Popieram, biedni niech tyle nie żrą a jeśli już muszą, powinni brać przykład z bogatych i mięso zastąpić np. kawiorem. Ech, szkoda słów na takie mądrości kogoś, kto może korzystać ze wszelkich dóbr.
@matek1998
Dziwnym trafem, tym których "nie stać" nigdy nie zabraknie na fajki i alkohol. Nigdy!
Rzucą palenie żeby kupić dzieciom smakołyki??
Przestaną łoić alkohol dzień w dzień żeby pojechać z dziećmi na wakacje??
Według szacunków Caritas Polska, pochodzących jeszcze sprzed pandemii, w Polsce marnuje się ok. 9 mln ton żywności rocznie, z czego blisko połowa w gospodarstwach domowych. Najczęściej do kosza trafiają: pieczywo, owoce, wędliny i warzywa.
Trudno się z tym niezgodzić.
@Bongo123xyz akurat pieczywo, owoce,wędliny i warzywa są produktami szybko psującymi się. Akurat tanie produkty marketowe są niskiej jakości, nafaszerowane chemią i lepiej wyrzucić niż ryzykować zatrucie. Większość ludzi nie stać na dobrej jakości żywność. I tak, chleb na spulchniacza, głęboko mrożony, upieczony w sklepie i gorący zapakowany w folię zanim zczerstwieje zdąży spleśnieć. Owoce i warzywa ociekają opryskami i gniją w krótkim czasie, wędliny po otwarciu aż święcą się od konserwantów, dzień po otwarciu zaczynają być śliskie. Może najpierw niech wprowadzą sensowne normy dotyczące produkcji, ograniczą ilość dopuszczalnych chemicznych substancji i wtedy może się okazać, że problem marnotrawstwa żywności sam się w znacznym stopniu rozwiąże.
@matek1998 troszkę tu coś nie pasuje. Wg ciebie np konserwanty powodują że żywność się szybciej psuje? Przecież dodaje się je w celu odwrotnym.
To samo opryski. Ta "zdrowa" żywność psuje się jeszcze szybciej.
Niestety ale ogólnie żywność która nie jest zapakowana lub została otwarta psuje się po prostu szybko. Tak już po prostu jest.
@rafik54321 No nie wiem czy miałeś kiedyś do czynienia ze swoimi wędlinami i kiełbasami. Gdzie nie dodawałeś chemii a to mięso mogło stać tygodniami.
Natomiast co do konserwantów to nie jest jakiś święty gral. Ta żywność jest zakonserwowana w warunkach próżniowego zapakowania gdzie może stać o wiele dłużej niż normalna żywność zachowując świeżość. Co nie zmienia faktu że po otwarci może zepsuć się znacznie szybciej.
Też skład też żywności jest inny. Zupełnie inaczej się teraz w ogóle karmi zwierzęta i sam proces np utuczenia świniaka pewnie się dwukrotnie skrócił. w porównaniu do zamierzchłych czasów.
@ciomak12 wyobraź sobie że miałem. Mam rodzinę na wsi i wykonywali wędliny we własnym zakresie. Jeśli ich się nie mroziło, psuły się w przeciągu najwyżej 2-3 dni. Jeszcze z rok temu od teścia miałem "swojskie masło" 3 dni i zaczęło się psuć jeśli nie siedziało w lodówce. Masło sklepowe wytrzymuje min tydzień :/ . Nie wciskaj kitu że konserwant powoduje skrócenie przydatności do spożycia XD. Bo wtedy ich dodawanie traci jakikolwiek sens. Bo konserwant kosztuje, więc po co go dodawać? Skoro tylko skraca przydatność do spożycia?
Konserwant przeciwdziała utlenianiu, które jest właśnie procesem psucia się żywności.
Próżniowe pakowanie to tylko opóźnienie w psuciu się. Poza tym, hermetycznie zapakowana np kiełbasa się owszem, długo nie zepsuje, nawet swojska. Bo zwyczajnie nie ma się z czym utleniać - proste.
Po otwarciu, taka zakonserwowana żywność wytrzyma dużo dłużej.
@rafik54321 czasami sama robię z mężem wędliny i w lodówce wytrzymują nawet 2 tygodnie od uwędzenia. Sklepowe około 3 dni od zakupu są już śliskie. Warzywa i owoce z własnej uprawy mają swój smak, a z marketu często czuć chemią
@Ashera01 weź pod uwagę że jak zerwisz ze swojej uprawy to świeższe już nie będzie ;) , a sklepowe muszą po prostu jeszcze do tego sklepu dojechać a czasem i w magazynie poleżeć.
Poza tym wędzenie to sposób konserwacji żywności. Głupio porównywać wędzoną kiełbasę, do surowej.
Kontrowersyjnie powiedziane... , pomijając podtekst odnośnie podwyższania cen, to czy w czymś się pomylił i czy to nie wyszło by ,praktycznie w każdym aspekcie na dobre dla ludzi? Nie jest tajemnicą, że polska kuchnia, nie jest taka zdrowa (tłuste, smażone, ciężkostrawne), a duża część mięsa i sposób jego utuczania dodatkowo pogarsza jedynie sprawę. Nie chodzi o to, aby stać się wegetarianinem (chociaż i tak można)z dnia na dzień, ale może średnio z 5 mięsnych obiadów tygodniowo, można zredukować i zastąpić. Generalnie, świadomość konsumenta, poprawne nawyki żywieniowe, wiedza o tym, jakie znaczenie może to mieć co do jakości życia i zdrowia, powinna być budowana już od najmłodszych lat w szkole (odpowiednio do wieku). Tak, aby praktycznie już nie było przypadków, gdzie dorosły człowiek jest zaskoczony, że to nie jest '100 % sok z owoców", albo że cukier, jest nawet w ketuczupie. Przecież wystarczy popatrzeć na dzieci, młodzież. Czy to one same dokonują zakupów i przygotowują sobie posiłki? Są ofiarami braku świadomości, naiwności bądz po prostu głupoty ze strony swoich rodziców. Od samo 'siedzenia przed kompem' człowiekowi nie przybędzie 20 lub więcej kilo. Szkoda, że to właśnie ta edukacja od najmłodszych lat, na ten, jak i wiele innych ważnych tematów (chociażby sytuacja ekonomiczno-gospodarcza-polityczna w kraju jak i w państwach sąsiadujących - jak zawsze, odpowiednio opracowane, dostosowane do wieku ucznia), tak by wykształcić całe pokolenie ludzi ŚWIADOMYCH i rozumnych, zamiast podatnych na manipulację i propagandę konsumentów, napedzających mafijną, korupcyjną machinę wszelakich producentów, firm , instytucji jak i polityki - nie jest naszym priorytem.
