jeżeli chcesz, żeby lekcje religii były tylko na początku lub końcu, to policz ile lekcji tygodniowo mogą mieć katecheci. Lekcja religii nie jest nieobowiązkowa, jest obowiązkowa dla zadeklarowanych
@Tomasz1977
Wybacz ale w szkole katecheta i jego harmonogram nie jest najważniejszy. Jak ma problem z dostosowaniem się do planu lekcji to salki w kościołach stoją puste.
@Tomasz1977 Jest to przedmiot dodatkowy, widziałeś inny przedmiot dodatkowy będący w środku dnia? O ile nie twierdzę że należy zakazać prowadzenia religii w szkole to zdecydowanie nie powinno się marnować na nią czasu dzieci nie uczęszczających a inaczej nie nazwiesz godzinnej przerwy. Jeżeli uważasz że to ile lekcji mogą mieć katecheci w tygodniu to jest rozwiązanie, zmniejszenie ilości godzin religii z kilku do jednej tygodniowo.
Ja mam zamiar zapisać dzieci na dodatkowe zajęcia sportowe czy sądzisz że też powinny być w ciągu dnia a wszyscy którzy się nie zapiszą mają w tym czasie mieć przerwę?
@MG02 puste? Ależ skąd... oni je wynajmują innym podmiotom... Swego czasu na plebanii w moim mieście w tych salkach były prowadzone lekcje angielskiego, jedną salkę wynajmował lokalny ośrodek szkolenia kierowców i kilka innych takich..... więc nie... nie stoją puste.
religia powinna być tylko w formie takiej, że dzieci na tych lekcjach poznają wszystkie religię świta. Dzięki temu poznają co jest czym i uczą się tolerancji.
Ale z czym problem? Rozwiązania są proste.
1. Organizować lekcje w udostępnionych salkach poza godzinami lekcyjnymi. Jeśli godziny lekcyjne to przykładowo 08:00-16:00 to salki są udostępnione przed 08:00 i po 16:00. Oczywiście Kościół jest zobligowany do oddania salki po zajęciach w odpowiednim stanie (wysprzątanej i uporządkowanej po zajęciach).
2. Katecheta jako niepodlegający pod kuratorium oświaty nie może być wychowawcą, ocena z zajęć nie liczy się do średniej na świadectwie (tak jak miało być na początku kiedy lekcje wprowadzano).
3. Deklaracja o chęci uczestnictwa, a nie o chęci nie uczestnictwa jak bywa w wielu szkołach gdzie dzieci zapisuje się automatycznie.
4. Pensja Katechety płacona przez Kościół a nie przez szkołę. Katecheta nie jest pedagogiem więc nie traktujmy go tak jakby nim był.
Ułożenie plany lekcyjnego wbrew bilbordom nie jest prostą sprawą. Dodatkowo jesteśmy ograniczeni czasowo gdzie masz np busa który odwozi dzieci ze szkoły i nie można tych zajęć robić zbyt późno.
Jeżeli nadamy priorytet by lekcje religii były jedynie na ostatnich lub pierwszych lekcjach to jak mamy 20-30 klas to może to być zwyczajnie niemożliwe. A nawet jeżeli będzie to możliwe to będzie rozwalało plan wszystkim innym nauczycielom.
I mówię to jako osoba która jest przeciw istnieniu religii w szkołach. Ale nie dlatego że to dyskryminacja, czy zło samo w sobie. ale przeciwnie zależy mi by jak najwięcej osób było wierzących, Ale religia w szkołach temu wyraźnie przeszkadza. Stąd należy ją usunąć. Bo księża mając dostęp do uczniów, szkół rekolekcji się zwyczajnie rozleniwili i nie zabiegają w ogóle o kontakt z młodzieżom mając ułudę tego kontaktu na zajęciach szkolnych.
No i druga rzecz to wynagrodzenia księży w szkołąch powodują że kościół w ogóle nie potrzebuje opodatkowywać wiernych w sposób zorganizowany, co następnie rodzi problem braku rad parafialnych z prawdziwego zdarzenia i rozliczania się z majątku i wydatków parafii.
Nie ma nic gorszego niż udział państwa w czymkolwiek. Naprawdę państwo to zło konieczne. Nalezy więc w jak największym stopniu odciąć kościół od państwa bo mamy tutaj szkodę i dla państwa i dla kościoła.
