Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
187 192
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar YszamanY
+11 / 13

wszystko "ok", ale może zaczniemy od rządzących, kiedy wreszcie odpowie kaczyński za kopertę, sasin, , minister za respiratory ,morawiecki za śmierć " bo nie trzeba było siębać "

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar bartoszewiczkrzysztof
+6 / 8

Nie popieram tych pomysłów, bo to wyciąganie łapy po kolejne pieniądze, od nas. Co do ''zaliczania'' przeglądów, to też nie bardzo rozumiem, bo u nas diagnosta skrupulatnie przeprowadza przegląd i wytyka najmniejsze niedoskonałości. Być może są jeszcze jakieś, patologiczne SKP, więc większy nacisk na rzetelność mogę poprzeć, bo to zwiększa bezpieczeństwo wszystkich.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
-2 / 6

@bartoszewiczkrzysztof Znajomy diagnosta mi powiedział że jak najbardziej zalicza się przeglądy, bo bez tego właściciel SKP nie ma dochodu, ale PiS jak zwykle bierze się do problemu od d... strony.

Po prostu powinien być limit SKP na region, a każde auto przypisane do konkretnej SKP bez możliwości zmiany. Wówczas nawet kontrole nie byłyby potrzebne, bo SKP nie miałyby interesu w podbijaniu wszystkiego jak leci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Vinyard
+10 / 14

Tą ustawę tworzy rząd składający się z tępych ignorantów, którzy na dodatek uczuleni są na wszelkie uwagi ze strony ekspertów od tematu więc nie dziwne, że adresuje w najlepszym wypadku 1/5 czynników znaczących w temacie, który przepisy tej ustawy mają regulować.
Jak to mawiał Stalin czy inny Lenin, "nawet kucharka może rządzić krajem" - no właśnie widać na załączonym obrazku jak to rządzenie w praktyce wygląda.
Pomysł z uszczelnieniem przepisów dotyczących obowiązkowego przeglądu jest sam w sobie bardzo dobry, bo stanowczo zbyt wiele złomów jeździ po naszych drogach, no ale nie przez takie bzdurne pisane na kolanie ustawy, które generują więcej nowych problemów niż rozwiązują istniejących...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+17 / 19

@Vinyard @bartoszewiczkrzysztof przede wszystkim trzeba sobie powiedzieć DLACZEGO w Polsce jeżdżą gruzy.
Czy ktokolwiek chce jeździć gruzem? No oczywiście że nie, każdy by wolał mieć "lalkę" w idealnym stanie. No to skąd taki stan rzeczy? Odpowiedź jest prosta - PINIĄDZE.

Bo jeśli średnia zarobków w Niemczech, to koło 4tys euro, w Polsce 4tys zł. A nowe auto w Niemczech kosztuje 20tys euro, a w Polsce 110tys zł, no to o czym tu mówimy?
Taki Niemiec odłoży na auto w pół roku. Polak będzie zapie***ł na nie ponad 2 lata, prawie 2,5. Więc dla nas, utrzymanie auta jest subiektywnie około 5ciokrotnie droższe.
Jeśli taki np komplet nowych opon z wyższej półki by kosztował 200zł, to ktokolwiek by cwaniakował na oponach? Nie, bo po co? A jeśli nowe kosztują 1000zł, 1/3 wypłaty? No to już bardziej.

Jeśli będziemy wyłącznie "doszczelniać" SKP, bez zapewnienia możliwości lepszego zarabiania, a za tym dbania o auta, to zaowocuje to tylko jednym - jeszcze większą lewizną. W efekcie 3/4 przeglądów będzie "lewa", bo zawsze da się strzelić lewe przeglądy i będzie jeszcze więcej gruzów jeździć.
Bo ludzie wiedzą czym jeżdżą i od razu pojadą na patoSKP, dadzą w łapę stówę i cześć. A uczciwe SKP będą zdychać z głodu. W efekcie uczciwe SKP będą musiały się "skukizować" by po prostu nie upaść. Udrepta się nowa ścieżka lewizny i cześć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Vinyard
+9 / 9

@rafik54321 między innymi to, co napisałeś miałem na myśli pisząc "generują więcej nowych problemów niż rozwiązują istniejących".
Co do tego, czy kogoś u nas stać czy nie na samochody - zauważ, że rząd działa wręcz odwrotnie - dowalając podatek do sprzedaży auta po zakończeniu leasingu, dowalając akcyzę na sprowadzane auta bezwypadkowe (w przeciwieństwie do aut po oficjalnej kasacji za granicą) tak naprawdę zmusza nas do jeżdżenia trupami. Jak już ktoś ociera się o "stać mnie" to rzuca mu się kłody pod nogi żeby mu się nowego auta nie opłacało kupować w ten czy inny sposób.
A tak nawiasem mówiąc, 110tys. pln to niedługo u nas nie starczy na małe miejskie auto...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+2 / 4

@Vinyard tu też nie chodzi o to czy nas stać na zakup nowych aut, ale też na to czy po prostu będzie nas stać na serwisowanie.

Trochę siedzę w branży i ceny części potrafią być mocno rozstrzelone.
Weźmy tarczę hamulcową. Są tarcze NO NAME, za jakieś 50zł, które najpewniej się skrzywią od byle czego o ile wgl będą hamować, są jakieś budżetowe, ale już dające minimalną gwarancję standardów, np decerman za jakieś 100zł, są lepsze tarcze gwarantujące jakość np TRW za 150zł oraz bardzo dobre tarcze, w zasadzie najlepsze jakie można dostać w formie "standardowych" części czyli Rotinger nawiercany i nacinany za ponad 200zł.
W swoim aucie, z racji posiadanych zniżek, mogłem zakupić tarcze rotingera i klocki TRW za 330zł (komplet na przednią oś). Po 40tys km nalotu na mieście (więc non stop hamowanie), jeszcze ponad pół klocka hamulcowego. Hamulce żyleta. Wystarczyło położyć stopę na hamulcu :P . No ale zaciski pięknie wyczyszczone, odpowiednio nasmarowane (tj prowadnice zacisków), wszystko zalane świeżym płynem hamulcowym to nie miało prawa piszczeć "że boli" XD.
Tylko że te hamulce normalnie kosztują ponad 600zł. A jeszcze dołóż do tego robociznę dla mechanika, jakieś 150-200zł (jeśli by miało być zrobione tak na cacy jak ja zrobiłem u siebie to pewnie i 250zł). Czyli 850zł, mnie to kosztowało 330zł i jedno popołudnie zabawy. Tylko ja rozumiem, że nie każdy ma czas tudzież umiejętności lub sprzęt aby dokonywać takich napraw, oraz że nie każdy ma odpowiednie zniżki na części.
Bo mechanicy mają zniżki na części. Tylko że to co mają zniżki, to sobie doliczają w formie prowizji. Czyli kupuje z hurtowni klocki za 100zł, a klientowi sprzedaje za np 120zł. Albo 130zł. Do tego może kupić klocki budżetowe, a policzyć jak za te z wyższej półki. Klient głupi wszystko kupi. Pokaże pudełko z innej firmy i cześć.
Taka jest patomechanika, która taka jest, bo ludzi nie stać :( .

