Podnoszenie stóp procentowych przekłada się na zwiększenie trudności w dostępie do kredytu. To z kolei przekłada się na obniżenie inflacji bo mniej pieniędzy trafia na rynek. Nic natomiast nie tłumaczy tego, że jaszczomp najpierw mówił że podniesienie stóp procentowych przy rosnącej inflacji jest szkolnym błędem, a w pół roku później wywindował je z 0,1 do 6%. O łamaniu Konstytucji nie wspomnę.
Autor demota nie do końca rozumie ekonomię i zależności między inflacją, a podnoszeniem stóp. Otóż podnoszenie stóp działa przeciwinflacyjnie. Nie żebym bronił glapy, bo to, że nie reagował odpowiednio wcześnie, ba, jeszcze zachęcał do brania "tanich kredytów", bo on nie widzi powodów do podnoszenia stóp, a podtrzymywał wzrost inflacji, żeby pisuary miały lepsze wyniki w budżecie jest zbrodnią na kredytobiorcach. Każdy rozsądny człowiek w takiej sytuacji , jeśli był zmuszony do wzięcia kredytu, brał go na oprocentowaniu stałym. Było logiczne, że lada chwila stopy pójdą w górę bo inflacja wymknęła się glapie spod kontroli. Niestety, rozsądek w tym kraju to towar deficytowy.
Natomiast mimo podwyżek stóp, rząd nasz "genialny inaczej" wciąż dosypuje pustego pieniądza, drukuje kasę na tony, żeby tylko nie wyszło, że jest odpowiedzialny za inflację i swoimi działaniami skutecznie jeszcze ją napędza. Stąd mimo znaczącego wzrostu stóp inflacja nadal rośnie. Może gdyby stopy skoczyły drastycznie jeszcze o parę punktów (do 8-9%), a tzw. tarcza antyinflacyjna(właściwie proinflacyjna) została zlikwidowana, to inflacja ostro by wyhamowała, ale jaki byłby wtedy kwik kredytobiorców, którzy ubrali się w kredyt "pod korek", na granicy swojej wydolności finansowej, że zmiennymi stopami, w momencie, gdy oprocentowanie było rzędu 1,5-2,5%. Zresztą, kwik jest już, a za problemy z niewypłacalnością winny jest owszem, glapa, ale nie dlatego, że podnosi stopy, tylko że uspokajał ludzi, że inflacja jest zjawiskiem przejściowym, i że stopy nie wzrosną jeszcze długo, gdy były na rekordowo niskim poziomie. No i oczywiście takie działanie przejściowo uderzyłoby elektorat, bo wszyscy musielibyśmy zacisnąć pasa, ale biedniejszych trafiłoby najmocniej bo już w tym pasie raczej nie ma kolejnych dziurek, i tak już żyją na granicy wydolności. Z tym, że rosnąca inflacja też najmocniej wali najbiedniejszych, w dodatku będzie to działać znacznie dłużej, ale to już można nazywać putinflacją, kowidflacją, uninflacją, bo oczywiście wszyscy winni, tylko nie kaczor i jego pomagierzy. W tym glapa.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
22 czerwca 2022 o 15:24
Podnoszenie stóp procentowych przekłada się na zwiększenie trudności w dostępie do kredytu. To z kolei przekłada się na obniżenie inflacji bo mniej pieniędzy trafia na rynek. Nic natomiast nie tłumaczy tego, że jaszczomp najpierw mówił że podniesienie stóp procentowych przy rosnącej inflacji jest szkolnym błędem, a w pół roku później wywindował je z 0,1 do 6%. O łamaniu Konstytucji nie wspomnę.
Autor demota nie do końca rozumie ekonomię i zależności między inflacją, a podnoszeniem stóp. Otóż podnoszenie stóp działa przeciwinflacyjnie. Nie żebym bronił glapy, bo to, że nie reagował odpowiednio wcześnie, ba, jeszcze zachęcał do brania "tanich kredytów", bo on nie widzi powodów do podnoszenia stóp, a podtrzymywał wzrost inflacji, żeby pisuary miały lepsze wyniki w budżecie jest zbrodnią na kredytobiorcach. Każdy rozsądny człowiek w takiej sytuacji , jeśli był zmuszony do wzięcia kredytu, brał go na oprocentowaniu stałym. Było logiczne, że lada chwila stopy pójdą w górę bo inflacja wymknęła się glapie spod kontroli. Niestety, rozsądek w tym kraju to towar deficytowy.
Natomiast mimo podwyżek stóp, rząd nasz "genialny inaczej" wciąż dosypuje pustego pieniądza, drukuje kasę na tony, żeby tylko nie wyszło, że jest odpowiedzialny za inflację i swoimi działaniami skutecznie jeszcze ją napędza. Stąd mimo znaczącego wzrostu stóp inflacja nadal rośnie. Może gdyby stopy skoczyły drastycznie jeszcze o parę punktów (do 8-9%), a tzw. tarcza antyinflacyjna(właściwie proinflacyjna) została zlikwidowana, to inflacja ostro by wyhamowała, ale jaki byłby wtedy kwik kredytobiorców, którzy ubrali się w kredyt "pod korek", na granicy swojej wydolności finansowej, że zmiennymi stopami, w momencie, gdy oprocentowanie było rzędu 1,5-2,5%. Zresztą, kwik jest już, a za problemy z niewypłacalnością winny jest owszem, glapa, ale nie dlatego, że podnosi stopy, tylko że uspokajał ludzi, że inflacja jest zjawiskiem przejściowym, i że stopy nie wzrosną jeszcze długo, gdy były na rekordowo niskim poziomie. No i oczywiście takie działanie przejściowo uderzyłoby elektorat, bo wszyscy musielibyśmy zacisnąć pasa, ale biedniejszych trafiłoby najmocniej bo już w tym pasie raczej nie ma kolejnych dziurek, i tak już żyją na granicy wydolności. Z tym, że rosnąca inflacja też najmocniej wali najbiedniejszych, w dodatku będzie to działać znacznie dłużej, ale to już można nazywać putinflacją, kowidflacją, uninflacją, bo oczywiście wszyscy winni, tylko nie kaczor i jego pomagierzy. W tym glapa.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2022 o 15:24
Niezaleznie od TFUrcy demota i prezenstowanego stanowiska, tego smiecia nalezy spalic na stosie.
O kurde. Pierwszy mem o Glapińskim, który przedstawia Go w dobrym świetle.