Patrz, zobacz, syn sąsiada miał minimum 90% ze wszystkich przedmiotów, a Ty co?
Kuzynka Ania świadectwo z czerwonym paskiem, matura na 5, teraz wybiera się do stolicy studiować kulturoznawstwo, a Ty?
Własna firma? Gdzie Ty do własnej firmy, znajdź lepiej jakąś dobrą pracę żebyś miał na chleb.
@Nighthawk7 wszystkie matury na 90% pokazują, że potrafi marnować mnóstwo czasu na niepotrzebne pierdoły ;)
sam swego czasu wyszedłem z matury z polskiego po 30minutach, bo wiedziałem, że zdam, a szkoda było mi czasu na siedzenie tam i myślenie co jakiś naćpany polonista stwierdził, że niby autor miał na myśli. zdałem? zdałem. a wynik mnie mało obchodził bo nie był mi do szczęścia potrzebny. matmę i fizykę potrzebne na studia zdałem na >90% i tyle mnie obchodziło
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, jak zapewne wielu ludzi, że egzaminy są nic nieznaczącym określaniem umiejętności na drodze życia i nie powinniśmy się nimi aż tak przejmować.
Na swojej drodze miałem i maturę, która była przepustką na studia, ale też pozniej wiele egzaminów na uczelni technicznej, a koniec końców i tak robię coś co kocham, nic związanego ze szkołami które kończyłem :) Wyszło przypadkiem po n latach zagubienia w innym zawodzie...
Także to nie zawsze wyniki egzaminów czy wykształcenie definiuje nas jako człowieka, a my sami, nasze chęci i podejście do życia :) Wyjątki istnieją, bo nie wyobrażam sobie lekarza, prawnika czy inżyniera budownictwa bez kierunkowego wykształcenia, ale są też i zawody gdzie jest ono zbędne, można się super realizować i dobrze zarabiać :)
co to za kretynizm? jedyna obowiązkowa matura z wymienionych to matematyka. a podstawowa matematyka jest na poziomie: czy umiesz czytać z minimalnym zrozumieniem i rozwiązać równania na poziomie podstawówki (i to wczesnych klas). nawet artysta potrzebuje matematyki na poziomie dodawania i odejmowania
Tylko, że w Polsce jest to tak skonstruowane, że słabszy wynik na egzaminie (nie tylko maturalnym) zamyka Ci dostęp lub co najmniej bardzo utrudnia na uczelnię, gdzie mógłbyś się szkolić i realizować swoją pasję. Dziwi mnie tylko obowiązkowość na maturze języka polskiego, skoro potem i tak rzadko kto go używa. Wystarczy jeden dzień obejrzeć telewizję, aby stwierdzić, że ponad 90% ludzi tam występujących ma problem z poprawnym formułowaniem zdań. Myślę, że potrzebna jest ogromna reforma naszego systemu szkolnictwa. Co do demota bardzo krótka streszczę swoją drogę: najlepszy uczeń w podstawówce, w liceum jeden z lepszych i to z szerokim zakresem wiedzy, matematyka, fizyka, chemia, umysł ścisły z duszą humanisty, bo także polski, historia, geografia... Potem studia informatyczne i... potem cała fala nieszczęść, co uniemożliwiło mi zawodową realizację, śmierć żony w bardzo młodym wieku, kalectwo córki, batalia o rodzinę, wykluczenie społeczne... W okresie świątecznym spotkałem koleżankę z klasy i sama jeszcze wspomniała, że gdybym nie ja i nie to że dawałem odpisywać im lekcje, że zostawałem z nimi po lekcjach i tłumaczyłem im matmę to by żadnych szkół nie pokończyli. Podirytowała się nawet tym, że ktoś ją przy wielkanocnym stole chciał przekonać, że każdy jest kowalem swego losu. Oboje zgodnie twierdzimy, że w życiu potrzeba jest mieć jeszcze trochę szczęścia. Także spokojnie z tymi maturami, to nie jest koniec świata. Zawsze można podejść jeszcze raz lub spróbować innej drogi. Trzymajcie się.
Akurat muzułmanie chemii pilnie się uczą. Zwłaszcza z zakresu materiałów wybuchowych.
Patrz, zobacz, syn sąsiada miał minimum 90% ze wszystkich przedmiotów, a Ty co?
