Kiedy miałem naście lat, byłem zagorzałym patriotą. Potem zacząłem pracować w Polsce. Patriotyzm po kawałku zaczął znikać. Wraz z zabieraniem mi coraz więcej i wyprówaniu sobie żył. Uruchomiłem trzy projekty, które teraz zostały utopione, głównie przez ustanowione prawo. Betonowanie rynków dla gigantów po przez wymogi techniczne tak wywindowane, że zapłacić mogą tylko korporacje. Dzisiaj mam wybór. Oddać część firmy by jeszcze być na rynku, albo zawinąć się do innego kraju. Teraz dowiaduję się, że mogą mnie zamrozić jak będę sprzedawał swoje produkty. Obecnir jestem w takim miejscu, że jak coś jeszcze mi zabiorą z wypracowanej pensji, to wyjeżdżam na zachód. Pewnie coś ze zwrotnika, przynajmniej będzie ciepło przez cały rok.
A co wy myślicie? O co chodzi w tym całym zamieszaniu? Ukraina 24 na dobę, żeby się nikt czasami nie zorientował, że problemy popandemicznie nie zniknęły cudownie, ale cudownie narastają. Ale kto o tym wspomni, przecież to takie passe...
pachnie przygotowaniem pod kradzież (bo inaczej tego nazwać nie można) kasy z PPK.
Kiedy miałem naście lat, byłem zagorzałym patriotą. Potem zacząłem pracować w Polsce. Patriotyzm po kawałku zaczął znikać. Wraz z zabieraniem mi coraz więcej i wyprówaniu sobie żył. Uruchomiłem trzy projekty, które teraz zostały utopione, głównie przez ustanowione prawo. Betonowanie rynków dla gigantów po przez wymogi techniczne tak wywindowane, że zapłacić mogą tylko korporacje. Dzisiaj mam wybór. Oddać część firmy by jeszcze być na rynku, albo zawinąć się do innego kraju. Teraz dowiaduję się, że mogą mnie zamrozić jak będę sprzedawał swoje produkty. Obecnir jestem w takim miejscu, że jak coś jeszcze mi zabiorą z wypracowanej pensji, to wyjeżdżam na zachód. Pewnie coś ze zwrotnika, przynajmniej będzie ciepło przez cały rok.
A może by tak zadzwonić do Wladimira żeby i tu u nas porządek z pajacami zrobił?
A co wy myślicie? O co chodzi w tym całym zamieszaniu? Ukraina 24 na dobę, żeby się nikt czasami nie zorientował, że problemy popandemicznie nie zniknęły cudownie, ale cudownie narastają. Ale kto o tym wspomni, przecież to takie passe...