@eyeswithoutaface za ponad 50% emisji CO2 odpowiada 10% populacji, która skupia "bogactwo tego świata". Na pytanie dziennikarki czy wobec problemu klimatycznego zamiarza ograniczyć latanie prywatnym odrzutowcem odpowiedział nie, ponieważ (tak zabrzmiała jego wypowiedź) będę jeździł nadal Ferrari pałacowym 40l/100km paliwa bo jestem biznesem i muszę takim jeździć, a za emisję CO2 bardziej odpowiadają autobusy i już nie wystarczy przesiąść się na komunikacji miejskią i zwykli ludzie powinni jeździć co najwyżej rowerami.
Tak więc on i jemu podobni zagryzając kawiorem, pomijając szampanem twierdzi, że to ja kupując 10deko szynki odpowiadam za kryzys klimatyczny.
@Tibr To prawda, brzmi i wygląda to komicznie, ale wciąż... miało by tylko dobre strony dla zdrowia. To trochę tak, jakby dentysta mówił o dbaniu o zęby, a motłoch skupiałby się nad tym, że sam ma brak jednego, a poza tym ma za dobre auto.
Cieszę się, że komentarz na temat edukacji dzieci jest tutaj 'poniżej poziomu'.
Wypada zostawić Was, i Wasz poziom w spokoju.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 czerwca 2022 o 11:49
@eyeswithoutaface powiedzmy prawdę w dziobem, bogacze mają firmy, to oni produkując produkty decydują o tym co kupi konsument. Niech nie produkują to nikt nie kupi i część. Ale wtedy hajsy się nie będą zgadzać.
@eyeswithoutaface nie o to chodzi czy to słuszne. Chodzi o to, że o i nie zamierzają obniżać swojego komfortu życia w imię wspólnego dobra. Skrajny kapitaliści są mentalnie na tym samym poziomie co komuniści. Oni są wyjątkowi i dlatego sami nie muszą ale to ty masz pracować za miskę ryżu.
@rafik54321 Niestety, taka prawda.. z tym, że sama produkcja zysku nie przyniesie, jeśli konsument będzie to kupował, a będzie, jeśli nie ma "świadomości", w jaki sposób jest oszukiwany. Oczywiście można powiedzieć, że to już jego prywatna sprawa, ale w ten sposób zawsze większość ludzi się tego nie dowie. Ciężko jest próbować "wychować" osobę dorosłą, bo wtedy często, zaczynasz również walkę z jego charakterem, przekonaniami czy gustami. Nie da się nagle sprawić, że ludzie masowo się "obudzą i otworzą oczy", albo że sami z siebie zechcą np poszukać informacji jak jeść i żyć zdrowo , minimalizując ryzyko wszelakich chorób, jak czytać etykietę produktu, albo jak działa inflacja, banki, podatki. Większość ludzi uważa, że to wie, nawet jeśli nie mają racji. Myślę, że najlepszy sposób do zmiany - to dobry, przemyślany i praktyczny system edukacji, który sprawi że wyrośnie świadome pokolenie konsumentów i obywateli, a co za tym idzie - znacznie zredukuje to mafię i korupcję w prawie każdym sektorze naszego życia.
@Tibr Niestety, masz rację, ale mi bardziej chodziło nasze własne dobro, lepsze zdrowie, mniejsze prawdopodobieństwo chorób i dopiero pózniej w konsekwencji nowych przemyślanych wyborów konsumenckich - dobro wspólne. Ale to niemal utopijna wizja, my możemy sobie jedynie pogdybać ...
@eyeswithoutaface co do etykiet, tak po prawdzie, to tutaj przepisy taktycznie robią wodę z mózgu konsumentowi.
Bo mamy masę składników z dopiskiem E. Jednak nie wszystko co E jest złe, witamina C też ma swój numerek. Tylko czemu to wszystko jest w tak porąbany sposób? Wszystko jest wymieszane.
Zamiast po prostu zrobić np W1 - witamina C, W2 - witamina B6, W21 - witamina B12, K2 konserwant (konkretną substancję sobie dopisz), E4 - emulgator, B6 - barwnik itd.
Wtedy ja jako konsument nie muszę znać całej tablicy, litera z przodu już mi mówi co to jest K - konserwant, jest bee.
Jest to po prostu robienie z klienta głupca.
To samo dotyczy norm energetycznych przy sprzęcie AGD/RTV. Kiedyś było normalnie po literkach, a jak doszło do A i było mało, to zrobili A+, A++ i A+++. To UE zamiast pójść po rozum do głowy i z plusików zrobić po prostu cyferkę, np klasa A3 to by była stara A+++, a potem np klasa A6, A7 itd, to nie, głupcy przesunęli skalę :/ . I teraz mamy 2 klasy, starą i nową. A ty jako konsument, kup hiper super lodówkę klasy A+++ wg "nowej klasy" a tan na serio to starej, z przebitką w cenie. Brawo.