Dlatego ja wolę swoje pojazdy naprawiać własnoręcznie. Może nie wszystko zrobię idealnie, ale przynajmniej wiem co mam wstawione, że faktycznie to JEST wymienione i że to jest tak jak być powinno.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Vinyard
-1 / 5

@rafik54321 a jeszcze jedna sprawa w kwestii dbania o stan techniczny auta. Sytuacja finansowa wielu ludzi w Polsce nie pozwala na utrzymanie auta w dobrym stanie technicznym, to prawda, ale z drugiej strony to jest kwestia własnego (i przewożonych osób) życia i zdrowia.
Pamiętam jeszcze czasy, kiedy każdy stuk czy zgrzyt słyszany z podwozia skutkował u mnie niemal atakiem paniki, bo nieplanowana naprawa choćby za 300-400zł była silnym ciosem w mój budżet. Ale mimo to odmawiałem sobie wszystkiego, ale nie naprawy auta na chociaż średniej jakości częściach u jak najlepszego mechanika. Dlaczego? Dlatego, że woziłem tym autem moje dzieci... Dlatego mimo wszystkich tych argumentów nie rozumiem mentalności człowieka, który wie, że jego auto nie przejdzie przeglądu ale nadal nim jeździ. Nie rozumiem jak można jeździć na łysych oponach, z niesprawnym zawieszeniem lub hamulcami. Nie rozumiem w końcu jak można nie walczyć z rdzą choćby samemu tańszymi domowymi sposobami. Ostatnio wyprzedził mnie na lokalnej ekspresówce facet w bmw z +/- 2000 roku. Grzał ze 160km/h mimo, że auto wyglądało jak wyrwane prosto ze szrotu. Zostawiał za sobą taką chmurę dymu, że przez chwilę prawie nic nie widziałem. Do czego zmierzam: jak już ktoś z tej czy innej przyczyny jeździ trupem, to niech chociaż w czasie jazdy bierze poprawkę na stan techniczny auta i nie świruje...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 2

@Vinyard oczywiście że się powinno trzymać auto w idealnym stanie. Tylko finanse są niestety nieubłagane.
To podobna kwestia co z kaskami na motocykl. Teoretycznie nie powinno się oszczędzać, ale taki na prawdę solidny kask kosztuje z 1500zł. Ciężko oczekiwać że ktoś kto ma skuter za 2-2,5 tys zł, kupi kask za 1,5tys zł. Powinien kupić taki za 200-250zł. To jest taka rozsądna równowaga pomiędzy ceną, a bezpieczeństwem.

I tak samo jest z autami w Polsce. Uważam że sporo na przeglądzie można wybaczyć. Że olej pali, no trudno, taki mamy klimat. Że tłumik dziurawy, no obleci, głośny no ale obleci. Że szyba pęknięta (pęknięta, taka "rysa" a nie roztrzaskana w mak), to też jeszcze ujdzie. To że tam dziura w nadkolu, to jeszcze obleci. Jednak jak już progów nie ma, podłużnica do połowy zgnita, poduszki silnika wylatane, sworznie wylatane, opony sparciałe, przewody hamulcowe zgnite, to już wg mnie nie ma "panie ja biedny".

Ostatnio u teścia zdiagnozowałem wylatany lewy sworzeń. Też teściu chciał to olać "no bo tylko lekko stuka". Jak mu powiedziałem czym to grozi, wyliczyłem ile wyjdzie naprawa teraz, a ile jak się urwie, to jednak spokorniał XD. Jeszcze coś mu stuka, ale z drugiej strony, chyba łożysko McPhersona. No ale to już "bezpieczniejsza" usterka XD. Koło nie odpadnie.

"Dlatego mimo wszystkich tych argumentów nie rozumiem mentalności człowieka, który wie, że jego auto nie przejdzie przeglądu ale nadal nim jeździ. " - pytanie też dlaczego tego przeglądu ma nie przejść. Bo jeśli ma nie przejść bo olej kapie, albo tam tłumik ma dziurkę czy inne takie pierdoły, to tak na prawdę to nie zagraża bezpieczeństwu. No ale na przeglądzie się czepiają ostro o takie głupoty.
Są usterki które "można wybaczyć" i są usterki po prostu krytyczne.
Mówisz o łysych oponach, ale wg diagnosty "dobre" opony mają 1,6mm lub więcej. Wg mnie, min 4mm. Mówisz o niesprawnym zawieszeniu, ale tu też zależy co. Bo np amortyzatory z tłumieniem na poziomie 50%, to już niesprawność i niby można by nie podbić. Tylko że trzeba by jechać ostro aby to na prawdę wpłynęło na bezpieczeństwo. Albo wylatany łącznik stabilizatora. Też niby usterka, ale stosunkowo niegroźna.
Więc są usterki dość poważne, które diagności olewają (bo mogą) i są usterki których się czepiają, choć nie mają większego znaczenia.

"Nie rozumiem w końcu jak można nie walczyć z rdzą choćby samemu tańszymi domowymi sposobami. " - a wiesz jak się taka walka kończy? Dziura w progu, pianka montażowa i bitex z pędzla XD. Wygląda cacy, tylko problem taki, że przez to jeszcze więcej wilgoci w progu się zbiera, a korozja przyśpiesza :( . W końcu cały próg jest w piance i już z zewnątrz jest "pryma sort", a tu podłużnicę wcina. I póki się taka nie złamie, to wygląda super. Też to wyjście nie jest. A po co z rdzą walczyć, skoro można jej po prostu nie wpuścić. Od nowości auta, co 3-5 lat konserwacja podwozia i o rudej można zapomnieć. Bo te warstwy ochronne też się niszczą. Albo (co rozsądniejsze) po prostu wymagać aby wszystkie nowe auta miały karoserię w ocynku, jeśli są stalowe. I cześć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Vinyard
+1 / 1

@rafik54321 z mechanikami to faktycznie loteria czy nie trafisz na jakiegoś oszusta. Włos się jeży jak czasem czytam o wałkach na warsztatach. No ale dopóki w tym kraju oszukiwanie i cwaniactwo będzie postrzegane jako "zaradność" to samo zjawisko nadal będzie powszechne (i to nie tylko w mechanice, bo patologię można spotkać na każdym kroku w każdej branży).
Ale wracając do aut: pamiętam, jak mój ojciec postanowił być brutalnie szczery kiedy byłem w wieku "świeżo po prawku" i zaczęliśmy coś dyskutować o wymianie amorów i hamulców w naszym fordzie sierra. Powiedziałem, że strasznie drogo wyszło i może dałoby się taniej, a on mi na to "jak to jest dla ciebie drogo to znaczy, że nie stać cię na auto więc nie powinieneś go mieć". I w sumie miał rację... do teraz kieruję się zasadą, że auto ma być sprawne i zrobione na chociaż średniopółkowych częściach albo stać na parkingu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Vinyard "jak to jest dla ciebie drogo to znaczy, że nie stać cię na auto więc nie powinieneś go mieć" - ciężko odmówić racji. Problem w tym, że dla niektórych auto jest po prostu koniecznością. Bo jak masz do pracy 20km, to autobusem dojechać też nie zawsze się da. No chyba że na 3 przesiadki i PKS :/ .

