nie wiem co macie do korpo - pracuję sam 20 lat łącznie (w 3 różnych korpo)
Praca stabilna, dająca możliwości rozwoju siebie i swoich zainteresowań, twórcza i dość dobrze płatna.
Atmosfera bardzo dobra i przyjazna człowiekowi - zero utrudnień, urlop kiedy chcę
Jakie znacie lepsze alternatywy dla lepszej pracy? Nie każdy jest biznesmenem albo odziedziczył firmę po ojcu. Ci co tak krytykują korpo - pewnie nigdy tam nie pracowali i tak sobie na wyrost krytykują - pewnie z zazdrości bo sami pracują w jakiś hoojowych warunkach, gdzie nikt nie zwraca na nich uwagi.....tak myślę bo 20 lat doświadczeń pokazuje, że to świetna praca jednak dla przeciętnego czlowieka po studiach, z ambicjami i chcącego się rozwijać
@next_1 Może to korpo to jest tylko symbolem, a tak naprawdę chodzi o januszexy, gdzie szef "wiecznie musi się odkuć" albo nawet zakład państwowy, ale np. zarządzany według zasad kolesiostwa?
@next_1 Z jednej strony ciężko teraz nie pracować w korpo. Z drugiej...
Amazon - cholerne korpo, które ogranicza człowieka jak leci. Wyścig szczurów jaki tam panuje i dojenie pracowników sięga zenitu.
Jysk - pod płaszczykiem rodzinnej atmosfery to samo, rób co raz więcej, za te same pieniądze, które bliskie są najniższej krajowej (300zł brutto to ledwo różnica), a do tego premia mocno losowa, a i ledwo dostrzegalna.
Ikea - jedyny plus jest taki, że jak robisz na magazynie to g*no cię sklep interesuje. Reszta to samo.
Jedyne korpo, które się opłaca to korpo finansowe, bo tam można faktycznie coś zarobić, bo podstawa jest większa niż w innych.
Powiem tak, ja osobiście w tej chwili nie narzekam, chociaż też robię w korpo. Mimo to jednak, odezwę się ze 100% pewnością za 15 lat ;)
Pracowałem w korpo i nigdy więcej prania mózgu. Prawda jest taka ze jesteś małym trybikiem w wielkiej maszynie, natomiast stabilizacja to szpilka dla motylka, wracając do trybika te zużywają się szybko i często są wymieniane aby ten największy zawsze się kręcił. Ot to cała prawda o korpo-gówno. Oczywiście jest tak że pracowałem z ojcem boi Ale chciałem być Big Bosem w korpo po kilku miesiącach wróciłem do instalacji sanitarnych i nikt mną nie zarządza I nie mówi mi co mam robić i jak mam robić- widocznie to nie jest dla mnie pozdr.
@Czarny_motyl Ja bym strzelał, że korpo, to po prostu styl zarządzania. Nie pracuję w firmie, która jest korporacją, ale niestety przez lata przewinęło się tu mnóstwo osób, które albo kiedyś w korporacji pracowały, albo po prostu z jakiegoś powodu uznali, że taki styl zarządzania sprawdzi się najlepiej. W efekcie jako pracownicy mamy do czynienia z kuriozum, gdzie styl zarządzania, struktura kierownicza i ogólnie atmosfera jest jak w korpo, ale jednocześnie trzyma się to na zupełnie nie-korpo szkielecie, a pod kolorową warstwą jest twardy, niemal komunistyczny beton. Często rozmawiam z ludźmi, którzy pracują w korporacjach i co najmniej 70% rozwiązań jest identyczne.
@next_1 20 lat w 3 firmach to nie na obecne standardy. Nie znam nikogo ze swojego rocznika +-5 lat, kto by pracował w jakiejś korporacji dłużej niż 2-3 lata. Ostatnio rozmawiałem z kolegą, którego poznałem podczas rocznej przygody z pewnym korpo bankiem (musiałem gdzieś się zahaczyć na rok w przerwie między studiami a docelową pracą). Koleś już wtedy pracował w 3 firmie (a był poniżej 30). Kiedy odchodziłem stamtąd 5 lat temu, on przepracował jeszcze kilka miesięcy, potem odszedł znowu do innego banku, zrobił sobie przerwę, przebranżowił się (jakieś kursy) i już po kursach jest w drugiej firmie z nowej działki. Człowiek przez 5 lat pracował w 5 różnych firmach. Myślę, że to tu leży problem. Jak możesz docenić jakąś pracę, jeśli pół roku po jej rozpoczęciu już de facto szukasz czegoś innego?