Tak po prawdzie, rzeczy które tu zaprezentowałem, totalnie nie powinny mieć przecież wpływu na rynek. Nie zmieniają niczego w sposobie produkcji czegokolwiek, a jedynie uświadamiają klientowi to, co wgryzując się w temat by wyczytał z etykiety.
Branża motoryzacyjna to kuma. Weź dowolną bańkę oleju to już na froncie masz napisaną lepkość oleju oraz jego skalę jakości ;) . Jak również często typ docelowy silnika, np 4T.
Jedynie by się oznaczeń odnośnie składników syntetycznych mogliby się czepnąć, bo powinno być określenie "mineral" (jako mineralny), "semi-syntetic" (jako półsyntetyczny) i "syntetic" (jako w pełni syntetyczny).
@rafik54321 odpowiem ci w jednym komentarzu. Co do konserwantów, masz rację mają one chronić żywności przed zepsuciem. Problem polega na tym, że do konserwacji używane są substancje niebezpieczne dla zdrowia w ilościach jakie są dopuszczone do spożycia. Nikt też nie zwraca uwagi, na interakcje z innymi chemicznymi dodatkami w żywności. Tutaj mowa o sztucznych barwnikach, regulatorach smakowych i zapachowych. Nawet te w/g Ciebie bezpieczne E jak sztuczne witaminy, mogą mieć fatalny wpływ na organizm. Tak, witaminy można przedawkować. Jest jeszcze coś, żywności nawet podłej jakości każdy musi kupić, więc nikt mi nie będzie mówił co mam zrobić ze swoją własnością. Zapłaciłem i mam prawo wyrzucić jeśli mi nie odpowiada.
@matek1998 każda substancja w pewnych dawkach jest zabójcza dla zdrowia. Nawet woda.
Syntetyczna witamina nie różni się niczym od naturalnej poza sposobem jej pozyskania. To tak jakbyś twierdził że woda destylowana i woda uzyskana ze spalania wodoru to są różne wody. Obie mają wzór H2O.
Wiesz ile trzeba zjeść witamin aby je przedawkować? To by trzeba z 10g zjeść na raz haha.
Niektórych witamin się nie da nawet przedawkować, którejś witaminy b się nie da.
Wiesz jakie to są te dopuszczalne normy? Załóżmy że trzeba 100mg konserwantu aby wywołać jakiekolwiek objawy. 1000mg aby zabić. Wtedy dopuszczalna norma wynosi 1mg. Nie zapominaj że również cały czas przyjmujesz promieniowanie radioaktywne. W śladowej dawce rzędu ułamków mSv ale zawsze. A jakoś nie mówisz że jabłko jest radioaktywne haha.
To dawka czyni trucizna nie substancja.
Marzy im się powrót do dzikiego kapitalizmu XIX wieku... Mięso, możliwość wyjazdu ze swojego miejsca zamieszkania tylko dla elit, a dla plebsu micha ryżu i 16h roboty w ich zakładach bez żadnego bhp
@smirnofaus kiedyś czytałem jego wypowiedź odnosnie pracowników, że mają wygórowane żądania zamiast cieszyć się z tego, że mogą się uczyć w jego wspaniałej, notowanej na giełdzie firmie. Podobny pogląd w tym artykule miała też Dr Irena Eris.
@smirnofaus To akurat się skończyło, bo przestało się opłacać, maszyny itd. ale trzeba też dać robotnikom trochę czasu i hajsu, bo... nie będzie miał kto kupować produktów ;)
1% ludzi najbogatszych na świecie ma aż 99% pieniędzy na świecie.
Więc to oni mają największy wpływ na inflację. Trzeba im więc wprowadzić podatek inflacyjny w wysokości 60% dochodów, a zebrane w ten sposób pieniądze zutylizować w piecu lub niszczarce XD. Dzięki czemu inflacja spadnie łeb na szyję. Bo przecież wystarczy mniej wydawać ;) .
Ciekawe jak szybko dostał by wścieku odwłoka gdyby ktoś mu tak powiedział.
Poza tym biedniejsi nie jedzą więcej niż bogaci. A bardzo często bywa że jedzą właśnie dużo, dużo mniej. To oni - przedsiębiorcy i przemysłowcy decydują co będziemy my, konsumenci, jeść. Bo zjemy to co oni nam sprzedadzą. Przeciętny obywatel nie ma warunków do produkcji żywności na własny użytek w ilości wystarczającej do przetrwania rodziny, więc jest zdany na właśnie przemysł żywnościowy.
Za to oni faktycznie mają władzę walki z inflacją. U nich jest z czego obcinać XD. Przecież skoro biedny jest w stanie przeżyć za te 2-5 tys zł, to on tyle samo powinien brać dla siebie. A na rękę biorą duuuużo więcej.
Skoro taki głupek wmawia mi że mam mniej jeść, to ja jemu wmawiam że ma niszczyć swoje pieniądze.
„ 1% ludzi najbogatszych na świecie ma aż 99% pieniędzy na świecie.”
Nie wiem czy pieniądze, to właściwe słowo. Zapewne się nie mylisz ale dobra, chyba są lepszym określeniem. Chodzi przede wszystkim o ziemie, dostęp do surowców i w ostatniej kolejności do pieniędzy.
Jakby nie patrzeć, każdy produkt nie staje się droższy dla bogacza bo jest bogaczem.
Chleb kosztuje tyle samo dla biednego i bogatego. Tak samo prąd, woda, czy ogrzewanie.
Bogaty nie potrzebuje jeść droższych produktów (pomijam ewentualne wady trawienne jak nietolerancję glutenu). Nie potrzebuje wozić tyłka maybachem, każde inne auto przewiezie jego 4 litery równie dobrze.
