@mwa Bo jest OK, a chodzi o to co zwykle: narzekanie. Ten kto kwestionuje zasadność takiej kolacji powinien przedstawić kalkulację kaloryczności posiłku odpowiedniej dla człowieka niewykonującego żadnej pracy, który od tygodnia praktycznie cały dzień leży w łóżku. Podejrzewam, że to i tak zbyt wiele kalorii jak na kolację. Dietę pacjentów ustala szpital, nie wiem czego spodziewał się autor demota, że pacjent którego jedynym wysiłkiem przez cały dzień (oprócz okupowania łóżka) jest spacerowanie po szpitalnym korytarzu, dostanie na kolację pół kurczaka?
Niestety wiele zależy od tego jak dany szpital jest zarządzany. A w tym kraju często zarządza lekarz co umie leczyć a nie ktoś kto się faktycznie na takim zarządzaniu zna. I potem zdziwko że kasa się marnuje
Jestem - z konieczności - na diecie bezglutenowej. Z dziesięć lat temu wycinano mi wyrostek. Teoretycznie, szpital miał obowiązek zapewnić mi wyżywienie. W praktyce, usłyszałem coś w stylu: "No, niby możemy zapewnić, jeśli pan chce, ale lepiej, żeby pan nie chciał". Odpuściłem i zdałem się w całości na rodzinę, już choćby tylko ze względu na to, że nie chciałem sprawdzać na sobie, czy jakaś "pani basia" będzie w ogóle rozumiała, czym taka dieta dokładnie jest, z czym się wiąże, i jakie są konsekwencje jej nieprzestrzegania. I miałem rację, bo w rozmowie z pielęgniarką (!) usłyszałem "mądrość", że... mimo wszystko powinienem żreć gluten i się w ten sposób "uodparniać". Uodparniać. Przy celiakii..
@Vertreter i sie pozniej ludzie dziwia, ze pielegniarka czy salowa ze swoimi madrosciami to sa wysmiewane.
To tak, jakby sam fakt, ze ktos sprzata w CERN-ie czynil z niego zarabistego fizyka...
@Xar Trochę dziwne porównanie. Rozumiem, że nie każda pielęgniarka czy salowa musi mieć specjalistyczną wiedzę na temat rzadkich chorób, takich jak choćby moja celiakia. Od tego są lekarze, a i tak nie wszyscy, co zdążyłem już dawno temu odkryć na własnej skórze. Rzecz w tym, że ta konkretna pielęgniarka - nie mając odpowiedniej wiedzy, lub mając jedynie mgliste pojęcie o temacie - mimo wszystko brała się za udzielanie porad, które - gdybym zaufał jej medycznemu 'autorytetowi' i jej posłuchał - skończyłyby się dla mnie pogorszeniem zdrowia, i to zaraz po operacji. Wychodzę z założenia, że jeśli czegoś nie wiem, lub nie jestem pewien, to się nie odzywam. Zwłaszcza w sprawach dotyczących zdrowia innych ludzi. Kto jak kto, ale pielęgniarka powinna to rozumieć. Diagnoza: "Celiakia, bezwzględna dieta bezglutenowa" w karcie pacjenta powinna w zupełności wystarczyć.
*na trzech pacjentów
Nie ma "polskiego szpitala", jest ok 950 szpitali i każdy sam decyduje jak wydaje pieniądze.
Dobre jedzonko. Chcę.
Po odwiedzinach rodziny.
Ale o co chodzi? Wygląda w miarę ok.
@mwa Bo jest OK, a chodzi o to co zwykle: narzekanie. Ten kto kwestionuje zasadność takiej kolacji powinien przedstawić kalkulację kaloryczności posiłku odpowiedniej dla człowieka niewykonującego żadnej pracy, który od tygodnia praktycznie cały dzień leży w łóżku. Podejrzewam, że to i tak zbyt wiele kalorii jak na kolację. Dietę pacjentów ustala szpital, nie wiem czego spodziewał się autor demota, że pacjent którego jedynym wysiłkiem przez cały dzień (oprócz okupowania łóżka) jest spacerowanie po szpitalnym korytarzu, dostanie na kolację pół kurczaka?
Chyba z 3 dni :)
Wierzę. Moja mama dostawała porządne i smaczne posiłki.
to i tak zajebista...
Według mnie jak na kolację to całkiem w porządku sam podobnie jadam w domu.
Ja leżałem na ortopedii w 2012 roku i na kolacje zawsze były 3 kromki chleba i trochę masła. Dodatków nie dawali na kolację.
Niestety wiele zależy od tego jak dany szpital jest zarządzany. A w tym kraju często zarządza lekarz co umie leczyć a nie ktoś kto się faktycznie na takim zarządzaniu zna. I potem zdziwko że kasa się marnuje
Co to za szpital? Prywatny?
chyba rządowym...
Jestem - z konieczności - na diecie bezglutenowej. Z dziesięć lat temu wycinano mi wyrostek. Teoretycznie, szpital miał obowiązek zapewnić mi wyżywienie. W praktyce, usłyszałem coś w stylu: "No, niby możemy zapewnić, jeśli pan chce, ale lepiej, żeby pan nie chciał". Odpuściłem i zdałem się w całości na rodzinę, już choćby tylko ze względu na to, że nie chciałem sprawdzać na sobie, czy jakaś "pani basia" będzie w ogóle rozumiała, czym taka dieta dokładnie jest, z czym się wiąże, i jakie są konsekwencje jej nieprzestrzegania. I miałem rację, bo w rozmowie z pielęgniarką (!) usłyszałem "mądrość", że... mimo wszystko powinienem żreć gluten i się w ten sposób "uodparniać". Uodparniać. Przy celiakii..
@Vertreter i sie pozniej ludzie dziwia, ze pielegniarka czy salowa ze swoimi madrosciami to sa wysmiewane.
To tak, jakby sam fakt, ze ktos sprzata w CERN-ie czynil z niego zarabistego fizyka...
@Xar Trochę dziwne porównanie. Rozumiem, że nie każda pielęgniarka czy salowa musi mieć specjalistyczną wiedzę na temat rzadkich chorób, takich jak choćby moja celiakia. Od tego są lekarze, a i tak nie wszyscy, co zdążyłem już dawno temu odkryć na własnej skórze. Rzecz w tym, że ta konkretna pielęgniarka - nie mając odpowiedniej wiedzy, lub mając jedynie mgliste pojęcie o temacie - mimo wszystko brała się za udzielanie porad, które - gdybym zaufał jej medycznemu 'autorytetowi' i jej posłuchał - skończyłyby się dla mnie pogorszeniem zdrowia, i to zaraz po operacji. Wychodzę z założenia, że jeśli czegoś nie wiem, lub nie jestem pewien, to się nie odzywam. Zwłaszcza w sprawach dotyczących zdrowia innych ludzi. Kto jak kto, ale pielęgniarka powinna to rozumieć. Diagnoza: "Celiakia, bezwzględna dieta bezglutenowa" w karcie pacjenta powinna w zupełności wystarczyć.
@Vertreter problem jest taki, ze to najczesciej salowe i pielegniarki wiedza lepiej bo pracuja w szpitalu
Chyba że w szpitalu MSWiA.
Chyba prywatnym albo po daniu 100zł za dzień "opieki".
Tak tyle ludzie dają, a nawet więcej.
Całkiem w porządku ta kolacja