@next_1 Lepszą alternatywą jest nic nie robić i żyć na poziomie tak jak w democie, tobie wydaje się że złapałeś Boga za nogi bo masz stabilną pracę w korpo a tak naprawdę jesteś w najlepszej sytuacji z ogólnie najgorszych możliwych.
@next_1 Zależy od osoby. Mój dobry znajomy pracuje od lat w korpo i jest zachwycony, bo zawsze pracuje w tych samych godzinach i po wyjściu nikt mu nie zawraca tyłka. I tyle mu wystarcza do szczęścia. Ja w korpo za długo nie wytrzymałem z powodu żmudnej rutyny i poczucia marnowania czasu. Pracowałem w IT i nieraz się zdarzało, że siedziałem za biurkiem 8h, z czego faktycznie coś produktywnego robiłem może z godzinę, bo trzeba było czekać aż ktoś coś zatwierdzi albo ktoś z zagranicy prześle coś niezbędnego. Dosyć szybko zmieniłem pracę i nie żałuję
@Paszynka79 to jak wróciłeś to instalacji sanitarnych to nie chcę myśleć w jakim ty korpo pracowałeś. U mnie gra się w piłkarzyki w przerwach albo ogląda ulubione filmy jak ma się ochotę w małej sali kinowej - jest też pokój z konsolą playstation i fotele do masażu. Żadnego dokręcania śruby czy poczucia bycia trybikiem - robisz swoją robotę w normalnym tempie - jak chcesz wyjść o 13 to wychodzisz - wieczorem odrabiasz z domu jeśli coś ewentualnie zostanie do zrobienia. CHyba mylimy pojęcia korporacji - ja tak właśnie widzę pracę w korpo - pełna swoboda, przyjazne warunki i atmosfera bez nacisków i chorych wyścigów. Nikt u nas nikogo nie porównuje i nie sprawdza - jest zespół 5-6 osób które sami się kontrolują w przyjazny sposób - rozdzielając robotę wg umiejętności i możliwości poszczególnych członków
@next_1
Po doświadczeniach z Edwardeksem (taki Januszex, tylko dwadzieścia lat temu) wolę jednak dla korpo. Hajs na czas, narzędzia pracy są, nie trzeba się o wypłatę sądzić. Może jakbym pracował jako podspecjalista od standaryzacji wycen bobrzych futer regionu EMEA, miałbym kłopot, ale że zawsze robiłem na konkrecie, to mnie korpo nie boli.
@next_1
O korpo w 99% najwięcej wypowiadają się Ci, którzy nigdy tam pracowali. Zdecydowana większość ludzi oddałaby wiele, by mieć taki komfort pracy jak w typowym korpo, ale zamiast się do tego przyznać, woli pisać jakie to trybiki w maszynce etc etc (ale kasując na kasie w spożywczym już oczywiście nie :D ).
Chyba Ty - 31 latek here.
Ad. 1 - Deale z transformacji, owszem, przepadły. Jednak na mediavirusie i w obecnej sytuacji można było i jeszcze można nieźle zarobić - kombinuj :)
Ad. 2 - bez komentarza, ludzie dużo starsi zostają gwiazdami tik toka/insta.
Ad. 3 - Awaria el. w Czarnobylu - 1986 r. - w najgorszym przypadku 40 latek w dniu awarii na księdza mówił zorro więc nie widzę związku. Była jedna reforma edukacji o której pamiętam - rezygnacja z gimbazy, co również nie dotknęło zbytnio zwykłego Anona, chyba że jeszcze się uczysz w szkole podstawowej, co tłumaczy Twoje wnioski z mema...
Nikt nie karze Ci pracować w korpo.
Mieszkanie mam od 4 lat, za wkład własny + kredyt oczywiście, rata 500 PLN więc nic cięzkiego.
A co ja ma powiedzieć (52 lata)? Urodziłam i wychowałam się w komunie, w dorosłość weszłam w dzikim kapitaliźmie, dzieci urodziłam w latach dwutysięcznych, żadnych dodatków, długich urlopów macierzyńskich, żadnej zdolności kredytowej (nawet we frankach). A teraz, jak się trochę odkułam, to jestem klasą średnią, którą trzeba doić, żeby na pisowskich wyborców było...
@Myslaca_istota Proponuję powiedzieć: zobaczmy co przyniesie jutro!
Od jakiegoś czasu w rocznice sierpnia'80 czytam te ponad 40 letnie postulaty 21xTAK https://pl.wikipedia.org/wiki/21_postulat%C3%B3w_MKS gdzieś tam jest płatny 3 letni urlop macierzyński i zapewnienie wymaganej liczby miejsc w żłobkach. Po 30 latach wprowadzono płatny rok więc jest postęp. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Myslaca_istota
mam 49 lat więc nie przesadzaj - pracę zmieniłem 2 lata temu po 20 latach pracy w 1 firmie - uważam że zawsze można jak się chce - pracuję z ludźmi w wieku mojej córki ale mimo różnic pokoleniowych można się dobrze dogadywać i współpracować - oczywiście sporo odstaję od niektórych ale uczę się i wykonuję potrzebną pracę. Nawet na lotniskowcu potrzebni są nie tylko piloci myśliwców - przyda się też ktoś kto wyczyści pokład aby taki myśliwiec mógł wystartować bezpiecznie
@next_1 Niezupełnie rozumiem kontekst twojej wypowiedzi. Ja też pracuję z młodymi ludźmi i bardzo sobie taką pracę chwalę. W swoim poście napisałam, że to raczej moje pokolenie, a nie obecnych 30-40 latków jest tym, które bardziej "dostało w kość", a nie, że sobie nie poradziłam w życiu. Oczywiście, zawsze może się odezwać moja 76 letnia Mama i powiedzieć, że ona wychowała się w powojennej biedzie, zadania odrabiała przy lampie naftowej, a za komuny musiała walczyć o kawałek mięsa na obiad dla rodziny. Nie chodzi o to, żeby się licytować, kto miał ciężej. Chodzi o to, żeby nie użalać się nad sobą i iść do przodu.
Ale w sumie co z tego???? Jak ktoś ma łeb na karku to zawsze sobie poradzi. A jak ktoś jest leniem, to będzie siedział i marudził i szukał powodów (niby niezależnych od siebie) czemu mu jest źle.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 kwietnia 2022 o 20:59
@Czarny_motyl Widzę że niewiele zrozumiałeś z tego co napisałem. Nigdzie nie twierdzę, że ludzie obrotni nie dostają po dupie. Albo, że leniuchom zawsze jest źle. Twierdzę natomiast cały czas, że jak ktoś siedzi na dupie i tylko jęczy, że mu niedobrze, to nic nie osiągnie. Wyjaśniłem?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 kwietnia 2022 o 21:44
@profix3
I tak i nie. Jeśli popatrzysz przykładowo na ludzi, którzy swoje działalności otwierali ze 20 lat temu to oni mieli znacznie łatwiej przynajmniej jeśli chodzi o biurokrację. Otwierali działalność i zarabiali. Obecnie są często nie do prześcignięcia w niektórych branżach czy to w najbliższym regionie czy nawet w skali kraju. W niektóre branże zwyczajnie już nie wejdziesz w swojej okolicy. Ci ludzie mają już praktycznie ustawioną resztę życia.
A teraz? Otworzysz działalność i zanim zaczniesz zajmować się zarabianiem to najpierw musisz załatwić XX pozwoleń od przeróżnych instytucji, zarejestrować się tu czy tam, żeby móc składać co jakiś czas sprawozdania, ogarnąć przeróżne regulaminy, cuda typu RODO, BDO oraz przeczytać tony dokumentów z informacjami za co i jak wysokie mogą Ci grozić kary... A co do kar - są one często tak absurdalnie wysokie, że człowiek, który do tej pory zarabiał przykładowo średnią krajową, na karę za nie posiadanie jakiejś pieczątki od jakiegoś wielce ważnego urzędu, musiałby wywalić swoje kilkuletnie zarobki.
Także owszem, pokolenie obecnych 30-40 latków, jeśli nie wystartowali z jakimś fajnym biznesem zaraz po skończeniu szkoły, ma zdecydowanie trudniej realizować swoje marzenia na własny rachunek niż obecni 40-50-60 latkowie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
28 kwietnia 2022 o 14:36
A wszystko to dzięki mateczce Rosji, która na dekady rozwinęła swoje ochronne skrzydła nad wschodnią Europą, powodując niebywały wręcz cud gospodarczy, z którego to również innych owoców cieszymy się wszyscy niejednokrotnie do dziś.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 kwietnia 2022 o 9:15
Sekretny składnik - bogaci rodzice, znam 30-40 latków co żyją jak królowie tylko otrzymali od rodziców/dziadków mieszkania w Wawie/Wrocu/Krakowie/Poznaniu
Problemy z kupnem/budową własnego mieszkania /domu zaczęły się DWA LATA TEMU. A już określasz całe pokolenie jako "stracone".
Takie sranie w banie jak to mówią.
Ludzie którzy mają 30-40 lat urodzili się w idealnym momencie. Za młodzi by pamiętać komunę a za starzy by dopiero teraz okresie inflacji pandemii zaczynać karierę zawodową. Natomiast oni mieli ten plus że kiedy sami wkraczali w dorosłość to Polska otworzyła się na Europę, zaczynał się u nas powoli rynek pracownika. Byli wystarczająco młodzi by doskonale ogarnąć Internet i telefony.
Również na tyle młodzi że już uczyli się angielskiego i niemieckiego a nie rosyjskiego. Wystarczająco młodzi żeby kobiety nie miały żadnych przeszkód w studiowaniu kierunków technicznych. I nawet jak ktoś z nich się wkopał w kredyt frankowy, to jeżeli poszedł do sądu to mógł dostać umorzenie kredytu. I jakby tego było mało to przez ostatnie dwadzieścia lat były obniżane stopy procentowe. Brałeś kredy i rata sama malała.
Tam przedział wiekowy powinien być poniżej 30 a już na pewno 25 lat. Czyli ludzi którzy swoje początki kariery/studia mają w pandemii inflacji rosnących stopach, drożejących z roku na rok mieszkaniach i kończących się działkach.
Co to za lamenty? Urodziło się tak że od razu po studiach otworzyła się dla nas cała Europa i można było uciec z tego bałaganu i startować w kraju który jest 30-50 lat do przodu w rozwoju. Wystarczyło nie spać na lekcjach języków obcych.
Hmm, 30-40 latkowie urodzili się w sam raz by nie zaznać biedy i trudnego komunizmu lat 50, 60, 70, w sam raz by pojechać w Bieszczady bez telefonu w kieszeni, w sam raz by poznać smak świeżego krowiego mleka, zapach wsi, móc znaleźć samotnię w górach i nie gapić się w telefon pół życia. W sam raz, by nie zaznać wojny w dzieciństwie, mieć paczkę przyjaciół (prawdziwych, nie wirtualnych), w sam raz by poznać życie nieuzależnione od internetu a jednocześnie w sam raz by na nie zdążyć i móc wylewać swoje żale, jak im ciężko w życiu z byle powodu.
Nie wiem ale wydaje mi się, że jest to jakieś pjerdolenie. Mam 34 lata i uważam, że jest znakomicie. Jestem zwyczajnym kierowcą ciężarówki (na trasach lokalnych i bliskich krajowych, co drugi dzień w domu i praca max.10h 6600zł netto.) a moja partnerka (z którą jestem od ponad 15 lat) jest księgową (4500zł netto). Nie posiadamy dzieci ani kredytów. Z czego ja mam być niezadowolony? Przy dochodach rzędu ok.11.000 zł miesięcznie na dwie osoby żyje się jak pączek w maśle (mam na myśli poziom życia takiego właśnie kierowcy jak ja a nie lekarza czy prawnika). A i moja praca nie jest jakoś szczególnie nieznośna czy napastliwa...wsiadam sobie na samochód, nikt mi za uszami nie pjerdoli kocopołów bo wiem co mam robić. Mam dwie główne traski które wykonuję cyklicznie i finał. Puszczam sobie radyjko i nic mnie nie interesuje. Po prostu lubię tą robotę, daje taką namiastkę wolbości.A z chwilą wyjęcia karty z tacho na fajrant znikam, nie ma mnie, nikt to mnie nie dzwoni ani e-maili nie wysyła bo i po co miałby to robić?
Wydaje mi się, iż sekretem w miarę szczęśliwego i bezstresowego życia jest nieposiadanie dzieci i kredytów, tak myślę.
K****a! Jakie to prawdziwe.
nie wiem co macie do korpo - pracuję sam 20 lat łącznie (w 3 różnych korpo)
Praca stabilna, dająca możliwości rozwoju siebie i swoich zainteresowań, twórcza i dość dobrze płatna.
Atmosfera bardzo dobra i przyjazna człowiekowi - zero utrudnień, urlop kiedy chcę
Jakie znacie lepsze alternatywy dla lepszej pracy? Nie każdy jest biznesmenem albo odziedziczył firmę po ojcu. Ci co tak krytykują korpo - pewnie nigdy tam nie pracowali i tak sobie na wyrost krytykują - pewnie z zazdrości bo sami pracują w jakiś hoojowych warunkach, gdzie nikt nie zwraca na nich uwagi.....tak myślę bo 20 lat doświadczeń pokazuje, że to świetna praca jednak dla przeciętnego czlowieka po studiach, z ambicjami i chcącego się rozwijać
@next_1 Może to korpo to jest tylko symbolem, a tak naprawdę chodzi o januszexy, gdzie szef "wiecznie musi się odkuć" albo nawet zakład państwowy, ale np. zarządzany według zasad kolesiostwa?
@next_1 Z jednej strony ciężko teraz nie pracować w korpo. Z drugiej...
Amazon - cholerne korpo, które ogranicza człowieka jak leci. Wyścig szczurów jaki tam panuje i dojenie pracowników sięga zenitu.
Jysk - pod płaszczykiem rodzinnej atmosfery to samo, rób co raz więcej, za te same pieniądze, które bliskie są najniższej krajowej (300zł brutto to ledwo różnica), a do tego premia mocno losowa, a i ledwo dostrzegalna.
Ikea - jedyny plus jest taki, że jak robisz na magazynie to g*no cię sklep interesuje. Reszta to samo.
Jedyne korpo, które się opłaca to korpo finansowe, bo tam można faktycznie coś zarobić, bo podstawa jest większa niż w innych.
Powiem tak, ja osobiście w tej chwili nie narzekam, chociaż też robię w korpo. Mimo to jednak, odezwę się ze 100% pewnością za 15 lat ;)
Pracowałem w korpo i nigdy więcej prania mózgu. Prawda jest taka ze jesteś małym trybikiem w wielkiej maszynie, natomiast stabilizacja to szpilka dla motylka, wracając do trybika te zużywają się szybko i często są wymieniane aby ten największy zawsze się kręcił. Ot to cała prawda o korpo-gówno. Oczywiście jest tak że pracowałem z ojcem boi Ale chciałem być Big Bosem w korpo po kilku miesiącach wróciłem do instalacji sanitarnych i nikt mną nie zarządza I nie mówi mi co mam robić i jak mam robić- widocznie to nie jest dla mnie pozdr.
@Czarny_motyl Ja bym strzelał, że korpo, to po prostu styl zarządzania. Nie pracuję w firmie, która jest korporacją, ale niestety przez lata przewinęło się tu mnóstwo osób, które albo kiedyś w korporacji pracowały, albo po prostu z jakiegoś powodu uznali, że taki styl zarządzania sprawdzi się najlepiej. W efekcie jako pracownicy mamy do czynienia z kuriozum, gdzie styl zarządzania, struktura kierownicza i ogólnie atmosfera jest jak w korpo, ale jednocześnie trzyma się to na zupełnie nie-korpo szkielecie, a pod kolorową warstwą jest twardy, niemal komunistyczny beton. Często rozmawiam z ludźmi, którzy pracują w korporacjach i co najmniej 70% rozwiązań jest identyczne.
@next_1 20 lat w 3 firmach to nie na obecne standardy. Nie znam nikogo ze swojego rocznika +-5 lat, kto by pracował w jakiejś korporacji dłużej niż 2-3 lata. Ostatnio rozmawiałem z kolegą, którego poznałem podczas rocznej przygody z pewnym korpo bankiem (musiałem gdzieś się zahaczyć na rok w przerwie między studiami a docelową pracą). Koleś już wtedy pracował w 3 firmie (a był poniżej 30). Kiedy odchodziłem stamtąd 5 lat temu, on przepracował jeszcze kilka miesięcy, potem odszedł znowu do innego banku, zrobił sobie przerwę, przebranżowił się (jakieś kursy) i już po kursach jest w drugiej firmie z nowej działki. Człowiek przez 5 lat pracował w 5 różnych firmach. Myślę, że to tu leży problem. Jak możesz docenić jakąś pracę, jeśli pół roku po jej rozpoczęciu już de facto szukasz czegoś innego?
@next_1 Lepszą alternatywą jest nic nie robić i żyć na poziomie tak jak w democie, tobie wydaje się że złapałeś Boga za nogi bo masz stabilną pracę w korpo a tak naprawdę jesteś w najlepszej sytuacji z ogólnie najgorszych możliwych.