Religia w szkole była pierwszym gwoździem do trumny polskiego kościoła.
Niestety zgodę na to wydał w sumie dość inteligentny człowiek w rządzie Mazowieckiego.
@hokek Pewnie tak, ale gusłoznawstwo zostawi, o to możemy być spokojni. Religia nie jest organizacją pozarządową, obecnie kościół i rząd to wspólny, chory, wynaturzony twór. Organizm toczony przez dwa nowotwory symultanicznie ale z jednym punktem wspólnym. Nieopanowaną żądzą zdobywania większej i większej władzy.
A jeśli nawet to ten upośledzony fanatyk znalazłby zaraz 100 obejść i wyjątków, a tych co mu zwrócili uwagę wysłałby na stos xD
Są tutaj bardzo rozsądne głosy proponujące świetne rozwiązania, jednak trochę zbyt pobłażliwe. Może jestem przewrażliwiony, ale tak uważam - ostrożność przede wszystkim.
Kościół, religia, to jak dla mnie agresorzy wpychający się wszędzie na siłę. Ja z agresorem w domu nie będę rozmawiał tylko wyrzucę go za drzwi i powiadomię odpowiednie służby. Postawa i wartości, które sobą kościół prezentuje są dla mnie odrażające. Ale nawet nie o to chodzi.
Zwyczajnie, religia w szkole nie przekazuje żadnej przydatnej w życiu wiedzy. W teorii ma przekazywać wartości i uczyć moralności - wiem jakie, więc podziękuję. Zatem won ze szkół. Kościół ma niemożliwy do ogarnięcia majątek, mogą wybudować salkę katechetyczną przy dosłownie każdym kościele.
Możliwość uczęszczania na zajęcia z KAŻDEJ, dowolnej religii bez przymusów i ograniczeń, jedynie z koniecznością potwierdzenia chęci uczestnictwa czyli "zapisania się".
To nie jest państwo wyznaniowe (oficjalnie...) i będę do upadłego dążył żeby takim się nie stało (lub być przestało, bo tak trochę w pół drogi jesteśmy, niebezpiecznie blisko).
Ale wróćmy do trzeciej najpopularniejszej postawy duchowo-światopoglądowej w tym kraju (pierwsze miejsce na podium agnostycy/ateiści, drugie chrześcijanie mobilni i okazjonalni czyli tacy, którzy nie bardzo wiedzą co wyznają ale podoba im się brutalny fundamentalizm więc parę razy do roku pójdą się w pierwszym rzędzie pokazać) czyli katolickiego odłamu chrześcijaństwa. Nie tylko won ze szkół, won z życia publicznego. Won z publicznych wydatków (naszych pieniędzy do ciężkiej wiewióry). Won z polityki. Wyszczekujcie sobie swoje hasełka i nienawistne komentarze z ambon, na swoim terytorium. Zostawcie normalnych ludzi w spokoju, dajcie nam żyć. U siebie możecie sobie robić dziki zachód, mieszać z błotem godność ludzką, wartość człowieka i odprawiać wszelkie rytuały, nic mi do tego, nie przeszkadza mi to, wasza wola i wasza zabawa.
Tylko trzymać ten cyrk z dala od życia publicznego. W tym właśnie od szkół. Chcecie indoktrynować to indoktrynujcie wyłącznie dzieci, które będą do was zapisane - sumienie niefrasobliwych rodziców pozostawiam im bo to również nie moja sprawa. Ale szkoła to nie miejsce na plecenie głupot o wszystkich aspektach życia, na temat których nie powinniście się wypowiadać. Jak mówiłem - bredzić do woli o kalendarzykach i niepokalanych poczęciach ale u siebie.
Dlaczego tak ostro? Bo z agresorem się nie dyskutuje. Nie negocjujmy z nimi bo i tak przekręcą to na swoją korzyść prędzej czy później.
Kościół trzeba raz na zawsze definitywnie odciąć od państwa, od ludzi chcących żyć po swojemu, od dotacji i niech sobie istnieje i głosi co mu się podoba na zdrowie! Zarówno kościół, państwo, obywatele jak i fundusze wyłącznie na tym zyskają. A jak będzie zdany na siebie i na wiernych wyznawców zobaczymy ilu zelotów z nimi zostanie. Życzę im szczęścia i powodzenia, po prostu niech się trzymają z daleka.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 maja 2022 o 15:38
@CzlowiekZkamienia Mogłoby, to fakt. Ale teraz religia jest w szkołach i to udając obowiązkową a nie widzę żeby mieli z tym jakieś problemy. Poza tym, to nie jest fajne, ale... jeśli ktoś CHCE coś zrobić, to znajdzie sposób, tak czy inaczej :(
Za moich czasów religia była po szkole. Chodził na nią, kto chciał. Lekcje odbywały się w salce katechetycznej. Czasami ksiądz zabierał nas do kościoła i objaśniał co znajduje się w kościele i do czego służy, wyjaśniał nam nabożeństwa, jak należy się zachowywać w różnych sytuacjach. Zimą, jako że kościół był nieogrzewany zabierał nas na plebanię, która mieściła się w takim małym drewnianym budynku. Cieszę się, że w dorosłość wprowadzili mnie prawdziwi kapłani, bo jak pomyślę sobie o całej pedofilii w kościele i to, przez co musiało przejść wielu młodych ludzi to serce się kraje. Wracając do samych zajęć religii, które odbywały się poza szkołą - komu to przeszkadzało?
Jako jedyny w szkole, syn Świadków Jehowy, nie chodziłem na religię w latach 1977-1989. Dało się, więc nie mówcie, że dzisiaj to takie trudne. Wystarczy powiedzieć NIE!
@weeek Tylko widzisz, jak dziecko ma durnych rodzicow, konformistow, bo skoro wszyscy chodza to on tez bedzie chodzil, to dziecko bedzie zmuszone chodzic. Tylko glos dziecka sie nie liczy niestety, a rodzica, w tym problem. A dla dzieci dobra, byloby zeby zajecia z ksiedzem odbywaly sie tam gdzie ich miejsce, czyli w kosciele. Wtedy wiekszosc dzieci nie chodzilaby, a rodzice nawet nie wiedzieliby ze nie chodza. wilk syty i owca cala. W szkole na religii jest normalnie sprawdzana obecnosc, a przynajmniej byla 20 lat temu, jak ja chodzilam do szkoly.
@weeek, latach, o których piszesz nie było religii w szkołach, a w salach katechetycznych, więc spokojnie dawało się nie chodzić na zajęcia z religii. A ponieważ sama nie chodziłam, to do dziś nie mam pojęcia kto z mojej klasy chodził, a kto nie. Kto nie chodził wiedzieli ci, którzy chodzili, ale kompletnie to nie miało znaczenia w naszych relacjach. Nikt nikogo o to nie pytał.
We Wrocławiu raczej takich problemów nie ma, bo znam dzieci nie chodzące na religie i nie ma to wpływu na nic. Ale podejrzewam że w gmiach gdzie na radzie śpiewa się Bogurodzicę to mogą być problemy z tego tytułu. To już od czasów Galileusza wiadomo że jak ktoś jest bardziej oświecony to trzeba go zniszczyć bo wiedzą jest zagrożeniem dla zabobonów
@Qrvishon u mnie niby nie było z tym wielkiego problemu ale:
-z religii musiałam się wypisać, jeśli na początku roku nie przyniosła bym odpowiedniego papierka spodziewaliby się mojej obecności i skończyło by się to oceną niedostateczną
-gdy ja chodziłam do szkoły trzeba było wybrać, etyka albo religia, teraz gdy moja siostra chodzi mogą wybrać nic, bo szkoła nie może znaleźć pedagoga który nie narzucał by swoich poglądów uczniom :)
-zajęcia były w środku dnia, największy cyrk był z rekolekcjami, nie mieliśmy wolnego, rekolekcje również były wciśnięte pomiędzy zajęciami, żeby uczniowie nie uciekali
jeżeli chcesz, żeby lekcje religii były tylko na początku lub końcu, to policz ile lekcji tygodniowo mogą mieć katecheci. Lekcja religii nie jest nieobowiązkowa, jest obowiązkowa dla zadeklarowanych
@Tomasz1977
Wybacz ale w szkole katecheta i jego harmonogram nie jest najważniejszy. Jak ma problem z dostosowaniem się do planu lekcji to salki w kościołach stoją puste.
