Po pierwsze primo, zrobiłbym raz na zawsze porządek z kacapami. Po drugie primo, zrobiłbym tak, aby każdy człowiek na ziemi zarabiał tyle samo, niezależnie od zajmowanego stanowiska , czyli byłaby średnia pensja. Każdy wybrał by sobie pracę jaką lubi. Nad trzecim primo, muszę się zastanowić.
@acotam43 mylisz się, nie wszyscy. Ja uwielbiam sprzątać, lubię porządek, jestem perfekcjonistą. Wybrałbym sprzątanie ulic, chodziłbym sobie po mieście, z koszem na kółkach , miotłą i łopatą. Ale niestety nikt mi nie da za taką pracę 5000 netto, więc muszę robić to czego nie lubię, aby utrzymać rodzinę.
@unkiel ale w czym się mylę? Zadałam pytanie jakby to miało wyglądać w praktyce - ta sama płaca dla wszystkich bez względu na wykształcenie czy doświadczenie? A co z tymi, którzy niczego nie lubią i w niczym nie są dobrzy?
@Sok_Jablkowy sama mogłabym mieć taki tytuł, moje dziecko mówi na mnie sanepid :))) Prawda jest taka, że sprzątać też trzeba umieć i nie każdy się do tego nadaje.
@JanuszTorun
Każdy zawód łączy się z wykształceniem- jeżeli zarabiamy tyle samo to znaczy ,że tyle samo włożyliśmy w zdobycie tego zawodu. Zadałam pytanie jakby to miało wyglądać w praktyce bo wiadomo, że każda praca ma jakąś wartość. Jeżeli pozbędziemy się wartości pracy to jak zmobilizujemy ludzi do pracy? Komu będzie się chciało uczyć 10lat żeby zostać chirurgiem skoro za tą samą kasę może zamiatać ulice?
@acotam43 napisałaś, że wszyscy chcieliby być profesorami. Mnie nie ekscytują tytuły naukowe. Mam styczność z dużą ilością inżynierów i magistrów. Ci starzy, mający teraz około 65, to faktycznie dobrzy fachowcy. Natomiast większość z tych poniżej 40-tki to cytując klasyka " RYNCE OPADAJO" Niekiedy ludzie po zawodówce są bardziej kumaci od tych z tytułami.
@unkiel Zabawne. Po pierwsze zrobiłbyś porządek z kacapami. Po drugie zostałbyś kacapem i wprowadził przymusowy komunizm na cały świat. Który doprowadziłby do upadku gospodarki. Jak na osobę, która ma styczność z wieloma inżynierami i magistrami to masz małe pojęcie na temat świata.
@Rydzykant
Jeżeli konstrukt Boga zakłada, że może wszystko, wie wszystko, jest wszędzie i jest wszystkim to rozumiem, że posiadanie jego mocy daje dostęp do wszystkich wymienionych cech :)
Mam pomysł na lepszą klątwę. Niech każdy polityk podejmujący decyzje odczuwa na sobie samym najgorsze skutki tej decyzji. Tak samo byłoby, gdyby człowiek bijący kogoś odczuwałby ból tego bitego.
Czytałem kiedyś taką fantastykę, gdzie właśnie takie coś miało miejsce. To życzenie ma swoje minusy. Dajmy na to, że chirurdzy, nagle otrzymują wszystkie "obrażenia", które zadali. A jeśli nie miałoby to działać wstecz, no cóż, to przestaliby być chirurgami.
Ty , wdrażając własną wersję "sadu ostatecznego" zaproponowałeś wariant, który nikomu nie odbiera szansy. A wręcz odwrotnie - w ostatecznym rozrachunku wszyscy staliby się "bogami" własnych światów.
Nie wiem, co tamten zaproponował, ale to znów brzmi jak motyw z innej historii fantastycznej: tam też twórcy własnych wymarzonych światów, przenosili się do nich, i bynajmniej nie byli zbyt szczęśliwi w nich. Trochę w myśl "uwazaj, czego sobie życzysz".
@Sok_Jablkowy Ja bym się nie przejmował tym, pytanie nie brzmi co bym zrobił jakbym został bogiem a co bym zrobił gdybym tylko zdobył jego moc. Ergo nie muszę się przejmować jego ograniczeniami bo nim nie jestem.