Więc bogacz jak najbardziej może zejść z poziomu życia i odczuć to mniej niż przeciętny obywatel. Dla nich to by był to tylko krótkoterminowy dyskomfort. Dla biednych walka z inflacją jest niemożliwa, bo już ledwo wiążą koniec z końcem, a gdzie tu jeszcze marnować pieniądze?
„Jakby nie patrzeć, każdy produkt nie staje się droższy dla bogacza bo jest bogaczem.”
Nie staje się droższy, bo dyktują ceny. Jeśli wartość pieniądza spada, podnoszą ceny i relatywnie mają to samo lub więcej.
@Sok_Jablkowy nie o to mi chodziło.
Chodzi mi o to, że np do kąpieli nie zużywa wielokrotnie więcej wody niż przeciętny człowiek, nie kapie się częściej itd. więc utrzymanie higieny stanowi mniejszy procent jego budżetu, czyli subiektywnie dla niego produkty są tańsze.
to jest słuszna koncepcja. Kiedyś biedni ludzie byli chudzi bo nie było ich stać na jedzenie i niedojadali. Za to szlachta chodziła wypasiona. Teraz jest odwrotnie - biedni ludzie mogą się najeść to jedzą i szczupli nie są - za to bogaci pilnują się i jedzą z umiarem i zdrowo dbając o formę (m.in. ograniczając mięso, którego częste spożywanie dobre nie jest) - ot taki paradoks
@next_1 a może po prostu biedni muszą się najeść na zapas bo nie mają komfortu robienia sobie 5-7 razy dziennie posiłków? Bo może muszą pracować i być w biegu po 12-16 godzin dziennie bez chwili dla siebie?
Do tego mało który milioner jest "fit". Z otyłością to tak różnie, ale jakoś specjalnie wysportowani też nie bywają.
Za to popatrz na kler - biedni też nie są, a otyłość u nich sroga.
@next_1 tylko, że to węgle tuczą, czyli to co jest najtańsze, również w produktach "mięsnych' czyli np tanich parówkach, kiełbasach znajdują się węglowodany
Dobrze powiedziane. Problemem jest to kto to powiedział - facet, który jednym przelotem odrzutowca przyczyni się do większej degradacji środowiska niż cała wieś przez rok wpieprzania mięsa.
Trudno się nie zgodzić - produkcja zwierząt powoduje nie tylko emisję CO2, ale także metanu. Ludzie w Polsce muszą do gara tradycyjnie mięcho włożyć, bo na zmianę upodobań trudno liczyć. I tu pewnie jest związek między zamożnością a biedą - bo nie każdy pobiegnie codziennie po awokado do sklepu.
A patrząc po tym, jak w Biedrze czy innym Dino pustoszeją półki z miechem kiepskiej jakości, to nie ma znaczenia co jesz, tylko ile.
Inna prawda, że w piątek rano zaczyna się zakupowy armageddon w Polsce - szczególnie w mięsnych.
Tak się zastanawiam, ilu biedaków oszwabił w swej karierze, żeby móc teraz latać do "pracy" samolotem. I dlaczego Ci biedacy po pracy u niego nadal byli biedakami. Dla mnie to skończony nie człowiek, zgroza że coś takiego chodzi po świecie
I ten utuczony typ ma mi mówić, co mam jeść, ile i za ile?! Chcę więcej zarabiać, a nie więcej płacić i żaden tłuścioch latający do pracy własnym samolotem nie będzie mi mówił, co mam jeść i ile!
Czasami tym rządzącym zdarza się powiedzieć prawdę. Wcześniej mieliśmy żelazną kurtynę i kapitalizm vs komunizm. ZSRR przegrało więc kapitalizm nie musi już być fajny. Są firmy/korporacje skłonne dopłacać przez 100 lat do interesu byle tylko żadna konkurencja się nie wykluła. Ludzie tylko szczekają w internecie i nic więcej, a tak naprawdę przydałaby się krwawa rewolucja. Dlatego też uważam, że Putin jest właściwym człowiekiem na właściwym stanowisku, świat tylko nie przewidział, że Ukraina się będzie tak dzielnie bronić, ale taki Putin trzyma nas w ryzach bo co wyjdziesz na ulice obalisz rząd to zdestabilizujesz własne kraj.
Kiedyś właścicielem fabryki był jeden człowiek, dziś to są całe zarządy i ten kielich dobrobytu po prostu nie ścieka bo go nie wystarcza dla wszystkich. Dlatego następuje dociskanie śruby, pandemia to tylko bardzo mocno przyspieszyła, teraz Rosja, wszyscy na świecie będą mówić wina Putina, ale nikt nie zada pytanie może wypadałoby z nim zrobić porządek i zakończyć to szaleństwo jak najszybciej.
Ale teraz druga strona medalu. Jak bym wziął kredyt hipoteczny i by mi rata z 1600 zrobiłaby się 3000 to bym chyba szukał ładnego drzewa z sznurem na szyi, po drodze bym może odstrzelił naszego "jaszczembia", ale ludzie nic, cicho. Ciekawe dlaczego? Bo tak widzę po znajomych co się ładowali w hipotekę (często pod kurek) to wszyscy z serii samochód od tatusia i na rodziców zawsze można liczyć. Pytanie jak długo?
Popieram, biedni niech tyle nie żrą a jeśli już muszą, powinni brać przykład z bogatych i mięso zastąpić np. kawiorem. Ech, szkoda słów na takie mądrości kogoś, kto może korzystać ze wszelkich dóbr.
@matek1998
Dziwnym trafem, tym których "nie stać" nigdy nie zabraknie na fajki i alkohol. Nigdy!
Rzucą palenie żeby kupić dzieciom smakołyki??
Przestaną łoić alkohol dzień w dzień żeby pojechać z dziećmi na wakacje??