@Tomasz1977 Jest to przedmiot dodatkowy, widziałeś inny przedmiot dodatkowy będący w środku dnia? O ile nie twierdzę że należy zakazać prowadzenia religii w szkole to zdecydowanie nie powinno się marnować na nią czasu dzieci nie uczęszczających a inaczej nie nazwiesz godzinnej przerwy. Jeżeli uważasz że to ile lekcji mogą mieć katecheci w tygodniu to jest rozwiązanie, zmniejszenie ilości godzin religii z kilku do jednej tygodniowo.
Ja mam zamiar zapisać dzieci na dodatkowe zajęcia sportowe czy sądzisz że też powinny być w ciągu dnia a wszyscy którzy się nie zapiszą mają w tym czasie mieć przerwę?
@MG02 puste? Ależ skąd... oni je wynajmują innym podmiotom... Swego czasu na plebanii w moim mieście w tych salkach były prowadzone lekcje angielskiego, jedną salkę wynajmował lokalny ośrodek szkolenia kierowców i kilka innych takich..... więc nie... nie stoją puste.
religia powinna być tylko w formie takiej, że dzieci na tych lekcjach poznają wszystkie religię świta. Dzięki temu poznają co jest czym i uczą się tolerancji.
@Tomasz1977 u mnie w liceum religia była kiedyś w środku, a podczas pandemii zmieniło się to i odtąd jest na początku lub na końcu. Można? Można!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2022 o 14:44
Znalezione na FB
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 maja 2022 o 20:45
Ale z czym problem? Rozwiązania są proste.
1. Organizować lekcje w udostępnionych salkach poza godzinami lekcyjnymi. Jeśli godziny lekcyjne to przykładowo 08:00-16:00 to salki są udostępnione przed 08:00 i po 16:00. Oczywiście Kościół jest zobligowany do oddania salki po zajęciach w odpowiednim stanie (wysprzątanej i uporządkowanej po zajęciach).
2. Katecheta jako niepodlegający pod kuratorium oświaty nie może być wychowawcą, ocena z zajęć nie liczy się do średniej na świadectwie (tak jak miało być na początku kiedy lekcje wprowadzano).
3. Deklaracja o chęci uczestnictwa, a nie o chęci nie uczestnictwa jak bywa w wielu szkołach gdzie dzieci zapisuje się automatycznie.
4. Pensja Katechety płacona przez Kościół a nie przez szkołę. Katecheta nie jest pedagogiem więc nie traktujmy go tak jakby nim był.
Ułożenie plany lekcyjnego wbrew bilbordom nie jest prostą sprawą. Dodatkowo jesteśmy ograniczeni czasowo gdzie masz np busa który odwozi dzieci ze szkoły i nie można tych zajęć robić zbyt późno.
Jeżeli nadamy priorytet by lekcje religii były jedynie na ostatnich lub pierwszych lekcjach to jak mamy 20-30 klas to może to być zwyczajnie niemożliwe. A nawet jeżeli będzie to możliwe to będzie rozwalało plan wszystkim innym nauczycielom.
I mówię to jako osoba która jest przeciw istnieniu religii w szkołach. Ale nie dlatego że to dyskryminacja, czy zło samo w sobie. ale przeciwnie zależy mi by jak najwięcej osób było wierzących, Ale religia w szkołach temu wyraźnie przeszkadza. Stąd należy ją usunąć. Bo księża mając dostęp do uczniów, szkół rekolekcji się zwyczajnie rozleniwili i nie zabiegają w ogóle o kontakt z młodzieżom mając ułudę tego kontaktu na zajęciach szkolnych.
No i druga rzecz to wynagrodzenia księży w szkołąch powodują że kościół w ogóle nie potrzebuje opodatkowywać wiernych w sposób zorganizowany, co następnie rodzi problem braku rad parafialnych z prawdziwego zdarzenia i rozliczania się z majątku i wydatków parafii.
Nie ma nic gorszego niż udział państwa w czymkolwiek. Naprawdę państwo to zło konieczne. Nalezy więc w jak największym stopniu odciąć kościół od państwa bo mamy tutaj szkodę i dla państwa i dla kościoła.
Religia w szkole była pierwszym gwoździem do trumny polskiego kościoła.
