A teraz wyobraźmy sobie sytuację kiedy właściciel sam zrobił dziurę w dnie łodzi bo wiedział, że następnego dnia miała ją wziąć teściowa. A zlecił malowanie bo czerwony to ulubiony kolor teściowej.
Wtedy wyszedł z wody płetwonurek (tak naprawdę kierowcą autobusu na wakacjach) i zaczął klaskać. Płetwami. A wraz z nim wszystkie syreny. Cy.kami. I ja tam byłem, miód I wino piłem. A com widział i słyszał w komentarzu umieściłem.
Zaraz ktoś przyśle tutaj klaszczącego kierowcę autobusu :(
Osobiście, robiąc komuś przysługę, często nie ograniczam się jedynie do wykonania swojej pracy, ale widząc jakąś usterkę, przy okazji ja też naprawiam. Niewiele mnie to kosztuje, a satysfakcja jest spora. Malarz z historyjki postąpił identycznie. Nie ograniczył się do wykonania zlecenia, tylko chciał by wszystko było zrobione na prawdę dobrze.
Wbrew marudzeniu malkontentów, istnieją tacy ludzie na świecie.
@Rydzykant
Jakby nie było historia piękna, a czy autentyczna czy zmyślona (sądząc po stylu zmyślona albo przetłumaczona z języka obcego) to mało ważne.
@eGzu.
Z praktycznego punktu widzenia - zazwyczaj szkutnikowi zleca się "renowację łódki". Wchodzi w to naprawa drobnych uszkodzeń kadłuba (zazwyczaj otarć wymagających jedynie szpachli, znacznie rzadziej naprawianie małych dziur) a następnie malowanie. Gdyby szkutnik miał ze mną konsultować każdy ruch, na okrągło siedzielibyśmy na telefonie, a przecież celem jest poprawa stanu łódki, nie rozmowy towarzyskie. Gdyby zauważył na prawdę poważną awarię, zadzwoniłby i ostrzegł mnie, bo to faktycznie wymagałoby podjęcia decyzji armatora.
Jednak cel historyjki jest bardziej ogólny. Stawia pytanie, czy ograniczasz się wyłącznie do zrobienia tego, czego od ciebie wymagają, czy też się angażujesz. W tej historyjce, zaangażowanie szkutnika uratowało czyjeś dzieci.
W życiu, interwencja policjanta po służbie też może kogoś uratować. Może też spowodować śmierć tego policjanta. Gdybyś został napadnięty, wolałbyś aby policjant po służbie czekał na zgłoszenie z centrali, czy raczej żeby interweniował w twojej obronie?
A w prawdziwym życiu malarz zamiast dodatkowej zapłaty dostał by ewentualnie pozew za "zniszczenie" łodzi poprzez samowolne wykonanie czynności których nikt mu nie zlecał i do których nie posiada żadnych kwalifikacji.
Poważnie zamierzał najpierw pomalować łudź, a później dziurę naprawić? Nie wiem co to za równoległy wszechświat, ale w naszym najpierw łata się dziurę.
@bilutek Trzeba zrozumieć że właściciel najpierw powinien zlecić naprawę, a później malowanie - więc takie nie skojarzenie faktów jest mało prawdopodobne.
Ładna bajka, ale ten kto ją pisał, nigdy nie był w Polsce i nie zna mentalności Polskich Januszy.
Gdyby właścicielem łodzi był polski Janusz, to nie dość, że by nie podziękował za naprawę, to jeszcze w razie awarii oskarżyłby malarza o zniszczenie łodzi.
Dlatego właśnie wyjechałem z tego pięknego kraju pełnego okropnych ludzi.
@RomekC Weź mi pokaż gdzie Ty znalazłeś wniosek, że to dotyczy Polski. Przecież napisałem "GDYBY właścicielem był polski Janusz". Gdyby był. A nie, że jest.
Właśnie oto chodzi w tych historyjek nawet tych wymyślanych o przesłanie. To są po prostu nowoczesne bajki i legendy.
Kto wymyśla takie bajki?
@donmajk
Ludzie którzy zamiast zrobić coś ze swoim życiem jedynie marzą, aby tak wyglądała rzeczywistość.
A teraz wyobraźmy sobie sytuację kiedy właściciel sam zrobił dziurę w dnie łodzi bo wiedział, że następnego dnia miała ją wziąć teściowa. A zlecił malowanie bo czerwony to ulubiony kolor teściowej.
Wtedy wyszedł z wody płetwonurek (tak naprawdę kierowcą autobusu na wakacjach) i zaczął klaskać. Płetwami. A wraz z nim wszystkie syreny. Cy.kami. I ja tam byłem, miód I wino piłem. A com widział i słyszał w komentarzu umieściłem.