Według szacunków Caritas Polska, pochodzących jeszcze sprzed pandemii, w Polsce marnuje się ok. 9 mln ton żywności rocznie, z czego blisko połowa w gospodarstwach domowych. Najczęściej do kosza trafiają: pieczywo, owoce, wędliny i warzywa.
Trudno się z tym niezgodzić.
@Bongo123xyz akurat pieczywo, owoce,wędliny i warzywa są produktami szybko psującymi się. Akurat tanie produkty marketowe są niskiej jakości, nafaszerowane chemią i lepiej wyrzucić niż ryzykować zatrucie. Większość ludzi nie stać na dobrej jakości żywność. I tak, chleb na spulchniacza, głęboko mrożony, upieczony w sklepie i gorący zapakowany w folię zanim zczerstwieje zdąży spleśnieć. Owoce i warzywa ociekają opryskami i gniją w krótkim czasie, wędliny po otwarciu aż święcą się od konserwantów, dzień po otwarciu zaczynają być śliskie. Może najpierw niech wprowadzą sensowne normy dotyczące produkcji, ograniczą ilość dopuszczalnych chemicznych substancji i wtedy może się okazać, że problem marnotrawstwa żywności sam się w znacznym stopniu rozwiąże.
@matek1998 troszkę tu coś nie pasuje. Wg ciebie np konserwanty powodują że żywność się szybciej psuje? Przecież dodaje się je w celu odwrotnym.
To samo opryski. Ta "zdrowa" żywność psuje się jeszcze szybciej.
Niestety ale ogólnie żywność która nie jest zapakowana lub została otwarta psuje się po prostu szybko. Tak już po prostu jest.
@rafik54321 No nie wiem czy miałeś kiedyś do czynienia ze swoimi wędlinami i kiełbasami. Gdzie nie dodawałeś chemii a to mięso mogło stać tygodniami.
Natomiast co do konserwantów to nie jest jakiś święty gral. Ta żywność jest zakonserwowana w warunkach próżniowego zapakowania gdzie może stać o wiele dłużej niż normalna żywność zachowując świeżość. Co nie zmienia faktu że po otwarci może zepsuć się znacznie szybciej.
Też skład też żywności jest inny. Zupełnie inaczej się teraz w ogóle karmi zwierzęta i sam proces np utuczenia świniaka pewnie się dwukrotnie skrócił. w porównaniu do zamierzchłych czasów.
@ciomak12 wyobraź sobie że miałem. Mam rodzinę na wsi i wykonywali wędliny we własnym zakresie. Jeśli ich się nie mroziło, psuły się w przeciągu najwyżej 2-3 dni. Jeszcze z rok temu od teścia miałem "swojskie masło" 3 dni i zaczęło się psuć jeśli nie siedziało w lodówce. Masło sklepowe wytrzymuje min tydzień :/ . Nie wciskaj kitu że konserwant powoduje skrócenie przydatności do spożycia XD. Bo wtedy ich dodawanie traci jakikolwiek sens. Bo konserwant kosztuje, więc po co go dodawać? Skoro tylko skraca przydatność do spożycia?
Konserwant przeciwdziała utlenianiu, które jest właśnie procesem psucia się żywności.
Próżniowe pakowanie to tylko opóźnienie w psuciu się. Poza tym, hermetycznie zapakowana np kiełbasa się owszem, długo nie zepsuje, nawet swojska. Bo zwyczajnie nie ma się z czym utleniać - proste.
Po otwarciu, taka zakonserwowana żywność wytrzyma dużo dłużej.
@rafik54321 czasami sama robię z mężem wędliny i w lodówce wytrzymują nawet 2 tygodnie od uwędzenia. Sklepowe około 3 dni od zakupu są już śliskie. Warzywa i owoce z własnej uprawy mają swój smak, a z marketu często czuć chemią
@Ashera01 weź pod uwagę że jak zerwisz ze swojej uprawy to świeższe już nie będzie ;) , a sklepowe muszą po prostu jeszcze do tego sklepu dojechać a czasem i w magazynie poleżeć.
Poza tym wędzenie to sposób konserwacji żywności. Głupio porównywać wędzoną kiełbasę, do surowej.
Kontrowersyjnie powiedziane... , pomijając podtekst odnośnie podwyższania cen, to czy w czymś się pomylił i czy to nie wyszło by ,praktycznie w każdym aspekcie na dobre dla ludzi? Nie jest tajemnicą, że polska kuchnia, nie jest taka zdrowa (tłuste, smażone, ciężkostrawne), a duża część mięsa i sposób jego utuczania dodatkowo pogarsza jedynie sprawę. Nie chodzi o to, aby stać się wegetarianinem (chociaż i tak można)z dnia na dzień, ale może średnio z 5 mięsnych obiadów tygodniowo, można zredukować i zastąpić. Generalnie, świadomość konsumenta, poprawne nawyki żywieniowe, wiedza o tym, jakie znaczenie może to mieć co do jakości życia i zdrowia, powinna być budowana już od najmłodszych lat w szkole (odpowiednio do wieku). Tak, aby praktycznie już nie było przypadków, gdzie dorosły człowiek jest zaskoczony, że to nie jest '100 % sok z owoców", albo że cukier, jest nawet w ketuczupie. Przecież wystarczy popatrzeć na dzieci, młodzież. Czy to one same dokonują zakupów i przygotowują sobie posiłki? Są ofiarami braku świadomości, naiwności bądz po prostu głupoty ze strony swoich rodziców. Od samo 'siedzenia przed kompem' człowiekowi nie przybędzie 20 lub więcej kilo. Szkoda, że to właśnie ta edukacja od najmłodszych lat, na ten, jak i wiele innych ważnych tematów (chociażby sytuacja ekonomiczno-gospodarcza-polityczna w kraju jak i w państwach sąsiadujących - jak zawsze, odpowiednio opracowane, dostosowane do wieku ucznia), tak by wykształcić całe pokolenie ludzi ŚWIADOMYCH i rozumnych, zamiast podatnych na manipulację i propagandę konsumentów, napedzających mafijną, korupcyjną machinę wszelakich producentów, firm , instytucji jak i polityki - nie jest naszym priorytem.
