No właśnie nie bardzo. Bo jak chcesz go naładować pod domem, jeśli mieszkasz na 10tym piętrze wieżowca? Spaghetti z przedłużaczy na balkonach? XD.
Poza tym zawsze mogą ci odłączyć prąd w domu i co wtedy? Poza tym, zlikwidowanie stacji benzynowych spowoduje tylko jedno. Że podatki "paliwowe" zostaną dołożone do cen prądu.
Poza tym na stację podjeżdżasz, tankujesz 5min i odjeżdżasz. Z elektrykiem tak nie jest. Nie naładujesz go do pełna w 5min. I sprzedaży prądu też ci mogą odmówić. Bo linia za słaba, bo nie masz paszportu polsatu XD. Albo będzie awaria i po prostu odetnie ci prąd.
Do tego jeszcze pomyśl sobie że na pstryk wszystkie auta w PL są elektryczne. Auto elektryczne potrafi żreć więcej prądu niż całe wyposażenie mieszkania! Bo moc rzędu np 100kW na 400V napięcia, oznacza pobór rzędu 250A. Bezpieczniki w domach mają po 40A maks. Oczywiście auto elektryczne nie musi jechać z pełną mocą, ale nawet 20kW to pobór rzędu 50A.
Pomyśl sobie, że musiałbyś min dwukrotnie, a zapewne trzykrotnie zwiększyć produkcję prądu.
Dodatkowo pamiętaj że ładowanie jest niestety stratne. Skoro napięcie akumulatorów to 400V, to napięcie ładowanie jest wyższe, a na instalacji trójfazowej masz 400V. Na jednofazowej masz 230V. Więc koniecznością jest użycie przetwornicy napięcia, a te mają sprawność rzędu 70%. Czyli już 1/3 wyrzucasz w pi***u. Do tego dochodzą jeszcze straty samego ładowania jak również straty wynikające z samorozładowania akumulatorów np w niskiej temperaturze. Do tego jeszcze dochodzi sprawność silnika elektrycznego na poziomie około 90%. Sumując wszystko do kupy, auto elektryczne wykorzysta efektywnie około 60% energii, która została zużyta na jego naładowanie. Dla aut stricte spalinowych, jest to 45-55%. Więc różnica nie jest aż tak drastyczna, jak mogłoby się wydawać.
Druga sprawa że auta elektryczne są niebezpieczne. Nie trzeba wielkich uszkodzeń baterii aby wywołać ich zapłon lub wręcz wybuch. Wystarczy mechaniczne uszkodzenie celi, wywołanie w nich zwarcia. A teraz dołóżmy do tego obrazka wypadek drogowy. Jadą 2 auta, jebs stłuczka, uszkodzone baterie, zapłon, pożar, być może wybuch. Gdzie przy spalinowcach zwykle kończy się na wycieku płynów :/ . Pożary to rzadkość. Ale o tym się nie mówi...
Auta elektryczne są ułomne w swoich założeniach. Akumulatory to ślepy zaułek. Silnik elektryczny jest dobry, ale jego zasilanie - beznadziejne.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
24 stycznia 2022 o 0:18
@rafik54321
Koleś stalkujesz mnie ?
Co post, parę minut i elaborat ... oderwany od tematu a opis jak na wykopie.
Ja o potrzebnie noszenia kagańca, czy też innego "paszportu" a ty sypiesz personalne bzdety nie trzymające się całości.
Jeździ sobie autem jakim chcesz, natomiast niech każdy decyduje portfelem i wybierze to co da mu personalnie większy komfort i ekonomicznie bardziej się dla niego sprawdzi.
Masz jakąś wewnętrzną frustrację że mieszkasz w bloku ? ... jak mieszkasz w bloku to nie potrzebujesz samochodu tylko biletu na komunikację miejską i kilka razy do roku wypożyczyć samochód.
@rafik54321
Stalkujesz mnie ?
Parę minut od pojawienia się demota i elaborat nie na temat jak na wykopie.
Ja o potrzebnie noszenia kagańca na twarzy i pokazywaniu "paszportu", natomiast ty jesteś odklejony od tematu jakbyś nie umiał czytać ze zrozumieniem, po czym piszesz jakieś farmazony.
Jak mieszkasz w bloku to potrzebny Ci bilet miesięczny na komunikację, a nie samochód.
Niech każdy decyduje swoim portfelem co jest dla kogo wygodne, a ty jeździ czym chcesz, możesz i na rowerze.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
24 stycznia 2022 o 0:58
@rafik54321 podatek na elektryk juz zostal zapowiedziany, min w UK. panstwo nie zrezygnuje z podatkow ze wzgledu na tzw ekologie, juz nieistotne czy to naprawde jest ekologia. to samo stalo sie w przypadku paneli slonecznych
@tomkosz oczywiście że o ekologię tu nie chodzi. Chodzi wyłącznie o napędzenie konsumpcji. Bo większość aut elektrycznych nie nadaje się do naprawy nawet po niewielkiej stłuczce, właśnie z obawy o uszkodzenia baterii.
A powiedzmy prawdę w dziób. Mało które auto które ma więcej niż te 10 lat nigdy nie miało żadnego zdarzenia drogowego. Gdzieś tam lekka obcierka parkingowa, albo mała kolizja pod sklepem. Nie wierzmy w bajki że dana fura nigdy nic.
I takie auta, praktycznie nowe będą złomowane. Gdzie tu ekologia? A jeszcze żeby dało się to sensownie złomować. To też trudny temat, bo jest znacznie mniej elementów które można by sobie sprzedać jako części używane, a baterie bez dbania o nie są nic nie warte. Akumulatorów kwasowych też raczej używanych się nie kupuje XD.
A co przełożymy z elektryka? Hamulce? Raczej się tego nie robi, nawet przy spalinówkach.
Może przekładnie kierowniczą, wahacze, amortyzatory, sam silnik elementy karoserii i tyle.
W spalinówkach dochodzi chociażby silnik, skrzynia biegów, alternator, pompy (np wspomagania), zbiorniczki, chłodnice, układ wydechowy, układ dolotowy...
Samochód spalinowy można łatwiej recyklować w znacznie większej jego części. Bo choćby silnik można niemal w całości (tj wszystkie jego części po rozebraniu i posegregowaniu) wrzucić do pieca i przetopić. Z elektrykiem tak się nie da.
Jedyną opcją na to aby bardziej zoptymalizować efektywność aut elektrycznych, jest to, aby usunąć problem przetwornicy i 30% strat. Jednak to musiałoby oznaczać że musiałyby się pojawić nowe instalacje na np 600V. Czyli duża część infrastruktury do wymiany/modernizacji.
Tylko też trzeba powiedzieć że im wyższe napięcie, tym większe ryzyko związane z prądem :( .
Żeby było jeszcze śmieszniej, dochodzi jeden dość duży problem z autami elektrycznymi zimą - ogrzewanie. Bo w spalinówce mamy ogrzewanie za darmo. Bo jest ono z systemu chłodzenia auta. Nie musimy spalać dodatkowego paliwa, ale w elektryku tego nie ma. Trzeba wiec użyć jakieś elektrycznej nagrzewnicy. A nagrzewnice lubią sobie wpierniczyć duuuużo prądu. Taka zwykła dmuchawa elektryczna ma 2000W, co przy napięciu 400V, oznacza pobór rzędu 5A. Co przy silniku elektrycznym o mocy 20kW i napięciu 400V (pobór 50A), oznacza zwiększenie zużycia prądu o 10% do poziomu 55A. Czyli już z zasięgu np 500km, zrobi się 450km.
I takich ułomności można wyliczać masę.
Gdyby mówić o współczesnych elektrykach, jako prototypach, to bym się nie czepiał, jednak jako finalny produkt są upośledzone.
@manitito Nie dodawaj sobie ;) . Po prostu zbieg okoliczności.
"Jak mieszkasz w bloku to potrzebny Ci bilet miesięczny na komunikację, a nie samochód." - oczywiście, bo przecież komunikacja miejska jest taka poręczna. Zamiast gdzieś dojechać w 15min, bujasz się 2 godziny. Na prawdę, super opcja...
