Różnica była taka, że kiedyś taka lala mogła się promować na dużo mniejszą skalę, a obrazy mogły trafić do różnych galerii. Tyle że większość i tak wolałaby podziwiać walory ładnej dziewczyny z sąsiedztwa niż iść do galerii. Także gusta ogółu się nie zmieniły.
Bzdura. Po pierwsze ta z lewej niedługo będzie płakać do kamerki, że jej profil zamknęli na portalu takim a takim i co ona teraz zrobi, jak to jedyne co umiała robić, bo konta są zamykane na okrągło. Po drugie swojego "dzieła" nigdzie nie sprzeda, bo sprzedaje tylko siebie, a nie swoje wytwory. Po trzecie dobrzy artyści graficy, jak ta z prawej, są dziś na rynku pracy (prawdziwym) bardzo szanowani, więc ani przez chwilę nie będzie babeczka nikomu zazdrościć (może tylko pewności siebie). Po czwarte ten obrazek już robi dwudzieste okrążenie po Internecie i był już na głównej chyba z pięć razy.
Brakuje trzeciego przypadku - gołej dupy z 30 tysiącami lajków. Może być byle jaka, nieforemna, jakkolwiek sfotografowana - i tak nic nie ma do tego lotu. To jest aż groteskowe.
Nie rozumiem tego ciągłego płaczliwego użalania się nad rzeczywistością. Uwagę ludzi można odciągnąć seksem, dobrym jedzeniem i wieloma innymi rzeczami, które zaspokajają podstawowe potrzeby. Nie umniejsza to jednak w żaden sposób wartości tego od czego uwaga jest odciągana. Nie sądzę też by polubienia w serwisach społecznościowych w jakikolwiek sposób mogły stanowić podstawę do oceny wartości czegokolwiek. Mogą co najwyżej być miernikiem zainteresowania.
prostytucja przeniosla sie do internetu i to nie tylko na porno-stronkach
Różnica była taka, że kiedyś taka lala mogła się promować na dużo mniejszą skalę, a obrazy mogły trafić do różnych galerii. Tyle że większość i tak wolałaby podziwiać walory ładnej dziewczyny z sąsiedztwa niż iść do galerii. Także gusta ogółu się nie zmieniły.
Bardzo fajny arcik Totoro. :)
I sama bajka genialna, jak chyba wszystko studia Ghibli. :)
Same sobie tych lajków nie klikają.
Bzdura. Po pierwsze ta z lewej niedługo będzie płakać do kamerki, że jej profil zamknęli na portalu takim a takim i co ona teraz zrobi, jak to jedyne co umiała robić, bo konta są zamykane na okrągło. Po drugie swojego "dzieła" nigdzie nie sprzeda, bo sprzedaje tylko siebie, a nie swoje wytwory. Po trzecie dobrzy artyści graficy, jak ta z prawej, są dziś na rynku pracy (prawdziwym) bardzo szanowani, więc ani przez chwilę nie będzie babeczka nikomu zazdrościć (może tylko pewności siebie). Po czwarte ten obrazek już robi dwudzieste okrążenie po Internecie i był już na głównej chyba z pięć razy.
Brakuje trzeciego przypadku - gołej dupy z 30 tysiącami lajków. Może być byle jaka, nieforemna, jakkolwiek sfotografowana - i tak nic nie ma do tego lotu. To jest aż groteskowe.
Jeśli ktoś ciągle myśli, że liczy się ilość, a nie jakość, to jego problem.
Nie rozumiem tego ciągłego płaczliwego użalania się nad rzeczywistością. Uwagę ludzi można odciągnąć seksem, dobrym jedzeniem i wieloma innymi rzeczami, które zaspokajają podstawowe potrzeby. Nie umniejsza to jednak w żaden sposób wartości tego od czego uwaga jest odciągana. Nie sądzę też by polubienia w serwisach społecznościowych w jakikolwiek sposób mogły stanowić podstawę do oceny wartości czegokolwiek. Mogą co najwyżej być miernikiem zainteresowania.