@Xar
Tu akurat znalazłem przykład z USA ale sądzę, że gdzie indziej jest podobnie, czyli moda, populizm lub jak to inaczej nazwać, a bez krzyczenia nikt by na nich uwagi nie zwrócił i całe to pozerstwo było by bez sensu.
"Odsetek prawdziwych wegetarian i wegan w Stanach ZjednoczonychWegetarianie jest zaskakująco mały. Tylko około 2% badanych nie spożywało mięsa – 1,5% stanowili wegetarianie, a 0,5% weganie. Wyniki te są generalnie zgodne z innymi badaniami.
Pięć na sześć osób, które rezygnują z mięsa, ostatecznie porzuca wegetariańskie nawyki. Weganie są mniej skłonni do odstępstwa niż wegetarianie. Podczas gdy 86% wegetarian wróciło do mięsa, zrobiło to tylko 70% wegan."
@konradstru Znam kilka przypadków, które musiały zrezygnować z diety wegetariańskiej ze względów medycznych (przy hospitalizacji).
I sporo, którzy nigdy nie byli radykałami.
Ale zdecydujmy się: albo ingerujemy w zdrowie obywateli, albo nie, albo próbujemy regulować je cenami (albo tworzymy dziwne podatki pod wymówką zdrowia obywateli...), albo dajmy im wybór jak się żywią. Bo ze względów zdrowotnych - większość z nas powinno ograniczyć ilość mięsa w diecie na rzecz warzyw, nabiału...
No bo tak szczerze: jaki procent przekracza zalecane pół kilo mięsa w tygodniu? Ilu z nas dwa razy w tygodniu je rybę, czy dania składające się z warzyw strączkowych i z warzywami?
Czemu ciągle pokutuje "zjedz mięso, zostaw ziemniaki"?
@Cascabel " jaki procent przekracza zalecane pół kilo mięsa w tygodniu? " W sumie to pierwszy raz słyszę o takim zaleceniu.
Powiem, że w sumie to ciekawe jest to, że faktycznie przez jakiś czas ze względu na cholesterol zmniejszyłem ilość mięsa na rzecz właśnie ryb i nabiału, aktualnie staram się przynajmniej raz w tygodniu zjeść na obiad rybę, wcześniej zdarzało mi się może raz w miesiącu, nabiału też jadłem bardzo mało, a teraz regularnie, szczerze mówiąc zmiana w diecie, której trzymam się już pół roku, nic nie pomogła na poziom cholesterolu, mam nawet minimalnie wyższy ale to raczej w granicach błędu statystycznego, pozostałe wyniki jak miałem w normie tak samo mam teraz.
Podsumowując zmiana diety, mniej mięsa a więcej ryb i nabiału nie pomogła mi w żaden zauważalny sposób, poza wzrostem wydatków na jedzenie, bo ryby są dość drogie.
Ogólnie tak jak rozmawiam ze znajomymi to aktualnie bardzo popularna jest dieta keto, w której je się dużo mięsa i warzyw a ogranicza się węglowodany (zboża, ziemniaki), z tego co oni mówią to czują się faktycznie sporo lepiej na tej diecie i mają lepsze wyniki badań oraz stracili trochę nadmiarowych kilogramów. Tak więc uważam że "zjedz mięso, zostaw ziemniaki" ma jednak trochę sensu.
Ja nie rozumiem do czego konkretnie vege ma prowadzić- masowe uprawy roślin szerzą takie samo spustoszenie jak masowe hodowle zwierząt. Wystarczy poczytać o uprawie awokado, palm czy bananowców... Rozwiązaniem jest raczej balans a nie rezygnacja z jednego kosztem drugiego.
Za podatkiem od mięsą przemawia przed wszystkim koszt środowiskowy hodowli, hodowla zwierząt jest związana choćby z znacznie większą emisją gazów cieplarnianych niż hodowla roślin, w tym sensie sprzyja globalnemu ociepleniu. Spora cześć światowych upraw roślin (w Europie większość, nie wiem jak poza Europą) jest z resztą przeznaczana na produkcji paszy dla zwierząt. Powierzchnia upraw potrzebna do uzyskania takiej samej ilości energii z mięsa jest znacznie większa niż w przypadku roślin (bo krowa sporą częśc energi z pokarmu wykorzystuje na swoje funkcje życiowe, dodatkowo nie w pełni wykorzystuje energie z pokarmu). Ograniczenie spożycia mięsa i nabiału realnie mogłoby się przycznić do spadku emisji gazów cieplarnianych.
Drugim argumentem jest niekorzystny wpływ zdrowtny czerwonego mięsa, jeśli chodzi o choroby układu krążenia i nowotworowe. Z punktu widzenia ochrony zdrowia utrzymywanej z podatków taki podatek od czerwonego mięsa byłby korzystny potencjalnie redukując związane z jego spożyciem obciążenie zdrowotne populacji, ewentualnie częściowo kompesując związane z nim koszty.
BTW jeszcze nie spotkałem kogoś, kto biegałby po mieście i żądał obłożenie podatkiem mięsa, ale może nie mam szczęścia.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 czerwca 2022 o 18:09
Bo wege to nie ludzie, to ideologia.
