"Chodzenie na siłownię" to nie jest jakiś tam etap, to styl i sposób życia. Jeden czy nawet sto wyjść na tzw."siłownię" jest spoko, ale w dłuższej perspektywie aby miało to sens, musi być to dożywotnie. Każdego jednego dnia poświęcam 2h z 24h mi przysługujących na tym padole łez na ćwiczenia. Świątek, piątek i niedziela...każdego jednego dnia w roku. Jest to poświęcenie dosyć spore, ale jedynie wtedy można spodziewać się jako takich rezultatów.
Najpierw zarób te miliony, zagraj z DiCaprio, a potem mi gadaj o kilogramach.
Jeśli potrzebujesz motywacji, żeby czegoś dokonać, to nie jest dobrze. Wiem po sobie.
"Chodzenie na siłownię" to nie jest jakiś tam etap, to styl i sposób życia. Jeden czy nawet sto wyjść na tzw."siłownię" jest spoko, ale w dłuższej perspektywie aby miało to sens, musi być to dożywotnie. Każdego jednego dnia poświęcam 2h z 24h mi przysługujących na tym padole łez na ćwiczenia. Świątek, piątek i niedziela...każdego jednego dnia w roku. Jest to poświęcenie dosyć spore, ale jedynie wtedy można spodziewać się jako takich rezultatów.