Sam też musiałem się pożegnać ze swoim wozem, dzięki pislandowi. Podłoga zaczęła gnić, klęknął sworzeń wahacza (niby luz nieduży, poniżej 0,5mm, no ale dla mnie każdy wyczuwalny luz na sworzniu kwalifikuje go do wymiany) i akumulator kaput :( . A że środków na naprawę było okrągłe 0 PLN i raczej w perspektywie środków by nie było, a auto nawet jak stoi to kosztuje, to cóż - poszło w ostatnią drogę na szrot :/ . Dbało się o gruza XD, no ale ile można było?
Dziurę w podłodze może bym zaspawał, ale potem jeszcze sworzeń (a akurat w tym modelu to zaje*****e ciężko go wyprasować, dobre 3cm sworznia do wprasowania, na imadle nie da rady), do tego akumulator...
A przecież do ludzi nie puszczę auta, w którym w perspektywie 3 miesięcy mogłoby odpaść koło :( .
Póki co został mi jeszcze małolitrażowy motocykl.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar MEATLOAF
0 / 0

@rafik54321 trw robi ostatnio chałe padło na pysk szkoda bo dobra firma byla wold brembo

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 2

@rafik54321 Problem jest zupełnie inny.
Nawet biedny Polak i to biedny nawet w Polsce może mieć w pełni sprawny samochód. Jest jeden warunek; ten samochód musi być mały i prosty konstrukcyjnie, czyli tani w serwisowaniu.

Tymczasem Polacy nagminnie kupują samochody na których utrzymanie ich po prostu nie stać. Co najmniej Passerati bo prestiż kurła... Dwumasę za 4 tysiące wymieni bo bez tego nie da się jeździć, ale to że turbo nie wstaje, wtryski leją, zawieszenie wybite, a tarcze tak cienkie że mogą pęknąć, to już go nie interesuje; "Bo ja jestem bidny Polak i mnie nie stać!"

Nie stać cię skur...ynu? To było kupić małe, tanie w naprawianiu auto, a nie Passata w dieslu!

Nie miałem NIGDY problemu z tym żeby mieć nowe hamulce, zawieszenie i opony, nawet jak na rękę miałem tylko 2 tys. zł, bo używałem samochodu w którym te wszystkie elementy można było wymienić tanio, nawet kupując najdroższe części, a cała konstrukcja była prosta jak cep więc nie mogło być mowy o niespodziewanych awariach bo tam po prostu nie miało się co zepsuć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2022 o 4:35

P Prally
+1 / 1

@Vinyard Gdyby Polaków nie było stać, to by jeździli wszyscy jakimiś małymi Fiatami typu Seicento i Panda.
Tymczasem te złomy o których wspomina kolega, to BMW, Mercedesy, Passerati w dieslu i podobne.
Auta bardzo drogie w serwisie i naprawach.

Do tego Polaczek jeżdżacy takim złomem, w miesiąc spokojnie przepija 5 stów. Codziennie ośmiopak piwa na promocji w Lidlu, przynajmniej raz na tydzień flaszka i już wydane tyle ile w małym samochodzie kosztuje wymiana tuleji wahaczy przednich albo nowe hamulce na obu osiach.

Mój samochód nawet jak mia 15 lat, zawsze mia w 100% sprawne zawieszenie, hamulce, i w miarę nowe, niezłej klasy opony, przeważnie Uniroyal.
Średnio licząc rocznie na serwis wydawałem 300-500zł. Jedynie jak raz na kilka lat się coś wysypało w zawieszeniu i jeszcze trzeba było zmnienić hamulce, to koszty potrafiły skoczyć do 1000-1500. Dwa lata temu mnie trochę kosztował, bo po 14 latach w końcu padła uszczelka pod głowicą. Tylko że to było małe, tanie auto, z benzynowym silnikiem 1.1 bez turbo, a nie Passerati w dieslu, czy inne Mondeo albo co gorsza BMW.
Laczki kupują samochody zupełnie nie biorąc pod uwagę kosztów utrzymania, co wieczór wypijają kilka litrów piwa, a potem narzekają że "ich nie stać" żeby mieć sprawny samochód.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2022 o 5:05

A adam1111
+1 / 1

Oczywiście, że ludzie chcą jeździć gruzami! Gruza nie szkoda, można go przeładować, można wsiąść w roboczym uwalonym syfen ubraniu, można wozić brudne narzędzia i materiały. Pod kościół gruzy nie podjeżdżają, bo na tą okazję jest drugie, lepsze auto, o które się dba. Oczywiście są ludzie, których stać tylko na gruza, ale tych jest margines.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Vinyard Problem jest też w tym, co jest kwalifikowane jako niesprawność. Samochód że spoconą maglownicą nie przejdzie. Nie ważne, że kropelka na dobę się wypoci, jest mokre. Samochód bez DPF też może mieć problem mimo, że może być całkiem sprawny (kwestia wystrojeni a silnika). Jest sporo rzeczy, które nie zmniejszają bezpieczeństwa, ale i tak są kwalifikowane jako usterki uniemożliwiające jazdę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+2 / 2

@rafik54321 Jak pozwala się komuś oszczędzać na naprawach, to auto zmieni się w gruz, jest zbyt wielu ignorantów w kategorii bezpieczeństwa, by mogło to mieć inny rezultat. Jak kogoś nie było stać na utrzymanie auta, to nie powinien był go kupować. Cała masa biedaków kupuje auta, na których prawidłowy serwis ich nie stać (lub wolą zaoszczędzić) i są one drutowane. Szczególnie po kopcących dieslach to widać.

Dlatego ja mam auto typu Clio 3 1.2 benzyna, a nie VW Passata lub AUDI A4/5/6 2.0 TDI. Na zakup jednego i drugiego mnie stać, ale koszty serwisowania w przypadku 2.0 TDI są chyba 3 razy wyższe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@MEATLOAF mi tam trw jeszcze nigdy nie zawiodło. Febi też jest bardzo ok.
Za to np przejechałem się na klockach EBC, to guano mi się rozleciało :( .

Też trzeba patrzeć na to, jak bardzo dana firma jest dostępna. Bo np najlepsze wg mnie świece robi polska ISKRA, ale dostać je jest bardzo ciężko :( . Bosch robi tragiczne świece. NGK są dobre, jeśli pochodzą z Japonii, te z Francji są co najwyżej "takie sobie". Już Denso są lepsze bo nie padają bez ostrzeżenia. No można by elaboraty pisać XD.

@Prally no tak powiem ci że prostota konstrukcji nie do końca jest tutaj kluczem. Bo weź takiego fiata 126p, niby prosty, ale wiecznie szwankował.

I jaki to by miał być samochód "prosty w konstrukcji"? Na gaźniku? :P . Turbo można po prostu wyciąć (wymaga to ingerencji ale jest możliwe). Dwumasa wtedy nie jest potrzebna i wystarczy klasyczne sprzęgło. Bez wtryskiwaczy obyć się nie bardzo da, no chyba że chcesz robić przeszczep jakiegoś gaźnika. No i hamulców też nie zmienisz na nic innego. Bo co wstawisz zamiast tarcz? Bębny?

Osobiście uważam że passat to po prostu złom. Bardzo mocno przereklamowany złom. Jeszcze B4 to jako-tako. B5 pierwsze wersje - no jeszcze. Jednak wszystko potem to szajs. To już kuwa dacia lepsza XD.

"tam po prostu nie miało się co zepsuć." - cóż to za pojazd? Bo w każdym może się coś zepsuć :P . Nawet jeśli to trójkątny wahacz na kolumnie McPhersona. Poza tym prostsze rozwiązanie nie oznacza większej bezawaryjności.
Bo im mniej części, tym niby mniej do zepsucia, ale każda część z osobna jest poddawana większym naprężeniom.
I tu przykładem jest właśnie kolumna McPhersona. Niby tylko amorek, sprężyna, poducha i łożysko, ale to łożysko tak dostaje po tyłku, że pada stosunkowo często.
Dużo fajniejszym rozwiązaniem jest podwójny wahacz trójkątny, na osobnej zwrotnicy. Amortyzator jest stateczny (nie obraca się), przez co nie ma łożyska które by mogło paść. Jest za to drugi sworzeń który wytrzyma więcej niż łożysko. Nie wspominając o tym że ten układ zawieszenia się dużo lepiej prowadzi :) .

