To było jakieś dziesięć lat temu, ale to był jedyny raz, kiedy kogoś oceniłem. Również wtedy straciłem trochę wiary w ludzkość.
Facet w wieku dwudziestu kilku lat wykłada zakupy. Pas wypełniony jest śmieciowym jedzeniem; chipsy, czekolada, popcorn, cukierki itp. Przez cały czas mówi, jak bardzo się cieszy, że nie ma go w domu, że dziecko ma grypę czy coś w tym stylu i że jest w kropce.
Mówię ile ma zapłacić ale brakuje mu kilku dolarów. Więc co oddaje? Jedyną rzecz, która nie jest jedzeniem: lekarstwo dla dzieci na przeziębienie i grypę.
Wciąż oceniam tego człowieka, a nawet nie pamiętam jego twarzy
Przypomniałem sobie tego jednego klienta, którego źle oceniłem. Każdego ranka ten facet wchodził do sklepu, szedł do alejki z napojami i wychodził z 5-6 napojami energetycznymi. Przychodził codziennie, więc pewnego dnia zażartowałem i powiedziałem: "nie pij ich wszystkich na raz".
Powiedział mi, że to jedyna rzecz, którą może pić podczas chemioterapii.
Od tamtej pory nie oceniam ludzi po tym, co kupują
Jedyny raz, kiedy kogoś osądziłem, to kiedy kobieta z dzieckiem podeszła do kasy. Chciała kupić cztery kartony fajek, a kiedy jej małe dziecko błagało o paczkę truskawek, powiedziała że nie, bo "nie stać ich na to".
To było na początku 2010 roku, więc kartony kosztowały około 80 dolarów. Więc wydała 320 dolarów na papierosy, ale nie chciała wydać 3 dolarów na marną paczkę truskawek
Zawsze źle oceniam rodziców, którzy kupią wódę i papierosy, a potem krzyczą na swoje dziecko, żeby odłożyło kartonik z sokiem
Nigdy nic nie mówię, nie patrzę się brzydko ale nie lubię klientów z wyraźną otyłością którzy kupują tony słodyczy i gotowych posiłków do podgrzania. Ich tłuściutkie dzieci po prostu nie mają szans na to, żeby być zdrowe
Byłem kasjerem w sklepie zoologicznym. Główną rzeczą, za którą bym osądzał, było kupowanie zbyt małych klatek. Miska dla złotej rybki, mini akwarium dla chomika. Kiedy próbowałem wytłumaczyć, że zwierzę potrzebuje więcej miejsca, zbyt często słyszałem: „po co, to tylko głupie zwierzę”
Pewien klient około 50tki zapytał mnie, czy powinien kupić żonie farbę do włosów. Odpowiedziałem, że to nienajlepszy pomysł ale olał mnie. Tak, źle o nim myślę aż do dziś
O te fajki zawsze za dziecka wojowałem z rodzicami. Wpadli w nałóg, gdy umarła im córeczka (siostra, której nie poznałem). Tylko, że potrafili spalić po paczce dziennie, a w domu bida piszczała. Jako dziecko nie rozumiałem tego. Znałem ceny w sklepie. Na lepszą wędlinę czy czekoladę nie było, na fajki już tak. I życie w długach. I zap*** w polu, żeby dorobić.
Dobrze, że na książki chociaż nie żałowali.
@michalSFS tgo nie rozumiem tego fenomenu do dzisiaj. sama pracowałam z taką kobitką, która mi płakała w rękaw (dosłownie), że ma dwuletnią córeczkę i nie ma na pieluchy dla niej, bo ona sama pracuje, mąż bez pracy. ja jej nieraz kupowałam te pieluchy. ale że dziewucha wymykała się do łazienki zapalić, paczkę fajurów dziennie miała, to chyba coś nie tak... uważam, że ci, którzy pobierają wszelkie zasiłki, ale są palący, g***o powinni dostać, a nie zasiłek. maja kasę, skoro stac ich na palenie.
@Suzzzi86
U mnie taki plus z tego wyszedł, że nigdy nie zapaliłem papierosa. Żona na szczęście też nie pali. Chyba nie mógłbym być z palaczką. Papierosy mi śmierdzą, o wpływie na zdrowie i wydatkach nie wspomnę.
To jest chyba taki nałóg, że są potrzeby pilne, ale fajka jest pilniejsza. Jak gruby alkoholizm. Jeść nie kupi, ale używki tak. W przypadku zasiłków to już w ogóle. Używki za czyjeś pieniądze.
@Suzzzi86 @michalSFS
Na tym polega uzależnienie. To narkotyk, który wciąga. Ja rzucałem 2 razy w życiu, na razie mam 14 lat bez, ale wciąż mam ochotę zapalić. Nie tak łatwo w nałogu.
@Koszowy -- Tylko, że to jest nałóg na własne życzenie, świadomie podjęty.
Już od bardzo dawna dla nikogo nie jest tajemnicą, że szlugi, to paskudny syf,
a w dodatku bardzo kosztowny.
Zatem już w chwili rozpoczęcia tego nałogu, wiadomo, w co się pakujesz.
@JanuszTorun Dlatego najczęściej zaczynają palić dzieciaki, które nie wiedzą czym to pachnie. Ja zacząłem w 7 klasie podstawówki.
@Koszowy
I presja rówieśników. U mnie tak było. "No zapal, nie bądź ci****. Zapal. No spróbuj. Pal"!
Koledzy z klasy. Nie mam już kontaktu z żadnym. I może dobrze.
A papierosa nie zapaliłem. Nie byłem podatny na presję - w tym przypadku i innych. Żyłem w swoim świecie, bez potrzeby poklasku :) Do tej pory tak mam.
A może byłem mądrzejszy przez...nałóg rodziców.
@JanuszTorun Każdy nałóg jest na własne życzenie, nie tylko papierosy.
@michalSFS Moja kuzynka pracuje w wiejskim sklepie z sieci Delikatesy Centrum. Sklep ma jakąś umowę z Gminnym OPS i sprzedaje ludziom którym GOPS pomaga towar "na zeszyt" za który gmina płaci. Patole przychodzą do kasy z dwoma koszykami - na zeszyt mąka, makaron, kiełbasa etc., za gotówkę fajki, piwo i wóda. Najlepsi patole potrafią DZIENNIE kupić 16-20 piw i ze 2-3 "setki" wódki. Ale jak dziecko chce loda czy batonik to "ni ma piniyndzy".
@OrangeDragon
Mnie to przeraża. Dosłownie. Sposób, w jaki karmi się pasożytów, a na przykład brakuje realnego wsparcia dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów.
Takim pijusom-pasożytom powinno się obowiązkowo przeprowadzać specjalne zabiegi, aby nie rozmnażali się "wincyj". A najlepiej wcześniej, zanim narobią dzieci.
20 piw dziennie. Na jedną lub dwie osoby. Nie jestem ułomkiem, a nie wypiłbym połowy tego. Chyba faktycznie trzeba nic nie robić cały dzień i tak co trochę piwko popijać. To może wypiłby dziesięć. Z bólem głowy na drugi dzień.
@michalSFS Pamiętam jak za dzieciaka miałam ochotę na smażoną kiełbaskę i zaczęłam sobie przyrządzać, a ojciec z fajem w zębach mnie opierdziela, że z tej kiełbasy to sporo kanapek by wyszło. Mogłabym pomyśleć o oszczędzaniu...taka byłam podła córka...echhhh...... Ojciec wrócił do oglądania TV i piwka stojącego na stole mamrocząc coś zapewne na mnie pod nosem.
@warszawiaczanka
U mnie aż tak to nie.
U żony tak było. Nie mogła na chleb położyć wędliny i sera, bo to zbytek był. Jedzenie wydzielone. Za to teściowa co chwila nowy ciuch i zajmowała 3 szafy w domu. I u nich to nie było uzasadnione, bo mieli pieniądze.
Na córce oszczędzała i na mężu. Śmiech, bo to mąż generował jakieś 80-85% dochodu:) Dla synka wszystko, co najlepsze. Markowe ciuchy. Ciotka śmiała się gorzko, że moja teściowa potrafiła ubrać córkę od stóp do głów za równowartość bejsbolówki syna. On nie mógł mieć nic taniego, bo wstydził się. Ona nie mogła mieć drogiego (i dobrego), bo nie było ich na to stać
No różnie ludzie mają.
@JanuszTorun Ale przecież nie pakujesz się świadomie w nałóg kiedy pierwszy raz próbujesz. To tak jak powiedzieć, że skoro wypiłeś piwo, to znaczy że chciałeś zostać alkoholikiem i pić denaturat. Skoro jadłeś w McDonaldzie, to znaczy że pracujesz nad tym żeby ważyć 200 kilo. Próbujesz raz, drugi i trzeci i wydaje Ci się, że masz to pod kontrolą. A jak się zorientujesz, że jednak nie masz, to już po ptokach.
@Suzzzi86 Latwo osadzac palacza, za to ze ulegl nalogowi. Zwlaszcza dla ludzi biednych, palenie jest jedyna przyjemnoscia na ktota moga sobie pozwolic. Na urlop nigdy nie pojada, alkohol tez jest drogi, a taka paczka fajek starczy im nawet na caly dzien. Osobiscie nie pale od 20 lat, ale znam ludzi, ktorzy pala i nie potrafia rzucic tego ochydnego nalogu, wiec narzekaja za kazdym razem kiedy ceny papierosow ida w gore, ale nadal kupuja fajki. Pomimo, ze juz 20 lat nie pale, to czasami mialbym ochte pociagnac sobie maszka. Co do osadzania ludzi po tym co kupuja, to uwazam, ze nikt nie powinien tego robic, jesli nie wie jaka historia i jakie okolicznosci za atkimi zakupami stojia.
