Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
520 530
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
M michalSFS
+6 / 10

Znowu w maliny....porzeczki...wiśnie....aronie. yyyhhh. Kiedy będzie niedziela?
Fajnie we wrześniu będzie posłuchać tych, którzy byli na koloniach albo wczasach.

Zupa z czereśni...bleh. Co drugi dzień. No, ale latem to nawet kiełbasę rodzice kupują. Bo są pieniążki za owoce. Nie muszę dzień w dzień żreć obrzydliwego pasztetu mazowieckiego lub chleba z masłem. I słuchać jak mi dobrze, bo inni nawet tego nie mają.

8 lat? Nie, podziękuję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2022 o 22:38

S seybr
+1 / 1

@michalSFS to miałeś przerąbane. Jak pamięć mnie nie myli. Wakacje, wyjazd na dwa tygodnie nad jezioro, piękna pogoda. Pierwszy raz wakacje w domu z dykty. Woda w kranie, ale na zewnątrz. Mycie w misce. Wakacje z braćmi mojej matki oraz ich rodzinami. Zabawy z kuzynami. Granie w karty z moim wujkiem. Łowienie ryb z pomostu, pływanie kajakiem. Wizyta u wspaniałych dziadków. W wakacje postaram się wyrwać na tydzień nad jezioro. To samo, ale w innym miejscu. Mamy domek holenderski, woda, prąd, taras i dobrzy znajomi którzy mają swoje domki. Dzieci mają swoich kolegów, ja swoich. Wakacje jak to wakacje na wsi. Cały czas granie w piłkę, jazda na rowerze. Ogólna beztroska, czyli jak powinno wyglądać. Jak się zaczęły wakacje u moich dzieci? Weekend nad jeziorem z moimi rodzicami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+3 / 3

@seybr
Nigdy za dziecka nie byłem na takich wczasach. Nigdy nie byłem nad jeziorem, nie łowiłem ryb, poza szkolnymi wycieczkami nie byłem nawet w kinie. Kajaki poznałem i polubiłem na studiach. Nie byłem na basenie, nie mogłem iść grać do klubu w piłkę, bo za dużo roboty w domu było. Oprócz nauki.

Jednego roku lilka dni spędziłem u znajomych rodziców. W małym miasteczku. Najlepszy czas, jaki pamiętam. Nic nie było trzeba, bawiliśmy się całe dnie, biegali bo leśniczówce (tam mieszkali). Wpadaliśmy na rynek, tu dostałem lody tu coś innego. Coś nietypowego.

Do dziadków regularnie jeździliśmy, ale tam też pomagaliśmy w polu. Żniwa, wykopy ziemniaków, jakieś drobniejsze prace. Wolny był tylko wieczór. A w miarę wcześnie spać się szło, bo rano pole. Rodzice próbowali jakoś wyjść na prostą, coś robić ekstra, wykształcić nas - mnie i siostrę. Wykształcili, pracujemy w zawodzie. Dobrze radzimy sobie. To ostatnie im dobrze wyszło. Nigdy nie żałowali na książki. Pożyczali, żeby je kupić. Ale ogólnie nie miałem jakiegoś dzieciństwa, które wspominałbym z łzą w oku.

Jedno pokolenie do przodu i dużo zmieniło się. Ogólnie wolimy z żoną góry, ale jeziora też są ok. Wybieramy miejsca ze względu na dzieci. W tym roku Krasnobród (jedno z moich ulubionych, nie-górskich miejsc) na Roztoczu. Tam są też fajne trasy kajakowe:) Syn, akurat 8 lat, ma półkolonie w lipcu, w sierpniu - jedziemy na tydzień na urlop. Gdzieś przy okazji pojedzie się jeszcze na 1-2 dni, np. weekendowo. Zawsze coś.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S seybr
0 / 0

@michalSFS przynajmniej dasz dziecku, czego ty nie miałeś. Ja nad biwaki jeździłem od dziecka. On takiego malucha. Coś tam pamiętam przez mgłę, biwaki pod namiotem. Następnie przez wiele lat wczasy domku z dykty. Poznawało się kolegów, koleżanki. Po latach spotkałem kolegę. Wspominaliśmy młode czasy. Miałem swoją miłość z jeziora. Jej rodzice nauczyli mnie grać w brydża. Przebywanie nad tamtym jeziorem się urwał. Ale po latach powróciliśmy. Kwestia rolnictwa, za nastolatka ojciec mówił zbieraj chłopaków bo mam dla was pracę. Ja pracowałem z wyboru, nie z przymusu. Duże przedsiębiorstwo rolne. Do póki nie byliśmy pełnoletni, praca max 8 godzin. Potem średnio od 9 do 21.Kasa była na balety, dziewczyny i na sprzęt który sobie kupowałem. Mi też rodzice nigdy nie żałowali na książki. W górach byłem ostatnio, przy okazji odwiedziliśmy Słowację. Mamy świetnych znajomych w Poroninie. Raz my u nich, raz oni u nas. Łączy nas wspólna pasja, łowiectwo. Zazwyczaj w czerwcu nie mam życia, dużo zleceń. W tym roku odpuściłem. Np. były w Paryżu, okolicach. Ja w tym czasie w czerwcu, praca i jeszcze raz praca.