Kuzynka Ania świadectwo z czerwonym paskiem, matura na 5, teraz wybiera się do stolicy studiować kulturoznawstwo, a Ty?
Własna firma? Gdzie Ty do własnej firmy, znajdź lepiej jakąś dobrą pracę żebyś miał na chleb.
@Nighthawk7 Tylko te dobre oceny to raczej nie są ani dla ucznia ani dla jego dobra tylko dla zaspokojenia ambicji rodziców.
@Nighthawk7 wszystkie matury na 90% pokazują, że potrafi marnować mnóstwo czasu na niepotrzebne pierdoły ;)
sam swego czasu wyszedłem z matury z polskiego po 30minutach, bo wiedziałem, że zdam, a szkoda było mi czasu na siedzenie tam i myślenie co jakiś naćpany polonista stwierdził, że niby autor miał na myśli. zdałem? zdałem. a wynik mnie mało obchodził bo nie był mi do szczęścia potrzebny. matmę i fizykę potrzebne na studia zdałem na >90% i tyle mnie obchodziło
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, jak zapewne wielu ludzi, że egzaminy są nic nieznaczącym określaniem umiejętności na drodze życia i nie powinniśmy się nimi aż tak przejmować.
Na swojej drodze miałem i maturę, która była przepustką na studia, ale też pozniej wiele egzaminów na uczelni technicznej, a koniec końców i tak robię coś co kocham, nic związanego ze szkołami które kończyłem :) Wyszło przypadkiem po n latach zagubienia w innym zawodzie...
Także to nie zawsze wyniki egzaminów czy wykształcenie definiuje nas jako człowieka, a my sami, nasze chęci i podejście do życia :) Wyjątki istnieją, bo nie wyobrażam sobie lekarza, prawnika czy inżyniera budownictwa bez kierunkowego wykształcenia, ale są też i zawody gdzie jest ono zbędne, można się super realizować i dobrze zarabiać :)
pewnie
jest wyjątkowy
może być kim zechce
jest zwycięzcą
hahahahaha
Możesz być głąbem i nie znać się na niczym i zrobić karierę i duży szmal. Nie wierzysz? Zobacz kto dzisiaj rządzi Polską.
co to za kretynizm? jedyna obowiązkowa matura z wymienionych to matematyka. a podstawowa matematyka jest na poziomie: czy umiesz czytać z minimalnym zrozumieniem i rozwiązać równania na poziomie podstawówki (i to wczesnych klas). nawet artysta potrzebuje matematyki na poziomie dodawania i odejmowania
Tylko, że w Polsce jest to tak skonstruowane, że słabszy wynik na egzaminie (nie tylko maturalnym) zamyka Ci dostęp lub co najmniej bardzo utrudnia na uczelnię, gdzie mógłbyś się szkolić i realizować swoją pasję. Dziwi mnie tylko obowiązkowość na maturze języka polskiego, skoro potem i tak rzadko kto go używa. Wystarczy jeden dzień obejrzeć telewizję, aby stwierdzić, że ponad 90% ludzi tam występujących ma problem z poprawnym formułowaniem zdań. Myślę, że potrzebna jest ogromna reforma naszego systemu szkolnictwa. Co do demota bardzo krótka streszczę swoją drogę: najlepszy uczeń w podstawówce, w liceum jeden z lepszych i to z szerokim zakresem wiedzy, matematyka, fizyka, chemia, umysł ścisły z duszą humanisty, bo także polski, historia, geografia... Potem studia informatyczne i... potem cała fala nieszczęść, co uniemożliwiło mi zawodową realizację, śmierć żony w bardzo młodym wieku, kalectwo córki, batalia o rodzinę, wykluczenie społeczne... W okresie świątecznym spotkałem koleżankę z klasy i sama jeszcze wspomniała, że gdybym nie ja i nie to że dawałem odpisywać im lekcje, że zostawałem z nimi po lekcjach i tłumaczyłem im matmę to by żadnych szkół nie pokończyli. Podirytowała się nawet tym, że ktoś ją przy wielkanocnym stole chciał przekonać, że każdy jest kowalem swego losu. Oboje zgodnie twierdzimy, że w życiu potrzeba jest mieć jeszcze trochę szczęścia. Także spokojnie z tymi maturami, to nie jest koniec świata. Zawsze można podejść jeszcze raz lub spróbować innej drogi. Trzymajcie się.
Muzułmanin nie potrzebuje chemii? To jak bombę zbuduje?