Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
I Iasafaer
0 / 8

Widzę to tak. Najwyraźniej nawet papież ch...a może jak się system zaprze "nogami i ręncyma".
Bo trzeba też spojrzeć też realnie. Trudno uwierzyć, że jakiś prosty chłopak, który pierw został księdzem, potem biskupem, kardynałem, a w końcu papieżem był jakimś tam złym do szpiku kości człowiekiem popierającym pedofilię w kościele. Trudno też uwierzyć, że nawet pod wpływem innych hierarchów nagle przestał uważać to za zgorszenie.
Więc moja teoria jest następująca - machina go po prostu przemieliła. Był bezsilny, a jego władza najwyraźniej iluzoryczna. Być może rzeczywiście część procederu przed nim skrzętnie ukrywano, a to co doń docierało było powiedzmy "odpowiednio podpudrowane", żeby nie wyglądało tak źle, a jak już coś dotarło z pełną mocą to i tak niewiele mógł uczynić.
Obserwujemy ten mechanizm przecież w każdej władzy - niby najwyższy hierarcha, ale prawdziwa władza rozgrywa się tak naprawdę albo na niższym szczeblu, albo w ogóle za kulisami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
-1 / 3

@Iasafaer
Czy zastanawiałeś się, dlaczego JP2 tak dużo czasu spędzał na pielgrzymkach do odległych krajów? Jego poprzednicy siedzieli za murami Watykanu, a całym tym "biznesem" rządziła Kuria Rzymska (sam JP2 nazwał ją kiedyś "gniazdem żmij"). Jego poprzednik chciał coś zmienić i sobie nie porządził zbyt długo.
Czyli była alternatywa - albo siedzieć cicho, albo umrzeć. On wybrał całkiem inna drogę. Wyszedł do ludzi. Nie był wielkim reformatorem czy też rewolucjonistą. Jednak dotarł do społeczeństwa (zapewne uzdolnienia aktorskie pomogły mu w tym) i przygotował grunt pod przemiany. Gdyby dzisiejszy KRK nadal miał taką strukturę jak w czasach Jana XXIII (papież w okresie 1958-1963) praktycznie byłby już martwy. Jego wyznawcy już teraz byliby wymarłymi, jak wyznawcy Zeusa po nastaniu Chrześcijaństwa. Zmiany związane wcześniej z Soborem Watykańskim II, a następnie z pielgrzymkami papieskimi, wywołały powrót części wyznawców na drogę tej religii.
Tak jak napisałeś, zapewne o wielu sprawach nie wiedział, a o części "nie chciał wiedzieć" nie będąc w stanie ukarać winnych. Tak jak my nie zdołaliśmy nigdy ukarać Kiszczaka.

Obecnie sytuacja uległa zmianie, wiele spraw wypływa. Moim zdaniem to dobrze. Powoli "bycie księdzem" przestaje być intratnym zawodem, albo też miejscem ukrywania swoich niestandardowych preferencji. Osoby zainteresowane takimi sprawami znajda sobie inne miejsce. Zostaną ludzie faktycznie zaangażowani religijnie. Kościół stanie się znacznie mniejszy, ale jego wyznawcy nie będą już "niedzielnymi katolikami" chodzącymi do kościoła aby pokazać się sąsiadom. Stare pokolenie hierarchów wymrze (albo trafi do więzień za popełnione przestępstwa), a nowe zajmie się prawdziwym "głoszeniem Słowa Bożego". Czyli tym, czym kapłani powinni się zajmować.

p.s.
Z ciekawostek - w Czechach, w ostatnich latach coraz więcej starych kościołów jest remontowanych i otwieranych dla wiernych. Czeskie seminaria funkcjonują, kształcą księży. Czyli czeskie społeczeństwo nie jest tak ateistyczne jak głoszą niektórzy. Ale tam ksiądz nie jest "panem na włościach", tylko osobą niosącą posługę duchową.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar bartoszewiczkrzysztof
0 / 4

''Santo subito'', bo teraz już by nie przeszło.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem