Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
N nemo1965
+5 / 5

Stan finansów publicznych jest niestety ale fatalny i podążamy drogą Grecji czy Argentyny. W przypadku ogłoszenia niewypłacalności Skarbu Państwa wartość obligacji czy też bonów skarbowych będzie "0" i obywatele pozbędą się swoich często przez lata zbieranych na "czarną godzinę" pieniędzy. Pamiętajmy: Polacy są drugim po Rosji krajem, który ma najwięcej indywidualnych kont w Szwajcarii i nie jest to przeciętny Kowalski a najczęściej polityk, wysoki urzędnik czy przedstawiciel tzw. wymiaru sprawiedliwości a pieniądze na tych kontach rzadko pochodzą z uczciwej pracy. Przykład: Mateusz Morawiecki i jego handel działkami i wrocławskimi nieruchomościami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar seq23
0 / 4

Od czasów pandemii, gdzie masowo ludzie wypłacali pieniądze z banków, teraz chcą odwrócić ten trend. Chcą ludzi zmusić do tego by z powrotem wpłacali pieniądze do banków, po to by bardziej kontrolować ile mają, by potem skuteczniej ich oszwabiać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lianzer
0 / 4

@seq23 Trochę się mylisz, bo to banki nie chcą gotówki, ze względu, że mają nadpłynność gotówki. Taki klops.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W Wojtekkk69
+5 / 5

Czyli rząd pożyczy od nas pieniądze na wysoki procent, który my a także nasze dzieci i wnuki będą później spłacać. No genialne. To się chyba nazywa piramida finansowa i jest nielegalne dla zwykłych obywateli. No ale kto zabroni rządowi?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+2 / 2

Czyli kolejne rozdawnictwo. Nie da się sztucznymi metodami walczyć ani z deflacją, ani z inflacją.
Jak dochodzi do deflacji, to pieniądze same w sobie zyskują na wartości. To znaczy, że jak nie wydasz ich teraz, to za rok kupisz za nie więcej. To znaczy też, że jak zainwestujesz je w coś, co da w skali roku niewiele więcej od deflacji, to się to zwyczajnie nie opłaci. Wydasz 10 tysięcy na inwestycję, będziesz ryzykować, zrobisz na tym 5% w skali roku, więc przy 5% inflacji po całym tym procesie wypłacisz z inwestycji 10 tysięcy. Nic na tym nie zyskałeś, więc nie opłaca się nic robić. Deflacja prowadzi do stagnacji na rynku i zamrażania kapitału, co prowadzi do dużego ryzyka gwałtownej inflacji, gdy taki zamrożony kapitał nagle pójdzie w ruch. Bardzo podobne zjawisko jest na giełdach. Jak cos szybko zyskuje na wartości, to ludzie to gromadzą i jeszcze szybciej zyskuje na wartości. Nagle jak zaczną to wydawać/sprzedawać, to kurs zaczyna lecieć w dół, kolejni w strachu przed utratą zaczynają realizować zyski i nagle mamy krach na giełdzie.

Jak dochodzi do dużej inflacji, to pieniądze szybko tracą na wartości. Jak telewizor w rok stanieje 10%, a inflacja wynosi 12%, to zapłacisz za niego więcej za rok niż jak kupisz teraz. Przez to zachęca ona nie tylko do inwestycji, ale wręcz do wywalania pieniędzy w błoto, bo lepiej stracić 5% niż 10%. To jest też złe, bo skłania nas do wkładania pieniędzy w coś, co straci wartość tylko dlatego, że pieniądze tracą ją jeszcze szybciej. No a co się dzieje, jak masa ludzi chce wydawać pieniądze i zamieniać na dobra materialne? Popyt idzie w górę i jeszcze bardziej napędza inflację. Między innymi jest tak duży ruch na rynku nieruchomości. Masa ludzi kupuje nieruchomości nie dlatego, że ich potrzebują. Po prostu chcą zabezpieczyć kapitał, więc wchodzą na rynek zwiększajac dodatkowo popyt i ceny idą jeszcze bardziej w górę, a to odbija się na wszystkich.

Podniesienie stóp procentowych oznacza głównie tyle, że bank centralny podnosi oprocentowanie kredytów udzielanych bankom komercyjnym. Zwykle jest tak, że stopy procentowe są bardzo niskie i banki komercyjne mogą pożyczać pieniądze od państwa na skromny procent, dorzucić swoją marżę i pożyczać ludziom na skromny procent. Podniesienie stóp procentowych przy inflacji to dosyć logiczne posunięcie. Skoro pieniądz traci na wartości, to pożyczenie bankowi pieniędzy na niższe oprocentowanie niż wynosi inflacja będzie stratą dla państwa, a więc i stratą dla wszystkich podatników. Tylko co z tego, skoro najpierw podnoszą stopy procentowe (w domyśle aby nie pompować kasy w gospodarkę w oprocentowaniu dużo niższym od inflacji), a zaraz po tym dumnie ogłaszają tarcze i kolejne rozdawnictwo? To jest zwykłe zagranie pod publiczkę. Jest duża inflacja, więc bank centralny podnosi oprocentowanie aby państwo aż tyle nie traciło. Te "zaoszczędzone" pieniądze dumnie wywala znowu na rynek. To jak w tym kawale o kobiecie, która powstrzymała się przed kupnem trzech par butów, więc kupiła sobie za te zaoszczędzone pieniądze dwie torebki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

Oprocentowanie depozytów jest mocno związane ze stopami procentowymi. W końcu są dwa źródła pieniędzy w bankach. Pieniądze klientów leżące na depozytach i pożyczki z banku centralnego. Jak bank centralny podnosi stopy procentowe, a jest duży popyt na pożyczki, to bankom opłaca się podnosić oprocentowanie depozytów. Może nie do poziomu oprocentowania z banku centralnego, ale daje im to większe pole do manewru. Tylko co z tego, skoro to oprocentowanie nadal jest niższe od inflacji i ostatecznie trzymanie pieniędzy w banku nadal przynosi nam straty? Najpierw problemem była wysoka inflacja i państwo (jak i wszyscy inni) tracili udzielając kredytów. Podniesiono stopy procentowe aby zniwelować straty na udzielanych kredytach. Teraz problem jest w tym, że kredyty są drogie i inwestycje w kraju spadły. Chcą to poprawić zwiększając pulę pieniądza inwestycyjnego w obrocie przez podniesienie oprocentowania depozytów, ale to poskutkuje tym samym, co deflacja. Wyższe oprocentowanie depozytów sprawi, że ludzie zaczną znowu kitrać pieniądze i powstrzymywać się od konsumpcji co przełoży się na chwilowe zamrożenie ruchu na rynku. To obniży popyt, a przez to zaczną spadać ceny i przez chwilę będziemy mieli wrażenie, że inflacja zaczyna się cofać. Tylko przez chwilę, bo przyczyną inflacji nie był nadmierny popyt, a cała gospodarka. To znaczy, że ceny towarów nie wrócą z wygórowanych do normalnych, a spadną z normalnych do niskich, a to przełoży się na spadek inwestycji, zamykanie biznesów i ogólnie gospodarka dużymi krokami będzie się zbliżać do recesji.

Czego by nie zrobili, nie naprawią sytuacji na rynku. Podjęto już zbyt wiele złych decyzji, teraz zostaje jedynie ograniczanie strat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lector
-1 / 1

Nie rozumiejącym, o co chodzi, przypominam, że dochód z lokat jest obłożony podatkiem Belki. Jeszcze jakieś pytania?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 maja 2022 o 19:54