Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
478 498
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
E konto usunięte
+4 / 10

Czasem nie ma nawet pierwszego punktu ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
+7 / 9

@Exgame chyba współczuję podejścia lub sytuacji:(

Generalnie wyjście z domu, usamodzielnienie to powinno być normą, a nie traktowane jako ucieczka z domu. Chore to jest siedzieć na garnuszku rodziców do "emerytury".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W warszawiaczanka
+1 / 1

@Tibr Dla niektórych to rzeczywiście ucieczka, a nie wylot z gniazda.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+1 / 1

@Tibr Usamodzielnienie się i wyjście z domu to nie jedno i to samo.
Znam przypadki gdzie płynnie przechodziło to z "rodzice utrzymują dziecko" w "dziecko pomaga w utrzymaniu się emerytowanych rodziców, sprawuje nad nimi opiekę, a na utrzymywanie dwóch domów pensji nie ma"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@warszawiaczanka "dla niektórych" więc zgodzimy się, że nie jest to normą, a patlogia nie jest regułą. Napisałem "powinno" oczywiście, że zdarzają się toksyczni ludzie, czasem wśród najbliższych.

Czasem chcesz się wyrwać, uważasz, że wiesz lepiej, a potem przychodzi życie i orientujesz się, że genów nie oszukasz xD

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@Cascabel jeżeli rodzice zajmowali się dziećmi (nie rozumiem dlaczego, skoro utrzymywali, to mieli środki ergo jakąś pracę więc i emeryturę, piszesz o jednej pensji) utrzymywali to maturalne jest to, że dziecko też powinno chcieć pomóc.

Co do zasady uważam, że dzieci wychowuje się po to by poszły w świat, a to co dostały ode mnie niech oddadzą swoim dzieciom. Biorę pod uwagę jednak, że czasem są sytuacje w których chcąc nie chcąc ta pomoc będzie nam jednak potrzebna.

Dla mnie sytuacja nie do przyjęcia jest nie tak gdzie trzeba pomóc rodzicom, którzy mnie wychowali ponosząc trudy życia, a tak gdzie jedne z rodziców "uciekł" nie interesował się dzieckiem, a oczekuje na starość opieki i o zgrozo taki rodzic w polskim prawodawstwie jest chroniony i otrzymuje alimenty od dziecka, którego nawet nie chciał znać, nie chciał się nim zajmować i ponosić koszty jego utrzymania i to jest rozbój i draństwo na legalu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
-1 / 1

@Tibr to był przypadek moich dziadków, emerytury mieli, ale nie starczała na koszty mieszkania, leki i jedzenie. Zwłaszcza przy tym, że mieszkanie nigdy nie zostało wykupione przez nich.
Dziecko też może ciągnąć od rodziców alimenty dużo dłużej niż się wydaje. Polskie prawo działa w obie strony - dodatkowo, jak syn/córka nie mają dochodów, to można pozwać o alimenty na wnuki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@Cascabel oczywiście, że może pozwać dziadków o alimenty na wnuki, zawyczaj gdy oo rozwodzie jeden z rodziców skutecznie unika płacenia alimentów na swoje dzieci. Czyli często w sytuacji gdzie, dziadki bronią synka, przed zła pazerną synową, która złapała na brzuch ich księciunia, czasem tak go kilkukrotnie łapała na ten brzuch, a jego wołami ciągli, a on taki płochliwy. I tak synuś wyjechał na zachód, adresu nie podał, dzieci nie chce utrzymywać...
Alimenty na dzieci przysługują do póki się uczą, czyli do 26 roku życia i potem nawet jak studiują to muszą sobie radzić sami bo alimentów rodzic płacić nie musi.
I tu nie mam żadnych sentymentów, dziecko samo się nie zrobiło, krowie spod ogona nie wypadło...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
0 / 0

@Tibr gorzej jak u dziecka stwierdzą problemy psychiczne. Obowiązek alimentacyjny wtedy staje się dożywotni. Dotyczy to też np. niezdolności do pracy ze względu na uzależnienie od alkoholu, lub narkotyków.
26 rok życia to mit, nie ma tej granicy wyznaczonej w prawie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@Cascabel mit, tak i nie ponieważ dobrego momentu będziesz płacić na zdrowe dziecko, a potem jak się już marzą wieczne studia, a zwłaszcza oblanie roku to już nie jest to takie proste i rodzic może odmówić.
Natomiast co do choroby, no to chyba jest dość oczywiste, że rodziców nic nie zwalnia z opieki, przeciez jak masz dziecko chore (sparaliżowane) to się nim opiekujesz, jak chcesz porzucić to masz sprawę. Co do alkoholizmu nie wiem musiałbym zaznajomić się ze sprawą zwłaszcza, że w Polsce nie ma precedensów tylko każdą sprawę bada sąd indywidualnie, natomiast dalej jakbyś na to nie spojrzała nie jest to symetryczne do sytuacji w której rodzic porzuca dziecko, a na starość pozywa go o alimenty, a sąd je przyznaje. Poczęcie, urodzenie i dorastanie/wychowywanie dziecka to ciąg przyczynowo skutkowy wsztkie następstw są konsekwencją przede wszystkim rodziców, dziecka na samym końcu. W sytuacji której podałem dziecko ponosi konsekwencje, pomimo, że nie miało żadnego wpływu na sytuację, a ponadto zostało jeszcze w oczywisty sposób skrzywdzone przez rodziców.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nr8
+10 / 16

moge tylko wspolczuc takich relacji rodzinnych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K krzysiekzet
+3 / 3

1. Mieszkasz gdzieś daleko, przyjeżdżasz z dzieciakami do rodziców każdego lata na dwa tygodnie.
2. Sprowadzasz się do tego samego miasta. Lato, a ty wracasz po jednodniowej wizycie z dzieciakami do domu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pawelusa74
+8 / 8

Naszczescie w mojej rodzinie tak nie ma .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar 4mach
0 / 2

mija 30 lat i córka/siostrzenica marylin pisze to samo

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A azareel
-2 / 2

Ok, chyba większość ludzi zazdrości ci problemów...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jakisgoscanonim
+1 / 1

hahah, taa, dopiero na 2 dzień przypomniał sobie jak było żle, ale jakoś pierwszego dnia nie pamiętał o tym xD.
Ja to nigdy, ale to nigdy nie odwiedziłem rodziców po tym jak wyprowadziłem się. Tak, faktycznie jest nostalgia, ale to dlatego, że dawno temu jak jeszcze starsi bracia mieszkali z nami, a rodzice wtedy jeszcze nie byli tacy popieprzeni. Wtedy dzieciństwo było spoko.
A potem z powodu głębokiego wrodzonego niedosłuchu, zrujnowane zdrowie dzięki rodzicom musiałem jeszcze na jakiś czas zostać u rodziców i praktycznie nie miałem wyboru i musiałem zostać u nich, żeby móc w miarę ogarnąć edukację. Musiałem najpierw zrobić szkołę policealną po bardzo słabym liceum(nie miałem wyboru, nie miałem na nic wpływ i rodzice woleli, żebym chodził do najdalszej i jednocześnie najsłabszej szkoły w mieście), a potem studia(najpierw policealna szkoła, bo w liceum nie było wyboru, w zasadzie tylko klasa humanistyczna) co prawda nienajlepsze, ale lepsze niż nic i to trwało aż 5.5 lat, a więc dopiero w wieku 25 lat wyprowadziłem się. Im bliżej było do tego momentu tym było coraz gorzej z rodzicami, podupadali w zdrowiu psychicznym, mieli ataki urojeniowe, psychozy itd. To była masakra. Naprawdę nie wiem jak to robili, że na zewnątrz byli w miarę normalni, chociaż coś im czasami wymsknęło, ale starali się robić jak najlepszy pr jak zresztą od zawsze, więc podlizywali się obcym ludziom, usługiwali im itd. żeby ludzie myśleli, że są tacy fajni. Ale to tylko pozory, na zewnątrz są lepsi, ale w domu to już demony.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2022 o 15:02

M michalSFS
0 / 0

@jakisgoscanonim
Identyczna sytuacja z teściami. Na zewnątrz mili, uprzejmi, a tak naprawdę toksyczne potwory. Tacy ludzie dużo energii poświęcają na wizerunek, a za mało na faktyczną pracę nad sobą. Nie ważne jak jest, ważne jak nas widzą.

A mi to nie pasuje, bo mam zupełnie odwrotnie.

Współczuję rodziców i problemów ze zdrowiem. To drugie, wynikające z pierwszego, chyba gorsze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jakisgoscanonim
0 / 0

@michalSFS No cóż, tak to bywa w domu gdzie rodzice na wiadomość o bólach głowy reagują agresją i wrzeszczeniem, że to przez monitory/ekrany boli mnie głowa. Często też narzekali na mój wzrost i rzekomo złą dietę, którą sami mi podawali i nie miałem w sumie wyboru w jedzeniu, a to co dali było zdrowe. Tylko przypadkowe badanie ocaliło moje życie, choć nie bez strat jak węch, częściowa ślepota wynikłe z operacji guza przysadki mózgowej uciskającej nerw wzrokowy. Oczywiście, że całkiem zapomnieli o tym, że kilka razy mówiłem im o bólu głowy, a wiem, bo zapytali czemu nic nie mówiłem. Oczywiście skłamałem, że tak jakoś mi się wydawało, że ból głowy to nic poważnego. Po co wprawiać ich w furię? Całkiem zapomnieli, no to nie będą mi wierzyć, że im mówiłem o bólach. Potem było niestety gorzej, zaczęli mieć urojenia, restrykcja w domu z czasem była coraz zaostrzona, więcej zdrowego jedzenia, więcej kontroli, mniej swobody, więcej inwigilacji itd.
Takie było póżne dzieciństwo: życie przez wiele lat z dotkliwym i nagłym bólem głowy pojawiający się co jakiś czas, czasem raz na miesiąc, czasem raz na tydzień, zdrowie rozwalone, bo przez kilka lat nie było wielu hormonów, a wiek odkąd miałem leczenie hormonalne nie napawał optymizmem biorąc pod uwagę wielu lat braku wielu hormonów i to w okresie intensywnego rozwoju(mniej więcej hormony zniknęły już kiedy miałem 9 lat, a leczenie już od 15 roku życia).
No cóż, żyje się dalej, choć nie tak jak by się chciało.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem