Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar rafik54321
+19 / 21

A wiesz że większość takich "wpadek" jest zauważona przez twórców w czasie postprodukcji?

Sęk w tym, że twórcy wolą wmontować do filmu kadr w którym aktorzy zagrali najlepiej, niż kadr bez wad. Dogrywanie scen na etapie postprodukcji jest mocno kłopotliwe, dlatego często się tego nie robi, a nagrywanie danej sceny może zająć nawet kilka dni, zwłaszcza jeśli jest to bardziej "efektowna scena".
Ba, wręcz często jedną scenę skleja się z różnych dubli :P . Bo np w danym dublu aktor A zagrał idealnie, a w drugim idealnie zagrał aktor B, więc dialog się tnie i składa z 2 uzyskując "dubel" idealny XD.

Jeśli kogoś interesuje jak się kręci współczesne filmy, jak to wygląda "od zaplecza" itp, to polecam kanał "Na gałęzi" na YT :) .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
+4 / 4

@rafik54321 W postprodukcji jest zwykle już trochę za późno na powrót na plan (zwłaszcza jeśli został zdemontowany, albo był plener i zmieniły się warunki). Natomiast jak się wczytać w napisy, sporo filmów ma konsultantów "od wszystkiego", właśnie żeby nie popełniać zbyt oczywistych wpadek, a ponadto mamy fuchę "continuity supervisora", albo inaczej "script supervisora", czyli osobę, której zadaniem jest pilnowanie spójności filmu i dbanie właśnie o takie pierdoły jak utrzymanie garderoby, czy fryzury między ujęciami (których kręcenie może odbywać się w dość dużym odstępie czasowym, a często też niekoniecznie w sekwencji odpowiadającek gotowemu materiałowi filmowemu), albo pamiętanie o tym, że skoro na początku postać była zdrowa, ale w połowie zwichnęła nogę, musi utykać na końcu filmu (i to na właściwą nogę).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+2 / 4

@aniechcemisie zwykle przed nakręceniem sceny, już na etapie "projektowania" filmu, dokładnie planuje się rozmieszczenie wszystkiego w poszczególnych scenach. To co nie pasuje to właśnie zwykle błąd ludzki przy realizacji scen.

Czasem dogrywki się robi ale zwykle rzadko.

Generalnie tworzenie filmu jest dużo bardziej złożone niż mogłoby się wydawać. W zasadzie okres kręcenia scen jest jednym z krótszych etapów produkcji filmu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
0 / 0

@rafik54321 To też w dużej mierze zależy od tego jaki film i czego wymaga. Zupełnie inny rozkład będziesz mieć przy kameralnym dramacie na trzy osoby w jednym wnętrzu, gdzie de facto przyjeżdżasz na lokację, kręcisz, wyjeżdżasz. No, trzeba przygotować wnętrza i posprzątać, ale zasadniczo roboty jest względnie mało. A czym innym jest rozbuchana produkcja, gdzie musisz naprodukować kilometry kwadratowe dekoracji, gdzie masz tonę CGI itd. itp.
To trochę jak z projektami w IT. Ludziom się wydaje, że projekt IT składa się w 90% z programistów tłukących kod. A to jednak tak nie działa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
-1 / 1

@aniechcemisie Oczywiście że sam typ produkcji jest tu bardzo istotny i nie każdy film jest tak samo wymagający dla planu filmowego. Generalnie najłatwiej się kręci w zamkniętym studiu filmowym. Bo tam mamy największą władzę nad otoczeniem.

Kręcąc na np plaży, nie mamy wpływu na ruch wody, oświetlenie się zmienia. W studiu to my oświetlamy lampami więc nie ma tego problemu.

Tłuczenie kodu w IT jest takim "mięsem pracy", ale z pewnością nie jego całością. Bardzo dużą częścią, ale czy większością? Niekoniecznie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
+1 / 1

@rafik54321 Oj, bardzo często jest dość małą częścią. Najpierw masz cały etap uzgadniania z klientem (albo wewnętrznych prac koncepcyjnych w przypadku czegoś "pudełkowego"), potem masz jakiś projekt, trochę rzeczywiście programowania, testy, wdrożenie, opiekę...
W przypadku niektórych metodyk te fazy nie są tak wyraźnie oddzielone i mogą być przemieszane i poszatkowane, ale same ze siebie te aktywności jak najbardziej występują. OK, jak jesteśmy "super nowoczesnym startupem, który wszystko robi zwinnie", może i faktycznie napuszczamy na nieprzemyślany projekt studentów, którzy siedzą dupogodziny aż wypuszczą coś, co "jakoś" działa, a potem zwijamy firmę, żeby nie trzeba było tego utryzmywać. ;-) Ale to jednak ekstrema.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@aniechcemisie Etapu uzgadniania z klientem raczej bym nie wliczał do etapu produkcji produktu IT :/ .
Bo to trochę tak, jakby wliczać w etap budowy domu, etap gdzie przychodzi klient do architekta i dopiero gada co by tak na prawdę chciał.
Dopiero etap tworzenia "prototypu" można by tu uznać za faktyczny początek produkcji.

No i może też przez to że teraz coraz krócej się programuje, to dzięki temu finalne oprogramowanie jest coraz bardziej dziurawe XD.

Kiedyś kupowałeś program/grę instalowałeś i wszystko śmigało od zera. Duże błędy to była rzadkość. Dziś, praktycznie każdy duży program na premierę jest dziurawy jak ser XD.
Weź takie GTA DE, przecież tu mieli proste zadanie. Weź starą grę, przeprogramuj ją na nowy silnik i gotowe.Projekt był gotowy od razu. A wysypały się takie błędy których w oryginale nie było XD.

