisałeś. Otóż właśnie prace konieczne można wykonywać w niedzielę. Należy powstrzymać się od tych, które można wykonać w inny dzień.
Generalnie niepracowanie w niedzielę nie jest tylko celem (odpoczynek) ale również środkiem aby "dzień święty święcić" czyli mieć choćby czas na uczestnictwo we mszy św.
Miałem kiedyś urządzony warsztat w stodole na wsi. Jeździłem tam z kumplem w wolnym czasie pobawić się przy różnych projektach, remontowaliśmy i przebudowywali sny wtedy ciężarówkę na kampera na różne festiwale. No i trzeba było się pilnować, bo jak wolny dzień był świętem, to na wsi było by wielkie oburzenie, że tu pracujo. No ale jak faktycznie pracuję w niedzielę, to nie ma problemu, bo biura nie widać.
Tak, prace konieczne trzeba wykonywać, bo są konieczne, ale jest to mimo wszystko pewnego rodzaju wyjątek, a nie zasada. Co do dzień święty świecić, to nawet drukowanymi literami napisałem, że poświęcić ten czas Bogu.
Taka moja historia rodzinna, jak teść rolnik z synową urzędniczką się kłócili o plewienie w niedzielę.
Wszyscy tu o pracy w niedzielę, a demot jest o czymś innym: że dla pisarza to leżenie i myślenie to właśnie była jego praca, a machanie łopatą nie należało do jego zawodowych czy domowych obowiązków, robił to, żeby się odprężyć po żmudnej pracy umysłowej
I weź tu, kurła zrozum inteligenta...