tak jest tylko wtedy gdy pieniądze zasłaniają w rodzinie to co najważniejsze: miłość. I nie jest to slogan. Miałem możliwość obserwować od wewnątrz dwie rodziny, gdzie bez bogactwa rodzina jest pełna pozytywnych emocji, bliskości... bo nie mają wyjścia mieszkając w niewielkim mieszkanku. Muszą na sobie polegać, pomagać wspierać bo cały zewnętrzny świat ma ich gdzieś i w d... ich problemy. Z drugiej strony, trafiłem do rodziny baaaardzo majętnych ludzi, u których jest g... zamiast serca i umysłu. Kasa i kilka domów w różnych krajach przy najdrobniejszych sprzeczkach, sprzyja możliwości separowania się, zdradom, kłamstwom.
W moim doświadczeniu pary nie oddalają się od siebie z powodu dzieci. Jeśli kończy im się okres beztroskiej miłości to zwykle jest kwestia przejścia od wczesnej burzy hormonów, luźnych planów życiowych i mnóstwa seksu do prozy życia gdzie trzeba pracować, sprzątać i gotować. Niektóre pary potrafią żyć w zgodzie na tym etapie życia, inne nie potrafią. W obu przypadkach to samo stałoby się z dziećmi jak i bez dzieci. Jeśli ktoś sobie wyobraża że pary bez dzieci mogą przeiprezować do sześcdziesiątki to sobie raczej źle wyobraża (chociaż znajdą się skrajne wyjątki).
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
5 kwietnia 2022 o 13:40
To dotyczy konkretnie ludzi, którzy poświęcili się dla dzieci i rodziny na 120%, całkowicie rezygnując z siebie i własnego rozwoju. Po pierwsze, nikt nie lubi być czyimś dłużnikiem. Dorosłe dzieci wyczuwają tę presję długu wdzięczności i to je odpycha, nawet podświadomie. Po drugie - jakim interesującym partnerem czy rozmówcą dla dorosłego, aktywnego człowieka może być ktoś, kto kilkadziesiąt lat temu całkowicie zrezygnował z własnego rozwoju? Nic dziwnego, że rodzinne spotkania, raz do roku, są wówczas nudne i sprowadzają się do rozmowy o pogodzie.
Paradoksalnie, człowiek, który "zaniedbuje" dzieci nie "poświęcając im czasu" i inwestuje w siebie, może być ciekawszym rodzicem gdy one będą nastolatkami lub gdy dorosną.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
5 kwietnia 2022 o 13:59
W tym democie chodzi bardziej o pustkę, jaką pozostawiają po sobie wyprowadzające się dzieci... i chyba też fakt, że często te dzieci są skupione na sobie/karierze/tworzonej własnej rodzinie (niepotrzebne skreślić) i zapominają o swoich rodzicach.
Więc po co narobili bachorów? We dwoje mieli do siebie bliżej.
@kurnutus Nie bachorów a dzieci. I nie chodzi o to czy mają do siebie daleko, ale o pustkę kiedy mieli pełny i głośny dom a teraz są sami.
@ciomak12 wlasnie nie sa sami maja siebie. chodzi o to zeby ten ogien caly czas podtrzymywac bo pozniej dzieci sie wyprowadza i bedzie pustka.
putin musiał mieć dużą rodzinę, kiedyś.
@bartoszewiczkrzysztof
Jego rodzina to KGB. Faktycznie duża.
wniosek prosty, nie robić dzieci
tak jest tylko wtedy gdy pieniądze zasłaniają w rodzinie to co najważniejsze: miłość. I nie jest to slogan. Miałem możliwość obserwować od wewnątrz dwie rodziny, gdzie bez bogactwa rodzina jest pełna pozytywnych emocji, bliskości... bo nie mają wyjścia mieszkając w niewielkim mieszkanku. Muszą na sobie polegać, pomagać wspierać bo cały zewnętrzny świat ma ich gdzieś i w d... ich problemy. Z drugiej strony, trafiłem do rodziny baaaardzo majętnych ludzi, u których jest g... zamiast serca i umysłu. Kasa i kilka domów w różnych krajach przy najdrobniejszych sprzeczkach, sprzyja możliwości separowania się, zdradom, kłamstwom.
W moim doświadczeniu pary nie oddalają się od siebie z powodu dzieci. Jeśli kończy im się okres beztroskiej miłości to zwykle jest kwestia przejścia od wczesnej burzy hormonów, luźnych planów życiowych i mnóstwa seksu do prozy życia gdzie trzeba pracować, sprzątać i gotować. Niektóre pary potrafią żyć w zgodzie na tym etapie życia, inne nie potrafią. W obu przypadkach to samo stałoby się z dziećmi jak i bez dzieci. Jeśli ktoś sobie wyobraża że pary bez dzieci mogą przeiprezować do sześcdziesiątki to sobie raczej źle wyobraża (chociaż znajdą się skrajne wyjątki).
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 kwietnia 2022 o 13:40
Może jakby dobrze traktowali swoje dzieci to stół byłby większy bo jeszcze by przychodziły z wnukami.
To dotyczy konkretnie ludzi, którzy poświęcili się dla dzieci i rodziny na 120%, całkowicie rezygnując z siebie i własnego rozwoju. Po pierwsze, nikt nie lubi być czyimś dłużnikiem. Dorosłe dzieci wyczuwają tę presję długu wdzięczności i to je odpycha, nawet podświadomie. Po drugie - jakim interesującym partnerem czy rozmówcą dla dorosłego, aktywnego człowieka może być ktoś, kto kilkadziesiąt lat temu całkowicie zrezygnował z własnego rozwoju? Nic dziwnego, że rodzinne spotkania, raz do roku, są wówczas nudne i sprowadzają się do rozmowy o pogodzie.
Paradoksalnie, człowiek, który "zaniedbuje" dzieci nie "poświęcając im czasu" i inwestuje w siebie, może być ciekawszym rodzicem gdy one będą nastolatkami lub gdy dorosną.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 kwietnia 2022 o 13:59
Jak jesteś przegrywem to takie rzeczy ci nie groźne. I tak nikogo nie interesujesz. Nie będzie nawet pierwszego etapu.
Historia Putina, który wymordował wszystkie dzieci i został z długim stołem? ;)
W tym democie chodzi bardziej o pustkę, jaką pozostawiają po sobie wyprowadzające się dzieci... i chyba też fakt, że często te dzieci są skupione na sobie/karierze/tworzonej własnej rodzinie (niepotrzebne skreślić) i zapominają o swoich rodzicach.
to dziwne że dzieci mają własne życie i się wyprowadzają z domu? ciężko znaleźć kobietę mieszkając cały czas z rodzicami - nikt tego nie rozumie?
Cóż, na obrazkach u góry, też Ci ludzie są sami, a nie ze swoimi rodzicami. Taka kolej rzeczy.
Po prostu trzeba siedzieć obok siebie i patrzeć razem w tym samym kierunku, grać do jednej bramki... Ramię w ramię.