Dla mnie to bardzo pozytywna informacja.
Świadczy, że wbrew pozorom "Zjednoczona" "Prawica" uznaje ważność wykształcenia, fachowej wiedzy i doświadczenia. Oni tylko nie chcą, żeby te kryteria były stosowane do nich, członków ich rodzin oraz bliskich znajomych. Czyli kiedy już wszyscy PiSowcy, kuzyni PiSowców i koledzy PiSowców z podstawówki dostaną dobrze płatne stanowiska, to pozostałe zostaną rozdzielone według kompetencji. Zasadniczo różni się to od zasad komunistycznej nomenklatury.
W PO było to zjawisko powszechne, za to w PiSie jest to zjawisko stałe. Tam po prostu nie zatrudnia się ekspertów z rynku i sami się do tego przyznali.
"z podobnym problemem mierzyliśmy się, kiedy sprawowaliśmy władzę w latach 2005-2007. Wtedy poszliśmy w kierunku bardzo eksperckim, właśnie otwartych konkursów, jeśli chodzi o rady nadzorcze - trafiali tam eksperci z rynku, trafiały osoby z tytułami naukowymi, z SGH, z innych uczelni. I problem okazał się taki, że ich sposób myślenia o gospodarce, o zarządzaniu był zupełnie sprzeczny z tym, co Prawo i Sprawiedliwość ma w swoim programie." https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/popoludniowa-rozmowa/news-fogiel-zalezy-nam-na-zdecydowanym-odchudzeniu-rzadu,nId,4721055
I to z ust partii, która wprowadziła bodajże w 2016 nowelizację ustawy o korpusie urzędniczym znoszącą wymóg konkursów i wymagań na stanowiska.
Stara ustawa, choć teoretycznie miała chronić przed nepotyzmem w praktyce nie chroniła przed nim, ale przynajmniej zapewniała, że krewni i koledzy upychani na stołki musza posiadać minimalne kompetencje na nich wymagane. Teraz nie musza nic umieć, rozumieć, bo wyłapano przykłady gdy kierownicy w urzędach i spółkach skarbu państwa nie potrafili pisać (nie mówię oczywiście o podpisaniu się, ale jakieś ciut dłuższej wypowiedzi).
A z ruskiej propagandy się śmiejemy.
Dla mnie to bardzo pozytywna informacja.
Świadczy, że wbrew pozorom "Zjednoczona" "Prawica" uznaje ważność wykształcenia, fachowej wiedzy i doświadczenia. Oni tylko nie chcą, żeby te kryteria były stosowane do nich, członków ich rodzin oraz bliskich znajomych. Czyli kiedy już wszyscy PiSowcy, kuzyni PiSowców i koledzy PiSowców z podstawówki dostaną dobrze płatne stanowiska, to pozostałe zostaną rozdzielone według kompetencji. Zasadniczo różni się to od zasad komunistycznej nomenklatury.
W PO było to zjawisko powszechne, za to w PiSie jest to zjawisko stałe. Tam po prostu nie zatrudnia się ekspertów z rynku i sami się do tego przyznali.
"z podobnym problemem mierzyliśmy się, kiedy sprawowaliśmy władzę w latach 2005-2007. Wtedy poszliśmy w kierunku bardzo eksperckim, właśnie otwartych konkursów, jeśli chodzi o rady nadzorcze - trafiali tam eksperci z rynku, trafiały osoby z tytułami naukowymi, z SGH, z innych uczelni. I problem okazał się taki, że ich sposób myślenia o gospodarce, o zarządzaniu był zupełnie sprzeczny z tym, co Prawo i Sprawiedliwość ma w swoim programie."
https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/popoludniowa-rozmowa/news-fogiel-zalezy-nam-na-zdecydowanym-odchudzeniu-rzadu,nId,4721055
I to z ust partii, która wprowadziła bodajże w 2016 nowelizację ustawy o korpusie urzędniczym znoszącą wymóg konkursów i wymagań na stanowiska.
Stara ustawa, choć teoretycznie miała chronić przed nepotyzmem w praktyce nie chroniła przed nim, ale przynajmniej zapewniała, że krewni i koledzy upychani na stołki musza posiadać minimalne kompetencje na nich wymagane. Teraz nie musza nic umieć, rozumieć, bo wyłapano przykłady gdy kierownicy w urzędach i spółkach skarbu państwa nie potrafili pisać (nie mówię oczywiście o podpisaniu się, ale jakieś ciut dłuższej wypowiedzi).
Tak bylo w latach 1945-56 i teraz trwa to od 1989.
Nihil novi.
Przecież ten podręcznik kończy się na latach 70tych, to gdzie tam PO??
Jeżeli to prawda, to takiej bezczelności się nie spodziewałem nawet po tym chłamie, myślałem że mowa o PRL.
@Tomek59 Bo tu pewnie jest mowa o PRL. Zrobienie zdjęcie tak małego fragmentu tekstu uniemożliwia stwierdzenie, co autor miał na myśli.