@next_1 Zależy od osoby. Mój dobry znajomy pracuje od lat w korpo i jest zachwycony, bo zawsze pracuje w tych samych godzinach i po wyjściu nikt mu nie zawraca tyłka. I tyle mu wystarcza do szczęścia. Ja w korpo za długo nie wytrzymałem z powodu żmudnej rutyny i poczucia marnowania czasu. Pracowałem w IT i nieraz się zdarzało, że siedziałem za biurkiem 8h, z czego faktycznie coś produktywnego robiłem może z godzinę, bo trzeba było czekać aż ktoś coś zatwierdzi albo ktoś z zagranicy prześle coś niezbędnego. Dosyć szybko zmieniłem pracę i nie żałuję
@Paszynka79 to jak wróciłeś to instalacji sanitarnych to nie chcę myśleć w jakim ty korpo pracowałeś. U mnie gra się w piłkarzyki w przerwach albo ogląda ulubione filmy jak ma się ochotę w małej sali kinowej - jest też pokój z konsolą playstation i fotele do masażu. Żadnego dokręcania śruby czy poczucia bycia trybikiem - robisz swoją robotę w normalnym tempie - jak chcesz wyjść o 13 to wychodzisz - wieczorem odrabiasz z domu jeśli coś ewentualnie zostanie do zrobienia. CHyba mylimy pojęcia korporacji - ja tak właśnie widzę pracę w korpo - pełna swoboda, przyjazne warunki i atmosfera bez nacisków i chorych wyścigów. Nikt u nas nikogo nie porównuje i nie sprawdza - jest zespół 5-6 osób które sami się kontrolują w przyjazny sposób - rozdzielając robotę wg umiejętności i możliwości poszczególnych członków
@next_1
Po doświadczeniach z Edwardeksem (taki Januszex, tylko dwadzieścia lat temu) wolę jednak dla korpo. Hajs na czas, narzędzia pracy są, nie trzeba się o wypłatę sądzić. Może jakbym pracował jako podspecjalista od standaryzacji wycen bobrzych futer regionu EMEA, miałbym kłopot, ale że zawsze robiłem na konkrecie, to mnie korpo nie boli.
@next_1
O korpo w 99% najwięcej wypowiadają się Ci, którzy nigdy tam pracowali. Zdecydowana większość ludzi oddałaby wiele, by mieć taki komfort pracy jak w typowym korpo, ale zamiast się do tego przyznać, woli pisać jakie to trybiki w maszynce etc etc (ale kasując na kasie w spożywczym już oczywiście nie :D ).
Chyba Ty - 31 latek here.
Ad. 1 - Deale z transformacji, owszem, przepadły. Jednak na mediavirusie i w obecnej sytuacji można było i jeszcze można nieźle zarobić - kombinuj :)
Ad. 2 - bez komentarza, ludzie dużo starsi zostają gwiazdami tik toka/insta.
Ad. 3 - Awaria el. w Czarnobylu - 1986 r. - w najgorszym przypadku 40 latek w dniu awarii na księdza mówił zorro więc nie widzę związku. Była jedna reforma edukacji o której pamiętam - rezygnacja z gimbazy, co również nie dotknęło zbytnio zwykłego Anona, chyba że jeszcze się uczysz w szkole podstawowej, co tłumaczy Twoje wnioski z mema...
Nikt nie karze Ci pracować w korpo.
Mieszkanie mam od 4 lat, za wkład własny + kredyt oczywiście, rata 500 PLN więc nic cięzkiego.
Wzruszyłem się...
Teraz widać w modzie licytacja kto ma bardziej przerąbane.
A co ja ma powiedzieć (52 lata)? Urodziłam i wychowałam się w komunie, w dorosłość weszłam w dzikim kapitaliźmie, dzieci urodziłam w latach dwutysięcznych, żadnych dodatków, długich urlopów macierzyńskich, żadnej zdolności kredytowej (nawet we frankach). A teraz, jak się trochę odkułam, to jestem klasą średnią, którą trzeba doić, żeby na pisowskich wyborców było...
@Myslaca_istota Proponuję powiedzieć: zobaczmy co przyniesie jutro!
Od jakiegoś czasu w rocznice sierpnia'80 czytam te ponad 40 letnie postulaty 21xTAK https://pl.wikipedia.org/wiki/21_postulat%C3%B3w_MKS gdzieś tam jest płatny 3 letni urlop macierzyński i zapewnienie wymaganej liczby miejsc w żłobkach. Po 30 latach wprowadzono płatny rok więc jest postęp. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Myslaca_istota
mam 49 lat więc nie przesadzaj - pracę zmieniłem 2 lata temu po 20 latach pracy w 1 firmie - uważam że zawsze można jak się chce - pracuję z ludźmi w wieku mojej córki ale mimo różnic pokoleniowych można się dobrze dogadywać i współpracować - oczywiście sporo odstaję od niektórych ale uczę się i wykonuję potrzebną pracę. Nawet na lotniskowcu potrzebni są nie tylko piloci myśliwców - przyda się też ktoś kto wyczyści pokład aby taki myśliwiec mógł wystartować bezpiecznie
@next_1 Niezupełnie rozumiem kontekst twojej wypowiedzi. Ja też pracuję z młodymi ludźmi i bardzo sobie taką pracę chwalę. W swoim poście napisałam, że to raczej moje pokolenie, a nie obecnych 30-40 latków jest tym, które bardziej "dostało w kość", a nie, że sobie nie poradziłam w życiu. Oczywiście, zawsze może się odezwać moja 76 letnia Mama i powiedzieć, że ona wychowała się w powojennej biedzie, zadania odrabiała przy lampie naftowej, a za komuny musiała walczyć o kawałek mięsa na obiad dla rodziny. Nie chodzi o to, żeby się licytować, kto miał ciężej. Chodzi o to, żeby nie użalać się nad sobą i iść do przodu.
co ci Czarnobyl zrobił?
@ubooot
Napromieniował?
@KatzenKratzen w jaki sposób? powtarzasz mity
@ubooot Powiedz to mojej tarczycy...
Ale w sumie co z tego???? Jak ktoś ma łeb na karku to zawsze sobie poradzi. A jak ktoś jest leniem, to będzie siedział i marudził i szukał powodów (niby niezależnych od siebie) czemu mu jest źle.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2022 o 20:59
@profix3 To dobrze, że żyjemy w Raju. Jest super, jest super... "Pracowici żyją dobrze, krzywda się dzieje tylko leniom i złym, i brzydkim ludziom".
@Czarny_motyl Widzę że niewiele zrozumiałeś z tego co napisałem. Nigdzie nie twierdzę, że ludzie obrotni nie dostają po dupie. Albo, że leniuchom zawsze jest źle. Twierdzę natomiast cały czas, że jak ktoś siedzi na dupie i tylko jęczy, że mu niedobrze, to nic nie osiągnie. Wyjaśniłem?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2022 o 21:44
@profix3
I tak i nie. Jeśli popatrzysz przykładowo na ludzi, którzy swoje działalności otwierali ze 20 lat temu to oni mieli znacznie łatwiej przynajmniej jeśli chodzi o biurokrację. Otwierali działalność i zarabiali. Obecnie są często nie do prześcignięcia w niektórych branżach czy to w najbliższym regionie czy nawet w skali kraju. W niektóre branże zwyczajnie już nie wejdziesz w swojej okolicy. Ci ludzie mają już praktycznie ustawioną resztę życia.
A teraz? Otworzysz działalność i zanim zaczniesz zajmować się zarabianiem to najpierw musisz załatwić XX pozwoleń od przeróżnych instytucji, zarejestrować się tu czy tam, żeby móc składać co jakiś czas sprawozdania, ogarnąć przeróżne regulaminy, cuda typu RODO, BDO oraz przeczytać tony dokumentów z informacjami za co i jak wysokie mogą Ci grozić kary... A co do kar - są one często tak absurdalnie wysokie, że człowiek, który do tej pory zarabiał przykładowo średnią krajową, na karę za nie posiadanie jakiejś pieczątki od jakiegoś wielce ważnego urzędu, musiałby wywalić swoje kilkuletnie zarobki.
Także owszem, pokolenie obecnych 30-40 latków, jeśli nie wystartowali z jakimś fajnym biznesem zaraz po skończeniu szkoły, ma zdecydowanie trudniej realizować swoje marzenia na własny rachunek niż obecni 40-50-60 latkowie.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2022 o 14:36
deale transformacji? proszę autora demota o rozwinięcie
@kibic777 pewnie chodzi o te mityczne uwłaszczenie się na majątku państwowym prywatyzowanym za grosze.
@kibic777 Pan @Fenin Ci nie poda, bo to nie jego tezy, a niedawno wrzucone na twitter kogoś innego.
BTW autor demota nie podał źródła = złodziej.
@blndlvr w takim razie co to robi na głównej?
a wracając do tematu - z lat 90-tych pamiętam ogromne bezrobocie
A wszystko to dzięki mateczce Rosji, która na dekady rozwinęła swoje ochronne skrzydła nad wschodnią Europą, powodując niebywały wręcz cud gospodarczy, z którego to również innych owoców cieszymy się wszyscy niejednokrotnie do dziś.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2022 o 9:15
@jaszczurtd dobrze że nam choć kible mieć pozwolili...
Sekretny składnik - bogaci rodzice, znam 30-40 latków co żyją jak królowie tylko otrzymali od rodziców/dziadków mieszkania w Wawie/Wrocu/Krakowie/Poznaniu
Problemy z kupnem/budową własnego mieszkania /domu zaczęły się DWA LATA TEMU. A już określasz całe pokolenie jako "stracone".