@eyeswithoutaface za ponad 50% emisji CO2 odpowiada 10% populacji, która skupia "bogactwo tego świata". Na pytanie dziennikarki czy wobec problemu klimatycznego zamiarza ograniczyć latanie prywatnym odrzutowcem odpowiedział nie, ponieważ (tak zabrzmiała jego wypowiedź) będę jeździł nadal Ferrari pałacowym 40l/100km paliwa bo jestem biznesem i muszę takim jeździć, a za emisję CO2 bardziej odpowiadają autobusy i już nie wystarczy przesiąść się na komunikacji miejskią i zwykli ludzie powinni jeździć co najwyżej rowerami.
Tak więc on i jemu podobni zagryzając kawiorem, pomijając szampanem twierdzi, że to ja kupując 10deko szynki odpowiadam za kryzys klimatyczny.
@Tibr To prawda, brzmi i wygląda to komicznie, ale wciąż... miało by tylko dobre strony dla zdrowia. To trochę tak, jakby dentysta mówił o dbaniu o zęby, a motłoch skupiałby się nad tym, że sam ma brak jednego, a poza tym ma za dobre auto.
Cieszę się, że komentarz na temat edukacji dzieci jest tutaj 'poniżej poziomu'.
Wypada zostawić Was, i Wasz poziom w spokoju.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2022 o 11:49
@eyeswithoutaface powiedzmy prawdę w dziobem, bogacze mają firmy, to oni produkując produkty decydują o tym co kupi konsument. Niech nie produkują to nikt nie kupi i część. Ale wtedy hajsy się nie będą zgadzać.
@eyeswithoutaface nie o to chodzi czy to słuszne. Chodzi o to, że o i nie zamierzają obniżać swojego komfortu życia w imię wspólnego dobra. Skrajny kapitaliści są mentalnie na tym samym poziomie co komuniści. Oni są wyjątkowi i dlatego sami nie muszą ale to ty masz pracować za miskę ryżu.
@rafik54321 Niestety, taka prawda.. z tym, że sama produkcja zysku nie przyniesie, jeśli konsument będzie to kupował, a będzie, jeśli nie ma "świadomości", w jaki sposób jest oszukiwany. Oczywiście można powiedzieć, że to już jego prywatna sprawa, ale w ten sposób zawsze większość ludzi się tego nie dowie. Ciężko jest próbować "wychować" osobę dorosłą, bo wtedy często, zaczynasz również walkę z jego charakterem, przekonaniami czy gustami. Nie da się nagle sprawić, że ludzie masowo się "obudzą i otworzą oczy", albo że sami z siebie zechcą np poszukać informacji jak jeść i żyć zdrowo , minimalizując ryzyko wszelakich chorób, jak czytać etykietę produktu, albo jak działa inflacja, banki, podatki. Większość ludzi uważa, że to wie, nawet jeśli nie mają racji. Myślę, że najlepszy sposób do zmiany - to dobry, przemyślany i praktyczny system edukacji, który sprawi że wyrośnie świadome pokolenie konsumentów i obywateli, a co za tym idzie - znacznie zredukuje to mafię i korupcję w prawie każdym sektorze naszego życia.
@Tibr Niestety, masz rację, ale mi bardziej chodziło nasze własne dobro, lepsze zdrowie, mniejsze prawdopodobieństwo chorób i dopiero pózniej w konsekwencji nowych przemyślanych wyborów konsumenckich - dobro wspólne. Ale to niemal utopijna wizja, my możemy sobie jedynie pogdybać ...
@eyeswithoutaface co do etykiet, tak po prawdzie, to tutaj przepisy taktycznie robią wodę z mózgu konsumentowi.
Bo mamy masę składników z dopiskiem E. Jednak nie wszystko co E jest złe, witamina C też ma swój numerek. Tylko czemu to wszystko jest w tak porąbany sposób? Wszystko jest wymieszane.
Zamiast po prostu zrobić np W1 - witamina C, W2 - witamina B6, W21 - witamina B12, K2 konserwant (konkretną substancję sobie dopisz), E4 - emulgator, B6 - barwnik itd.
Wtedy ja jako konsument nie muszę znać całej tablicy, litera z przodu już mi mówi co to jest K - konserwant, jest bee.
Jest to po prostu robienie z klienta głupca.
To samo dotyczy norm energetycznych przy sprzęcie AGD/RTV. Kiedyś było normalnie po literkach, a jak doszło do A i było mało, to zrobili A+, A++ i A+++. To UE zamiast pójść po rozum do głowy i z plusików zrobić po prostu cyferkę, np klasa A3 to by była stara A+++, a potem np klasa A6, A7 itd, to nie, głupcy przesunęli skalę :/ . I teraz mamy 2 klasy, starą i nową. A ty jako konsument, kup hiper super lodówkę klasy A+++ wg "nowej klasy" a tan na serio to starej, z przebitką w cenie. Brawo.
Tak po prawdzie, rzeczy które tu zaprezentowałem, totalnie nie powinny mieć przecież wpływu na rynek. Nie zmieniają niczego w sposobie produkcji czegokolwiek, a jedynie uświadamiają klientowi to, co wgryzując się w temat by wyczytał z etykiety.
Branża motoryzacyjna to kuma. Weź dowolną bańkę oleju to już na froncie masz napisaną lepkość oleju oraz jego skalę jakości ;) . Jak również często typ docelowy silnika, np 4T.
Jedynie by się oznaczeń odnośnie składników syntetycznych mogliby się czepnąć, bo powinno być określenie "mineral" (jako mineralny), "semi-syntetic" (jako półsyntetyczny) i "syntetic" (jako w pełni syntetyczny).
@rafik54321 odpowiem ci w jednym komentarzu. Co do konserwantów, masz rację mają one chronić żywności przed zepsuciem. Problem polega na tym, że do konserwacji używane są substancje niebezpieczne dla zdrowia w ilościach jakie są dopuszczone do spożycia. Nikt też nie zwraca uwagi, na interakcje z innymi chemicznymi dodatkami w żywności. Tutaj mowa o sztucznych barwnikach, regulatorach smakowych i zapachowych. Nawet te w/g Ciebie bezpieczne E jak sztuczne witaminy, mogą mieć fatalny wpływ na organizm. Tak, witaminy można przedawkować. Jest jeszcze coś, żywności nawet podłej jakości każdy musi kupić, więc nikt mi nie będzie mówił co mam zrobić ze swoją własnością. Zapłaciłem i mam prawo wyrzucić jeśli mi nie odpowiada.
@matek1998 każda substancja w pewnych dawkach jest zabójcza dla zdrowia. Nawet woda.
Syntetyczna witamina nie różni się niczym od naturalnej poza sposobem jej pozyskania. To tak jakbyś twierdził że woda destylowana i woda uzyskana ze spalania wodoru to są różne wody. Obie mają wzór H2O.
Wiesz ile trzeba zjeść witamin aby je przedawkować? To by trzeba z 10g zjeść na raz haha.
Niektórych witamin się nie da nawet przedawkować, którejś witaminy b się nie da.
Wiesz jakie to są te dopuszczalne normy? Załóżmy że trzeba 100mg konserwantu aby wywołać jakiekolwiek objawy. 1000mg aby zabić. Wtedy dopuszczalna norma wynosi 1mg. Nie zapominaj że również cały czas przyjmujesz promieniowanie radioaktywne. W śladowej dawce rzędu ułamków mSv ale zawsze. A jakoś nie mówisz że jabłko jest radioaktywne haha.
To dawka czyni trucizna nie substancja.
@matek1998 jeszcze taka mała dygresja. Wiesz jaka jest dawka ld5p dla Wit c? 12g/kg mc. To znaczy że trzeba by zjeść niecałe kilo aby umrzeć haha
Morawiecki tłumaczył to już wcześniej. Zdaje się, że na przykładzie miski ryżu.
https://innpoland.pl/180928,biedni-powinni-zrec-mniej-filipiak-o-przyczynach-kryzysu-klimatycznego
Marzy im się powrót do dzikiego kapitalizmu XIX wieku... Mięso, możliwość wyjazdu ze swojego miejsca zamieszkania tylko dla elit, a dla plebsu micha ryżu i 16h roboty w ich zakładach bez żadnego bhp
@smirnofaus kiedyś czytałem jego wypowiedź odnosnie pracowników, że mają wygórowane żądania zamiast cieszyć się z tego, że mogą się uczyć w jego wspaniałej, notowanej na giełdzie firmie. Podobny pogląd w tym artykule miała też Dr Irena Eris.
@smirnofaus To akurat się skończyło, bo przestało się opłacać, maszyny itd. ale trzeba też dać robotnikom trochę czasu i hajsu, bo... nie będzie miał kto kupować produktów ;)
Póki nie było internetu tylko rodzina wiedziała że on głupi
1% ludzi najbogatszych na świecie ma aż 99% pieniędzy na świecie.
Więc to oni mają największy wpływ na inflację. Trzeba im więc wprowadzić podatek inflacyjny w wysokości 60% dochodów, a zebrane w ten sposób pieniądze zutylizować w piecu lub niszczarce XD. Dzięki czemu inflacja spadnie łeb na szyję. Bo przecież wystarczy mniej wydawać ;) .
Ciekawe jak szybko dostał by wścieku odwłoka gdyby ktoś mu tak powiedział.
Poza tym biedniejsi nie jedzą więcej niż bogaci. A bardzo często bywa że jedzą właśnie dużo, dużo mniej. To oni - przedsiębiorcy i przemysłowcy decydują co będziemy my, konsumenci, jeść. Bo zjemy to co oni nam sprzedadzą. Przeciętny obywatel nie ma warunków do produkcji żywności na własny użytek w ilości wystarczającej do przetrwania rodziny, więc jest zdany na właśnie przemysł żywnościowy.
Za to oni faktycznie mają władzę walki z inflacją. U nich jest z czego obcinać XD. Przecież skoro biedny jest w stanie przeżyć za te 2-5 tys zł, to on tyle samo powinien brać dla siebie. A na rękę biorą duuuużo więcej.
Skoro taki głupek wmawia mi że mam mniej jeść, to ja jemu wmawiam że ma niszczyć swoje pieniądze.
@rafik54321
„ 1% ludzi najbogatszych na świecie ma aż 99% pieniędzy na świecie.”
Nie wiem czy pieniądze, to właściwe słowo. Zapewne się nie mylisz ale dobra, chyba są lepszym określeniem. Chodzi przede wszystkim o ziemie, dostęp do surowców i w ostatniej kolejności do pieniędzy.
@Sok_Jablkowy mniejsza o to...
Jakby nie patrzeć, każdy produkt nie staje się droższy dla bogacza bo jest bogaczem.
Chleb kosztuje tyle samo dla biednego i bogatego. Tak samo prąd, woda, czy ogrzewanie.
Bogaty nie potrzebuje jeść droższych produktów (pomijam ewentualne wady trawienne jak nietolerancję glutenu). Nie potrzebuje wozić tyłka maybachem, każde inne auto przewiezie jego 4 litery równie dobrze.
Więc bogacz jak najbardziej może zejść z poziomu życia i odczuć to mniej niż przeciętny obywatel. Dla nich to by był to tylko krótkoterminowy dyskomfort. Dla biednych walka z inflacją jest niemożliwa, bo już ledwo wiążą koniec z końcem, a gdzie tu jeszcze marnować pieniądze?
@rafik54321
„Jakby nie patrzeć, każdy produkt nie staje się droższy dla bogacza bo jest bogaczem.”
Nie staje się droższy, bo dyktują ceny. Jeśli wartość pieniądza spada, podnoszą ceny i relatywnie mają to samo lub więcej.
@Sok_Jablkowy nie o to mi chodziło.
Chodzi mi o to, że np do kąpieli nie zużywa wielokrotnie więcej wody niż przeciętny człowiek, nie kapie się częściej itd. więc utrzymanie higieny stanowi mniejszy procent jego budżetu, czyli subiektywnie dla niego produkty są tańsze.
to jest słuszna koncepcja. Kiedyś biedni ludzie byli chudzi bo nie było ich stać na jedzenie i niedojadali. Za to szlachta chodziła wypasiona. Teraz jest odwrotnie - biedni ludzie mogą się najeść to jedzą i szczupli nie są - za to bogaci pilnują się i jedzą z umiarem i zdrowo dbając o formę (m.in. ograniczając mięso, którego częste spożywanie dobre nie jest) - ot taki paradoks
@next_1 a może po prostu biedni muszą się najeść na zapas bo nie mają komfortu robienia sobie 5-7 razy dziennie posiłków? Bo może muszą pracować i być w biegu po 12-16 godzin dziennie bez chwili dla siebie?
Do tego mało który milioner jest "fit". Z otyłością to tak różnie, ale jakoś specjalnie wysportowani też nie bywają.
Za to popatrz na kler - biedni też nie są, a otyłość u nich sroga.
@rafik54321 ok - zwracam honor. Przyklad kleru nie do pobicia - nie da się tego podważyć
@next_1 tylko, że to węgle tuczą, czyli to co jest najtańsze, również w produktach "mięsnych' czyli np tanich parówkach, kiełbasach znajdują się węglowodany
Gość z potrójnym podbródkiem tłumaczy, aby tyle nie żreć :-D
Dobrze powiedziane. Problemem jest to kto to powiedział - facet, który jednym przelotem odrzutowca przyczyni się do większej degradacji środowiska niż cała wieś przez rok wpieprzania mięsa.
"Nam polędwica ani schab nie smakuje tak jak szczaw" i mirabelki.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2022 o 8:26
Trudno się nie zgodzić - produkcja zwierząt powoduje nie tylko emisję CO2, ale także metanu. Ludzie w Polsce muszą do gara tradycyjnie mięcho włożyć, bo na zmianę upodobań trudno liczyć. I tu pewnie jest związek między zamożnością a biedą - bo nie każdy pobiegnie codziennie po awokado do sklepu.
A patrząc po tym, jak w Biedrze czy innym Dino pustoszeją półki z miechem kiepskiej jakości, to nie ma znaczenia co jesz, tylko ile.
Inna prawda, że w piątek rano zaczyna się zakupowy armageddon w Polsce - szczególnie w mięsnych.
Tak się zastanawiam, ilu biedaków oszwabił w swej karierze, żeby móc teraz latać do "pracy" samolotem. I dlaczego Ci biedacy po pracy u niego nadal byli biedakami. Dla mnie to skończony nie człowiek, zgroza że coś takiego chodzi po świecie
"Ludzią"??? Bój się Boga!!!
I ten utuczony typ ma mi mówić, co mam jeść, ile i za ile?! Chcę więcej zarabiać, a nie więcej płacić i żaden tłuścioch latający do pracy własnym samolotem nie będzie mi mówił, co mam jeść i ile!
Wszystkie najgorsze cechy kapitalisty w jednej osobie.
Czasami tym rządzącym zdarza się powiedzieć prawdę. Wcześniej mieliśmy żelazną kurtynę i kapitalizm vs komunizm. ZSRR przegrało więc kapitalizm nie musi już być fajny. Są firmy/korporacje skłonne dopłacać przez 100 lat do interesu byle tylko żadna konkurencja się nie wykluła. Ludzie tylko szczekają w internecie i nic więcej, a tak naprawdę przydałaby się krwawa rewolucja. Dlatego też uważam, że Putin jest właściwym człowiekiem na właściwym stanowisku, świat tylko nie przewidział, że Ukraina się będzie tak dzielnie bronić, ale taki Putin trzyma nas w ryzach bo co wyjdziesz na ulice obalisz rząd to zdestabilizujesz własne kraj.
Kiedyś właścicielem fabryki był jeden człowiek, dziś to są całe zarządy i ten kielich dobrobytu po prostu nie ścieka bo go nie wystarcza dla wszystkich. Dlatego następuje dociskanie śruby, pandemia to tylko bardzo mocno przyspieszyła, teraz Rosja, wszyscy na świecie będą mówić wina Putina, ale nikt nie zada pytanie może wypadałoby z nim zrobić porządek i zakończyć to szaleństwo jak najszybciej.
Ale teraz druga strona medalu. Jak bym wziął kredyt hipoteczny i by mi rata z 1600 zrobiłaby się 3000 to bym chyba szukał ładnego drzewa z sznurem na szyi, po drodze bym może odstrzelił naszego "jaszczembia", ale ludzie nic, cicho. Ciekawe dlaczego? Bo tak widzę po znajomych co się ładowali w hipotekę (często pod kurek) to wszyscy z serii samochód od tatusia i na rodziców zawsze można liczyć. Pytanie jak długo?
to niech pozamyka niemiecki, czy duńskie chlewnie, których to wyroby konsumują Polacy xD