@J_R tylko właśnie, czy np tobie byłoby łatwo pozbyć się wozu, tu i teraz? Bo nie masz kasy? No myślę że serduszko by cię bolało.
Wiem po sobie. Auta się pozbyłem, bo niestety pislandia się postarała żeby mnie stać nie było. Przez brak auta, w ostatnią zimę załapałem kilka razy przeziębienie :/ . Bo niestety w temperaturze około 0 stopni byłem zmuszony jeździć motocyklem.

A ja miałem civica VI 1.4.
Teść teraz ma KIA picanto 1, z silnikiem chyba 1.0. I powiem ci że taki tani w naprawie to on też nie jest XD.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Madman07
0 / 0

@Vinyard Jestem jeszcze ciekaw, czy zaczną czepiać się aut bez homologacji. Mam takoweż auto z USA, nie produkowane na rynek EU. Jest dostosowane do naszych przepisów (oświetlenie), jednak nie ma magicznego znaczka homologacyjnego. Kit, że jest pewnie bezpieczniejsze niż wszystkie jeżdżące obecnie gruzy :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nexpron
0 / 0

@rafik54321 Panie kolego, świece dobieramy po zalecanym producencie lub opiniach innych. I tak do silników Renault D4F (Twingo, Thalia) najlepiej sprawdzają się nie promowane Championy, a Beru. Tak samo jest z układem cewek zapłonowych - też Beru.
Co do NGK, to lecą od paru dobrych lat na marce; mi w palcach pękła izolacja, jak trzymałem świecę i naprawdę miałem szczęście, że trzymałem to poza autem; przy próbie wkręcenia dostałoby się to do cylindra i zamiast wymiany świec, miałbym rozbiórkę silnika, żeby wyczyścić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2022 o 12:54

avatar rafik54321
0 / 0

@nexpron gadasz bzdury kolego. Producent świecy nie powinien mieć znaczenia (poza jakością rzecz jasna). Bo do danego modelu świecy, masz przypisane bardzo konkretne parametry. Rozmiar gwintu, ilość elektrod, ciepłotę świecy itp.

I tak samo masz świecę np marki ISKRA F100 (do antycznego motoroweru), to zamiennik w Champion będzie L4L78, w NGK B8HS. To są te same świece, tylko różnych producentów. To tak jakbyś twierdził że lek apap to zupełnie coś innego niż panadol XD. Ta sama dawka, ta sama substancja czynna, różne nazwy różnych producentów XD.
Bo to świecę dobiera się pod potrzeby silnika, a nie buduje silnik pod świecę ;) .

NGK tak leci po jakości, ale znajdź NGK niewyprodukowaną we Francji, w sklepie na terenie Polski. Dramat. Jeszcze kilka lat temu szło dorwać, ale dziś ciężki temat.
Ten sam temat dotyczy świec motocyklowych (tu dłużej importowano świece z Japonii) i jest identycznie. Ostatnio mi zdechła świeca bez ostrzeżenia i to nie w trakcie jazdy, ale zawsze po zgaszeniu pojazdu. Dojeżdżasz na miejsce bezproblemowo i już nie odpalisz. Bosch mi kaprysił, denso trzymało równie krótko co NGK (tylko nie padło bez ostrzeżenia). ISKRA idealna. Działała mi zawsze bez zarzutu. Zawsze dociągała do interwału wymiany. Świeca ponad 20tys km nalotu, a dalej działała idealnie. Jednak wymieniałem, bo co maksymalnie 20tys km powinno się świece wymieniać.
Problem w tym, że zamienniki z ISKRy dostaniesz wyłącznie wśród popularnych świec :( . Więc bardzo możliwe że ISKRA po prostu nie produkuje zamiennika świecy z twojego pojazdu.

Podobnie też jakbyś twierdził, że skoro dajmy na to VW wypuszcza auto na oponach barum, to nie można do nich zakładać opon pirelli w tym samym rozmiarze XD...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Vinyard
+2 / 2

@ZONTAR wiesz, dlaczego spocona maglownica uważana jest u nas za usterkę nie wpływającą na bezpieczeństwo? Dlatego, że regeneracja układu wspomagania może kosztować nawet 2tys. zł więc ludzie powtarzają sobie, że to nic takiego, żeby przed samymi sobą usprawiedliwić jazdę z czymś takim. A wyobraź sobie sytuację, kiedy z drobnego wycieku nagle robi się duży bo w końcu puszcza do reszty uszczelniacz i chwilę później w układzie nie ma płynu - kierownica staje w miejscu i trzeba sporej krzepy, żeby nią kręcić. Niech to się stanie nagle w czasie jazdy i wypadek gotowy.
Jak z czegoś cieknie płyn czy inny olej to należy się tym zająć - im wcześniej tym taniej się to naprawi.
A poza tym nikt tu nie ma pretensji o jeżdżenie samochodami, które mają nadgryzione rdzą nadkole czy zostawiają kropkę oleju wielkości 1-groszówki. Mowa jest wyraźnie o jeżdżeniu _trupami_ co niestety jest u nas nagminne szczególnie w przypadku starszych aut "marek premium" - ktoś kupuje 20 letni złom tylko dlatego, że nazywa się bmw czy mercedes a potem go nie stać na porządną naprawę i jeździ aż auto się rozleci - to jest niebezpieczeństwo, z którym spotykamy się na naszych drogach stanowczo za często.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Vinyard
0 / 0

@Madman07 przepisy tworzy rząd składający się z przeświadczonych o swojej wspaniałości nieuków i tumanów, którzy na niczym się nie znają, ale dyshonorem jest dla nich skonsultować się ze specjalistą w jakiejś dziedzinie. I wtedy wychodzą takie ustawy, które nie rozwiązują nawet połowy istniejących problemów ale za to generują drugie tyle nowych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Vinyard gadasz głupoty. Wyciek z maglownicy oznacza uszkodzenie uszczelniacza. Nawet całkowity wyciek płynu nie oznacza wcale utraty panowania nad pojazdem. Mało tego. Póki auto się toczy, to nawet nie zauważysz specjalnie utrudnionego skrętu kierownicą.
Możesz spróbować u siebie, zdejmij pasek od pompy wspomagania i spróbuj sam. Jak jedziesz, to nawet nie czujesz różnicy. Różnica jest wyłącznie przy bardzo niewielkich prędkościach lub na kręceniu kierownicą w miejscu.

"A poza tym nikt tu nie ma pretensji o jeżdżenie samochodami, które mają nadgryzione rdzą nadkole czy zostawiają kropkę oleju wielkości 1-groszówki." - ale o takie pierdoły właśnie diagności uwielbiają się czepiać.

Jest jakiś rozsądne minimum które trzeba trzymać. Auto ma się nie złamać w pół, ma nie odpaść koło, kierownica ma skręcać, hamulce hamować, opony nie wybuchnąć. Tyle wg mnie to rozsądne minimum.

