Lojalność to cecha czysto ludzka. Kot - niezaleznie skąd będzie - NIE wie, że ktoś go uratował - fakt, że z koszmaru, trafi do domu nie wpłynie na jego charakter - wciaż będzie kotem, który miewa "humory" i który w razie czego może ugryźć, czy podrapać. Wciąz jest to kot, który bedzie ostrzył pazury na meblach, w zabawie nie raz użyje pazurów, a i i może mu się zdarzyć narobić na łóżko, czy do buta.
A przede wszystkim - wciąż jest to zwierzak, który będzie potrzebował niejednokrotnie czasu, by się przyzwyczaić - i do nowego miejsca, i do ludzi.
Co też istotne - koty są zwierzętai z naprawdę marną opornością, gdzie w schronisku były narażone na najgorsze pomutowane wirusy (dla ludzi niegroźne, dla kotów, w wersji schroniskowej - często zabójcze) - więc na dzien dobry stres związany ze zmianą miejsca (tak, również z umieralni do domu) może z bardzo duzym prawdopodobieństwem spowodować, że po kilku dniach "pamiątka ze schroniska" się rozwinie - i na dzien dobry będzie potrzebne leczenie.
I w sumie najważniejsze - odporność kotów na stres jest tak mała, że o ile pies potrafi w schronisku i kilkanaście lat przesiedzieć, to dla bardzo wielu kotów pobbyt w schronisku kończy się zamrażarką - często w ciagu kilku tygodni, czy miesięcy - rzadkością jest by kot przeżył w schronisku dłużej niż rok....
@Jacek83218 I bardzo dobrze, że piętrzą. Dzięki temu minimalizują zagrożenie, że zwierzę trafi do kogoś, komu tylko się wydawało, że jest na nie gotowy, a tym bardziej po przejściach. W moim przekonaniu niestety promowane przez lata adoptowanie zwierząt ze schronisk obudziło w znacznej części społeczeństwa przekonanie, że weźmiesz sobie kota czy psa za darmo i będzie cacy. A potem okazuje się, że ktoś oddaje zwierzę, bo nie był przygotowany na pracę z nim w celu socjalizacji.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 maja 2022 o 11:38
@Jacek83218 Wiadomo, że wszędzie można trafić na ludzi, którzy sobie odrobinę za bardzo do serca wezmą przestrzeganie zasad, przez co w praktyce nieliczni będą w stanie spełnić warunki. Ale z drugiej strony kot z hodowli to jest zupełnie inna bajka, niż kot ze schroniska. Niestety znam przypadki, kiedy i tu niektórych przerosła odpowiedzialność.
Procedura adopcyjna zwierząt ze schroniska skutecznie zniechęca. Musisz mieć dostosowane mieszkanie, środki, udowodnić, że troskliwie się nim zajmiesz i na pewno będzie mu u Ciebie dobrze. Za to żadne z powyższych nie jest wymagane, kiedy patologia chce sobie naprodukować dzieciaków w celu wyciagnięcia kolejnych 500+.
Lojalność to cecha czysto ludzka. Kot - niezaleznie skąd będzie - NIE wie, że ktoś go uratował - fakt, że z koszmaru, trafi do domu nie wpłynie na jego charakter - wciaż będzie kotem, który miewa "humory" i który w razie czego może ugryźć, czy podrapać. Wciąz jest to kot, który bedzie ostrzył pazury na meblach, w zabawie nie raz użyje pazurów, a i i może mu się zdarzyć narobić na łóżko, czy do buta.
A przede wszystkim - wciąż jest to zwierzak, który będzie potrzebował niejednokrotnie czasu, by się przyzwyczaić - i do nowego miejsca, i do ludzi.
Co też istotne - koty są zwierzętai z naprawdę marną opornością, gdzie w schronisku były narażone na najgorsze pomutowane wirusy (dla ludzi niegroźne, dla kotów, w wersji schroniskowej - często zabójcze) - więc na dzien dobry stres związany ze zmianą miejsca (tak, również z umieralni do domu) może z bardzo duzym prawdopodobieństwem spowodować, że po kilku dniach "pamiątka ze schroniska" się rozwinie - i na dzien dobry będzie potrzebne leczenie.
I w sumie najważniejsze - odporność kotów na stres jest tak mała, że o ile pies potrafi w schronisku i kilkanaście lat przesiedzieć, to dla bardzo wielu kotów pobbyt w schronisku kończy się zamrażarką - często w ciagu kilku tygodni, czy miesięcy - rzadkością jest by kot przeżył w schronisku dłużej niż rok....
Bzdura. Mój kot przygarnięty albo daje się głaskać, albo mnie drapie. Kot, to kot.
Fajnie. Gdyby jeszcze schroniska nie piętrzyły kłopotów przy adopcji.
@Jacek83218 I bardzo dobrze, że piętrzą. Dzięki temu minimalizują zagrożenie, że zwierzę trafi do kogoś, komu tylko się wydawało, że jest na nie gotowy, a tym bardziej po przejściach. W moim przekonaniu niestety promowane przez lata adoptowanie zwierząt ze schronisk obudziło w znacznej części społeczeństwa przekonanie, że weźmiesz sobie kota czy psa za darmo i będzie cacy. A potem okazuje się, że ktoś oddaje zwierzę, bo nie był przygotowany na pracę z nim w celu socjalizacji.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2022 o 11:38
@Eaunanisme
Mnie niestety ich niechęć wepchnęła do hodowli, a kicia ma już 7 lat i szczęśliwa, zdrowa.
@Jacek83218 Wiadomo, że wszędzie można trafić na ludzi, którzy sobie odrobinę za bardzo do serca wezmą przestrzeganie zasad, przez co w praktyce nieliczni będą w stanie spełnić warunki. Ale z drugiej strony kot z hodowli to jest zupełnie inna bajka, niż kot ze schroniska. Niestety znam przypadki, kiedy i tu niektórych przerosła odpowiedzialność.
@Eaunanisme To może i dobrze że mój pierwszy w życiu kot nie jest ze schroniska. Może nie byłoby tak fajnie.
Piękny oksymoron - "lojalny kot" :)
Procedura adopcyjna zwierząt ze schroniska skutecznie zniechęca. Musisz mieć dostosowane mieszkanie, środki, udowodnić, że troskliwie się nim zajmiesz i na pewno będzie mu u Ciebie dobrze. Za to żadne z powyższych nie jest wymagane, kiedy patologia chce sobie naprodukować dzieciaków w celu wyciagnięcia kolejnych 500+.
Srutu tu tu. To nie ty wybierasz sobie kotka ze schroniska, tylko kotek czeka na odpowiedniego niewolnika, który go stamtąd zabierze :)