Znowu w IT więcej rzeczy może się tworzyć "równolegle".
Bo np przy filmach nie da się na raz przecież szyć kostiumów i kręcić zdjęć. Kostiumy muszą być gotowe nim zaczną kręcić itd.

Z grami/programami jest ciut inaczej, bo można logikę czy algorytmy napisać wcześniej, prototypowo narzucić byle grafikę zrobioną w paincie, a dopiero na koniec pokryć to docelową teksturą.
Przy programach też to może tak działać, zależnie od interfejsu danego oprogramowania.

No i zależy co dany program ma robić. Bo programowanie programu "kalkulator" będzie trwać chwilę i dłużej zajmie tworzenie grafik do niego, ale z np systemem operacyjnym może być wręcz odwrotnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
0 / 0

@rafik54321 Ależ jak najbardziej, o ile nie kupujesz gotowego projektu "z półki", etap uzgodnień z architektem i negocjowania wymagań jest etapem procesu projektowego. I architekt sobie to wlicza w kalkulację ceny.

Każdy nietrywialny program ma błędy. Babole były od kiedy pamiętam - w kilkudziesięciu kilobajtach gry na ośmiobitowce były błędy i czasem nie dało się gry skończyć. Natomiast teraz oprogramowanie jest dużo większe, bardziej skomplikowane i mające interakcję z dużo większą liczbą czynników zewnętrznych. A formalnego dowodzenia poprawności już się chyba nawet w astronautyce nie robi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar maggdalena18
0 / 0

@rafik54321 W Przyjaciołach jest parę takich sytuacji, gdzie widać, że aktor jest inaczej ustawiony. Albo jest scena, gdzie Phoebe gada z Joey'em i jej wisiorek zmienia ułożenie między ujęciami. Raz wisi ok, a raz jest odwrócony.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R konto usunięte
+6 / 6

Ile z tych "wpadek" to świadome działanie twórców? Żeby uważni widzowie mieli zajęcie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B BillBrown
+9 / 9

na siłę "te wpadki"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

I to bardzo, @BillBrown.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Pan_Szatan
+7 / 9

Jaki XIIIw w Wiedźminie?
Czary ok, dziwne stwory ok, makijaż nie ok.
Szok!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H humman
+1 / 1

@Pan_Szatan Przede wszystkim XIIIw w ich świecie nie odpowiada w ogóle historycznemu XIIIw, tam rokiem 0 byłą koniunkcja sfer a u nas narodzenie Jezusa

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Dzi4d3k
+4 / 4

Akurat Wiedźmin od Ne-tfu!-lixa to wpadka na wpadce i wpadką pogania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
0 / 0

Judy - cóż, osoba leworęczna niekoniecznie będzie lewą ręką jadła.... To nie znaczy, że nic nie jest w stanie zrobić prawą i nie została czegoś tak wyuczona, bo "savoir vivre".
Jeżeli osoba leworęczna je nożem i widelcem, to dalej ten nóż i widelec trzyma w ten sam sposób (a przynajmniej mi znane), a zupę łyżką - prawą ręką.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kooment
0 / 0

@Cascabel
Jako leworęczna potwierdzam. Jem prawą bo nauczono mnie że tak wypada plus np. w stołówce szkolnej jak się siedziało obok innych to nawet nie było wyboru żeby się łokciami nie zderzać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jakisgoscanonim
0 / 4

Eee, nie przesadzałbym z wpadkami. To tylko drobne błędy, których przeciętny widz nie zauważy podczas seansu...
A poza tym niektóre wpadki są na siłę. A jeszcze niektóre to już przesada, np. biustonosz w 300. Poważnie, aktorka miała nie mieć biustonoszu i występować bez tego? Zresztą tylko zboczeńcy czepialiby się, że aktorka ma biustonosz, choć nie powinna. Ciężko zobaczyć ten biustonosz pod suknem czy czym tam, poza tym gapienie się na cycki i wypatrywanie się biustonoszy podczas seansu? To już jest jakiś fetysz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
+3 / 3

Dziwne hobby ale hobby, niech będzie. Ale jednego nie kumam - ludzie szukają "wpadek" prawie pod mikroskopem elektronowym, a nikomu zdają się nie przeszkadzać ewidentne idiotyzmy, stanowiące już stałe elementy gry w kinematografii. Moje top 2:

- skuteczne kneblowanie ust taśmą klejącą,
- komputerowe czary-mary robiące znakomity obraz z dwóch pikseli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
0 / 0

@daclaw Etam. Lepszy od odzyskiwania ostrego obrazu w 4k z dwóch rozmazanych pikseli jest Blade Runner z jego "powiększaniem" obrazu z zaglądaniem za róg :-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
+1 / 1

Ładne zęby u aktorów grających w historycznych filmach to nagminność. Owszem, są perełki jak w "Piratach z Karaibów", gdzie nawet dzieci mają zaawansowaną próchnicę (pamiętacie wieszanego chłopca)? A Barbossa to już mistrz kiepskiego uzębienia. Ale są naprawdę źle wykonane filmy, gdzie w takim Robin Hoodzie kobiety w XII wieku błyskają koronkami na zębach po 1200 dolarów sztuka. Inna sprawa, że chyba mało która aktorka chce grać bezzębną niewiastę, chyba że stare baby.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem