Nie jestem fanem marihuany - uważam, że to narkotyk - jednak NIE MOŻE być tak, że ktoś, kto leży na przystanku zachlany, zarzygany i oszczany z butelką wódki w ręku, skończy z mandatem i na Izbie Wytrzeźwień, a ktoś z 2 gramami suszu w kieszeni skończy ze spier**nym życiem przez syf w papierach.
@Ashardon pełna zgoda. Ja nie mam nic przeciwko gandzi choć po 30 latach palenia mi się znudziła (zamiast uzależnić)… taki to właśnie “groźny” narkotyk.
@abigail_su niewielu zdaje sobie z tego sprawę ale cukier rzeczywiście spełnia wszystkie warunki do bycia narkotykiem (no za wyjatkiem kwesti prawnych). Daje haj, uzależnia i szkodzi zdrowiu.
To nie takie proste. Penalizacja bądź depenalizacja posiadania narkotyków należy w USA do kompetencji ustawodawstw stanowych. Jeżeli Izba Reprezentantów uchwali ustawę depenalizującą, to będzie to akt prawny szczebla federalnego, którego jedynym bezpośrednim skutkiem będzie usunięcie posiadania danego narkotyku z katalogu przestępstw federalnych, ale nie stanowych. Aby takie prawo zaczęło realnie działać w całym kraju, to poszczególne organy ustawodawstwa stanowego, muszą dostosować do niego swoje stanowe przepisy. Dopóki tego nie zrobią, FBI jako organ federalny nie będzie mógł ścigać posiadaczy marihuany, ale policje stanowe w poszczególnych stanach, już będą mogły. Inna sprawa, że sądy stanowe pewnie nie byłyby skore do skazywania takich ludzi na podstawie przepisów stanowych z uwagi na możliwość zaskarżenia wyroku do sądu najwyższego, który stosuje już prawo federalne, więc pewnie wyroki byłyby uchylane. Ogólnie, to zmiany w prawie w USA są sprawą wybitnie skomplikowaną z uwagi na istnienie w tym kraju de facto 50 osobnych systemów prawnych. Sprawa jest prosta tylko wtedy, gdy dane prawo dotyczy spraw zastrzeżonych do kompetencji organów federalnych (polityka monetarna, bezpieczeństwo narodowe, obrona kraju itp.) Wówczas wystarczy ustawa uchwalona przez Kongres i podpis prezydenta. Jednak tam, gdzie ścierają się kompetencje federalne i stanowe, tam już nic nie jest proste.
U nas w New Jersey jest juz legalna, tylko sadzic samemu nie wolno, musi byc kupiona w specjalnym sklepie.
Nie jestem fanem marihuany - uważam, że to narkotyk - jednak NIE MOŻE być tak, że ktoś, kto leży na przystanku zachlany, zarzygany i oszczany z butelką wódki w ręku, skończy z mandatem i na Izbie Wytrzeźwień, a ktoś z 2 gramami suszu w kieszeni skończy ze spier**nym życiem przez syf w papierach.
@Ashardon pełna zgoda. Ja nie mam nic przeciwko gandzi choć po 30 latach palenia mi się znudziła (zamiast uzależnić)… taki to właśnie “groźny” narkotyk.
Cukier jest znacznie gorszym narkotykiem.
@abigail_su niewielu zdaje sobie z tego sprawę ale cukier rzeczywiście spełnia wszystkie warunki do bycia narkotykiem (no za wyjatkiem kwesti prawnych). Daje haj, uzależnia i szkodzi zdrowiu.
To nie takie proste. Penalizacja bądź depenalizacja posiadania narkotyków należy w USA do kompetencji ustawodawstw stanowych. Jeżeli Izba Reprezentantów uchwali ustawę depenalizującą, to będzie to akt prawny szczebla federalnego, którego jedynym bezpośrednim skutkiem będzie usunięcie posiadania danego narkotyku z katalogu przestępstw federalnych, ale nie stanowych. Aby takie prawo zaczęło realnie działać w całym kraju, to poszczególne organy ustawodawstwa stanowego, muszą dostosować do niego swoje stanowe przepisy. Dopóki tego nie zrobią, FBI jako organ federalny nie będzie mógł ścigać posiadaczy marihuany, ale policje stanowe w poszczególnych stanach, już będą mogły. Inna sprawa, że sądy stanowe pewnie nie byłyby skore do skazywania takich ludzi na podstawie przepisów stanowych z uwagi na możliwość zaskarżenia wyroku do sądu najwyższego, który stosuje już prawo federalne, więc pewnie wyroki byłyby uchylane. Ogólnie, to zmiany w prawie w USA są sprawą wybitnie skomplikowaną z uwagi na istnienie w tym kraju de facto 50 osobnych systemów prawnych. Sprawa jest prosta tylko wtedy, gdy dane prawo dotyczy spraw zastrzeżonych do kompetencji organów federalnych (polityka monetarna, bezpieczeństwo narodowe, obrona kraju itp.) Wówczas wystarczy ustawa uchwalona przez Kongres i podpis prezydenta. Jednak tam, gdzie ścierają się kompetencje federalne i stanowe, tam już nic nie jest proste.
I zupełnym przypadkiem za miesiąc mają wybory.