Poza tym najczęściej np wyciek z maglownicy, to masz z węża od wspomagania, a nie samej przekładni. Z tym że aby wąż strzelił na amen to trzeba się na prawdę, na prawdę postarać XD. Tym bardziej że zwykle są metalowe lub zbrojone metalem ;) . A wyciek jest po prostu spod uszczelki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Vinyard
0 / 0

@rafik54321 pewnie bym się zgodził, że to głupoty gdybym na własnej skórze takiej sytuacji nie odczuł. Może po prostu konstrukcja układu wspomagania w mojej xsarze picasso była taka nieszczęśliwa ale właśnie zaczęło się od wycieku i jak tylko poziom płynu spadł do tego stopnia, że w zbiorniczku było prawie sucho to w losowych momentach kierownica nagle stawała w miejscu i przez 5-10 sekund prawie nie dało się jej ruszyć. I to jak na złość wyłącznie przy skręconych kołach więc jak mi się to zdarzyło trzeci raz - sprawdziłem poziom płynu, dolałem i od razu umówiłem się na regenerację. Fakt, przyznaję, że to zachowanie zdarzyło się tylko na parkingu, ale blokada następowała już przy 1/4 obrotu kiery - dlatego się przestraszyłem, że może mi to wyskoczyć gdzieś na drodze i będzie mogiła.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Vinyard to oczywiste że jak ci zabrakło płynu w układzie to nagle miałeś utrudnione kręcenie kierownicą. Poza tym jak ci w trakcie jazdy ubywało aż tyle płynu, to nie był mały wyciek tylko np pęknięcie maglownicy XD.

"Fakt, przyznaję, że to zachowanie zdarzyło się tylko na parkingu, ale blokada następowała już przy 1/4" - bo dopiero wtedy opony ci postawiły znaczący opór. Trzeba było kręcić dalej przez siłę XD.

Śmieszniej jest jak masz wspomaganie elektryczne, wtedy dopiero ci maglownica może stanąć na amen jak się jej coś pokręci w głowie XD.

Z wspomaganiem, kierownicą możesz kręcić jednym palcem, bez niego trzeba siły. Z racji że układ jest projektowany pod wspomaganie, to przełożenia na kierownicy są mniejsze niż w układach bez wspomagania. Dlatego po prostu trzeba kierą kręcić "na pałę" jeśli zdechło wspomaganie i tyle. Niepotrzebna panika. A jeśli wiedziałeś że maglownica nieszczelna itp, to trzeba było pasek z pompy zdjąć i pompa jak i maglownica "zabezpieczone" przed zatarciem. Płyn w maglownicy będzie praktycznie zawsze. Spokojnie wytrzyma do remontu te nawet kilkaset km. A jak nie ma napędu na pompę, to cała pompa wytrzyma bez płynu. Ba, nawet auto będzie ciut szybsze XD.

Poza tym dziś często taniej po prostu wymienić całą maglownicę niż regenerować starą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Lehhu
0 / 0

@rafik54321
Ogólnie to się z Tobą zgadzam. Nie zgadzam się jednak z tym, że jak na przykład opony będą za 200zł to nikt nie będzie kombinował i januszył. Naprawdę są ludzie, którzy będą woleli jeździć na łysych niż wydać te 200PLN, niezależnie od tego ile zarabiają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Lehhu no cóż. Debile znajdą się zawsze, takich po prostu trzeba wyłapać i innej rady po prostu nie ma.

Pamiętaj jednocześnie, że mówiąc o takim spadku cen, mam też na myśli spadek cen wszystkiego. Np elektroniki domowej, cen ubrań i innych towarów.
Wtedy na prawdę dużo łatwiej by było wygospodarować te 200zł na opony. No i jednak po ile by musiały być te opony "cebulowe"? Żeby to miało jakikolwiek sens? Bo taki wulkanizator na handlu oponami też musi coś zarobić, więc musiałby kupować te opony po 5zł XD, żeby je sprzedać po np 20zł. Gra nie warta świeczki. Pozostawałby tylko rynek wtórny od osób prywatnych
Teraz wulkanizatorzy zarabiają około 50zł od kapcia.
No a mimo wszystko, nawet największy cebulak jakieś opony na felgach mieć musi, prawda :) .
Więc raczej tak czy siak i tak ostatecznie większość osób by kupowała jednak nowe opony. Bo używkami mało kto by chciał wgl handlować.
Powiem ci że po swoim aucie mam komplet opon w rozmiarze 195/50/15 (wraz z felgami), pirelli, 8mm bieżnika i mam problem to sprzedać za 400zł. Gdzie mnie ten komplet kół wyniósł ponad 1000zł. A opona też dość młoda, bo jeszcze nie ma 3 lat :P .
Więc jakby opony było po 200zł, to teraz 1/3 ceny z tego, to by było 70zł za komplet. Komu by się chciało tym handlować? I mówię tu o oponach używanych, ale w b. dobrym stanie. A takie "przeciętniaki" to by musiały być po 30zł za komplet XD.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Vinyard To samo się stanie jak zerwie się pasek napędzający pompę wspomagania. Będzie nawet gorzej, bo pocącą się maglownicę można monitorować i w końcu zrobić jak będzie się pogarszać. To nie psuje się nagle, będziesz widział większy wyciek, w końcu kiedyś zacznie zostawiać plamkę i już wiesz, że trzeba zrobić. No ale u nas wystarczy, że maglownica ma jakikolwiek ślad oleju. Nie musi być nawet kropelki, byle była wilgotna. Sam miałem jaja z przeglądem po awarii, bo nie umyłem dokładnie dołu silnika i przyczepili się do tego, że jest brudne od oleju. No jest brudne, uszczelka filtra była przecięta i wszystko opryskało, uszczelkę i filtr wymieniłem, obudowę filtra umyłem, dół silnika jednak był tylko wytarty i było widać, że był na nim niedawno olej. To już wystarczyło.
Jeszcze lepsze jest z odmą. W starym busie odma już trochę dawała olejem, było widać skropliny przy wylocie (otwarta odma z separatorem oleju). Nie przepuścili tego, bo nie może być ani kropelki. Tu nie ma już żadnego argumentu dotyczącego bezpieczeństwa, to tylko kwestia zużycia silnika i wielkiego zanieczyszczenia środowiska w postaci ćwierci litra oleju wydmuchanego do atmosfery do końca życia tego gruza.

"A poza tym nikt tu nie ma pretensji o jeżdżenie samochodami, które mają nadgryzione rdzą nadkole czy zostawiają kropkę oleju wielkości 1-groszówki."
Tylko właśnie przez to samochody nie przechodzą przeglądów i właśnie przez to jest duży popyt na lewe papiery. Raz mnie wygonili z przeglądu przez wypaloną jedną żarówkę nad rejestracją (świeciła zanim przyjechałem, zawsze sprawdzam przed przeglądem). Nie ważne, że mam torxa i zapasówki w bagażniku, nie ważne że mogę w minutę to wymienić. Przegląd oblany i won, zapraszamy innym razem. Tak to ma wyglądać? Zamiast tego zacząłem jeździć samochodami do diagnosty po znajomości. Podchodził do tego po ludzku, zwracał uwagę na różne pierdoły którymi można było się na spokojnie zająć później.
Do tego dochodzi cała masa patologii prawnej. Miałem ciężarówkę, która kilka lat była w remoncie. Ot, po godzinach sobie przy niej dłubałem, pół roku nie miała całego zawieszenia jak remontowałem układ hamulcowy, dyfer i przekładnię. No ale co, przegląd musi mieć (wszyscy odmawiali ubezpieczenia lub wołali sobie ponad 5 tysięcy OC bez przeglądu). Tak samo nie mogłem samochodu zarejestrować na siebie przez dwa lata, bo kupiłem go w stanie niezdatnym do jazdy, a w urzędzie domagali się ważnego przeglądu do rejestracji. No i co? Ktoś musi to klepnąć, inaczej będziesz płacić kary tak długo, jak samochód jest niesprawny. To jest chore w tym kraju.
Coś się teraz zmieniało z możliwością wycofania z ruchu. Nie wiem, na czym to stoi. Ja od kilku lat mam ciężarówkę wycofaną z ruchu, może kiedyś do niego wróci, może nie, nie mam kiedy przy niej pracować i sobie wrasta w ogrodzie. Z osobówkami powinno być to samo. Nie chcesz, to wycofujesz i spokój, żeby nie było nawet potrzeby podbijania lewych przeglądów i płacenia OC za coś, co drogi nie widzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Lehhu
0 / 0

@rafik54321
Nie chodzi mi o kupowanie tańszych, bo w tej kwestii masz rację. Chodzi o tych, co to uważają, że jak bieżnik ma 0,1mm to jeszcze można jeździć :) .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@rafik54321 Skomplikowana przeróbka drogiego samochodu to nie rozwiązanie.

