Nie wiem jakiego masz ojca/brata/wujka/męża, ale ja do roboty chodziłem z poparzeniem drugiego stopnia całej łydki i innym razem przy złamanej nodze (porysowana kość) byłem na drugi dzień w pracy.
Tak samo jak nie rozumiem maminsynków, którzy przy 38 stopni umierają w łóżku. 39,5 i w pracy siedzę.
Taką tackę to co najwyżej po 70tce.
Skończyłem latoś 50. Na mojej desce są kabanosy, wędzony boczek, jałowcowa, papryka słodka i chili, cebula czerwona lub szalotka, różne orzechy, rodzynki i suszone śliwki, do picia bimberek lub jakaś nalewka, ostatecznie zimne piwo. Ale ja dziwny jezdem.
Raczej dla mlodych maminsynkow, ja mam 48 lat i nic takego nie biore nawet na kaca.
@pawelusa74 dokładnie to jakieś wyobrażenie gimbazy jak wygląda życie po 40-tce. Spokojnie maluchy, dożyjecie to zobaczycie.
Właśnie. Przecież wiadomo że po 40 nie można owoców jeść. Cukier to taki cichy morderca.
Mam ponad 60 i żadne takie.
Ja mam na swojej jeszcze czosnek i cebulę ;)
Nie wiem jakiego masz ojca/brata/wujka/męża, ale ja do roboty chodziłem z poparzeniem drugiego stopnia całej łydki i innym razem przy złamanej nodze (porysowana kość) byłem na drugi dzień w pracy.
Tak samo jak nie rozumiem maminsynków, którzy przy 38 stopni umierają w łóżku. 39,5 i w pracy siedzę.
Taką tackę to co najwyżej po 70tce.
@Loganesko zus powinien ci dać odznakę wzorowego obywatela, tacy gieroje to żyją miesiąc na emeryturze i po sprawie
Skończyłem latoś 50. Na mojej desce są kabanosy, wędzony boczek, jałowcowa, papryka słodka i chili, cebula czerwona lub szalotka, różne orzechy, rodzynki i suszone śliwki, do picia bimberek lub jakaś nalewka, ostatecznie zimne piwo. Ale ja dziwny jezdem.