Takie sranie w banie jak to mówią.
Ludzie którzy mają 30-40 lat urodzili się w idealnym momencie. Za młodzi by pamiętać komunę a za starzy by dopiero teraz okresie inflacji pandemii zaczynać karierę zawodową. Natomiast oni mieli ten plus że kiedy sami wkraczali w dorosłość to Polska otworzyła się na Europę, zaczynał się u nas powoli rynek pracownika. Byli wystarczająco młodzi by doskonale ogarnąć Internet i telefony.
Również na tyle młodzi że już uczyli się angielskiego i niemieckiego a nie rosyjskiego. Wystarczająco młodzi żeby kobiety nie miały żadnych przeszkód w studiowaniu kierunków technicznych. I nawet jak ktoś z nich się wkopał w kredyt frankowy, to jeżeli poszedł do sądu to mógł dostać umorzenie kredytu. I jakby tego było mało to przez ostatnie dwadzieścia lat były obniżane stopy procentowe. Brałeś kredy i rata sama malała.
Tam przedział wiekowy powinien być poniżej 30 a już na pewno 25 lat. Czyli ludzi którzy swoje początki kariery/studia mają w pandemii inflacji rosnących stopach, drożejących z roku na rok mieszkaniach i kończących się działkach.
Co to za lamenty? Urodziło się tak że od razu po studiach otworzyła się dla nas cała Europa i można było uciec z tego bałaganu i startować w kraju który jest 30-50 lat do przodu w rozwoju. Wystarczyło nie spać na lekcjach języków obcych.
Cóż za straszna sytucja :( Z pewnością lepiej miało pokolenie ich rodziców, urodzone w środku stalinizmu, lub ich dziadków, którzy przeżyli wojnę.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2022 o 13:00
A mi się udało obejść system - nie założyłem rodziny.
Załapali się w sam raz na dziurę demograficzną połączoną z masowymi przejściami na emeryturę wyżów demograficznych CZYLI życie żebrzącego emeryta...
Biorąc pod uwagę, co się teraz dzieje, to istnieje ryzyko, żemłodsze pokolenia będą nam zazdrościć.
Hmm, 30-40 latkowie urodzili się w sam raz by nie zaznać biedy i trudnego komunizmu lat 50, 60, 70, w sam raz by pojechać w Bieszczady bez telefonu w kieszeni, w sam raz by poznać smak świeżego krowiego mleka, zapach wsi, móc znaleźć samotnię w górach i nie gapić się w telefon pół życia. W sam raz, by nie zaznać wojny w dzieciństwie, mieć paczkę przyjaciół (prawdziwych, nie wirtualnych), w sam raz by poznać życie nieuzależnione od internetu a jednocześnie w sam raz by na nie zdążyć i móc wylewać swoje żale, jak im ciężko w życiu z byle powodu.
Kolejnych pokoleń czeka podobny los. No może zmieni się forma lecz bilans zostanie zachowany. Co z tego?
Nie wiem ale wydaje mi się, że jest to jakieś pjerdolenie. Mam 34 lata i uważam, że jest znakomicie. Jestem zwyczajnym kierowcą ciężarówki (na trasach lokalnych i bliskich krajowych, co drugi dzień w domu i praca max.10h 6600zł netto.) a moja partnerka (z którą jestem od ponad 15 lat) jest księgową (4500zł netto). Nie posiadamy dzieci ani kredytów. Z czego ja mam być niezadowolony? Przy dochodach rzędu ok.11.000 zł miesięcznie na dwie osoby żyje się jak pączek w maśle (mam na myśli poziom życia takiego właśnie kierowcy jak ja a nie lekarza czy prawnika). A i moja praca nie jest jakoś szczególnie nieznośna czy napastliwa...wsiadam sobie na samochód, nikt mi za uszami nie pjerdoli kocopołów bo wiem co mam robić. Mam dwie główne traski które wykonuję cyklicznie i finał. Puszczam sobie radyjko i nic mnie nie interesuje. Po prostu lubię tą robotę, daje taką namiastkę wolbości.A z chwilą wyjęcia karty z tacho na fajrant znikam, nie ma mnie, nikt to mnie nie dzwoni ani e-maili nie wysyła bo i po co miałby to robić?
Wydaje mi się, iż sekretem w miarę szczęśliwego i bezstresowego życia jest nieposiadanie dzieci i kredytów, tak myślę.