Nie trzeba wiele, aby dziecko miało fajne wspomnienia. Znajomi nie mieli co zrobić z dzieckiem. Wesele bez dzieci, teściowa znajomego dzień przed weselem stwierdziła że nie może pilnować. Zaproponowałem, dawaj do mnie. Przywiózł w piątek. Wieczorem zabrałem chłopaka do lasu. Aparaty, lornetki i na ambonę. Akurat taki okres gdzie wychodzi sporo zwierzyny na pola. Dzieciak był zadowolony. Pierwszy raz widział daniele, lochę z młodymi. W sobotę mieliśmy wypad do lasu ze znajomymi. Ognisko, grill na domku myśliwskim. Matka dość mocno pilnuje dzieciaka co je. Zresztą słabo gotuje. Od dawna nie widziałem dzieciaka, który by wszystko chwalił. Najbardziej smakowały jemu hamburgery swojskiej roboty. Ja z kolegą zaszczepiliśmy młodemu pasję do lasu. Chce być leśnikiem. Znajomy kupuje jemu różne książki.

Leśniczówce? Czyli byłeś u leśników?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
0 / 0

@seybr
Tak to nazywali. Dom z zadrzewieniami, las niedaleko. Może leśniczówka nie była precyzyjnym określeniem. Wcześniej chyba mieszkał tam leśnik, wujek z kolei był...weterynarzem. Jakiś stary budynek, chyba państwowy. Nie wiem na jakiś zasadach wynajmowany czy wykupiony. To wspomnienia z dzieciństwa. Zamglone. Potem już zbudowali dom. Z pracą mamy podobnie. Kiedyś miałem luźniejsze lato, teraz bez różnicy. Nie mam momentu, żebym nie miał co robić. Oczywiście trzeba to rozdzielać na czas w robocie i wolne.

Też lubię Słowację, zwłaszcza Tatry od ich strony:) Miałem trochę znajomych, których poznałem w Anglii, ale z czasem urwał się. Bywałem i u nich. Sporo w okolicach Partizańskie.

My po lesie lubimy chodzić tak dla łażenia, kontaktu z zielenią, zapachów, widoków Ja z kolei znam się dobrze na roślinach - od drzew po byliny, coś tam na grzybach (tu głównie na jadalnych i mocniej trujących:) Sporo zwierząt rozpoznam, ale bardziej po zobaczeniu niż usłyszeniu. Za cholerę nie mogę nauczyć się rozpoznawania ptaków po głosach. Drewniane ucho. Jest nawet taka stronka ptaki.info z głosami. Możesz podesłać młodemu, może wciągnie go.

Uczę dzieci rozpoznawania, oczywiście w granicach rozsądku (tj. podstawowe i bez nazw łacińskich XD). Synek jak miał 4 lata to tak trasę 4-km zrobił z buta. Wsiadł do wózka (który niosłem złożony) jak już przewracał się:) W tym roku też trochę pochodzimy, ale mniej. Bo córka tylko 3 lata. Chyba ostatni raz wózek bierzemy, tak na awaryjne sytuacje

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S seybr
0 / 0

@michalSFS głosy ptaków rozpoznaje, ale te podstawowe. Potrafię rozpoznać jakie zwierzę idzie, znaczy rozpoznać po dźwięku. Nie muszę widzieć. Sytuacja z życia, idę ze znajomym fotografem. Słysze i mówię, jelenie idą. On się na mnie patrzy. Schowaliśmy się i czekaliśmy. Po paru minutach wyszły pod obiektyw.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Eniva
-2 / 4

Szkoda, że nie można cofnąć się w czasie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SteveFoKS
+1 / 1

@Eniva ja bym uprawiał turystykę na bazie podróży w czasie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mam2koty
-1 / 1

Całe? Za dwa dni wyjazd na obóz z znp czy jakiegokolwiek innego stowarzyszenia organizującego dzieciakom tanie obozy, powrót na jeden dzień i wyjazd na obóz harcerski, potem wyjazd z rodzicami - nie wyobrażam sobie, żeby nie zagospodarować dziecku wakacji, żeby nie miało co robić, żeby aż tak się nudziło i sięgnęło po tv. To były lata 90, rodzice biedni, obozy też raczej biedne, ale zawsze to inne środowisko, inne otoczenie, jakaś aktywność:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem