Nie rozumiem tego całego łowienia. Może ktoś to lubi, ale dla mnie jak ktoś wolał dwa tygodnie spędzać na rybach, a nie w domu, to pewnie ma przewalone życie.
Ucz się, synu, jak funkcjonuje dyktatura. Mianowicie, rodzi podziemie.
Zapewne żona-minutnik, rozliczająca z każdej minuty i wymagająca ponadto bezwzględnie rodzinnego urlopu, spędzanego w warunkach przypominająch klatkę małp.
Czasami jest potrzebna odrobina świętego spokoju. Żeby nikt, ale to nikt, nic nie chciał i nie oczekiwał. Bo nawet jak zostaniesz sam w domu, to zawsze jest tekst typu: jak już jesteś, masz wolne to zrób to i tamto, pojedź tam i tu, no bo co będziesz robił cały dzień. I już czas ktoś nam planuje. Nawet jak coś trzeba zrobić, gdzieś pojechać, to można to zrobić bez zaplanowania dla kogoś całego dnia. No bo czym wtedy różni się wolne od pracy? Ja wychodzę z założenia, że skoro mam wolne, to gdybym nie miał urlopu, to był bym w pracy i tak i tak bym tego czegoś nie zrobił w tym czasie. A skoro coś trzeba zrobić to się zrobi. A nie, że nagle jest wymyślanie na siłę zajęć, no bo skoro już jesteś w domu i nie masz co robić… I nie, nie chodzi o to, że jesteś leniem i nic nie robisz. Wiem z doświadczenia, że jak nadgonię robotę w jednym dniu, żeby w następnym mieć spokój, to jakoś tak przeszkadza, że człowiek odpoczywa i zajmuje się sam sobą. Trzeba na siłę mu zajęcie znaleźć bo ko to myślał, żeby czegoś nie zrobić.
Nie rozumiem tego całego łowienia. Może ktoś to lubi, ale dla mnie jak ktoś wolał dwa tygodnie spędzać na rybach, a nie w domu, to pewnie ma przewalone życie.
Dlatego mężczyzna musi mieć kochankę. Żona myśli że pojechał do kochanki, kochanka myśli że musiał zostać z żoną, a on spokojnie jedzie na ryby.
To musi mieć super miłą żonę, skoro ma taki sposób, żeby znaleźć chwile spokoju. Z drugiej strony dobry sposób.
Ucz się, synu, jak funkcjonuje dyktatura. Mianowicie, rodzi podziemie.
Zapewne żona-minutnik, rozliczająca z każdej minuty i wymagająca ponadto bezwzględnie rodzinnego urlopu, spędzanego w warunkach przypominająch klatkę małp.
Czasami jest potrzebna odrobina świętego spokoju. Żeby nikt, ale to nikt, nic nie chciał i nie oczekiwał. Bo nawet jak zostaniesz sam w domu, to zawsze jest tekst typu: jak już jesteś, masz wolne to zrób to i tamto, pojedź tam i tu, no bo co będziesz robił cały dzień. I już czas ktoś nam planuje. Nawet jak coś trzeba zrobić, gdzieś pojechać, to można to zrobić bez zaplanowania dla kogoś całego dnia. No bo czym wtedy różni się wolne od pracy? Ja wychodzę z założenia, że skoro mam wolne, to gdybym nie miał urlopu, to był bym w pracy i tak i tak bym tego czegoś nie zrobił w tym czasie. A skoro coś trzeba zrobić to się zrobi. A nie, że nagle jest wymyślanie na siłę zajęć, no bo skoro już jesteś w domu i nie masz co robić… I nie, nie chodzi o to, że jesteś leniem i nic nie robisz. Wiem z doświadczenia, że jak nadgonię robotę w jednym dniu, żeby w następnym mieć spokój, to jakoś tak przeszkadza, że człowiek odpoczywa i zajmuje się sam sobą. Trzeba na siłę mu zajęcie znaleźć bo ko to myślał, żeby czegoś nie zrobić.
A co ona robiła nad jeziorem?
@severh
Pewnie też w pracy była.