To chyba dość stare wierszyki - dziecięca twórczość podwórkowa. Jeśli jest przedmowa do tego i jakieś komentarze (datowanie, skąd wierszyk itp.) to byłoby nawet dość ciekawe. Wierszyk o krasnoludkach znam z podstawówki - koleżanka śpiewała na wycieczce. To taka "ludowa" przestroga przed złym ożenkiem ;)
@LubieHamaki
Dokładnie. Ja też ten wierszyk znam z podstawówki. A te o Hitlerze to przecież okupacyjne humoreski.
To może być w ogóle zbiór takich wierszyków z pierwszej połowy XX wieku.
@LubieHamaki, nie są właśnie opatrzone żadnymi przypisami. Rozumiem, że w pewnym okresie funkcjonowały w przekazie słownym, rozumiem motywację ich powstania itd. ale nikomu nie przychodziło do głowy by spisywać w księgach te podwórkowe rymowanki, bo właśnie tam ich miejsce, tam żyją. Poza tym brzydota tych rysunków razi moje oczy i zwyczajnie, jeśli mam się bawić słowem z dzieckiem, to znajduję inne sposoby i tomiki z zabawnymi rymowankami, niekoniecznie o pierdzeniu, czy patologi domowej krasnoludków.
Moja córka ma dwie książki tej serii od około dwóch lat. Obecnie ma lat 7 a czytamy jej od niemowlaka. Mamy niesamowity ubaw z niektórych wierszyków i wyliczanek. Niektóre znam sam z lat dzieciństwa. Śmiechy, nauka, dopowiadania tłumaczenia. Super zabawa. Proponuję wyjąć kij z tyłka i zastanowić się jak można wesoło i z nauką podejść do tematu... Swoją drogą HiT zatwierdzony przez debila Czarnka to o wiele gorsza lektura....
Oj mam takie książeczki. Na razie w kartonie w piwnicy.
To chyba dość stare wierszyki - dziecięca twórczość podwórkowa. Jeśli jest przedmowa do tego i jakieś komentarze (datowanie, skąd wierszyk itp.) to byłoby nawet dość ciekawe. Wierszyk o krasnoludkach znam z podstawówki - koleżanka śpiewała na wycieczce. To taka "ludowa" przestroga przed złym ożenkiem ;)
@LubieHamaki
Dokładnie. Ja też ten wierszyk znam z podstawówki. A te o Hitlerze to przecież okupacyjne humoreski.
To może być w ogóle zbiór takich wierszyków z pierwszej połowy XX wieku.
@LubieHamaki, nie są właśnie opatrzone żadnymi przypisami. Rozumiem, że w pewnym okresie funkcjonowały w przekazie słownym, rozumiem motywację ich powstania itd. ale nikomu nie przychodziło do głowy by spisywać w księgach te podwórkowe rymowanki, bo właśnie tam ich miejsce, tam żyją. Poza tym brzydota tych rysunków razi moje oczy i zwyczajnie, jeśli mam się bawić słowem z dzieckiem, to znajduję inne sposoby i tomiki z zabawnymi rymowankami, niekoniecznie o pierdzeniu, czy patologi domowej krasnoludków.
Moja córka ma dwie książki tej serii od około dwóch lat. Obecnie ma lat 7 a czytamy jej od niemowlaka. Mamy niesamowity ubaw z niektórych wierszyków i wyliczanek. Niektóre znam sam z lat dzieciństwa. Śmiechy, nauka, dopowiadania tłumaczenia. Super zabawa. Proponuję wyjąć kij z tyłka i zastanowić się jak można wesoło i z nauką podejść do tematu... Swoją drogą HiT zatwierdzony przez debila Czarnka to o wiele gorsza lektura....
do autora demota: wyjmij kołek z doopy