No cóż, ja pewnie zrobiłabym to samo. Nie mamy dzieci, które trzeba chronić, więc zostałabym z mężem do końca i walczyła u jego boku. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby się okazało, że po mojej ucieczce zostałby zabity i pochowany (albo i nie) w jakimś rowie w bezimiennym grobie.
No cóż, ja pewnie zrobiłabym to samo. Nie mamy dzieci, które trzeba chronić, więc zostałabym z mężem do końca i walczyła u jego boku. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby się okazało, że po mojej ucieczce zostałby zabity i pochowany (albo i nie) w jakimś rowie w bezimiennym grobie.