@JanuszTorun Bzdura, nikz nie chwyta za papierosa, aby zostac nalogowym palaczem, kazdy jest przekonany, ze jest w stanie to kontrolowac i w kazdej chwili mpze przestac palic, az do momentu, kiedy sie okaze, ze juz nie potrafi z tym nalogiem zerwac. Podobnie mozesz rzucic teze, ze kazdy , kto napije sie piwa , wybiera alkoholizm, co jest kompletna bzdura. Zazwyczaj palacze zostaja palaczami w mlodym wieku, kiedy latwo ulegaja presji grupy, lub wydaje im sie, ze z papierosem beda traktowani powazniej, lub komus chca zaimponowac.
@michalSFS Też Twoja żona miała przekichane życie w rodzinnym domu. Dzielenie dzieci przez rodziców na lepsze i gorsze to ogromny cios dla tego "gorszego" dziecka.
Po pierwsze, podejrzewam, że w oryginale "scooter" miał oznaczać raczej coś takiego http://sc04.alicdn.com/kf/HTB11AxgaZnrK1RjSspkq6yuvXXa2.jpg niż jakąś Vespę.
Po drugie, "kawy" z McD nie da się pić bez zasłodzenia jej na maksa, żeby nie było czuć smaku "kawy".
Ojejku jejku, tak sie przejmuje ocena kogos wykonuje wymierajacy zawod a widac do bardziej wymagajacego to sie nie nadaje xD
Dla osob minusujacych - skoro ekspedienci moga oceniac, to i klienci/internauci moga oceniac ich :D
"do bardziej wymagajacego to sie nie nadaje"
Co ma na celu poniżanie kasjerów, @Xar?
"...klienci/internauci moga oceniac ich"
Ktoś twierdzi, że nie?
@Xar minusy dostajesz bo nie masz szacunku do ciężkiej uczciwej pracy i do drugiego człowieka. Zapewne żyjesz na czyjś koszt nierobie, gardzę tobą.
@Xar Kto cię tak w życiu skrzywdził, że zachowujesz się w ten sposób? Dlaczego anonimowe wyznania kasjerów powodują aż tak silną reakcję obronną?
@ad33 akurat tak sie sklada ze do stanowiska managaerskiego to sie dochrapalem zanim mialem 30 lat. Nie oceniaj klienta kasjerze to nie bedziesz oceniany za prace ktora wykonujesz, bo nie jest ona jakas mega trudna. @CBGB po prostu - ktos ocenia to niech sie liczy ze sam rowniez bedzie oceniony.
@RomekC jakie ponizenie kasjerow? Nie oszukujmy sie - czlowiek sie rozwija po to, zeby pracowac coraz efektywniej, coraz lepsze miec zarobki i ogolnie miec w zyciu coraz lepiej. Gdy ktos przez X lat pracuje przy kasie i nie zmienia tego, oznacza to po prostu ze sie do bardziej wymagajacej, ale za to lepiej platnej pracy zwyczajnie nie nadaje, bo inaczej by podniosl swoja stope zyciowa zamieniajac prace na taka ktora bedzie dawala wieksze zarobki. Jesli ktos nie byl w stanie tego zrobic, znaczy to ze do takiej pracy sie nie nadaje. Co w tym ponizajacego? Nie kazdy moze byc np. chirurgiem, tatuarzysta albo technologiem
"Gdy ktos przez X lat pracuje przy kasie...
Wybacz @Xar, ja w tych historiach nie znalazłem ile lat pracują poszczególni kasjerzy.
@Xar czyli masz stanowisko managerskie i wydaje ci się, że jesteś lepszy od innych. Typowe. Je*ać biedaków.
@Xar Stanowisko menadżerskie? Nie rozśmieszaj mnie. Na takim stanowisku liczy się wiedza jak postępować z ludźmi i jak ich traktować, a ty jesteś zwykłym bucem, któremu się wydaje że jest najfajniejszy na świecie i dlatego może każdym wzgardzać. Nie masz szacunku do czyjejś pracy, a to się nie bierze znikąd. W życiu bym u siebie nie wsadził takiego buca na kierownicze stanowisko, bo by mi ludzie pouciekali. No chyba, że mówisz o budżetówce. Tam się takie pociotki zdarzają.
ja też oceniałam innych... szczególnie, gdy przychodził ktoś, kto już z daleka wyglądał jak milion dolarów, ale wykłócał się o przeceny, bo za drogie... ale nigdy nie zapomnę pewnej grubej mamuśki z równie grubą, może pięcioletnią dziewczynką. mała była po prostu chodzącym składek fałdek i wałeczków. i mamuśka z uśmiechem kupowała jej kolejnego hot-doga. kolejnego, tak, bo pytała córeczkę wprost: "chcesz jeszcze jednego?"
A potem "Jestem gruba bo takie mam geny", @Suzzzi86 :-(
Gościu kasuj to co na taśmie a nie zajmuj się psychoanalizą, to nie twoje zadanie.
Sorry, przypadkowo zaminusowałem, miałem dać plusa
@ubooot, w tajemnicy Ci powiem, że każdy z nas analizuje innych. Np. Ty zanalizowałeś te historie ;-)
Nooo..., akurat odrzucając tzw. lek na grypę nic złego nie zrobił. To chemia, która nic nie leczy a tylko poprawia samopoczucie.
@adamis62 ale zbija gorączkę.
czasami lepsze samopoczucie pomaga w zdrowieniu
@Xar, przeczytałam tylko tytuł tej galerii. Jeśli kasjer ma pomysł, że na podstawie zakupów potrafi ocenić człowieka i jeszcze ma prawo takie osądy publicznie ogłaszać, to jest to problem jego i tych, którzy są zmuszeni słuchać. Ja nie jestem zmuszona.
Niemniej mam szacunek do ludzi pracujących na kasach - każdy ma szereg powodów, dla których wykonuje właśnie ten zawód, który wykonuje.
Większość spoko. Jednak:
*kawa z maca - jak mam ochotę sobie wypić kubek cukry z kilkoma kroplami kawy/herbaty to jest to moja sprawa
*antykwariat - ciekawe że ludzie kupujący prawicową propagandę najbardziej przeszkadzają tym co sami kupują tony lewicowej propagandy.
@Alien1986 Ciii, tu niedobra jest mówić źle o lewicowej propagandzie ;)
Jak to dobrze, że jest mi zupełnie wszystko jedno, co myślą o moich zakupach kasjerzy, klienci, sąsiedzi i reszta świata. W sumie, to mam gdzieś co ludzie o mnie myślą, niech się zajmą sobą.
A od kiedy kasjer jest od oceniania ludzi? Ma wykonywać pracę
Przecież ci otyli ludzie, którzy kupują "tony słodyczy i gotowych posiłków do podgrzania", kupują to dla siebie, a nie dla swoich dzieci :) A kobieta na skuterze, to nie na takim skuterze jak na obrazku, tylko na tym wózku dla inwalidów, co są w USA (bo to są historyjki z USA). A ten co oceniał za stosy prawicowej propagandy, to dobrze, że nie oceniał za stosy lewicowej propagandy. Taki trochę wybiórczy :)
@LiptonIceTea Dobrze, że nie oceniał siebie zamawiającego stosy propagandy do swojego antykwariatu :D
Z ocenianiem tej, kupującej 4 kartony fajek, to bym się tak nie spieszyła. Bo może nie kupowała ich dla siebie, a dla sąsiada, czy kogoś tam innego. Ludzie często załatwiają zakupy innym. Jedni wspomagają kogoś kto nie może iść do sklepu, inni wykonują takie usługi za drobne kwoty.
Mi kiedyś koleżanka opowiadała, że była w takiej sytuacji i się poczuła oceniania. Też z kasą krucho miała, gorszy okres. Poszła z dzieckiem i na prośbę sąsiadki, kupiła jej browary. Dziecko zapytało o kinder niespodziankę no i odmówiła, bo nie miała pieniędzy. Potem się wstydziła do tego sklepu wracać hah.
Nie jestem kasjerką ale nie zrozumie ludzi otyłych kupujących tony jedzenia w fast foodach lub restauracjach ale bez sałatki, sorki jesteś wielki weź sałatkę, ja uważam, że oki sałatka z dodatkami lepsza niż 6 jakiś hamburgerów a i tak się najesz
@Reniaa , bywam czasem w fastfoodach i nie widuje tam więcej otyłych ludzi niż gdzie indziej. A ze wszystkich otyłych jakich znam ŻADEN nie bywa w fastfoodach.
Ale autor tego ścieku zdaje sobie sprawę z tego, że są dzieci, które nałogowo jęczą w sklepach? Często o losowo wybraną rzecz, której wcale potem nie chcą jeść albo się nią bawić. Wyjście z takim dzieciakiem gdziekolwiek, gdzie są stoiska z pamiątkami czy inną chińszczyzną to albo ciężka walka, albo codziennie kolejne 50 złotych wywalone na kolejny plastikowy tramwaj.
Jedyny sposób to konsekwentne i ostentacyjne ignorowanie tego, choćby dzieciak o święty obrazek błagał.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2022 o 22:35