A gaźnik wbrew temu co się może niektórym wydawać, jest bardziej skomplikowanym urządzeniem niż wtrysk.

Prosty samochód rozumiem przez: wtrysk pośredni, brak turbo, brak dwumasy, zawieszenie dowolne byle bez wielowahacza.
To co podbija koszty utrzymania samochodu to właśnie posiadanie układów które nie są niezbędne, jak np. filtr DPF czy recyrkulator spalin i związane z tym dodatkowe czujniki itd.
Kolejną rzeczą są oczywiście większe rozmiarowo części wymagane przez większe samochody, jak chociażby większe opony.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Prally gaźnik nie jest specjalnie skomplikowany. No są gaźniki i "gaźniki" (które bardziej już wtrysk przypominają). Ja tu mam na myśli te pierwsze. Gaźnik a'la maluch haha.
No i pamiętaj że do wtrysku potrzebujesz masy czujników i skomplikowanego ECU.
W maluchu nie ma nawet modułu zapłonowego. Mechaniczny przerywacz, cewka, kondensator i tyle haha.

No i wielowahacz też niekoniecznieusi być droższym rozwiązaniem. Bo tu wystarczy wymienić z wszystkie tuleje po kolei i wytrzyma setki tysięcy km. Awaryjnosc wielowahacza wynika tylko z ignorowania drobny h usterek. Bo jedna naderwana tuleja nie stuka w wielowahaczu. I z tym jeżdżą. A potem szok że wszystkie tuleje się pozrywały.
Znowu regeneracja belki to ponad 1500zl.
Znowu dwumase też można wywalić i wstawić stałe sprzęgło które jest tańsze ale wtedy zalecam też wymianę poduszek silnika na takie wykonane z mniej twardej gumy.

Więc prościej nie zawsze oznacza lepiej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@rafik54321 Bez przesady. W Polonezie mam wtrysk wielopunktowy i już 25 lat nie wymieniłem ani jednego czujnika. Podstawowych czujników do prostego wtrysku jest kilka i mogą być praktycznie niezniszczalne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Prally ok, do starego wtrysku fakt, ale do współczesnego?

I to najczęściej nie szwankują nawet same czujniki w przepustnicy, ale np przepływomierz czy sonda lambda w wydechu. TO lubi pierdyknąć.
A jeszcze gorzej jak dochodzi nam EGR (który w zasadzie nie jest czujnikiem, ale wpływa na pracę silnika).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+4 / 6

No i co to da? Po samych zdjęciach nic specjalnego nie wykryją, no chyba że będą jakieś dziury w nadwoziu. Jednak poza tym, nic.

Bo sorka, ale jak chcą udokumentować zdjęciem że np sworzeń wahacza jest mocno wylatany? Nie udowodnią.

A tak po prawdzie, jak chcecie żeby auta w Polsce były w odpowiednim stanie, to najpierw musicie POZWOLIĆ Polakom odpowiednio zarabiać aby było ludzi stać na dbanie o auta.
Bo weźmy choćby taką głupią sprawę jak rdza. Bolączka większości współczesnych aut. Auta starsze niż 15 lat, zwykle już są albo bardzo zardzewiałe, albo zaczynają chorować na "rudą".
Wykonanie takiej konserwacji podwozia to tak po prawdzie koszt od 1000zł do nawet kilku tysięcy, zależnie od tego jak "dogłębnie" chcemy podejść do tematu. I mówimy tu o konserwacji auta które jeszcze nie dostało raka rdzy. Więc większość ludzi to totalnie olewa. A potem wypadki, karoseria się łamie a nie ugina, trupy itp.

Podobnie choćby opony. Opona starsza niż 10 lat, nie powinna już być użytkowana, gdyż guma z czasem twardnieje, a przez to jej przyczepność spada. Do tego rozsądna dolna granica grubości bieżnika to 4mm (a nie ustawowe 1,6mm, przekroczenie tej granicy to już jazda jak po lodzie).
Więc ludzie powinni kupować nowe opony i lepiej aby to była wyższa półka. Jakieś pirelli, albo goodyear itp. Tylko że komplet takich opon w rozmiarze 195/65/15, to koło 1000zł. Sporo. 1000zł na opony, do auta które jest warte np 5-8tys zł.
To ludzie kupują jakieś używki byle jakie byle "mięcho było" za 50 czy 100zł. Często są to opony ze śmietnika, dziurawe, albo po prostu stare.

Sam kupiłem auto. Wymieniłem w nim amortyzatory przód na TRW (dałem za nie 220zł za 2), tył Monroe (240zł za 2), sprężyny KYB (400zł za 4), do tego opony pirelli (1000zł komplet), końcówki drążków kierowniczych TRW (120zł za 2). A muszę powiedzieć że za części (oprócz opon) płaciłem 60% ceny (mam zniżki :P ). I wymieniałem to sam (więc odpadł mechanik, oprócz ustawiania zbieżności rzecz jasna).
To ile wydałem? Blisko 2tys zł. Ale auto które potrafiło wpaść w poślizg nawet przy dość spokojnej jeździe, nagle zaczęło się trzymać drogi jak karyna 500+ XD. Jazda jak po szynach.
Tylko że dla takiego Niemca to by kosztowało 500 euro., gdyby nas Polaków, taka naprawa miała kosztować 500zł, to kto by cebulił za remont połowy zawieszenia i malinka opony?
Gdyby komplet nówek opon kosztował 200zł, to nikt by nawet nie patrzył na używki, bo i po co?

Dlatego w Polsce połowa aut to gruzy :( . Bo auta nie są serwisowane na czas, a to dlatego że ludzi niespecjalnie na to stać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar MEATLOAF
+1 / 1

@rafik54321 a nie wpadles na to ze rzadzacy maja w doopie to czy cie stac na auto czy nie patrz kuba korea ta gorsza obywatel nie MUSI miec auta

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 2

@rafik54321
Naiwnie myślisz zarobki by tu cokolwiek zmieniły. Polacy jeżdżą złomami bo kupują za duże, zbyt skomplikowane, zbyt drogie w serwisowaniu samochody. Do tego znaczną część wypłaty po prostu przepijają. Codziennie ośmiopak piwa w markecie, do tego minimum raz w tygodniu pół litra. Dwa lata pracowałem w markecie, to widziałem kto na co wydaje pieniądze.

Jak to wygląda w praktyce, to widać w krajach Zachodnich. W Anglii Polaka na ulicy poznasz po tym że jeździ samochodem dwa razy większym niż przeciętny Anglik, i dwa razy starszym. A w sklepie po tym że codziennie przychodzi po pół litra.
Polacy jeżdża złomami bo są DUDAMI!, a nie dlatego że ich nie stać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
-1 / 1

@MEATLOAF to oczywiste. Jednak próbuję uzmysłowić ludziom że samo podkręcanie wymogów nic nie da w kwestii bezpieczeńśtwa. Bo jak takie głosy się podnosić nie będą, to ludzie przytakną. Zwłaszcza ci co auta nie mają.

@Prally "Naiwnie myślisz zarobki by tu cokolwiek zmieniły. Polacy jeżdżą złomami bo kupują za duże, zbyt skomplikowane, zbyt drogie w serwisowaniu samochody." - a zauważasz błąd logiczny w swoim zdaniu? Twierdzisz że kasa by nic nie zmieniła bo kupują zbyt drogie auta, ALE, mając więcej pieniędzy, te auta przestałyby być ZA DROGIE!

"Do tego znaczną część wypłaty po prostu przepijają." - ponownie, a ktoś pytał DLACZEGO? Przy takim spożyciu jak piszesz, to nie dałoby się wcale jeździć, bo byłby narąbany 24h/7.
Jednak załóżmy te spożycie na poziomie 12 piw i 0,5l wódki tygodniowo. To masz 50zł. Gdzie za te 50zł, lepiej spędzisz taką ilość czasu?
Nie pójdziesz na np kręgle, bo to min 100zł. Nie pójdziesz na strzelnicę bo to ponad 150zł. Mógłbyś pójść do kina, ale film to 2 godziny trwa i po ptakach... Po prostu, alkohol wciąż jest względnie tanią "rozrywką". A polskie życie smutne jak flaki z olejem. Ludzi nie stać na to aby się nie martwić, aby po prostu żyć, bo za mało zarabiamy. Stąd taki spożycie alkoholu.

"Dwa lata pracowałem w markecie, to widziałem kto na co wydaje pieniądze." - chyba w monopolowym XD... Market marketowi nierówny. Dodatkowo jeśli w twoim markecie alkohol był tańszy to nie dziwota że ludzie po to przyjeżdżali.

"W Anglii Polaka na ulicy poznasz po tym że jeździ samochodem dwa razy większym niż przeciętny Anglik, i dwa razy starszym." - szkoda że nie mówisz jednocześnie, że Polacy w Anglii zarabiają mimo wszystko mniej od Anglików.
No ale widzę że ktoś się "zaklepkował".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L konto usunięte
-1 / 1

@rafik54321 Tu raczej nie chodzi o to jak ten samochód wygląda czy będą dokumentować amortyzator czy wahacz, bardziej tu chodzi o to, czy ten pojazd był w ogóle w SKP, ale jak to bywa w tym pięknym kraju obecnie nie trzeba być na przeglądzie pojazdem wystarczy mieć znajomego który pracuje w SKP, przynieść dowód rejestracyjny w środku 120 zł i przegląd załatwiony. Swoją drogą nowe przepisy czy coś zmienią ? Oczywiście, że nie, kombinatorzy i tak znajdą sposób, żeby miał przepchać 10 km czy lawetą podjechać to i tak przegląd przejdzie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@LowcaStulejarzy równie dobrze mogą po prostu wymagać archiwizowania monitoringu. Byłoby prościej.

Poza tym po prostu zacznie się ładowanie lewizny na miejscu. Podjedzie, połazi i tyle.

Jak dla mnie, przegląd techniczny powinny dostawać nawet auta "nie na chodzie", jeśli tylko zawieszenie jest sprawne, tak samo hamulce czy opony. Bo to że nie odpala, biegi nie wchodzą - to nie ma znaczenia XD. Nawet taki wóz jest "bezpieczniejszy" bo na drogę nie wyjedzie XD.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@rafik54321 To nie ma znaczenia czy mniej zarabiają.
Fakty są takie, że Anglik może mieć dom za milion funtów, a dalej często będzie jeździł samochodem z segmentu B, góra C. Większe wozy stoją dopiero przed willami za kilka milionów.

Natomiast Polak zamiast odkupić od Anglika mały używany samochód, to kupuje coś większego i niemieckiego. Zresztą często poarabskiego, bo nie wiem jak ale Arabowie nagminnie jeżdżą tam drogimi nowymi autami. Jak widzisz nowego dużego Mercedesa, BMW albo Audi, to prawie zawsze jest to Arab albo ktoś podobny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Prally yyy, ale w Anglii kierownica jest po prawej a jazda takim autem w Polsce jest dużo trudniejsza.
Poza tym Anglia w miastach jest zapchana na amen. Duże auto się tak po prostu nie sprawdza. W Polsce jest inaczej. Popatrz na USA, tam małych aut nie ma wcale bo jest miejsce dla nich. Tam taki dodge ram to nic niezwykłego. W Polsce takiemu ramowi jest ciasno.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@rafik54321 No to czemu Polak W ANGLII jeździ samochodem dwa razy większym niż typowy Anglik?

W Anglii zasada jest taka; że jak widzisz dużego i nowego Mercedesa albo BMW to w 9 przypadkach na 10 jedzie Arab, w jednym przypadku Chyńczyk.

Jak jedzie duży niemiecki samochód ale kilkunastoletni, to na bank jedzie Polak albo ktoś z Europy Wschodniej.

Brytyjczyka na brytyjskiej ulicy poznasz po tym, że samochód na ogół ma najskromniejszy, mimo prawdopodobnie lepszego ratingu kredytowego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Prally siła przyzwyczajenia...

No i z Anglików już też nie rób takich oszczednisow. Bo jakoś majątki to ich szlachcice mają potężne. Całe pałace.

No i patrząc po popularności programu top gear który był brytyjski, bardzo rzadko testowano tam samochody tanie i małe. A nawet w GB był to popularny program. No i skoro niby Polacy kupują tam stare używane wielkie fury to niby kuwa od kogo? Od Anglików.

Bo akurat Anglicy uwielbiają patrzeć na inne narody z góry

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@rafik54321 Arystokratów jest może pół %.
Mieszkam w Anglii i interesuję się samochodami, to widzę kto czym jeździ.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Prally tylko że Anglia to nie Polska.
Znowu Anglia nie jest całym światem. Popatrz sobie w USA. Tam też drogie fury jeżdżą i przede wszystkim duże - bo jest na nie miejsce. Drogi są szerokie w pytę, to się da.
Anglia jest po prostu ciasna i duże, luksusowe auto się am nie sprawdza.
Znowu co najczęściej w Polsce jeździ? Hatchbacki 5ciodrzwiowe.
Jakieś ople astry, golfy, civici, punto, focusy itd.
Druga sprawa że teraz nowe auta po prostu mocno rosną XD. I nowy hatchback jest tak duży jak stary sedan.

W Japonii też ciężko o duże auta, bo jest tam kręto i ciasno. Ludzie kupują takie auta jakie potrzebują mieć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
-1 / 1

@rafik54321 Gdyby ta teoria była prawdziwa to Polak i Arab w Anglii kupowaliby takie same samochody jak Anglik, a nie dwa razy większe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@Prally gdyby twoja teoria była prawdziwa to w Anglii w salonach nie byłoby aut

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
-1 / 1

@rafik54321 Nie popisałeś się tą odpowiedzią.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wiesiu73
-1 / 1

Kto smaruje ten jedzie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
0 / 2

Gnoje chcą psozytować na ludziach.