@Xar
Tu akurat znalazłem przykład z USA ale sądzę, że gdzie indziej jest podobnie, czyli moda, populizm lub jak to inaczej nazwać, a bez krzyczenia nikt by na nich uwagi nie zwrócił i całe to pozerstwo było by bez sensu.
"Odsetek prawdziwych wegetarian i wegan w Stanach ZjednoczonychWegetarianie jest zaskakująco mały. Tylko około 2% badanych nie spożywało mięsa – 1,5% stanowili wegetarianie, a 0,5% weganie. Wyniki te są generalnie zgodne z innymi badaniami.
Pięć na sześć osób, które rezygnują z mięsa, ostatecznie porzuca wegetariańskie nawyki. Weganie są mniej skłonni do odstępstwa niż wegetarianie. Podczas gdy 86% wegetarian wróciło do mięsa, zrobiło to tylko 70% wegan."
@konradstru Znam kilka przypadków, które musiały zrezygnować z diety wegetariańskiej ze względów medycznych (przy hospitalizacji).
I sporo, którzy nigdy nie byli radykałami.
Ale zdecydujmy się: albo ingerujemy w zdrowie obywateli, albo nie, albo próbujemy regulować je cenami (albo tworzymy dziwne podatki pod wymówką zdrowia obywateli...), albo dajmy im wybór jak się żywią. Bo ze względów zdrowotnych - większość z nas powinno ograniczyć ilość mięsa w diecie na rzecz warzyw, nabiału...
No bo tak szczerze: jaki procent przekracza zalecane pół kilo mięsa w tygodniu? Ilu z nas dwa razy w tygodniu je rybę, czy dania składające się z warzyw strączkowych i z warzywami?
Czemu ciągle pokutuje "zjedz mięso, zostaw ziemniaki"?
@Cascabel " jaki procent przekracza zalecane pół kilo mięsa w tygodniu? " W sumie to pierwszy raz słyszę o takim zaleceniu.
Powiem, że w sumie to ciekawe jest to, że faktycznie przez jakiś czas ze względu na cholesterol zmniejszyłem ilość mięsa na rzecz właśnie ryb i nabiału, aktualnie staram się przynajmniej raz w tygodniu zjeść na obiad rybę, wcześniej zdarzało mi się może raz w miesiącu, nabiału też jadłem bardzo mało, a teraz regularnie, szczerze mówiąc zmiana w diecie, której trzymam się już pół roku, nic nie pomogła na poziom cholesterolu, mam nawet minimalnie wyższy ale to raczej w granicach błędu statystycznego, pozostałe wyniki jak miałem w normie tak samo mam teraz.
Podsumowując zmiana diety, mniej mięsa a więcej ryb i nabiału nie pomogła mi w żaden zauważalny sposób, poza wzrostem wydatków na jedzenie, bo ryby są dość drogie.
Ogólnie tak jak rozmawiam ze znajomymi to aktualnie bardzo popularna jest dieta keto, w której je się dużo mięsa i warzyw a ogranicza się węglowodany (zboża, ziemniaki), z tego co oni mówią to czują się faktycznie sporo lepiej na tej diecie i mają lepsze wyniki badań oraz stracili trochę nadmiarowych kilogramów. Tak więc uważam że "zjedz mięso, zostaw ziemniaki" ma jednak trochę sensu.
Większość nie chce, ale fanatycy to fanatycy.
Ja nie rozumiem do czego konkretnie vege ma prowadzić- masowe uprawy roślin szerzą takie samo spustoszenie jak masowe hodowle zwierząt. Wystarczy poczytać o uprawie awokado, palm czy bananowców... Rozwiązaniem jest raczej balans a nie rezygnacja z jednego kosztem drugiego.
Za podatkiem od mięsą przemawia przed wszystkim koszt środowiskowy hodowli, hodowla zwierząt jest związana choćby z znacznie większą emisją gazów cieplarnianych niż hodowla roślin, w tym sensie sprzyja globalnemu ociepleniu. Spora cześć światowych upraw roślin (w Europie większość, nie wiem jak poza Europą) jest z resztą przeznaczana na produkcji paszy dla zwierząt. Powierzchnia upraw potrzebna do uzyskania takiej samej ilości energii z mięsa jest znacznie większa niż w przypadku roślin (bo krowa sporą częśc energi z pokarmu wykorzystuje na swoje funkcje życiowe, dodatkowo nie w pełni wykorzystuje energie z pokarmu). Ograniczenie spożycia mięsa i nabiału realnie mogłoby się przycznić do spadku emisji gazów cieplarnianych.
https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/klimatyczny-slad-kotleta-386/
Drugim argumentem jest niekorzystny wpływ zdrowtny czerwonego mięsa, jeśli chodzi o choroby układu krążenia i nowotworowe. Z punktu widzenia ochrony zdrowia utrzymywanej z podatków taki podatek od czerwonego mięsa byłby korzystny potencjalnie redukując związane z jego spożyciem obciążenie zdrowotne populacji, ewentualnie częściowo kompesując związane z nim koszty.
BTW jeszcze nie spotkałem kogoś, kto biegałby po mieście i żądał obłożenie podatkiem mięsa, ale może nie mam szczęścia.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2022 o 18:09
@Escitalopram Spurek, ta odmozdzona gadzina z niedoborem bialka zwierzecego...