Ach, pamiętam. Za dzieciaka byłem niskiego wzrostu i ni hu hu nie mogłem dosięgnąć do pstrykotka nad drzwiami sygnalizującego chęć opuszczenia autobusu na najbliższym przystanku...
magiczne czerwone i zielone (chyba o ile mnie pamięć nie myli) przyciski w kabinie kierowcy do otwierania i zamykania drzwi
A jazda na przegubie była najlepsza na ostrych zakrętach w które autobus wchodził mknąc z nieziemską prędkością
E tam. Ja kiedyś (oj, dawno) jechałem na tak zwanym cycku (taki jakby bufor czy co z tyłu wagonu). Wraz ze mną na onym cycku jechało jeszcze ze czterech kolegów. Do dziś nie wiem jak my wszyscy się tam zmieściliśmy. Musieliśmy bo wszystkie milimietry kwadratowe na stopniach przy wejsciach do wagonu już były zajęte i przy drzwiach wisiały solidne "winogrona". Jazda na cycu była oczywiście wbrew przepisom i gdzies tak w połowie mostu Śląsko-Dąbrowskiego dojechał do nas motocykl z koszem i milicjantami. Pan milicjant z kosza, zapewne w trosce o nasze bezpieczeństwo, wychylił się i zaczął nas lać pałą. W czasie jazdy oczywiście. Troszeczkę się z kolegami pogubiliśmy bo dość trudno było się uchylać. Może i bym dziś tego nie pisał ale ludzie wiszący w winogronku przy tylnym wejściu zaczęli do panów miliocjantów krzyczęć słowa powszechnie uznane za obraźliwe i oni w końcu sobie pojechali.
Albo taka sytuacja. Tramwaj jeszcze stoi na przystanku. Mnie udało się jakimś cudem znaleźć na stopniu miejsce na pół stopy. Stoję i czekam aż tramwaj ruszy, A tu przyszedł jakiś gość, wcisnął rękę między nas stojących na stopniu, złapał się za poręcz tylko naprawdę już nie miał gdzie nogi postawić. Postawił na mojej stopie i mówi "weź pan te noge". Ja mu na to, spokojnie, że jak ja wezmę nogę to on pojedzie ale ja nie. Tramwaj ruszył. Facet biegnie obok, trzyma się kurczowo poręczy i w coraz większej pasji krzyczy różne rzeczy, na przykład "Ty ch*ju! Weź, kur_*wa te noge!" Ja mu znów z olimpijskim spokojem mówię, że nie mogę wziąć nogi bo nie pojadę. W końcu odpadł ale jeszcze paru rzeczy o sobie się od niego zdążyłem dowiedzieć. Tak dla wyjaśnienia - w tamtych czasach drzwi w tramwaju były zawsze otwarte. Nawet w zimie.
Jazda w przegubie Ikarusa to było jak Rolls Royce.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
11 września 2022 o 16:17
''Karuzela"
http://demotywatory.pl/uploads/comments/f1f4/f1f42469d5675aada65c8c315d950319.jpg
Ach, pamiętam. Za dzieciaka byłem niskiego wzrostu i ni hu hu nie mogłem dosięgnąć do pstrykotka nad drzwiami sygnalizującego chęć opuszczenia autobusu na najbliższym przystanku...
magiczne czerwone i zielone (chyba o ile mnie pamięć nie myli) przyciski w kabinie kierowcy do otwierania i zamykania drzwi
A jazda na przegubie była najlepsza na ostrych zakrętach w które autobus wchodził mknąc z nieziemską prędkością
I to bez trzymanki na zakrętach
E tam. Ja kiedyś (oj, dawno) jechałem na tak zwanym cycku (taki jakby bufor czy co z tyłu wagonu). Wraz ze mną na onym cycku jechało jeszcze ze czterech kolegów. Do dziś nie wiem jak my wszyscy się tam zmieściliśmy. Musieliśmy bo wszystkie milimietry kwadratowe na stopniach przy wejsciach do wagonu już były zajęte i przy drzwiach wisiały solidne "winogrona". Jazda na cycu była oczywiście wbrew przepisom i gdzies tak w połowie mostu Śląsko-Dąbrowskiego dojechał do nas motocykl z koszem i milicjantami. Pan milicjant z kosza, zapewne w trosce o nasze bezpieczeństwo, wychylił się i zaczął nas lać pałą. W czasie jazdy oczywiście. Troszeczkę się z kolegami pogubiliśmy bo dość trudno było się uchylać. Może i bym dziś tego nie pisał ale ludzie wiszący w winogronku przy tylnym wejściu zaczęli do panów miliocjantów krzyczęć słowa powszechnie uznane za obraźliwe i oni w końcu sobie pojechali.
Albo taka sytuacja. Tramwaj jeszcze stoi na przystanku. Mnie udało się jakimś cudem znaleźć na stopniu miejsce na pół stopy. Stoję i czekam aż tramwaj ruszy, A tu przyszedł jakiś gość, wcisnął rękę między nas stojących na stopniu, złapał się za poręcz tylko naprawdę już nie miał gdzie nogi postawić. Postawił na mojej stopie i mówi "weź pan te noge". Ja mu na to, spokojnie, że jak ja wezmę nogę to on pojedzie ale ja nie. Tramwaj ruszył. Facet biegnie obok, trzyma się kurczowo poręczy i w coraz większej pasji krzyczy różne rzeczy, na przykład "Ty ch*ju! Weź, kur_*wa te noge!" Ja mu znów z olimpijskim spokojem mówię, że nie mogę wziąć nogi bo nie pojadę. W końcu odpadł ale jeszcze paru rzeczy o sobie się od niego zdążyłem dowiedzieć. Tak dla wyjaśnienia - w tamtych czasach drzwi w tramwaju były zawsze otwarte. Nawet w zimie.
Jazda w przegubie Ikarusa to było jak Rolls Royce.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2022 o 16:17
w technikum, jadąc nas warsztaty, w drugiej klasie, wypiliśmy flaszkę. Nikt nam uwagi nie zwrócił.