Pieniadze sa dobrym "odstraszaczem". Jak zaplaci zasadzona kare, to poczuje na wlasnej skorze kare za klamstwa. Jak Johnny jej odpusci, bedzie miala srodki, zeby szabrowac dalej...Poza tym, moglby wziac od niej te kase i oddac na cele charytatywne, skoro nie chce jej zatrzymac.
Ta zła kobieta POWINNA ponieść konsekwencje swoich czynów.
Chciała zniszczyć mu życie kłamstwami, powinna ponieść co najmniej dwukrotne konsekwencje jakie on by poniósł względem jej kłamliwych oskarżeń (gdyby były prawdą).
A jak kasy nie chce - to ok - mógłby ją przekazać na cele charytatywne np. wsparcie dla ofiar przemocy domowej (szczególnie mężczyzn, pomoc psychologiczną dla nich). To byłoby podwójne zwycięstwo.
Powinien wziąć kasę, a potem założyć jakąś fundację czy organizację pomagającą mężczyznom w podobnej sytuacji. Nie każdego stać na porządnego prawnika. Poza tym to byłby dobry krok w kierunku rozwiązania problemu, którego wcześniej nie zauważano.
I wcale nie uważam, że to powinien być koniec #metoo. Po prostu konkretne oskarżenia powinny być uważniej rozpatrywane i do tego ruchu powinni się też włączyć mężczyźni bici bądź molestowani przez kobiety albo innych mężczyzn. To drugie oczywiście zdarza się rzadziej, bo homoseksualiści są zdecydowaną mniejszością, ale się zdarza.
Błąd. Tylko wyegzekwowanie całej zasądzonej kwoty naprawdę zaboli tę sukę. Poza tym gdyby jej darował, to w świat poszedłby komunikat, że można robić takie rzeczy jakie ona zrobiła, przegrać proces, a mimo to spaść na cztery łapy.
Pieniadze sa dobrym "odstraszaczem". Jak zaplaci zasadzona kare, to poczuje na wlasnej skorze kare za klamstwa. Jak Johnny jej odpusci, bedzie miala srodki, zeby szabrowac dalej...Poza tym, moglby wziac od niej te kase i oddac na cele charytatywne, skoro nie chce jej zatrzymac.
@Anya82 powinien założyć lub dać na fundację dla ludzi których nie stać na adwokata w sprawach rozwodowych (żeby nie polegać na tych z urzędu)
Niedobrze.
Ta zła kobieta POWINNA ponieść konsekwencje swoich czynów.
Chciała zniszczyć mu życie kłamstwami, powinna ponieść co najmniej dwukrotne konsekwencje jakie on by poniósł względem jej kłamliwych oskarżeń (gdyby były prawdą).
A jak kasy nie chce - to ok - mógłby ją przekazać na cele charytatywne np. wsparcie dla ofiar przemocy domowej (szczególnie mężczyzn, pomoc psychologiczną dla nich). To byłoby podwójne zwycięstwo.
Niby fajnie, tylko ktoś tutaj się nauczy, że nie ma konsekwencji ;/
Powinien wziąć kasę, a potem założyć jakąś fundację czy organizację pomagającą mężczyznom w podobnej sytuacji. Nie każdego stać na porządnego prawnika. Poza tym to byłby dobry krok w kierunku rozwiązania problemu, którego wcześniej nie zauważano.
I wcale nie uważam, że to powinien być koniec #metoo. Po prostu konkretne oskarżenia powinny być uważniej rozpatrywane i do tego ruchu powinni się też włączyć mężczyźni bici bądź molestowani przez kobiety albo innych mężczyzn. To drugie oczywiście zdarza się rzadziej, bo homoseksualiści są zdecydowaną mniejszością, ale się zdarza.
Błąd. Tylko wyegzekwowanie całej zasądzonej kwoty naprawdę zaboli tę sukę. Poza tym gdyby jej darował, to w świat poszedłby komunikat, że można robić takie rzeczy jakie ona zrobiła, przegrać proces, a mimo to spaść na cztery łapy.
z przyzwyczajenia szukam viktorii hem :D