Zrobiłbym sąd ostateczny, po którym dobrzy ludzie mieliby możliwość tworzenia własnych światów, z których każdy rządziłby się własnymi prawami, a także przemieszczania się między światami swoimi i innych ludzi. Źli trafiliby do świata karnego, gdzie mogliby odpokutować za krzywdy, które wyrządzili innym ludziom, a następnie dołączyć do tych dobrych. Nie rozumiem ludzi, którzy po zyskaniu boskiej mocy zajęliby się polityką i innymi pierdołami.
@b45o tutaj wyraźnie widać, że Bóg to wymysł ludzki. Gdyby istniał już dawno by ich zaje*ał za to, że posługują się Jego imieniem, aby w niruczciwy sposób przywłaszczać sobie majątki innych.
Jeśli boskie moce oznaczają chrześcijańskiego czy żydowskiego Boga, to obawiam się, że niewiele, bo ludzie cały czas mieliby wolną wolę. Z drugiej strony kontrolowanie czyichś umysłów to odbieranie im wolności, więc zamieniłbym się w tyrana.
Ale zakładając, że mógłym wszystko, że mógłbym co nieco wyjaśnić ludziom i by słuchali, to cofnąłbym się w czasie. Najpierw do czasów sprzed rewoliucji kubańskiej. Sprawiłbym, żeby Amerykanie tak inwestowali na Kubie, żeby kraj się rozwijał, Wtedy uniknięto by rewolucji komunistycznej, bo gdyby nie skrajna bieda, to nikt nie słuchałby Castro.
Sprawiłbym też, że Amerykanie i Brytyjczycy prowadziliby inną politykę wobec Iranu, dzięki czemu uniknięto by rewolucji islamskiej i Iran pozostałby liberalnym pro-zachodnim krajem (ile by to zmieniło teraz i być może w przyszłości).
Potem koniec Zimnej Wojny. Sprawiłbym, żeby korporacje inwestowały w byłych krajach komunistycznych tak, żeby te kraje się rozwijały, a nie żeby je wyzyskiwać, jak najszybciej się dorobić, zlikwidować lokalne zakłady, zniszczyć potencjalną konkurencję. Tak żeby na tym zyskały obie strony.
I żeby Polska otworzyła się na handel z Rosją, kiedy jeszcze nikt nie wszedł na ten rynek.
Zlikwidowałbym Milosevica w Serbii, co mogłoby zapobiec wojnie domowej.
Przekonałbym szefów korporacji, żeby nie otwierali aż tylu fabryk w Chinach i żeby nie zamykali fabryk na zachodzie. Czyli żeby Chiny nie były w stanie zagrozić dominacją nad światem, jak to się dzieje teraz.
Jeśliby Putin próbował zaatakować Ukrainę, jak to się dzieje teraz, to Ukraina z pewnością by wygrała, a Rosja straciła całe uzbrojenie.
Z dużych spraw to na tyle. O ile byłbym w stanie to zrobić. I jeszcze nie byłoby Korei Północnej, komunistycznego Wietnamu, władzy Czerwonych Khmerow w Kambodży czy klęski głodu w Chinach. Wielu zbrodniarzy nie objęłoby władzy.
A może w ogóle zapobiegłbym II-giej Wojnie Światowej. Z jednej strony to byłoby wspaniale, ale z drugiej po wojnie na zachodzie powstał całkiem dobrze funkcjonujący system i dobrze by było, żeby funkcjonował nadal, tylko na jeszcze większym obszarze.
Co do spraw osobistych, to wiadomo, co nieco bym zmienil, próbował przekonać młodszego siebie do podjęcia paru innych decyzji, ale jakichś katastrofalnych błędów nie popełniłem.
Zakończyłbym ten idiotyczny, odwieczny spór - urządziłbym tournee po świecie, podczas którego udowodniłbym, że istnieję, zrobiłbym pokaz mocy i krok po kroku omówił, czy to co jest napisane w Biblii to prawda czy bzdury.
Usunął bym wszystkim ludziom na planecie jakiekolwiek wspomnienia dotyczące wierzeń, religii, zabobonów a następnie wszystkim podniósł bym IQ dwukrotnie.
@mm_disabled w IQ 100 wyznacza średnią dla danego społeczeństwa, więc nie ma możliwości podnieść IQ dwukrotnie. Można by wszystkim podnieść inteligencję dwukrotnie, ale nadal "średnia" w społeczeństwie by wynosiła 100 IQ.
Zapewne zatrzymałbym się na zmianach, dotyczących moich bliskich, tak, żeby pomóc im w ich codziennych problemach.
Jeśli bym zrobił coś globalnie, to byłoby to wyleczenie wszystkich ludzi, którzy niesprawiedliwie doznali dużą ilość krzywdy, przykładowo z chorobami genetycznymi, albo tych co w wyniku nieszczęśliwego wypadku doznali dużego uszczerbku na zdrowiu.
Jestem zwykłym szarakiem, więc nie wiem jakie konsekwencje miałyby moje działania,. coś co dzisiaj wydaje mi się dobre wcale takie nie musi być. Chyba, że wraz z wszechmocą wjechałaby wszechwiedza, ale mógłbym odpowiedzieć na pytanie dopiero po otrzymaniu mocy.
Rozprawić się z złem, ratować wielu ludzi umierających na raka, wyleczyć im nieuleczalne choroby, wyleczyć i przywrócić mu sprawność(ślepota, głuchota, brak nóg, itd.), zniszczyć każdy wirus i szkodliwą bakterię na ziemi dzięki czemu już nikt by nie zachorował na różne dziadostwa, ale coś za coś, a więc ratując życia należy też zabijać tych, którzy dopuścili się zbrodni takich jak pedofilia, gwałt, zabójstwo itp., a także odebrać płodność wielu ludziom, którzy albo nie powinni mieć dzieci albo po prostu jest to ryzykowne(płodność zostałaby zwrócona jeśli to przestanie być ryzykowne) w celu uniknięcia przeludnienia, rozwiązać wszystkie religie i pozbawić ludzi jakichkolwiek złudzeń, uczynić afrykę mniej suchą i bardziej zieloną, posprzątać po ludziach co nasyfili, naprawić szkody wyrządzone przez ludzi(czystka śmieci w morzach, lasach, przyrodzie), ulepszyć system edukacji w wielu krajach, przyśpieszyć recykling, jasno oznaczyć wszelkich oszustów choćby takich internetowych, ratować i chronić zwierzęta przed ludżmi(gdy ktoś chce zabić bez powodu), pozbyć się wszelkich narkotyków itd.
Jakby tak Kaczora dać do Bundestagu, Putina do Polski, Scholza do Czech, Klausa doFrancji, Macrona do Grecji - wraz z całą świtą?!!! Wszystkich przerelokować. I tak ma rządzić globalizm.
W pierwszej kolejności upewniłbym się, że to nie jest chwilowe i stworzyłbym najróżniejsze przedmioty, które miałyby nadać taką właśnie moc pod odpowiednimi warunkami. Np pierścień dający omnipotencję tylko wtedy gdy palcem zasłania się wprawniony w niego kamień. Albo tekst, który daje moc o ile przeczyta się go w odpowiedni sposób.
A potem po prostu spełniałbym swoje zachcianki i fantazje. Wszelkie pompatyczne "usunąłbym choroby i głód ze świata" doprowadziłoby tylko do większej ilości problemów. I nie mam tu na myśli przeludnienia tylko mysią utopię.
Ja bym zafundował najgorsze, najbardziej bolesne i najdłużej trwające raczysko każdemu politykowi, który kradnie, kłamie itd. A temu z nbp dałbym taki naszyjnik, żeby mu też stopy się podniosly nad ziemię.
Próbowałbym wszystko naprawiać, w tym wszystko co zepsułem poprzednimi próbami napraw. Dostałbym strasznej nerwicy i cierpiał z przepracowania i poczucia obowiązku.
ja zbudowałbym arkę kosmiczną z tektury falistej. zapakowałbym tam wszystkich księży, imamów i wogóle wszystkich religijnych oszołomów i wysłał ją w stronę słońca.
na pewno zachowałabym to w tajemnicy, żeby się zaraz nie znalazło mnóstwo "przyjaciół", którzy czegoś chcą. starałabym się dyskretnie pomagać tym, którzy naprawdę tego potrzebują. wszystko dyskretnie
Po pierwsze primo, zrobiłbym raz na zawsze porządek z kacapami. Po drugie primo, zrobiłbym tak, aby każdy człowiek na ziemi zarabiał tyle samo, niezależnie od zajmowanego stanowiska , czyli byłaby średnia pensja. Każdy wybrał by sobie pracę jaką lubi. Nad trzecim primo, muszę się zastanowić.
@unkiel czyli wszyscy robili by profesurę z jakiegokolwiek zawodu? Doktor habilitowany sprzątaczka?
@acotam43
Mam koleżankę, która ma fioła na punkcie czystości i sprzątania. Uwielbia to. Byłaby dumna z tytułu Doktor habilitowany sprzątaczka.
@acotam43 mylisz się, nie wszyscy. Ja uwielbiam sprzątać, lubię porządek, jestem perfekcjonistą. Wybrałbym sprzątanie ulic, chodziłbym sobie po mieście, z koszem na kółkach , miotłą i łopatą. Ale niestety nikt mi nie da za taką pracę 5000 netto, więc muszę robić to czego nie lubię, aby utrzymać rodzinę.
@unkiel ale w czym się mylę? Zadałam pytanie jakby to miało wyglądać w praktyce - ta sama płaca dla wszystkich bez względu na wykształcenie czy doświadczenie? A co z tymi, którzy niczego nie lubią i w niczym nie są dobrzy?
@Sok_Jablkowy sama mogłabym mieć taki tytuł, moje dziecko mówi na mnie sanepid :))) Prawda jest taka, że sprzątać też trzeba umieć i nie każdy się do tego nadaje.
@acotam43 -- W czym się mylisz? A w tym, że @unkiel napisał, że
wszyscy mieliby ZARABIAĆ tyle samo, a nie, że mieliby mieć takie samo wykształcenie.
@JanuszTorun
Każdy zawód łączy się z wykształceniem- jeżeli zarabiamy tyle samo to znaczy ,że tyle samo włożyliśmy w zdobycie tego zawodu. Zadałam pytanie jakby to miało wyglądać w praktyce bo wiadomo, że każda praca ma jakąś wartość. Jeżeli pozbędziemy się wartości pracy to jak zmobilizujemy ludzi do pracy? Komu będzie się chciało uczyć 10lat żeby zostać chirurgiem skoro za tą samą kasę może zamiatać ulice?
@acotam43 napisałaś, że wszyscy chcieliby być profesorami. Mnie nie ekscytują tytuły naukowe. Mam styczność z dużą ilością inżynierów i magistrów. Ci starzy, mający teraz około 65, to faktycznie dobrzy fachowcy. Natomiast większość z tych poniżej 40-tki to cytując klasyka " RYNCE OPADAJO" Niekiedy ludzie po zawodówce są bardziej kumaci od tych z tytułami.
@unkiel
Nie, zadałam pytanie czy zdobycie danego zawodu połączone było by z odpowiednim wykształceniem :)
@unkiel Zabawne. Po pierwsze zrobiłbyś porządek z kacapami. Po drugie zostałbyś kacapem i wprowadził przymusowy komunizm na cały świat. Który doprowadziłby do upadku gospodarki. Jak na osobę, która ma styczność z wieloma inżynierami i magistrami to masz małe pojęcie na temat świata.
@unkiel brzmi jak za PRL. Też wszyscy mieli to samo.
Pytanie które na pewno wszystko ułatwi: Jaką moc ma Bóg ?
@Exgame zakładam, że może wszystko czyli no limit:)
@Rydzykant
Jeżeli konstrukt Boga zakłada, że może wszystko, wie wszystko, jest wszędzie i jest wszystkim to rozumiem, że posiadanie jego mocy daje dostęp do wszystkich wymienionych cech :)
@Rydzykant
Mam pomysł na lepszą klątwę. Niech każdy polityk podejmujący decyzje odczuwa na sobie samym najgorsze skutki tej decyzji. Tak samo byłoby, gdyby człowiek bijący kogoś odczuwałby ból tego bitego.
Czytałem kiedyś taką fantastykę, gdzie właśnie takie coś miało miejsce. To życzenie ma swoje minusy. Dajmy na to, że chirurdzy, nagle otrzymują wszystkie "obrażenia", które zadali. A jeśli nie miałoby to działać wstecz, no cóż, to przestaliby być chirurgami.
Ty , wdrażając własną wersję "sadu ostatecznego" zaproponowałeś wariant, który nikomu nie odbiera szansy. A wręcz odwrotnie - w ostatecznym rozrachunku wszyscy staliby się "bogami" własnych światów.
Nie wiem, co tamten zaproponował, ale to znów brzmi jak motyw z innej historii fantastycznej: tam też twórcy własnych wymarzonych światów, przenosili się do nich, i bynajmniej nie byli zbyt szczęśliwi w nich. Trochę w myśl "uwazaj, czego sobie życzysz".
Lepiej nie pytaj.
@Lechu1 +1 :D
Rzuciłbym klątwę po której za każdy nieuczciwy czyn, polityk by musiał ciężko odchorować 5 lat, leżąc na wpół przytomny w szpitalnym łóżku XD.
@rafik54321 . Nie mamy tylu szpitali.
@Banasik a po co ich leczyć? Haha
@rafik54321
Nie lepiej sprawić by zawsze musieli mówić prawdę?
@Sok_Jablkowy ale wtedy dokonałbyś chyba jedynego czynu którego Bogu robić nie wolno - odebrałbyś wolną wolę.
@rafik54321
Rozumiem, ale jako bóg, który potrafi wszystko, to miałbyś sposób, żeby to zrobić nie odbierając im wolną wolę.
@Sok_Jablkowy Ja bym się nie przejmował tym, pytanie nie brzmi co bym zrobił jakbym został bogiem a co bym zrobił gdybym tylko zdobył jego moc. Ergo nie muszę się przejmować jego ograniczeniami bo nim nie jestem.
skasowalbym wszystkich z IQ ponizej 80 i nagle okazaloby sie, ze demotywatory przestaja istniec xD
Czyli popełniłbyś przy okazji samobójstwo.
Wysłuchałbym głosu uciśnionego ludu ***** *** i nawrócił księży.
Zrobiłbym sąd ostateczny, po którym dobrzy ludzie mieliby możliwość tworzenia własnych światów, z których każdy rządziłby się własnymi prawami, a także przemieszczania się między światami swoimi i innych ludzi. Źli trafiliby do świata karnego, gdzie mogliby odpokutować za krzywdy, które wyrządzili innym ludziom, a następnie dołączyć do tych dobrych. Nie rozumiem ludzi, którzy po zyskaniu boskiej mocy zajęliby się polityką i innymi pierdołami.
Wszystkich PiSiorów bym spalił na stosie.
Likwiduje każdą religię na świecie. I nauka zostaje jedyną doktryną. Piękna wizja.
@cojanarobilem
Brzmi jak Imperator z 40k
Własne firmę tworzącą gry komputerowe, klasyczne RPG
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 września 2022 o 16:19
Zrobiłbym to co on. Zaopatrzył się w napoje, narobił sporo popcornu, włączył TV i oglądał całe to „Big Brother Earth”.
Co bym zrobił, że jestem Bogiem? Uświadomił to sobie sobie ...
zniszczyłbym ludzkość i zaczął na nowo z czymś co jest przeciętnie inteligentniejsze od ameby
Wyczarowalbym sobie kasę, dobrobyt i wszystko co możliwe aby żyć wiecznie w luksusie i patrzyłbym z góry na ten cały cyrk nie kiwając palcem.
zajeb** bym kaczora i pinokio ***** ***
@b45o tutaj wyraźnie widać, że Bóg to wymysł ludzki. Gdyby istniał już dawno by ich zaje*ał za to, że posługują się Jego imieniem, aby w niruczciwy sposób przywłaszczać sobie majątki innych.
Zrobiłbym sobie życie na Marsie i bym się tam przeniósł.
Jeśli boskie moce oznaczają chrześcijańskiego czy żydowskiego Boga, to obawiam się, że niewiele, bo ludzie cały czas mieliby wolną wolę. Z drugiej strony kontrolowanie czyichś umysłów to odbieranie im wolności, więc zamieniłbym się w tyrana.
Ale zakładając, że mógłym wszystko, że mógłbym co nieco wyjaśnić ludziom i by słuchali, to cofnąłbym się w czasie. Najpierw do czasów sprzed rewoliucji kubańskiej. Sprawiłbym, żeby Amerykanie tak inwestowali na Kubie, żeby kraj się rozwijał, Wtedy uniknięto by rewolucji komunistycznej, bo gdyby nie skrajna bieda, to nikt nie słuchałby Castro.
Sprawiłbym też, że Amerykanie i Brytyjczycy prowadziliby inną politykę wobec Iranu, dzięki czemu uniknięto by rewolucji islamskiej i Iran pozostałby liberalnym pro-zachodnim krajem (ile by to zmieniło teraz i być może w przyszłości).
Potem koniec Zimnej Wojny. Sprawiłbym, żeby korporacje inwestowały w byłych krajach komunistycznych tak, żeby te kraje się rozwijały, a nie żeby je wyzyskiwać, jak najszybciej się dorobić, zlikwidować lokalne zakłady, zniszczyć potencjalną konkurencję. Tak żeby na tym zyskały obie strony.
I żeby Polska otworzyła się na handel z Rosją, kiedy jeszcze nikt nie wszedł na ten rynek.
Zlikwidowałbym Milosevica w Serbii, co mogłoby zapobiec wojnie domowej.
Przekonałbym szefów korporacji, żeby nie otwierali aż tylu fabryk w Chinach i żeby nie zamykali fabryk na zachodzie. Czyli żeby Chiny nie były w stanie zagrozić dominacją nad światem, jak to się dzieje teraz.
Jeśliby Putin próbował zaatakować Ukrainę, jak to się dzieje teraz, to Ukraina z pewnością by wygrała, a Rosja straciła całe uzbrojenie.
Z dużych spraw to na tyle. O ile byłbym w stanie to zrobić. I jeszcze nie byłoby Korei Północnej, komunistycznego Wietnamu, władzy Czerwonych Khmerow w Kambodży czy klęski głodu w Chinach. Wielu zbrodniarzy nie objęłoby władzy.
A może w ogóle zapobiegłbym II-giej Wojnie Światowej. Z jednej strony to byłoby wspaniale, ale z drugiej po wojnie na zachodzie powstał całkiem dobrze funkcjonujący system i dobrze by było, żeby funkcjonował nadal, tylko na jeszcze większym obszarze.
Co do spraw osobistych, to wiadomo, co nieco bym zmienil, próbował przekonać młodszego siebie do podjęcia paru innych decyzji, ale jakichś katastrofalnych błędów nie popełniłem.
uzdrowiłabym swoją córeczkę.
Zakończyłbym ten idiotyczny, odwieczny spór - urządziłbym tournee po świecie, podczas którego udowodniłbym, że istnieję, zrobiłbym pokaz mocy i krok po kroku omówił, czy to co jest napisane w Biblii to prawda czy bzdury.
DELETE!
Wyeliminowałbym wojny, choroby, cierpienie, głód i tak dalej. Mówiąc krótko rozpieprzyłbym boski plan :)
Generalnie już mam parę boskich mocy. Np. moc przebaczania.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 września 2022 o 20:06
otoczylbym rosje murem a potem to wszystko zalal szambem. Bardziej qre...skiej nacji na tym swiecie nie ma, nie bylo i nie bedzie.
Dziesięć piw i pizza.
Usunął bym wszystkim ludziom na planecie jakiekolwiek wspomnienia dotyczące wierzeń, religii, zabobonów a następnie wszystkim podniósł bym IQ dwukrotnie.
@mm_disabled w IQ 100 wyznacza średnią dla danego społeczeństwa, więc nie ma możliwości podnieść IQ dwukrotnie. Można by wszystkim podnieść inteligencję dwukrotnie, ale nadal "średnia" w społeczeństwie by wynosiła 100 IQ.
Zrzuciłbym asteroidę na Moskwę.
Zapewne zatrzymałbym się na zmianach, dotyczących moich bliskich, tak, żeby pomóc im w ich codziennych problemach.
Jeśli bym zrobił coś globalnie, to byłoby to wyleczenie wszystkich ludzi, którzy niesprawiedliwie doznali dużą ilość krzywdy, przykładowo z chorobami genetycznymi, albo tych co w wyniku nieszczęśliwego wypadku doznali dużego uszczerbku na zdrowiu.
Jestem zwykłym szarakiem, więc nie wiem jakie konsekwencje miałyby moje działania,. coś co dzisiaj wydaje mi się dobre wcale takie nie musi być. Chyba, że wraz z wszechmocą wjechałaby wszechwiedza, ale mógłbym odpowiedzieć na pytanie dopiero po otrzymaniu mocy.
Skontaktowałbym się z adminami tego serwisu i dowiedziałbym się, jak to możliwe, że ktoś wstawia komentarze pod demotami posługujac się moim loginem!
a ja wybił bym wszystkich na tej planecie do zera i stworzył nowy gatunek ludzi
Myślę, że nic.
Rozprawić się z złem, ratować wielu ludzi umierających na raka, wyleczyć im nieuleczalne choroby, wyleczyć i przywrócić mu sprawność(ślepota, głuchota, brak nóg, itd.), zniszczyć każdy wirus i szkodliwą bakterię na ziemi dzięki czemu już nikt by nie zachorował na różne dziadostwa, ale coś za coś, a więc ratując życia należy też zabijać tych, którzy dopuścili się zbrodni takich jak pedofilia, gwałt, zabójstwo itp., a także odebrać płodność wielu ludziom, którzy albo nie powinni mieć dzieci albo po prostu jest to ryzykowne(płodność zostałaby zwrócona jeśli to przestanie być ryzykowne) w celu uniknięcia przeludnienia, rozwiązać wszystkie religie i pozbawić ludzi jakichkolwiek złudzeń, uczynić afrykę mniej suchą i bardziej zieloną, posprzątać po ludziach co nasyfili, naprawić szkody wyrządzone przez ludzi(czystka śmieci w morzach, lasach, przyrodzie), ulepszyć system edukacji w wielu krajach, przyśpieszyć recykling, jasno oznaczyć wszelkich oszustów choćby takich internetowych, ratować i chronić zwierzęta przed ludżmi(gdy ktoś chce zabić bez powodu), pozbyć się wszelkich narkotyków itd.
Jakby tak Kaczora dać do Bundestagu, Putina do Polski, Scholza do Czech, Klausa doFrancji, Macrona do Grecji - wraz z całą świtą?!!! Wszystkich przerelokować. I tak ma rządzić globalizm.
myślę, że po moim pomyśle, nie trzeba by było już niczego poprawiać, ani zmieniać.
na początek mnóstwo strasznych rzeczy. potem bym zrobił to co wszyscy inni bogowie
wszyscy mamy "boską" moc tylko z niej nie korzystamy
W pierwszej kolejności upewniłbym się, że to nie jest chwilowe i stworzyłbym najróżniejsze przedmioty, które miałyby nadać taką właśnie moc pod odpowiednimi warunkami. Np pierścień dający omnipotencję tylko wtedy gdy palcem zasłania się wprawniony w niego kamień. Albo tekst, który daje moc o ile przeczyta się go w odpowiedni sposób.
A potem po prostu spełniałbym swoje zachcianki i fantazje. Wszelkie pompatyczne "usunąłbym choroby i głód ze świata" doprowadziłoby tylko do większej ilości problemów. I nie mam tu na myśli przeludnienia tylko mysią utopię.
Udowodniłbym, że bóg nie istnieje.
Ja bym zafundował najgorsze, najbardziej bolesne i najdłużej trwające raczysko każdemu politykowi, który kradnie, kłamie itd. A temu z nbp dałbym taki naszyjnik, żeby mu też stopy się podniosly nad ziemię.
Kupił bym węgiel na PGG :D
Nie pamiętam, w jakim kontekście to było, ale jak udowodnić, iż Bóg nie jest wszechmocny:
1) niech stworzy kamień, którego nie da się podnieść
2) niech podniesie ten kamień
Próbowałbym wszystko naprawiać, w tym wszystko co zepsułem poprzednimi próbami napraw. Dostałbym strasznej nerwicy i cierpiał z przepracowania i poczucia obowiązku.
Wysłał bym tą durną opozycję na Marsa, z Tfuskiem na czele.
ja zbudowałbym arkę kosmiczną z tektury falistej. zapakowałbym tam wszystkich księży, imamów i wogóle wszystkich religijnych oszołomów i wysłał ją w stronę słońca.
Zdelegalizowałabym PIS i wszystkie jego przyległości w rodzaju Bąkiewicza, Ordo Juris i KK
na pewno zachowałabym to w tajemnicy, żeby się zaraz nie znalazło mnóstwo "przyjaciół", którzy czegoś chcą. starałabym się dyskretnie pomagać tym, którzy naprawdę tego potrzebują. wszystko dyskretnie