Niestety zgodę na to wydał w sumie dość inteligentny człowiek w rządzie Mazowieckiego.
spokojnie towarzysz Czarnek stwierdził, że chce by do szkół nie miały wstępu żadne organizacje pozarządowe. ciekawe czy się z tego wywiąże ;)
@hokek Pewnie tak, ale gusłoznawstwo zostawi, o to możemy być spokojni. Religia nie jest organizacją pozarządową, obecnie kościół i rząd to wspólny, chory, wynaturzony twór. Organizm toczony przez dwa nowotwory symultanicznie ale z jednym punktem wspólnym. Nieopanowaną żądzą zdobywania większej i większej władzy.
A jeśli nawet to ten upośledzony fanatyk znalazłby zaraz 100 obejść i wyjątków, a tych co mu zwrócili uwagę wysłałby na stos xD
Są tutaj bardzo rozsądne głosy proponujące świetne rozwiązania, jednak trochę zbyt pobłażliwe. Może jestem przewrażliwiony, ale tak uważam - ostrożność przede wszystkim.
Kościół, religia, to jak dla mnie agresorzy wpychający się wszędzie na siłę. Ja z agresorem w domu nie będę rozmawiał tylko wyrzucę go za drzwi i powiadomię odpowiednie służby. Postawa i wartości, które sobą kościół prezentuje są dla mnie odrażające. Ale nawet nie o to chodzi.
Zwyczajnie, religia w szkole nie przekazuje żadnej przydatnej w życiu wiedzy. W teorii ma przekazywać wartości i uczyć moralności - wiem jakie, więc podziękuję. Zatem won ze szkół. Kościół ma niemożliwy do ogarnięcia majątek, mogą wybudować salkę katechetyczną przy dosłownie każdym kościele.
Możliwość uczęszczania na zajęcia z KAŻDEJ, dowolnej religii bez przymusów i ograniczeń, jedynie z koniecznością potwierdzenia chęci uczestnictwa czyli "zapisania się".
To nie jest państwo wyznaniowe (oficjalnie...) i będę do upadłego dążył żeby takim się nie stało (lub być przestało, bo tak trochę w pół drogi jesteśmy, niebezpiecznie blisko).
Ale wróćmy do trzeciej najpopularniejszej postawy duchowo-światopoglądowej w tym kraju (pierwsze miejsce na podium agnostycy/ateiści, drugie chrześcijanie mobilni i okazjonalni czyli tacy, którzy nie bardzo wiedzą co wyznają ale podoba im się brutalny fundamentalizm więc parę razy do roku pójdą się w pierwszym rzędzie pokazać) czyli katolickiego odłamu chrześcijaństwa. Nie tylko won ze szkół, won z życia publicznego. Won z publicznych wydatków (naszych pieniędzy do ciężkiej wiewióry). Won z polityki. Wyszczekujcie sobie swoje hasełka i nienawistne komentarze z ambon, na swoim terytorium. Zostawcie normalnych ludzi w spokoju, dajcie nam żyć. U siebie możecie sobie robić dziki zachód, mieszać z błotem godność ludzką, wartość człowieka i odprawiać wszelkie rytuały, nic mi do tego, nie przeszkadza mi to, wasza wola i wasza zabawa.
Tylko trzymać ten cyrk z dala od życia publicznego. W tym właśnie od szkół. Chcecie indoktrynować to indoktrynujcie wyłącznie dzieci, które będą do was zapisane - sumienie niefrasobliwych rodziców pozostawiam im bo to również nie moja sprawa. Ale szkoła to nie miejsce na plecenie głupot o wszystkich aspektach życia, na temat których nie powinniście się wypowiadać. Jak mówiłem - bredzić do woli o kalendarzykach i niepokalanych poczęciach ale u siebie.
Dlaczego tak ostro? Bo z agresorem się nie dyskutuje. Nie negocjujmy z nimi bo i tak przekręcą to na swoją korzyść prędzej czy później.
Kościół trzeba raz na zawsze definitywnie odciąć od państwa, od ludzi chcących żyć po swojemu, od dotacji i niech sobie istnieje i głosi co mu się podoba na zdrowie! Zarówno kościół, państwo, obywatele jak i fundusze wyłącznie na tym zyskają. A jak będzie zdany na siebie i na wiernych wyznawców zobaczymy ilu zelotów z nimi zostanie. Życzę im szczęścia i powodzenia, po prostu niech się trzymają z daleka.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2022 o 15:38
@Nefterain Problem w tym, że gdyby lekcje religii były poza szkołami i kontrolą państwa, to molestowanie dzieci mogłoby stać się łatwiejsze.
@CzlowiekZkamienia Mogłoby, to fakt. Ale teraz religia jest w szkołach i to udając obowiązkową a nie widzę żeby mieli z tym jakieś problemy. Poza tym, to nie jest fajne, ale... jeśli ktoś CHCE coś zrobić, to znajdzie sposób, tak czy inaczej :(
Za moich czasów religia była po szkole. Chodził na nią, kto chciał. Lekcje odbywały się w salce katechetycznej. Czasami ksiądz zabierał nas do kościoła i objaśniał co znajduje się w kościele i do czego służy, wyjaśniał nam nabożeństwa, jak należy się zachowywać w różnych sytuacjach. Zimą, jako że kościół był nieogrzewany zabierał nas na plebanię, która mieściła się w takim małym drewnianym budynku. Cieszę się, że w dorosłość wprowadzili mnie prawdziwi kapłani, bo jak pomyślę sobie o całej pedofilii w kościele i to, przez co musiało przejść wielu młodych ludzi to serce się kraje. Wracając do samych zajęć religii, które odbywały się poza szkołą - komu to przeszkadzało?
@cincinmj57 Jak to komu:)? Ksiezulkom. Wiecej kasy jak ucza w szkolach. A do tego przymusowa indoktrynacja dzieci.
@Maja123456 To miało być pytanie retoryczne.
Jako jedyny w szkole, syn Świadków Jehowy, nie chodziłem na religię w latach 1977-1989. Dało się, więc nie mówcie, że dzisiaj to takie trudne. Wystarczy powiedzieć NIE!
@weeek Tylko widzisz, jak dziecko ma durnych rodzicow, konformistow, bo skoro wszyscy chodza to on tez bedzie chodzil, to dziecko bedzie zmuszone chodzic. Tylko glos dziecka sie nie liczy niestety, a rodzica, w tym problem. A dla dzieci dobra, byloby zeby zajecia z ksiedzem odbywaly sie tam gdzie ich miejsce, czyli w kosciele. Wtedy wiekszosc dzieci nie chodzilaby, a rodzice nawet nie wiedzieliby ze nie chodza. wilk syty i owca cala. W szkole na religii jest normalnie sprawdzana obecnosc, a przynajmniej byla 20 lat temu, jak ja chodzilam do szkoly.
@weeek, latach, o których piszesz nie było religii w szkołach, a w salach katechetycznych, więc spokojnie dawało się nie chodzić na zajęcia z religii. A ponieważ sama nie chodziłam, to do dziś nie mam pojęcia kto z mojej klasy chodził, a kto nie. Kto nie chodził wiedzieli ci, którzy chodzili, ale kompletnie to nie miało znaczenia w naszych relacjach. Nikt nikogo o to nie pytał.
@Laviol :) Na wsi chodzili wszyscy, więc wszyscy wiedzieli, że nie chodzę :D
We Wrocławiu raczej takich problemów nie ma, bo znam dzieci nie chodzące na religie i nie ma to wpływu na nic. Ale podejrzewam że w gmiach gdzie na radzie śpiewa się Bogurodzicę to mogą być problemy z tego tytułu. To już od czasów Galileusza wiadomo że jak ktoś jest bardziej oświecony to trzeba go zniszczyć bo wiedzą jest zagrożeniem dla zabobonów
@Qrvishon u mnie niby nie było z tym wielkiego problemu ale:
-z religii musiałam się wypisać, jeśli na początku roku nie przyniosła bym odpowiedniego papierka spodziewaliby się mojej obecności i skończyło by się to oceną niedostateczną
-gdy ja chodziłam do szkoły trzeba było wybrać, etyka albo religia, teraz gdy moja siostra chodzi mogą wybrać nic, bo szkoła nie może znaleźć pedagoga który nie narzucał by swoich poglądów uczniom :)
-zajęcia były w środku dnia, największy cyrk był z rekolekcjami, nie mieliśmy wolnego, rekolekcje również były wciśnięte pomiędzy zajęciami, żeby uczniowie nie uciekali
Artykuł 48 i 53 Konstytucji powinny wystarczyć, jeśli ktoś nie chce posyłać dziecka na religię
@silko do bystrych to ty nie należysz, religia w szkole jest NIEOBOWIĄZKOWA
@dbgoku jest obowiązkowa dla tych co zapisani
Każda religia jest nieetyczna.