Zaraz ktoś przyśle tutaj klaszczącego kierowcę autobusu :(
Osobiście, robiąc komuś przysługę, często nie ograniczam się jedynie do wykonania swojej pracy, ale widząc jakąś usterkę, przy okazji ja też naprawiam. Niewiele mnie to kosztuje, a satysfakcja jest spora. Malarz z historyjki postąpił identycznie. Nie ograniczył się do wykonania zlecenia, tylko chciał by wszystko było zrobione na prawdę dobrze.
Wbrew marudzeniu malkontentów, istnieją tacy ludzie na świecie.
@Rydzykant
Jakby nie było historia piękna, a czy autentyczna czy zmyślona (sądząc po stylu zmyślona albo przetłumaczona z języka obcego) to mało ważne.
@Rydzykant Nie każda pomoc jest pożądana, ja wyznaję zasadę, że nie pomagam bez pytania.
Jasne, że nie każda @eGzu. Ja wolę jednak podejście @Rydzykant a.
@eGzu.
Z praktycznego punktu widzenia - zazwyczaj szkutnikowi zleca się "renowację łódki". Wchodzi w to naprawa drobnych uszkodzeń kadłuba (zazwyczaj otarć wymagających jedynie szpachli, znacznie rzadziej naprawianie małych dziur) a następnie malowanie. Gdyby szkutnik miał ze mną konsultować każdy ruch, na okrągło siedzielibyśmy na telefonie, a przecież celem jest poprawa stanu łódki, nie rozmowy towarzyskie. Gdyby zauważył na prawdę poważną awarię, zadzwoniłby i ostrzegł mnie, bo to faktycznie wymagałoby podjęcia decyzji armatora.
Jednak cel historyjki jest bardziej ogólny. Stawia pytanie, czy ograniczasz się wyłącznie do zrobienia tego, czego od ciebie wymagają, czy też się angażujesz. W tej historyjce, zaangażowanie szkutnika uratowało czyjeś dzieci.
W życiu, interwencja policjanta po służbie też może kogoś uratować. Może też spowodować śmierć tego policjanta. Gdybyś został napadnięty, wolałbyś aby policjant po służbie czekał na zgłoszenie z centrali, czy raczej żeby interweniował w twojej obronie?
@RomekC a ja wolę swoje, czyli zapytać. Ani nikomu nie pomogę na silę, ani kogoś nie oleję. Nikt nie będzie zadowolony.
A w prawdziwym życiu malarz zamiast dodatkowej zapłaty dostał by ewentualnie pozew za "zniszczenie" łodzi poprzez samowolne wykonanie czynności których nikt mu nie zlecał i do których nie posiada żadnych kwalifikacji.
Tak powstała religia. Zbiór bajek i kłamstw
Proszę mamy "etnologa" tutaj, @Modrego :-)
@RomekC zapomniałem dodać, że jeszcze potrzeba wierzących w powyższe :)
Poważnie zamierzał najpierw pomalować łudź, a później dziurę naprawić? Nie wiem co to za równoległy wszechświat, ale w naszym najpierw łata się dziurę.
@Kar4 - "Podczas malowania zauważył dziurę w kadłubie i naprawił ją. Kiedy skończył malować (...)"
Czytanie ze zrozumieniem jest podstawą!
@bilutek Trzeba zrozumieć że właściciel najpierw powinien zlecić naprawę, a później malowanie - więc takie nie skojarzenie faktów jest mało prawdopodobne.
Ładna bajka, ale ten kto ją pisał, nigdy nie był w Polsce i nie zna mentalności Polskich Januszy.
Gdyby właścicielem łodzi był polski Janusz, to nie dość, że by nie podziękował za naprawę, to jeszcze w razie awarii oskarżyłby malarza o zniszczenie łodzi.
Dlatego właśnie wyjechałem z tego pięknego kraju pełnego okropnych ludzi.
Skąd wniosek, że opowiadanie dotyczy Polski, @C1VenomMX321?
@RomekC Weź mi pokaż gdzie Ty znalazłeś wniosek, że to dotyczy Polski. Przecież napisałem "GDYBY właścicielem był polski Janusz". Gdyby był. A nie, że jest.
Zwracam honor @C1VenomMX321. To była moja nadinterpretacja Twojego wpisu.
Takie trochę szranie żarem, ale gdyby ludzie tacy byli, to może nie musiałbym rowerka zapinać, pod sklepem, na dwa u-locki.