No właśnie nie bardzo. Bo jak chcesz go naładować pod domem, jeśli mieszkasz na 10tym piętrze wieżowca? Spaghetti z przedłużaczy na balkonach? XD.
Poza tym zawsze mogą ci odłączyć prąd w domu i co wtedy? Poza tym, zlikwidowanie stacji benzynowych spowoduje tylko jedno. Że podatki "paliwowe" zostaną dołożone do cen prądu.
Poza tym na stację podjeżdżasz, tankujesz 5min i odjeżdżasz. Z elektrykiem tak nie jest. Nie naładujesz go do pełna w 5min. I sprzedaży prądu też ci mogą odmówić. Bo linia za słaba, bo nie masz paszportu polsatu XD. Albo będzie awaria i po prostu odetnie ci prąd.
Do tego jeszcze pomyśl sobie że na pstryk wszystkie auta w PL są elektryczne. Auto elektryczne potrafi żreć więcej prądu niż całe wyposażenie mieszkania! Bo moc rzędu np 100kW na 400V napięcia, oznacza pobór rzędu 250A. Bezpieczniki w domach mają po 40A maks. Oczywiście auto elektryczne nie musi jechać z pełną mocą, ale nawet 20kW to pobór rzędu 50A.
Pomyśl sobie, że musiałbyś min dwukrotnie, a zapewne trzykrotnie zwiększyć produkcję prądu.
Dodatkowo pamiętaj że ładowanie jest niestety stratne. Skoro napięcie akumulatorów to 400V, to napięcie ładowanie jest wyższe, a na instalacji trójfazowej masz 400V. Na jednofazowej masz 230V. Więc koniecznością jest użycie przetwornicy napięcia, a te mają sprawność rzędu 70%. Czyli już 1/3 wyrzucasz w pi***u. Do tego dochodzą jeszcze straty samego ładowania jak również straty wynikające z samorozładowania akumulatorów np w niskiej temperaturze. Do tego jeszcze dochodzi sprawność silnika elektrycznego na poziomie około 90%. Sumując wszystko do kupy, auto elektryczne wykorzysta efektywnie około 60% energii, która została zużyta na jego naładowanie. Dla aut stricte spalinowych, jest to 45-55%. Więc różnica nie jest aż tak drastyczna, jak mogłoby się wydawać.
Druga sprawa że auta elektryczne są niebezpieczne. Nie trzeba wielkich uszkodzeń baterii aby wywołać ich zapłon lub wręcz wybuch. Wystarczy mechaniczne uszkodzenie celi, wywołanie w nich zwarcia. A teraz dołóżmy do tego obrazka wypadek drogowy. Jadą 2 auta, jebs stłuczka, uszkodzone baterie, zapłon, pożar, być może wybuch. Gdzie przy spalinowcach zwykle kończy się na wycieku płynów :/ . Pożary to rzadkość. Ale o tym się nie mówi...
Auta elektryczne są ułomne w swoich założeniach. Akumulatory to ślepy zaułek. Silnik elektryczny jest dobry, ale jego zasilanie - beznadziejne.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2022 o 0:18
@rafik54321
Koleś stalkujesz mnie ?
Co post, parę minut i elaborat ... oderwany od tematu a opis jak na wykopie.
Ja o potrzebnie noszenia kagańca, czy też innego "paszportu" a ty sypiesz personalne bzdety nie trzymające się całości.
Jeździ sobie autem jakim chcesz, natomiast niech każdy decyduje portfelem i wybierze to co da mu personalnie większy komfort i ekonomicznie bardziej się dla niego sprawdzi.
Masz jakąś wewnętrzną frustrację że mieszkasz w bloku ? ... jak mieszkasz w bloku to nie potrzebujesz samochodu tylko biletu na komunikację miejską i kilka razy do roku wypożyczyć samochód.
@rafik54321
Stalkujesz mnie ?
Parę minut od pojawienia się demota i elaborat nie na temat jak na wykopie.
Ja o potrzebnie noszenia kagańca na twarzy i pokazywaniu "paszportu", natomiast ty jesteś odklejony od tematu jakbyś nie umiał czytać ze zrozumieniem, po czym piszesz jakieś farmazony.
Jak mieszkasz w bloku to potrzebny Ci bilet miesięczny na komunikację, a nie samochód.
Niech każdy decyduje swoim portfelem co jest dla kogo wygodne, a ty jeździ czym chcesz, możesz i na rowerze.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2022 o 0:58
@rafik54321 podatek na elektryk juz zostal zapowiedziany, min w UK. panstwo nie zrezygnuje z podatkow ze wzgledu na tzw ekologie, juz nieistotne czy to naprawde jest ekologia. to samo stalo sie w przypadku paneli slonecznych
@tomkosz oczywiście że o ekologię tu nie chodzi. Chodzi wyłącznie o napędzenie konsumpcji. Bo większość aut elektrycznych nie nadaje się do naprawy nawet po niewielkiej stłuczce, właśnie z obawy o uszkodzenia baterii.
A powiedzmy prawdę w dziób. Mało które auto które ma więcej niż te 10 lat nigdy nie miało żadnego zdarzenia drogowego. Gdzieś tam lekka obcierka parkingowa, albo mała kolizja pod sklepem. Nie wierzmy w bajki że dana fura nigdy nic.
I takie auta, praktycznie nowe będą złomowane. Gdzie tu ekologia? A jeszcze żeby dało się to sensownie złomować. To też trudny temat, bo jest znacznie mniej elementów które można by sobie sprzedać jako części używane, a baterie bez dbania o nie są nic nie warte. Akumulatorów kwasowych też raczej używanych się nie kupuje XD.
A co przełożymy z elektryka? Hamulce? Raczej się tego nie robi, nawet przy spalinówkach.
Może przekładnie kierowniczą, wahacze, amortyzatory, sam silnik elementy karoserii i tyle.
W spalinówkach dochodzi chociażby silnik, skrzynia biegów, alternator, pompy (np wspomagania), zbiorniczki, chłodnice, układ wydechowy, układ dolotowy...
Samochód spalinowy można łatwiej recyklować w znacznie większej jego części. Bo choćby silnik można niemal w całości (tj wszystkie jego części po rozebraniu i posegregowaniu) wrzucić do pieca i przetopić. Z elektrykiem tak się nie da.
Jedyną opcją na to aby bardziej zoptymalizować efektywność aut elektrycznych, jest to, aby usunąć problem przetwornicy i 30% strat. Jednak to musiałoby oznaczać że musiałyby się pojawić nowe instalacje na np 600V. Czyli duża część infrastruktury do wymiany/modernizacji.
Tylko też trzeba powiedzieć że im wyższe napięcie, tym większe ryzyko związane z prądem :( .
Żeby było jeszcze śmieszniej, dochodzi jeden dość duży problem z autami elektrycznymi zimą - ogrzewanie. Bo w spalinówce mamy ogrzewanie za darmo. Bo jest ono z systemu chłodzenia auta. Nie musimy spalać dodatkowego paliwa, ale w elektryku tego nie ma. Trzeba wiec użyć jakieś elektrycznej nagrzewnicy. A nagrzewnice lubią sobie wpierniczyć duuuużo prądu. Taka zwykła dmuchawa elektryczna ma 2000W, co przy napięciu 400V, oznacza pobór rzędu 5A. Co przy silniku elektrycznym o mocy 20kW i napięciu 400V (pobór 50A), oznacza zwiększenie zużycia prądu o 10% do poziomu 55A. Czyli już z zasięgu np 500km, zrobi się 450km.
I takich ułomności można wyliczać masę.
Gdyby mówić o współczesnych elektrykach, jako prototypach, to bym się nie czepiał, jednak jako finalny produkt są upośledzone.
@manitito Nie dodawaj sobie ;) . Po prostu zbieg okoliczności.
"Jak mieszkasz w bloku to potrzebny Ci bilet miesięczny na komunikację, a nie samochód." - oczywiście, bo przecież komunikacja miejska jest taka poręczna. Zamiast gdzieś dojechać w 15min, bujasz się 2 godziny. Na prawdę, super opcja...
@swietyczlowiek Nadal maseczki i "paszportu" nie trzeba pokazywać, żeby naładować samochód. Trafny obrazek !!! :)