Mam teraz uszkodzona skodziankę .. padła mi elektryka (lub elektronioka.) Nawet zajechać do serwisu nie mogę a co dopiero badania zrobić . poza tym na naprawę chwilowo mnie nie stać przez tą zasraną pandemie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nexpron
0 / 0

@killerxcartoon Jakie masz objawy? Może jest to względnie prosta usterka, którą można usunąć w parę minut?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
+1 / 1

@nexpron
Złamałem czujnik cofania . włączenie wstecznego lub włączenie wycieraczek wyłącza silnik.
Przy starcie i teście , oraz przy odpalaniu mogą nie przejść testu losowe elementy choć są sprawne... np wyłącza mi czasami wspomaganie kierownicy ....

Albo wiązka albo zwarcie czujnika powoduje szaleństwo komputera , albo padł komputer , Odpala tez czasami nie za pierwszym razem po przygasają kontrolki. Może tez być przywarcie alternatoa.
Skodzianka wiekowa 16 lat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nexpron
0 / 0

@killerxcartoon Komputer zostaw do diagnozy na koniec. Nie sądzę, że to on, bo w większości aut komp nie steruje wycieraczkami. Po włączeniu wycieraczek masz gdzieś zwarcie, które komputer rejestruje i wyłącza się, żeby chronić siebie.
Prąd w rzeczywistości płynie od (-) do (+), bo to elektrony się poruszają. Minus nazywamy inaczej masą. Całe podwozie to masa.
Trzeba wziąć multimetr, przełączyć go w tryb buzzer (zetknięcie dwóch sond mierniczych to zamknięcie obwodu i multimetr zaczyna piszczeć) i zacząć badać ciągłość przewodów. Należy też sprawdzić, czy coś nie dzieje się przy sterowniku wycieraczki lub przy bezpieczniku. Może sterownik jest wadliwy? Może kuna się dostała do auta i popodgryzała kable?
Jeżeli padł czujnik cofania, to po wymianie na nowy powinno wszystko powrócić do normy. Jeżeli nie, to znaczy, że też jest to zwarcie.
Alternator nie tak łatwo sprawdzić, bo wymaga to rozpięcia kabli i podłączenie do obwodu multimetru w trybie pomiaru natężenia. Jest jednak na to inny sposób. Podłączenie się do gniazdka zapalniczki w trybie pomiaru napięcia i obserwacja podczas jazdy co jakiś czas powiedzmy przez tydzień nauczy Cię, przy jak włączonej konfiguracji urządzeń elektrycznych w aucie (światła, hamulec nożny itd) wpływają na napięcie. Tak łatwo jest zdiagnozować tzw. podwieszanie się szczotek w alternatorze.
Postaraj się ściągnąć sobie informacje i schematy auta, a także są fora użytkowników Skod, którzy wymieniają się doświadczeniami i możliwościami naprawy.
Komp, gdyby Ci faktycznie padł, to już raczej by nie wstawał. To też może być zbyt luźno wpięta wiązka kabli do komputera lub zaśniedziałe styki, które wystarczy oczyścić preparatem do czyszczenia styków i elektryki samochodowej.
Próbuj i dawaj znać.
Ja sam miałem taką sytuację, że co przejechałem 6 km, to auto gasło i był przepalony jeden z głównych bezpieczników. Jak się okazało, sonda lambda była uszkodzona mechanicznie - póki się nagrzewała, było OK; jak się nagrzała, to robiła zwarcie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
0 / 0

@nexpron
Jestem elektrykiem automatyki z zawodu.. choć nigdy w nim nie pracowałem.. ale przez trzy lata byłem elektro monterem i konserwatorem .. wiec nie tłumacz

Przyczyną jest na 90 procent złamany czujnik cofania z wciśniętą gałkom jak do wstecznego wrzuciłem dwójkę.. To powoduje że cały czas mam włączoną lampkę wstecznego i dlatego włącza wycieraczki wsteczne bo przełącznik jest we wtyku gałki zmiany biegów i zagiąłem go tak ze cały czas jest zwarty. Komputer głupieje. Mogło to go uwalić do tego akumulator jest słaby i może być zbyt duże obciążenie.

Mogła się upalić tez jakaś żarówka z tylnych lamp i poszło w tryb zwarcia.. Bywa... Samochód da się odpalić jak odepnie się tylne lampy ...

Mam dość grzebania w 16 letnim złomie... Opchnął bym go komuś za 1K ... bo kupiłem młodszego o 8 lat .no teraz o 9 ... Na złomie oferują mi za niego 300-400 złotych ... tam paliwa jest za 150 zł... Bandytyzm

Ściągnę felgi i każdą sprzedam za 50 zł.. A tam jest wymieniona skrzyni i zrobione 4 lata temu sprzęgło... mam go dość

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nexpron
0 / 0

@killerxcartoon Jeżeli zamierzasz się go pozbyć, to sprzedaj go, ale nie do Stacji Kasacji Pojazdów, tylko jakimś innym, co to często się ogłaszają w ulotkach. Cenę dostaniesz wyższą, oni sobie auto przejrzą i podmienią części i wystawią z powrotem na rynek, który i tak ostatnio jest chłonny.
Idzie wiosna, ja bym po prostu "przedzwonił kable", poodpinał poszczególne urządzenia od komputera i patrzył, gdzie co się j.... A może masz jakąś płytkę przy lewarku skrzyni i to uszkodziłeś?
Powodzenia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar MEATLOAF
+1 / 1

Ciekawe a serwery gdzie beda nie wspomne o kosztach zakupu serwisowania kopii zapasowych CHYBA ze ma wygrac jedna firma spelniajaca war .i tylko od niej po okazyjnej cenie ma sie kupowac czyli od rodziny jakiegos polityka

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar MEATLOAF
+1 / 1

@Prally czyli w wolnym kraju ograniczyc ludzia mozliwosc pracy i rozwoju .a ci co sie nie zalapia na garnuszek panstwa lub na strefe.TAK MOZNA z kazda branza zrobic nawet z twoja z to doprowadzi nas w najepszym scenariuszu do komunizmu lub jeszcze dalej

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pawel89def
0 / 0

@MEATLOAF

Przechowywanie danych to koszt około 10 groszy miesięcznie za 1GB przez miesiąc.
Zakładając, że zdjęcia zajmą 50MB, koszt ich przechowywania przez rok będzie kosztować 6 groszy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nexpron
0 / 0

@Prally A pewne pieniądze w rękach takich SKP spowodowałyby, że zaczęłyby wymyślać Nam niesprawności na siłę, proponując oczywiście, że zaprzyjaźniony warsztat naprawi to, albo auto nie przejdzie badania. I co? I srasz ze strachu, bo zawsze wtedy coś jeszcze z Ciebie wyduszą.
Swego czasu jedna z SKP w Wawie okłamywała właścicieli aut, bo sami mieli celowo rozregulowany tester hamowania. Do czasu. Przyjechała żona mechanika, który wcześniej własnymi rękoma wymieniał podzespoły od hamulców z informacją, że auto nie przeszło przeglądu; sam pojechał, też dostał taką diagnozę i od razu wezwał policję. Stację zamknięto, zrobiono pomiary i okazywało się, że tester hamowania ma różnicę między jednym a drugim kołem ponad 20%.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
-1 / 1

@MEATLOAF Normalna regulacja rynku jak w wielu dziedzinach życia.
Sanepidy też są tylko jeden na region. Gdyby działalność kontrolną w sektorze spożywczym jaką prowadzi Sanepid, można było prowadzić tak dowolnie jak SKP, to skończyłoby się na tym że Sanepidy konkurowałyby kto komu przepuści więcej szczurów na zakładzie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem